PADDYMANIA / Koncert z utworami z musicalu VIRTUOSO - recenzja
,,Virtuoso" to musical opowiadający o życiu słynnego polskiego kompozytora i polityka, Ignacego Jana Paderewskiego, w reżyserii Jerzego Jana Połońskiego (znanego min. z krakowskiej ,,Opery za trzy grosze") i z muzyką i tekstami pracującego na Broadwayu Matthew Hardy'ego. Spektakl został stworzony przez Teatr Muzyczny w Poznaniu, gościł także w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, a że w obecnej sytuacji nie zobaczymy go jakiś czas, twórcy udostępnili darmowy koncert z piosenkami z tego musicalu i komentarzami prowadzącego kanał Historia Bez Cenzury.
Celem musicalu miało być oczywiście przybliżenie polskiej historii i pokazanie Paderewskiego nie jako posągową postać z podręczników szkolnych, a gwiazdora, showmana, który rozpalał wyobraźnię publiczności. Całość jest więc pełna przebojowych numerów, humoru, nawiązań do prywatnego życia kompozytora, chociaż znajdzie się też miejsce na wątek patriotyczny.
To co zobaczymy na kanale Teatru Muzycznego w Poznaniu nie można nazwać pełnym musicalem. Z trwającego ponad dwie godziny spektaklu zrobiono niespełna godzinny koncert, w dodatku gęsto przeplatany komentarzami z Historii Bez Cenzury. I przyznam, że czuć, że jest to niepełne, że wiele ucięto i pominięto (choćby wątek kochanki Paderewskiego, Helene Bibesco, która pojawia się bardzo epizodycznie), że nie do końca możemy poznać historię i postacie, choć obsada daje z siebie wszystko, by uczynić je pełnokrwistymi. Brakuje też spójności między scenami. Co do samych komentarzy, mam mieszane uczucia. Część z nich jest ciekawa i uzupełnia warstwę muzyczną, przez co rzeczywiście zaczynamy rozumieć na czym polegał fenomen Paderewskiego oraz jakim był on człowiekiem, ale niektóre wydają się bardzo ,,szkolne", skierowane typowo do laików, na siłę przeplatane nowoczesnymi porównaniami.
Podczas oglądania tego koncertu towarzyszyło mi wiele sprzecznych emocji. Wiele rzeczy mi się bardzo podobało, ale inne wywoływały we mnie sceptycyzm. Już sam pomysł na musical o jednym z ojców polskiej niepodległości nasuwa skojarzenia z broadwayowskim ,,Hamiltonem" i bałam się tego. Bałam się, bo nie lubię ,,Hamiltona", więc obawiałam się, że i ,,Virtuoso" może mnie rozczarować, ale chyba najbardziej bałam się tego, że dostanę dzieło całkowicie odtwórcze, pozbawione indywidualnego charakteru, czerpiące jedynie z podobieństw do dzieła Lina Manuela Mirandy. Pierwsze obawy się nie sprawdziły - ,,Virtuoso" nie jest muzycznie i fabularnie kopią ,,Hamiltona", natomiast w samej budowie spektaklu i postaci widać wiele podobieństw. Ale to nie jedyny musical, którego ducha wyraźnie czułam. Już pierwszy numer, ,,Paddymania" swoją budową i funkcją nasuwa skojarzenia z ,,Alexandrem Hamiltonem", ale czułam tam też nutę ,,Chicago" i ,,Jesus Christ Superstar". I chociaż muzycznie piosenka bardzo mi się podobała, to powtarzalność motywów mnie uwierała. Rozumiem, że kultura opiera się na nawiązaniach, że można z nich czerpać, ale tu chwilami czułam, że jest tego za dużo i że część piosenek i scen jest pisana bardziej pod skojarzenia z hitami Broadwayu niż autorski pomysł. Dwie zakochane w Paderewskim Heleny przypominają do złudzenia siostry Schuyler z ,,Hamiltona", z kolei Helena Modrzejewska, mentorka bohatera, przez swoją rolę gwiazdy, jazzowy charakter i seksapil sprawia wrażenie polskiej Velmy Kelly. Natomiast wezwanie Paderewskiego do pomocy Polsce przez Amerykanów oraz jego przyszła żona śpiewająca z dzieckiem na ręku sprawiały wrażenie wyrwanych z ,,Miss Saigon". Być może ta powtarzalność nie była celowa, może to ja sobie za dużo dopowiadam, ale oglądając ,,Virtuoso" ciągle miałam w głowie, że skądś to wszystko znam.
