Coś [+18]

Okej, zanim ktokolwiek zacznie się jarać, tym +18 w tytule...nie umiem w coś takiego.
Pisanie tego nie wychodzi mi wcale, zwyczajnie też chcę poinformować, że to pierwszy i ostatni raz, kiedy piszę coś takiego, to zło. Już wolę pisać fluffy, mega popierniczone komedie, czy coś podchodzącego pod angsty...bo seks to zło.

Dziękuję za uwagę, miłego czytania.

_____________________________

Od dobrych kilku lat organizowano spotkania bohaterów. Były one znane z przywitania nowych osób, które dopiero co zaczynały swój zawód (chociaż pewnie miały już przygody z przestępcami) oraz z podziękowań za ochronę kraju. Wchodziła w to krótka przemowa, która praktycznie wszystkich zanudzała, o spadku przestępczości, jeśli takowy był. Wymieniano się wiadomościami, jak i również zmieniano ranking bohaterów, jeżeli jakiś dokonał czegoś niesamowitego.

Chociaż, prawdę mówiąc, były to małe szczególiki, ludzie przychodzili się zabawić, robiąc sobie chwilę wolności, spotkać się z większą grupką znajomych.

— Nie chcę iść na to gówno — warknął Katsuki, siedząc na łóżku i obserwując, jak Eijiro wyciąga marynarkę oraz inne duperele, których blondyn naprawdę nie chciał zakładać.

— Nie marudź, nie będzie źle. Zobaczysz, jeszcze będziemy się świetnie bawić — odparł jego ukochany i podszedł bliżej z uśmiechem.

Zarzucił na niego krawat, przyciągając go do siebie. Oparł swoje czoło o czoło Bakugo i spojrzał  uważnie w jego oczy.

— Dlaczego nie chcesz iść?

— Bo to tandeta. Popieprzeni, zgrywający bohaterów ludzie przychodzą się zwyczajnie napierdolić i pochwalić, czego to oni nie dokonali, jakby znajdowali się chociaż w pierwszej, jebanej trójce.

— Ale będą też nasi przyjaciele. A jako jeden z tej wielkiej trójki powinieneś dać dobry przykład bohatera dla nowicjuszy. Zwyczajnie zrób to dla mnie, Katsuki — poprosił z delikatnym uśmiechem, a jego narzeczony jedynie westchnął, niemo się poddając.

Za każdym razem działo się coś, co ludzie nazywali podczas owego przyjęcia „nagłym wybuchem".

Chociaż akurat z Bakugo i jego quirkiem rzadko miało to coś wspólnego.

Pamiętał, jak jeszcze dwa lata wcześniej Kaminari dostał nagłego ataku kichania i razem z ostatnim kichnięciem uwolnił swoją moc, rozwalając nieco wystój wnętrza. Dostał niezły opieprz od Jiro, ponieważ nie powiedział dziewczynie o swoim uczuleniu na hiacynty, przy których chciała zdjęcie.

Jeszcze wcześniej emerytowany już bohater Endeavor przybył na przyjęcie, zwracając na siebie uwagę głośnym wykrzyknięciem imienia swojego syna. Nikt nie wiedział, jak w ogóle doszło do tej sytuacji, było to nagłe i zdecydowanie dziwne. Najstarszy brat Todorokiego wynosił ojca, zażenowany jego zachowaniem.

A cały rok temu pijany Midoriya rozpoczął walkę na życie z... muchą. Najlepszy (choć Bakugo nie zgadzał się z tym stwierdzeniem po dziś dzień) bohater, w stu procentach przekonany, że owad atakował wybrankę jego serca, wycelował w nią i, koniec końców, z głośnym „smashuuuuu" rozwalił połowę ściany. Cóż, przynajmniej uratował Urarakę, prawda? W końcu nie było szans, by mucha-przestępca to przeżyła.

Blondyn, wkraczając do budynku był pewny, że tego dnia także coś się wydarzy.

Jak zawsze przywitało ich kilku dziennikarzy przed wejściem, przez co teraz Kirishima mocniej trzymał ukochanego za rękę, uspokajając go. Katsuki nigdy nie przepadał za blaskiem fleszy i trzeba było uważać, aby żadnego człowieka nie uszkodził wraz z aparatem.

Zaczęło się od tradycyjnego powitania wszystkich obecnych i poczęstowaniu szampanem. Potem praktycznie wszystko poszło z górki i bohaterzy zwyczajnie cieszyli się swoim towarzystwem.

Eijiro zniknął gdzieś chłopakowi z oczu, zapewne zauważając wcześniej przyjaciół, których nie widział jakiś czas. Jak cała ich ekipa dalej spotkała się praktycznie co piątek, tak jednak nie widywali się ze wszystkimi znajomymi ze swojej szkoły, do której dobre lata temu uczęszczali.

