Dla Mafi :>

Ship jamafi x Magister x Tony Stark

*Magister*

Dziewczyna przesiadła się do pierwszej ławki, tym samym ratując koleżankę podręcznikiem. Zmrużyłem oczy, obserwując ją uważnie.

Następnym razem też nie wezmę podręcznika.

Kombinowałem, co by tu zrobić, by móc usiąść z Mają.

Aż w końcu wpadłem na genialny pomysł.

- Proszę pani! - podbiegłem do anglistki, która właśnie weszła do klasy. - Czy mogłaby pani umożliwić mi siedzenie z Mają w pierwszej ławce? Naprawdę mi ma tym zależy - spojrzałem na nią robiąc maślane oczka.

Nauczycielka spojrzała na mnie zażenowana, jednak uśmiechając się lekko.

Chwilę później uradowany przeniosłem swoje rzeczy do pierwszej ławki.

Maja nie była już taka szczęśliwa.

- Hej - odezwałem się do niej szeptem, szczerząc się przy tym. Dziewczyna ewidentnie mnie ignorowała, więc zacząłem potrząsać jej ramieniem. Wciąż nic.

Starała się olewać mnie przez całą lekcję, mimo tego ja nie dawałem za wygraną.

Nie zmienia to faktu, że ta godzina była najlepszą w całym moim dniu.

Zabawnie było patrzeć, jak jej przyjaciółka siedząca z tyłu starała się przekazać jej wsparcie.

Wiedziałem, że Maja za mną nie przepada, aczkolwiek wciąż miałem nadzieję, że to się zmieni. Wola walki nadal we mnie była, mimo że wiedziałem, że ma dziewczynę...

Ciężko mi było przyjąć to do siebie, więc...tego nie zrobiłem.

Gdy tylko wybrzmiał dzwonek, dziewczyna spakowała swoje rzeczy z prędkością światła, uciekając przy tym z sali. Nawet nie zdążyłem powiedzieć słowa.

Chociaż pewnie i tak by mnie nie posłuchała.

No nic, spróbuję coś dodać innym sposobem.

***

*Maja*

Nienawidzę go. Tak z całych sił.

Od razu po opuszczeniu klasy podbiegłam do znajomych, którzy mogli mnie uchronić przed tym upierdliwym gnojkiem.

- Biedactwo - słyszałam od kilkunastu osób. Nie było to w żadnym stopniu pocieszające.

Westchnęłam głęboko, opierając się o parapet. Moja przyjaciółka poklepała mnie pocieszająco po ramieniu.

- Jeszcze parę lat i nie będziesz musiała go oglądać - pokiwałam głową, przyglądając się ludziom na korytarzu.

W pewnym momencie moje oczy dostrzegły najwspanialszą istotę, jaka mogła chodzić do tej szkoły. Mój humor od razu się poprawił.

Tony Stark, ubustwiam cię.

Przystojny, arogancki, a do tego jaki bogaty...

Nagle spojrzał na mnie, tym swoim pięknym uśmiechem. Jezu, czemu on jest tak wspaniały.

- Popatrzył na ciebie - dziewczyna obok mnie poruszyła znacząco brwiami.

- Widziałam właśnie - wręcz pisnęłam. Dziewczyna parsknęła śmiechem.
- No co? Przecież Tony jest cudowny.

- Maja, ty masz dziewczynę...

- No i? - spojrzałam na przyjaciółkę zdziwionym wzrokiem. Ta jedynie machnęła ręką, uśmiechając się przy tym.
- To nic nie oznacza.

- W ogóle.

***

Wróciłam do domu, podsumowując sobie dzisiejszy dzień. Nie było tak źle. Nie wliczając angielskiego. Tak, k tym chcę już zapomnieć.

- Coś dla ciebie przyszło - moja siostra miała podejrzanie zadowoloną minę, co zdecydowanie mi się nie podobało.

- Hmm? - młodsza poszła do pokoju, poczym wróciła do przedsionka z bukietem kwiatów.

Mina mi zrzedła.

- Domyślasz się od kogo, no nie? - jej uśmiechu też nie trawię.

- Nic już nie mów - zabrałam od niej kwiatki, od razu wyrzucając je do śmietnika. - O, to miejsce perfekcyjnie do nich pasuje - uśmiechnęłam się do siebie.

***

I jeszcze raz, wszystkiego najlepszego Majciu 3<

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top