1.

{D/W} DŁUGOŚĆ WŁOSÓW

{K/W} KOLOR WŁOSÓW

{K/O} KOLOR OCZU

Rok 845

Wracałaś właśnie z sklepu do domu, wiatr rozwiewał twoje {D/W} włosy, szłaś po betonowym chodniku, patrząc na swoje stopy, a w rękach trzymałaś torbę z żywnością. Zatrzymałaś się nagle i spojrzałaś w górę, lustrując osobę, a raczej trzy osoby. Spodziewałaś się najgorszego...

- Hej, mała.- Powiedział jeden z nich.

- Taa siema.- Odpowiedziałaś od niechcenia, no akurat musiałaś na nich natrafić...

Chciałaś ich jakoś ominąć ale oni zagrodzili ci drogę, na dodatek byli więksi i silniejsi niż ty. Westchnęłaś głęboko, własnym niepokojem. 

- Dacie mi przejść czy nie? -Zapytałaś nadal zirytowana ich obecnością. 

- Poczekaj, pogadajmy.- Powiedział na luzie chłopak który zbliżał się do ciebie wolnym krokiem razem ze swoimi kolegami. Strach wzrastał z każdą chwilą. 

- Auu!- Jęknął jeden z dresów i odwrócił się z resztą. Widziałaś za nimi tego brązowowłosego chłopaka, który najprawdopodobniej uderzył jednego chłopaka w plecy patykiem. "Zaraz się zacznie".

- Eren, idioto znowu ty?! 

- A co nie widać?- Po tych słowach zamachnął się na nich i zaczął walić ich patykami. Cofnęłaś się dla własnego bezpieczeństwa. Jak znasz życie zaraz pojawi się jego przyjaciółka. 

Obserwowałaś KOLEJNĄ bójkę dalej, lecz dziewczyny nadal nie było. Czy to możliwe, że chłopak pobije dresów sam?

Chłopcy zmęczeni bijatyką w końcu się odczepili. Twój wybawca, był wyraźnie zadowolony, bo nareszcie pokonał ich bez pomocy dziewczyny. Po krótkiej euforii, brunet spojrzał na ciebie, widziałaś jak się zbliża, przez chwilę zapomniałaś jak się mówi z niewiadomego ci powodu.

-Nic, ci nie zrobili?- Zapytał zdyszany z lekko podbitym okiem, pokręciłaś głową, na co chłopak przytaknął i położył rękę na twoim ramieniu. 

- Nie przejmuj się nimi, oni zawsze tacy są.

- Wiem, nie raz ich widziałam jak się z tobą biją. Odparłaś z lekkim uśmiechem.

- O, czyli widziałaś moje porażki?  Zapytał lekko rozbawiony

- Tiaa.

- Jak ci na imię?- Zapytał cię tak nagle, wpatrując się głęboko w twoje {K/O} oczy. 

- {T/I}, a ty?

- Jestem Eren.- Powiedział podając ci rękę, uścisnęłaś ją lekko.

- Na pewno znasz też moją siostrę Mikasę.-Siostrę?

- To twoja siostra? Zapytałaś zszokowana, przecież ona wygląda na kompletnie inaczej niż Eren, poza tym ona jest Azjatką.

-T-tak, ale nie rodzona. Uratowałem ją jakieś 3 lata temu z rąk porywaczy.- Powiedział brunet, łapiąc się za tył głowy z rumieńcami na twarzy.

- Wow, odważny jesteś...- Powiedziałaś nieśmiało, na co chłopak zwrócił wzrok na ciebie, a jego uśmiech się poszerzył.

- Powiedz {T/I}, nie chciałabyś się ze mną...no..przejść? Powiedział zjeżdżając ręką do karku, przechylając głowę w lewo. 

- Jasne, tylko odłożę zakupy. 

-Pomogę ci.

- Ale masz jeszcze patyki. 

- A no tak, to ja odłożę patyki, a ty zakupy i się tu spotkamy, dobrze?

- Okej. Szliście tak przez chwilę razem, aż potem w końcu rozeszliście się w swoje strony. 

Ruszałaś szczęśliwa ścieżką i wypatrywałaś nowego kolegę. Nie wiedziałaś, że kiedyś ten dzień nadejdzie, że go poznasz. Patrzyłaś na ścieżkę którą wracał wcześniej Eren i ujrzałaś zarys czyjejś sylwetki. To był on. 