Bakugo wziął kieliszek i napił się alkoholu. I znowu, i znowu. Jakoś przyjemniej zaczął lecieć mu czas, nawet niedaleko widząc Deku, pomachał do niego, na co ten aż spojrzał do niego przerażony, szybko mówiąc coś ukochanej i znikając nie wiadomo gdzie. Wkrótce ponownie pojawił się w zasięgu jego wzroku, tym razem pokazując mało dyskretnie na niego palcem osobie obok.

Eijiro podziękował przyjacielowi i podszedł do narzeczonego, nie ukrywając nawet spojrzenia pełnego politowania. Dawno nie widział tak pijanego mężczyzny.

— Chcę zatańczyć — powiedział w końcu, zaskakując czerwonowłosego. — Więc poproś mnie, kurwa, w końcu do tańca.

W ten sposób, chcąc czy też nie, Kirishima ujął rękę chłopaka i ruszyli razem na parkiet. Ułożył swoje dłonie na biodrach partnera, a kilka sekund później zaczęli bujać się powoli w takt spokojnej muzyki.

Z uśmiechem przyglądał się Katsukiemu, który moment później oparł się o jego ramię, delikatnie przymykając oczy, ucieszony chwilą.

Był pewien, że ludzie patrzyli na nich zdziwieni. Bakugo naprawdę rzadko okazywał swoją tulaśnią stronę kochającego człowieka. Zwłaszcza przy tylu ludziach. Jak jego własny narzeczony oraz jego bliscy przyjaciele byli do tego przyzwyczajeni, to ci znający go z plotek i telewizji mogli tylko przecierać oczy z szoku.

— Eijiro — zamruczał czerwonowłosemu do ucha, na co przeszły go dreszcze — wróćmy do domu

— Hm? Chcesz już wracać? — spytał.

Kiedy dostał potwierdzenie poprzez kiwnięcie głową, poprowadził ich jeszcze do przyjaciół w celu pożegnania się. Zostawił z nimi na sekundkę blondyna, by móc zadzwonić po taksówkę. W tym czasie Kaminari z uśmieszkiem rozmawiał z Bakugo.

— Jesteś taki zmęczony, stary?

— Nie, dupku — warknął wywołując parsknięcie Sero.

— To dlaczego chcesz już iść? — dopytał, poruszając brwiami i naprawdę nie spodziewał się takiej szczerej odpowiedzi ze strony przyjaciela.

— Bo chcę iść. Wrócić do domu i uprawiać seks z narzeczonym. Jak ci się coś nie podoba, to zgiń.

Zaskoczony Denki popatrzył na niego uważnie, by zaraz przenieść wzrok na resztę przyjaciół. Mina zarumieniła się nieznacznie, po chwili życząc im miłej nocy. Sero zaś przesunął dłonią po twarzy, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszał.

Krótko po tej rozmowie dołączył do nich Kirishima i oznajmił, że taksówka będzie już za moment, więc powinni się zbierać. Spojrzał zdezorientowany na przyjaciół, którzy dziwnie się uśmiechali. Nic szczególnego nie mówili, co było jeszcze dziwniejsze, jedynie szczerzyli się od ucha do ucha.

Niedługo pożegnali się i wyszli z budynku. Ze względu na późną porę, było bardzo ciemno. Chłód dawał o sobie znać, lecz nie było tak źle, zwłaszcza, że już po kilku sekundach znaleźli się w samochodzie. Kirishima podał adres kierowcy i oparł się o siedzenie, kierując wzrok na Bakugo, który z kolei zapatrzył się na jego szyję.

— Kochanie?

— Chcę ciebie.

— Przecież mnie masz — mruknął, nie rozumiejąc dwuznaczności słów blondyna.

Ten przez jego odpowiedź przewrócił oczami i zbliżył się do jego ucha, kładąc dłoń na jego udzie, dość blisko jego krocza.

— Pragnę cię w sobie, Eijiro — wyszeptał, by zaraz przegryźć ucho partnera.

Czerwonowłosy, nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa, zwyczajnie ujął kark Katsukiego, wpijając się w jego usta. Ten uśmiechnął się przez pocałunek, doskonale zdając sobie sprawę, co i w jakim stopniu, działa na jego ukochanego. Widział, jak zadrżał zaraz po wymówionych przez niego słowach.

Całowali się leniwie, dopóki kierowca nie chrząknął, obwieszczając, że są na miejscu. Kirishima zarumienił się nieco, zupełnie zapomniał, gdzie się znajdowali. Na to zachowanie Bakugo parsknął śmiechem.

Zapłacili kobiecie i weszli do ich wspólnego mieszkania. Katsuki nie zamierzał czekać dłużej i zaraz po zamknięciu drzwi rzucił się na czerwonowłosego.

Zaskoczony złapał go, ściskając jego pośladki. Nie spodziewał się, takiego zachowania ze strony Bakugo, który oplótł jego biodra swoimi nogami i pomiędzy następnymi pocałunkami wymamrotał szybko „sypialnia".

