Lekarstwo na koszmar cz. 2
„Zapach zdecydowanie na plus. Znajomy, przyjemny" – pomyślał, otwierając oczy i zerkając w dół na sylwetkę blondyna. Kolejny element do sprawdzenia nie był już tak łatwy do zbadania. Holmes położył ostrożnie rękę na boku Johna i przesunął delikatnie po materiale. „Miękka struktura bawełnianego T-shirtu. Promieniujące ciepło. Miłe i kojące. Temperatura lekko podwyższona" – zanotował w myślach. Przymarszczył w skupieniu brwi, przygotowując się do ostatniego etapu. Bez tej danej porównanie nie miałoby sensu. „Z tej pozycji to nie będzie proste" – przeszło mu przez myśl, kiedy wpatrywał się w rytmicznie unoszące się pod kołdrą ciało. Zaczął powoli kierować rękę spoczywającą na johnowym biodrze w stronę żeber. W połowie drogi, Watson westchnął przez sen, poruszając niespokojnie nogami. Lewa stopa wylądowała w okolicach łydki bruneta, co sprawiło, że detektyw wstrzymał na chwilę oddech i znieruchomiał w oczekiwaniu na dalsze wydarzenia. Te jednak nie nadeszły i John nie wybudził się, reagując bezwiednie na poczynania Holmesa. Sherlock wypuścił wstrzymywane powietrze. Zrobiło mu się gorąco, jakby ktoś podkręcił ogrzewanie w pokoju. Poczuł, że ciepło bijące od Johna oddziałuje na niego intensywniej niż na początku. „Dziwne. Denerwuję się?" – zapytał sam siebie, zamykając oczy i starając skupić się na bodźcach dotykowych. „To czysto naukowa analiza" – stwierdził, wsuwając rękę pod ramię Johna. Kołdra zasłaniała widok, więc działał na wyczucie. Przesuwał dłoń po ciepłym materiale, aż do momentu, w którym poczuł pod palcami równomierne bicie serca. „Jest" – pomyślał, uśmiechając się lekko. Umieścił dłoń tak, aby jak najlepiej czuć jego pracę. Leżał bez ruchu z minutę, licząc w myślach każde uderzenie. „Doświadczenie nie tak intensywne jak za pierwszym razem, ale podobne" – stwierdził w myślach, kiedy wyrwał się z transu. „Reakcja na miarowe bicie serca pozytywna... Uspokajająca. Wnioski:
1. Zarówno słuchanie, jak i jedynie odczuwanie bicia serca, w połączeniu z wydzielanym ciepłem oraz znajomym zapachem, wywołuje odprężenie i poczucie bezpieczeństwa.
2. Prawdopodobnie to skutek mieszania się bodźców ze wspomnieniami o Rudobrodym.
3. Spanie z Johnem przypomina spanie z Rudobrodym. Jest przyjemne.
4. Oddziałuje pozytywnie na organizm, ale negatywnie na umysł.
5. Przywołuje sentymenty.
Konkluzja ostateczna: Należy unikać podobnych sytuacji."
Sherlock długo wahał się przy formułowaniu podsumowania swoich rozważań, ale nie mógł wybrać inaczej. Nie mógł zaryzykować utraty kontroli nad własnym umysłem. Pojawienie się uczuć było niedopuszczalne. „Uczucia nie niosą ze sobą nic dobrego" – powtarzał w myślach słowa Mycrofta, które usłyszał niedługo po śmierci Rudobrodego. Nadal wspomnienie o ukochanym, czworonożnym przyjacielu sprawiało, że pragnął znów poczuć się dzieckiem, wrócić do czasów, kiedy zawsze miał u boku wiernego towarzysza, któremu bezgranicznie ufał. Otworzył oczy. Blond włosy delikatnie łaskotały go w nos. Musiał przysunąć się odrobinę w stronę przyjaciela, kiedy pochłonęły go myśli o przeszłości. Poruszył minimalnie ręką, która znajdowała się tam, gdzie biło serce Watsona. Wszystko było tak podobne, a jednocześnie całkiem inne. Pojawienie się Johna w jego życiu przypomniało mu o ukrytej dawno temu części jego osobowości. O uczuciowej stronie Sherlocka Holmesa. Wiedział, że mimo deklaracji i maski jaką nakładał za każdym razem, gdy miał styczność z ludźmi, posiadał uczucia. Nie wyzbył się ich. Odrzucił w kąt, ale nie zatracił. John Watson z każdym następnym dniem, jakie ze sobą dzielili, wyciągał zapomnianą cząstkę Holmesa bliżej, na powierzchnię. Sherlock leżał wpatrzony w zawinięty kosmyk tuż za uchem Watsona. „John nie będzie jak Rudobrody" – stwierdził w myślach. „Zresztą, i tak wszyscy kiedyś odejdą" – dokończył ponure podsumowanie. Chciał zabrać rękę i jak najszybciej wrócić do siebie, ale zanim zdążył wykonać jakikolwiek ruch, John poruszył się, a jego ramię przycisnęło rękę Sherlocka. Palce blondyna zacisnęły się na dłoni detektywa, uniemożliwiając mu realizację przyjętego przed momentem planu. Brunet próbował wysunąć dłoń, ale John w odpowiedzi mruknął niewyraźnie, przysuwając ją do siebie. Holmes poczuł, że znowu robi mu się gorąco. Przełknął ślinę, rozglądając się w poszukiwaniu możliwości wyjścia z sytuacji. Próbował parę razy wyswobodzić rękę z uścisku blondyna, ale nie na wiele się to zdało. W końcu dał za wygraną.
„Ten jeden raz. Tylko ten jeden" – pomyślał i zamknął oczy, wtulając głowę w johnową poduszkę.
~~~~~~
Wiem, wiem. Ta część wyszła krótsza, ale nie chciałam przedłużać przerwy w publikacji. Wyszło zupełnie inaczej niż zakładałam na początku, ale tak to jest kiedy koncepcja zmienia się milion razy na minutę. Mam nadzieję, że nie rozczarowałam. ^^ Nie wiem czy ciągnąć to dalej czy zacząć jakiś inny wątek. Co myślicie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top