Sama muzyka z kolei bardzo mi się podobała, nawet jeśli każda piosenka budziła we mnie jakieś skojarzenia. Jest ona bardzo mocna, przebojowa, opierająca się głównie na rocku i jazzie, choć nie brakuje też patriotycznych ballad, jak ,,Przez muzykę" czy ,,Mój kraj", które chyba trafiły do mnie najbardziej. Może wynika to z tego, że ,,Virtuoso" zdaje się nieco czerpać z ,,Chicago" pod względem przedstawienia życia bohaterów w formie kabaretu, widowiska muzycznego, a w wyżej wymienionych numerach czułam prawdziwe emocje. Jednak całość jest naprawdę świetna, wpadająca w ucho, spójna, ale mimo wszystko dość różnorodna.
Nie zawodzi także samo przedstawienie postaci Paderewskiego. Chociaż skrócona forma nie pozwoliła nam poznać tego bohatera w pełnej krasie, wybrane utwory dobrze oddają różne etapy życia Ignacego oraz pokazują go na różnych płaszczyznach. Widzimy, jak z nieśmiałego muzyka będącego pod wpływem Modrzejewskiej zmienia się w świadomego siebie showmana, poznajemy jego ogromną miłość do ojczyzny (przepiękny i poruszający ,,Mój kraj"), przytłoczenie sławą i uwielbieniem (humorystyczne ,,Zbyt wiele Helen") oraz historię jego wielkiej miłości do mężatki Heleny Górskiej, później Paderewskiej. Rolę te odgrywa Janusz Kruciński, jeden z najbardziej znanych polskich aktorów musicalowych (tytułowa rola w ,,Jekyll&Hyde", Quasimodo w ,,Notre Dame de Paris", Judasz w ,,Jesus Christ Superstar", Vajlean w ,,Nędznikach" oraz czarne charaktery w ,,Pilotach" i ,,Aidzie"). Mimo że nazwisko i dorobek Krucińskiego były mi od dawna znane, w pełnej krasie zobaczyłam go po raz pierwszy. Artysta udowodnił swoją renomę, jego rola była bardzo emocjonalna, a zarazem wyważona, był naturalny zarówno w lekkich, komediowych scenach, jak i tych dramatycznych. Jednak miałam wrażenie, że nie wybił się na tle obsady i nie do końca oddał charyzmę swojego bohatera. Nie wiem, czy to kwestia formy koncertu czy po prostu ta rola nie do końca mu leżała, ale zabrakło mi efektu ,,wow". Nie zmienia to faktu, że rola była zagrana naprawdę porządnie, a i głos Krucińskiego przypadł mi do gustu, zwłaszcza w numerach balladowych, gdzie brzmiał naturalniej.
Efekt ,,wow" z kolei zdecydowanie wywołała we mnie Dagmara Rybak (Deloris z ,,Zakonnicy w przebraniu", Wednesday z ,,Rodziny Addamsów", Mistrz Ceremoni w ,,Pippinie") wcielająca się w Helenę Modrzejewską, najsłynniejszą polską aktorkę, która staje się mentorką Paddy'ego i pomaga mu zdobyć sławę. Dagmara stworzyła postać bardzo charyzmatyczną, silną, prawdziwą gwiazdę, od której nie można oderwać oczu, pełną seksapilu, ale bez nachalności i wulgarności. To była moja pierwsza styczność z tą aktorką i całkowicie się nie zawiodłam. Zachwyciła mnie całkowitym wczuciem się w postać, a także mocnym wokalem i doskonałym tańcem. Modrzejewska pełni w ,,Virtuoso" rolę pewnego mistrza ceremonii (przez co także kojarzyła mi się z Velmą Kelly), wprowadza nas w ten świat i patrząc na Dagmarę nikt nie może mieć wątpliwości, że to ona gra pierwsze skrzypce. Szczególnie zachwyciła mnie w utworze ,,Musisz zrobić im show".
W życiu Paderewskiego były jeszcze dwie kobiety o imieniu Helena. Pierwsza z nich, kochanka, Helene Bobescu, nie odgrywa w koncercie zbyt dużej roli, więc trudno w jakikolwiek sposób podsumować odtwarzającą ją Katarzynę Tapek (kochanka Perona z ,,Evity", Maria Robert z ,,Zakonnicy w przebraniu", Król Julian z ,,Madagaskaru"). Dużo więcej miejsca ma Helena Górska, najpierw kochanka i konkubina, a później żona Paderewskiego. Grająca ją Oksana Hamerska (Eva Peron w ,,Evicie", Katarzyna w ,,Pippinie") stworzyła piękną postać kobiety, która jest jednocześnie silna i spontaniczna, ale też delikatna i tęskniąca za miłością. Widać jej miłość do życia, rosnącą fascynację Ignacym, a później siłę i klasę z jaką wspiera męża i trwa przy nim w zawirowaniach losu. Hamerska ma piękny, czysty głos, jednocześnie delikatny i silny, co szczególnie oddaje piosenka ,,Świat, co gna". Komediową perełką z kolei jest ,,Cholernie piękna", tercet między Heleną, jej mężem a Paderewskim. Przyznam szczerze - muzycznie i tekstowo ta piosenka nie powala, jest raczej typowym guilty pleasuere, ale powala humorem sytuacyjnym i rewelacyjnym aktorstwem Radosława Elisa (Gomez w ,,Rodzinie Addamsów", Lonny w ,,Rock of Ages"), wcielającego się w rolę pana Górskiego. Podczas gdy jego żona zakochuje się w jego przyjacielu, on wyznaje miłość... wódce. I chociaż w domyśle Górski ma być rywalem bohatera i niezbyt przykładnym mężem Heleny, przez komediowość tej roli można poczuć do niego pewną sympatię.
