Percabeth dla @mopsiczek26
Kiedy dostałam to zlecenie, to miałam takie: jak ja mam to napisać xDD. Wena przyszła kilka dni później c: mam nadzieję, że się spodoba
Ps. Dorośli w Nowym Rzymie
Annabeth
Z rozmachem otworzyłam szafkę kuchenną.
- Pierdolony Percy. - mruknęłam pod nosem.
Wracam sobie z pracy, wykończona, i wszystko czego pragnę to kanapa, telewizor i dobre chipsy, ale nie! Percy musiał zaprosić do nas pół Obozu! Tak, ot!
Myśląc o tym, jak dużo odcinków "archiwum X" mogłabym obejrzeć, grzebałam w szafce w poszukiwaniu jedzenia dla tej chmary półbogów.
Ledwo co dosięgłam paczki podstarzałych herbatników, do kuchni wpadła Piper.
- Annabeth! - krzyknęła od progu. - Rachel wypowiada właśnie następną przepowiednię!
Wstałam gwałtownie, zaliczając głową o wystający blat kuchenny.
- Przepowiednia? - jęknęłam, rozmasowując pulsującą bólem głowę.
- Tak, tak! - potwierdziła rozemocjowana Piper, ciągnąc mnie za rękę.
Mogłam zapomnieć o spokojnym wieczorze z "archiwum X".
Kiedy znalazłyśmy się w salonie, faktycznie stwierdziłam, że Rachel jest otoczona zielonkawą mgłą. Na bogów, jak dawno nie słyszałam żadnej przepowiedni... Nigdy nie zwiastowały niczego dobrego, więc... Czego mam się spodziewać tym razem?
- Widzę, widzę... - Rachel złapała się za głowę, mrużąc oczy. - Widzę chłopaka...
O nie, tylko nie to. Jakiś czas temu odkryliśmy, że przepowiednie mają nie tylko postać rymowanego wiersza, i że mogą pojawiać się też jako wizje.
- Widzę chłopaka... Z pierścionkiem. - dokończyła Rachel, otwierając z uśmiechem oczy.
Zamrugałam.
- Annabeth? - dobiegł mnie głos zza pleców.
Zrobiło mi się gorąco. Powoli się odwróciłam, żeby zobaczyć przede mną klęczącego Glonomóżdżka. W dłoni trzymał małe pudełeczko z pięknym, wykonanym z białego złota, pierścionkiem.
- Percy! - zakryłam usta dłonią, czując narastającą falę szczęścia.
- Annabeth. - powtórzył, uśmiechając się szeroko. - Wyjdziesz za mnie?
Nie byłam w stanie wykrztusić ani słowa. Półbogowie wokół mnie skandowali głośno "Percabeth", a ja miałam ochotę skakać ze szczęścia.
- Tak. - szepnęłam.
Percy wyskoczył do góry, żeby mnie pocałować.
- Tak myślałem. - wymruczał, przytulając mnie.
Zaśmiałam się.
- Niszczysz taki piękny moment.
- Wcale nie. - odpowiedział, również się śmiejąc.
Ktoś puścił muzykę, ludzie zaczęli tańczyć, wokół sypało się konfetti.
Ale nic mnie nie interesowało.
Nic, poza moim Glonomóżdżkiem.
- Kocham cię.
- Ja ciebie bardziej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top