2. Do Twojej Usługi Shi-sama.
-Smakuje ci? - pytam się dziecka.
-Tak Shi–sama. - odpowiada mi dziecko a raczej nie tylko dziecko a i demon w jednej osobie.
-Mówiłam ci że ludzkie mięso dobrze smakuje. - mówie podając mu jeszcze trochę ludzkiego mięsa.
-Wreszcie jakieś demony. - krzyczy jakiś sabójca demonów z daleka biegnąc do nas z mieczem.
-Shi–sama! Musimy uciekać! - mówi głośno chłopiec wstając z ziemi.
-Nie trzeba. Teraz pokarze ci jak silna jestem.- nawet nie popatrzyłam na zabójcę demonów tylko wyjełam nożyk z kieszeni w moim kimono i żuciłam nożykiem w jego szyję. Próbował mieczem odżucić mój nożyk, ale.....................nożyk roztrzaskał miecz na tysiące kawałków ciągle lecąc w stronę szyji. Nożyk wbił się w szyję zabójcy demonów przez co rozległ się głośny krzyk.
-Wow. Shi–sama, jesteś taka silna nawet nie używając swoich demonicznych mocy. - mówi z zachwyceniem mały demon.
-Taki już mój urok. - mówie cicho śmiejąc się. Czekaj krew tego człowieka dziwnie pachnie. Tak......smakowicie? Podchodzę już do zwłok zabójcy demonów.
-Ejjj, przecież to Marechi! Yuki chodź tutaj! Tu jest lepsza krew!- krzyczę do Yukiego który ciągle stoi w bezruchu z łzami w oczach.
-J–Już idę Shi–sama! - mówi chłopiec podbiegając do mnie. Rwe na części rękę zmarłego zabójcy demonów i podaję jedną część dla Yuki'ego.
-Mhm Shi–sama. To jest takie dobre! - mówi Yuki wgryzając się w rękę.
-Skoro ci tak smakuje to zjec go całego a ja zaraz przyjdę. - mówie odchodząc w inną stronę a za sobą słyszę ciche "Hai".
TIME SKIP.
Chodziłam po pewnej łące pełnej najróżniejszych kwiatów. Może były różne, ale każdy był piękny. Gdzieś to musi tutaj być. Tylko gdzie? Usiadłam na kamieniu w pozie myśliciela. Przecież mówiła że to żuciła gdzieś tutaj. Nie dziwię się że do końca życia nie mogła go znaleźć. Też i po życiu. Zaczełam patrzeć na księżyc. Może ktoś już go znalazł? Nawet jeśli to nie mógł to być człowiek. Śmiertelny nie mógłby go znaleźć. Ale demon no mógłby, ale nie wziął go by nawet do ręki bo ma w sobie za dużo kwiatów wisteri. Czyli to znaczy że albo jest wciąż tutaj albo mama miała mieszającą się pamięć. Sapnełam z wyrzutem.
-Chyba trzeba już wra-- nie dokończyłam. Wyczułam zapach zabójcy demonów przy zapchu Yukiego.
-Ten śmiertelnik już nie żyję. - i pobiegłam w stronę młodego demona.
Na miejscu zastałam nie ruszające się ciało zabójcy demonów i Yukiego jedzącego go.
-Dobra robota Yuki. - mówie potchodząc do niego.
-Dziękuje. Zabiłem go chyba dlatego że ta krew marechi dała mi siły. - mówi z uśmiechem na twarzy.
-To bardzo dobrze że rośniesz w siłe.- komplementuję Yukiego. Siedzieliśmy tak jeszcze kilka godzim rozmawiając i jedząc.
-Musimy już się zbierać zaraz słońce wyjdzie. - mówie.
-Jak dobrze pamiętam ciebie akurat Shi–sama słońce nie może zabić. - mówi do mnie Yuki.
-No nie może, ale boli. I do tego mam teraz zajmywać się moją ludzką fałszywą rodziną w domu. - mówie i oddalam się kilka kroków od Yukiego.
-Sayonara. -
-Sayonara Shi–sama. -
TIME SKIP.
-Shi! Gdzie byłaś przez całą noc! - pyta się moja macocha.
-Przepraszam mamo. - mówie z wyrzutem do macochy.
-Co znalazłaś sobie chłopaka? Tylko uważaj bo jeśli będzie tak dalej to zostanę babcią. - mówi. Nie wie że gdybym w wieku szesnastu lat urodziła dziecko i te dziecko miało dzieci i tak dalej to teraz byłabym pra-pra-pra-pra-pra-pra-pra........ babcią.
-Spokojnie byłam z przyjaciółkami na małym nocowaniu. - mówie uspokajając macochę.
-To dobrze. Ale skoro byłaś na nocowaniu to dlaczego tak wcześnie wyszłaś? Jest dopiero 04:00. - pyta się patrząc na mnie jakbym ukrywała jakiś duży sekret.
-Na drabinie moja koleżanka próbowała dosięgnąć jakiejś książki, ale niestety upadła i wylądowała u jakiegoś lekarza a jej rodzice kazali nam wracać do domów. - powiedziałam pierwszą lepszą wymówkę.
-Dobrze tylko następnym razem mi mów a nie ja się o ciebie martwię całą noc. Dobrze skoro jest jeszcze wcześnie to idź do swojego pokoju i pośpij. - mówi macocha a ja przytakuję głową na zgodę i idę do drzwi od mojego pokoju i wchodzę.
-Mukago. - mówie na pół głosu a już pojawia się przede mną klękająca Mukago.
-Do twojej usługi Shi-sama. - mówi z głową do dołu Mukago.
-Gdy tylko słońce opuści niebo zacznij śledzić chłopca o imieniu Tanjirou Kamado. Ma czerwone włosy i nosi kratkowane haori. Na plecach ma duże pudło. Tylko nie waż się go zabić a może poproszę mojego ojca o to żeby cie nie zabił. - mówie do Mukago a ona tylko przytakuje głową.
-A teraz. Dowidzenia. - dodaje a Mukago od razu znika. Prawie zapomniałam o tej sprawie. Ten Tanjirou mocno wkurzył mojego ojca. A to nawet łatwe, ale mocniej wkurzył i chyba nawet........przestraszył?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top