Nie marnując czasu, Eijiro od razu ruszył do pokoju.

— Ale cię wzięło — zachichotał Eijiro, czując, jak ten zachęcająco porusza swoimi biodrami. Położył Bakugo na materac, zaczynając rozbierać ich obu. Gdy pozbył się ubrań, zaczął wpatrywać się w piękne, wyrzeźbione ciało swojego przyszłego męża. — Jesteś taki wspaniały.

— Mniej gadania, więcej robienia — rzekł Katsuki, wyciągając z nocnej szafki brzoskwiniowy lubrykant. Wylał nieco zawartości na swoją dłoń, by zaraz rozprowadzić pomiędzy pośladkami, wyręczając w tym Eijiro.

Czerwonowłosy zaczął delikatnie cmokać go po torsie, wsłuchując się w przyśpieszony oddech partnera. Wiedział, że nie potrzebuje wiele czasu, w końcu był już dość przygotowany porannymi igraszkami, a owa czynność była wykonywana z potrzeby nawilżenia.

Usłyszał zniecierpliwione warknięcie Bakugo. Był tak szalenie szczęśliwy, że tylko on mógł zobaczyć tą uległą stronę blondyna.

— Odwróć się do mnie tyłem, kochany — mruknął i nie musiał długo czekać. Uśmiechnął się pod nosem, widząc, jak Bakugo szybko się odwrócił i zachęcająco wypiął.

Kirishima przysunął czubek swojego członka, drażniąc go nieco poprzez przesuwanie po, lekko pulsującym już, wejściu. Kiedy usłyszał zirytowane westchnienie zachichotał, nie mogąc się powstrzymać. W końcu wsunął się powoli w nawilżone, ciasne wnętrze ukochanego.

— Tak cholernie przyjemnie — Katsuki zamruczał zadowolony, przyciągając Eijiro do pocałunku. Powoli kręcił swoimi biodrami, chciał, by mężczyzna nareszcie się w nim poruszył. Gdy w końcu tamten spełnił to pragnienie, ujął jego dłoń, splatając ich palce.  — P-przyśpiesz...

Nie musiał dłużej prosić, czerwonowłosy od razu spełnił jego życzenie.

Dodatkowo chwycił go delikatnie za włosy, na co blondyn warknął, odwracając głowę w jego stronę.

— Jak masz już mnie chwytać, to zrób to jak mężczyzna!

Wsunął więc dłonie w jego włosy, niemal za nie ciągnąc. Usłyszał, jak Bakugo momentalnie jęknął i zauważył jego zadowolony uśmieszek. Mocno poruszał się w jego wnętrzu, a chłopak dalej jęczał, nie zwracając uwagi na to, jaki był głośny.

— Właśnie tak... o kurwa, Kirishima, tutaj, właśnie tutaj — wymruczał zadowolony, kiedy Eijiro zaczął nabijać się penisem na jego prostatę, przyjemnie ją podrażniając.

Chłopak jednocześnie ułożył dłoń na  penisie i jądrach blondyna, pieszcząc go z należytą uwagą.

— Eijiro... — jęknął, przeklinając przy tym. Twarzą opadł na poduszkę, zagryzając na niej zęby, czuł się taki wrażliwy. Wiedział, że jest już blisko spełnienia.

— Tak cię kocham, Katsuki — w odpowiedzi Kirishima zamruczał i skubnął zębami jego ucho. Objął go mocno i wzmocnił pieszczoty, wręcz się o niego obijając.

Nie potrzebował więcej czasu, by z przeciągłym jękiem dojść, brudząc swój pościel i rękę ukochanego. Jednocześnie ścianki jego odbytu zacisnęły się na członku chłopaka, który wciąż się w nim poruszał, doprowadzając go do szaleństwa.

Kirishima jęknął cicho i już po kilku mocniejszych pchnięciach, również i on doszedł, wgryzając się w ramię chłopaka. Wyszedł z niego i opadł tuż obok mężczyzny, przyciągając go do siebie, aby móc mocno przytulić.

Oboje obejmowali się, próbując uregulować swoje oddechy. Bakugo zaśmiał się cicho, czując jednocześnie, jak drżą mu nogi.

— Ja pierdziele, Ei... wykończysz mój tyłek.

Kirishima parsknął, patrząc z politowaniem na chłopaka.

— Bo to wcale nie ty do tego doprowadzasz, skąd.

— Och, zamknij się. Przez ciebie znowu będziemy musieli kupić nową pościel.

Eijiro spojrzał na prawą stronę łóżka, gdzie kołdra, a nawet poduszki było nieco zwęglone przez quirk Bakugo. Westchnął cicho.

Przynajmniej nie musieli kupować nowego łóżka jak jeszcze kilka lat wcześniej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top