Elis zagrał także epizodyczną rolę Józefa Piłsudskiego i chyba nie mogę powiedzieć, która wyszła mu lepiej. Jego Piłsudski jest bardzo charakterystyczny, surowy, ,,żołnierski", a jednocześnie komediowy, nieco demoniczny i przerysowany (w dobrym sensie). Wrażenie robi duet Piłsudskiego i Dmowskiego, który w rozrywkowej formie przybliża międzywojenne konflikty, które wcale nie wydają się takie odległe. Komediowy sznyt pokazał także znany z ,,Footlose" Maciej Zaruski w roli Amerykanina Charlesa Tretbara.
,,Virtuoso" jest dla mnie spektaklem nierównym. Nieco uwierały mnie podobieństwa do hitów z Broadwayu, niektóre piosenki i sytuacje jako całość wydawały się przesadzone (,,Zbyt wiele Helen", które sugerują, że Paderewski miał romans z trzema kobietami o tym imieniu w tym samym czasie, co jest nieprawdą). Sama forma skrócenia spektaklu do youtubowego koncerto-filmika również nie do końca mnie przekonała. Przekonała mnie za to muzyka, która naprawdę nie chce wyjść z ucha oraz inscenizacja - sceny taneczne są naprawdę dobre, a i minimalistyczna scenografia, choć nie zapada specjalnie w pamięć, daje radę. Dobre są kostiumy, jednocześnie oddające klimat show i pasujące do epoki, rewelacyjna obsada. Nieco zawiodła mnie charakteryzacja, gdyż po bohaterach w ogóle nie widać upływu czasu, co szczególnie razi w oczy na początku, gdy początkujący jako muzyk Ignacy ma wygląd dojrzałego mężczyzny. Na plus oceniam natomiast wątek patriotyczny, może dlatego, że jest w stu procentach autorski. Mimo że ,,Virtuoso" jest spektaklem bardzo rozrywkowym i chwilami przerysowanym, niepozbawionym humoru, to pojawia się w nim nutka takiego typowo polsko-romantycznego umiłowania ojczyzny i świadomości jej trudnej historii, która jednak nie jest moralizatorska i wypada bardzo naturalnie.
A teraz na chwilę wyjdę z roli poważnego recenzenta - słysząc początek songu ,,Zbyt wiele Helen" najpierw głośno prychnęłam, a potem zaczęłam się śmiać i ten nastrój nie opuścił mnie do samego końca. I to wcale nie dlatego, że piosenka jest zabawna, choć jest, śmiałam się z kompatybilności jej tekstu z moimi ,,Grekami i Trojanami" (swoją drogą, wleciał nowy rozdział, więc można czytać i komentować, wtedy zapomnę o tej piosence i będę w stanie spojrzeć na fabułę z powagą). Nie ma opcji, żebym kiedyś obejrzała ten spektakl na żywo, bo jak ktoś zobaczy mój wyraz twarzy podczas tej piosenki, to wyląduję w pokoju bez klamek.
A teraz na poważnie. ,,Virtuoso" nie jest idealnym musicalem i uważam, że niektóre rzeczy można by w nim pokazać lepiej, na pewno też forma, w jakiej został on udostępniony, nie do końca pozwala odczuć magię teatru. Jednak polecam się zapoznać, bo jest tam naprawdę kilka dobrych numerów, do których z chęcią powrócę, rewelacyjni aktorzy... a przede wszystkim jest to polski spektakl autorski, chociaż przygotowany przez Amerykanina, więc warto poznawać rodzimą kulturę.
https://youtu.be/1cUNdKIWzsE
Ocena: 7/10
Ulubiony aktor: Dagmara Rybak jako Helena Modrzejewska
Ulubiony głos: Oksana Hamerska jako Helena Górska/Paderewska
Ulubiona piosenka: ,,Przez muzykę"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top