- Witam ponownie. Powitał cię chłopak, ty w odpowiedzi zaś rzuciłaś krótkie hej i szliście razem drogą. Zaproponowałaś byście poszli na łąkę, czyli tam gdzie Eren wcześniej zbierał patyki.

Leżeliście tak wśród niebieskich kwiatów obok siebie. Słońce raziło cię delikatnie po twarzy i zdarzało ci się spoglądać na bruneta. Słońce również delikatnie oświetlało jego twarz która ładnie wyglądała w blasku.

Wstaliście równocześnie, a Eren zerwał niebieski kwiatuszek i wsunął w twoje włosy. 

-Chodźmy już.- Powiedział wstając i podał ci rękę, żebyś ty też wstała.

Byliście nad wodą, ściągnęliście buty i moczyliście nogi. Zimna woda moczyła twoją skórę, a Eren wierzgał nogami w wodzie na wszystkie strony, widać podobała mu się ta zabawa, oczywiście też się dołączyłaś i razem śmialiście się i rozchlapywaliście wodę do o koła. 

-Eren!- Odwróciłaś się i zobaczyłaś tą Mikasę, o mało chłopak nie wpadł do wody z zaskoczenia. Na szczęście Mikasa w porę go złapała. 

- Mi-Mikasa?

- Eren, gdzie się podziewałeś? Szukałam cię w całej okolicy...- Powiedziała dziewczyna z wyrzutem, a potem spojrzała na ciebie i ponownie powiedziała. 

- i...kim jest ta dziewczyna?

- Jestem {T/I}, miło cię poznać. Podałaś dziewczynie dłoń w przyjaznym geście z uśmiechem na ustach, ta jednak niepewnie podała ci dłoń i znów zwróciła się w stronę Erena, czekając na wytłumaczenie brata.

Eren wytłumaczył siostrze cały rozwój wydarzeń, a Mikasa uważnie słuchała. Wspomniał również o tym, że pokonał tych dresów sam, jednak dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną, ani nawet dumną, może dlatego że patrzyła prosto na posiniaczone oko chłopaka. 

- Twoje oko...-Powiedziała spokojnie, widać nie obchodził ją fakt, że jej brat pokonał trzech chłopaków i uratował dziewczynę z opresji. Super siostra.

- No a czego się spodziewałaś po "nareszcie udanej walce"?- Eren już wyglądał na poirytowanego. 

- Ja ani razu nie byłam posiniaczona.- Odparła Mikasa ze spokojem, ale widać było jak jej gadanie doprowadzało go do białej gorączki. Postanowiłaś zakończyć tą bezsensowną kłótnie. 

- Ej, Eren chyba powinnam już wracać. Robi się późno. - Odparłaś szybko zmieniając temat, nie chciałaś oglądać jak oni się kłócą. 

- O idziesz już?- Zapytał Eren wyraźnie zasmucony. Chyba cię polubił.

- No już jest późno, ale spokojnie jutro również się zobaczymy. - Odparłaś pocieszająco, na co chłopak się wyraźnie uśmiechnął.

- W takim razie do jutra! -Powiedział machając ci na pożegnanie. 

Byłaś w połowie drogi. Cały czas myślałaś o Erenie. Był dla ciebie miły, i cię uratował, ciepło zrobiło ci się w sercu i uśmiechnęłaś się mimowolnie. Nagle ziemia zatrzęsła się pod twoimi nogami i upadłaś na ziemię, spojrzałaś na tył by zobaczyć co się stało. To co zobaczyłaś kompletnie odjęło ci mowę, i wtedy zrozumiałaś, że nie miałaś racji, twoje wątpliwości zostały rozwiane, przez JEDEN wybuch. Ujrzałaś wielką rękę, która nie posiadała skóry, tylko czerwoną tkankę. Podniosłaś się gdy już całkiem doszłaś do siebie i pobiegłaś najszybciej jak umiałaś. 

Nastąpiło kolejne trzęsienie, ale już nie przez wybuch bo...bo tytan kopnął mur! MUR MARIA WŁAŚNIE RUNĄŁ! Poczułaś jak coś ciężkiego przywala się do gruntu, znowu się przewróciłaś, ale tym razem nie mogłaś się podnieść...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top