Będą gadać
Żaden nie skomentował tego co się stało. Wpatrzeni w miejski krajobraz, przesuwający się za oknem taksówki, byli pochłonięci własnymi myślami.
„Wszyscy się dowiedzą. To nie tak miało wyglądać. Co ja sobie wyobrażałem? Nie, nie mogą. Jezu, przecież ja nie jestem gejem." – John z westchnięciem oparł głowę o zimną szybę.
„John jest podenerwowany, zmartwiony. To moja wina?... Chyba nie chce iść na to przyjęcie. Tylko czemu?" – Holmes odwrócił wzrok od migających świateł sklepowego szyldu, obok którego przystanęła taksówka. Spojrzał kątem oka na przyjaciela, wpatrzonego zamyślonym wzrokiem w przestrzeń za oknem. „Chyba nie wstydzisz się swojego partnera?" – Przypomniał sobie słowa Julie. „Oczywiście, że nie." – Z powrotem wlepił oczy w widok za szybą. „Nie brzmiał zbyt przekonująco. Może to o to chodzi."
***
John przez resztę dnia snuł się po mieszkaniu, zdawkowo odpowiadając na pytania i wyraźnie unikając detektywa.
„Skoro John nie chce rozmawiać, to zostaje mi Sherlockian22" – stwierdził w myślach Holmes. Rozsiadł się w swoim fotelu i zalogował na laptopie, żeby wysłać nową wiadomość.
Do Sherlockian22@:
John chyba się mnie wstydzi.
Do William@:
Hej, cieszę się, że piszesz. Martwiłam się, że się nie odzywasz.
Czemu tak myślisz?
Do Sherlockian22@:
Zapytany o to wprost brzmiał dość niepewnie. Kontakt fizyczny w miejscach publicznych wywołuje u niego podenerwowanie. John nie jest jakoś przesadnie wylewny, ale jeśli chodzi o zachowania wobec swoich byłych, nie był aż tak powściągliwy. Nie wiem czy to moja wina, czy może tylko fakt, że jestem mężczyzną tak na niego działa.
Do William@:
A co dokładnie się stało?
Do Sherlockian22@:
Pojechałem po niego do pracy, tak jak się umówiliśmy. Od początku był jakiś nerwowy. Gdy mieliśmy już wyjść pojawiła się ta maniaczka. Rzuciła pytanie czy idziemy na przyjęcie. Z tego co udało mi się ustalić, to set któraś rocznica założenia szpitala. John nie był pewny co odpowiedzieć i wtedy ona zapytała czy się mnie wstydzi. Odpowiedział, że nie, ale z postawy wnioskuję, że był bardziej zły na nią niż przekonany co do swoich słów. Postanowiłem zadziałać i odpowiedziałem jej, że z chęcią przyjdziemy. Dla podkreślenia słów, złapałem Johna za rękę. Potem nastąpiła mała wymiana zdań, aż w końcu ta niespełna rozumu kobieta, chcąc pokazać swoją wyższość, pocałowała Johna w policzek. Nie mogłem pozwolić, żeby resztki jej szminki pozostały na jego skórze, więc je starłem. To chyba nie było najlepsze posunięcie, bo od tej pory John prawie w ogóle się nie odzywa. Do tego widzę, że nie jest zachwycony tym, że mamy wybrać się razem na to przyjęcie. Unika mnie. Zrobiłem coś nie tak?
Do William@:
Nie. Zdaję mi się, że John po prostu boi się społecznej opinii.
Do Sherlockian22@:
Przejmuje się tym co o nim mówią czy piszą.
Ciągle poprawiał ludzi, którzy sugerowali, że jesteśmy parą.
W mniemaniu Johna udawanie miało być przeznaczone tylko dla Jamie. Teraz to raczej niemożliwe. Sądzę, że związek ze mną, udawany czy nie, stresuje go. Nie wiem czy będziemy ciągnąć to dalej.
Do William@:
A mówił, że chce zrezygnować z planu?
Do Sherlockian22@:
Nie.
Do William@:
W takim razie, jest nadzieja. ;)
Do Sherlockian22@:
Nie pojmuję skąd ludzie biorą tyle optymizmu, mimo rażących w oczy faktów.
Do William@:
Wszystko jest możliwe. Trzeba tylko wierzyć. A skoro mowa o cudownych wydarzeniach, to mam coś dla ciebie.
Kliknij na Link.
Holmes nacisnął na podesłany link. Przekierowało go do strony forum jego fanów. W oczy od razu rzucił się napisany wielkimi, kolorowymi literami nagłówek.
„Johnlock stał się faktem!"
Zaczął czytać sensacyjną wiadomość dnia, umieszczoną dwie godziny temu.
„Jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak z grypy, jak dzisiaj! To co zobaczyłam i czym dzielę się z Wami, jest najcudowniejszym spełnieniem moich marzeń."
Pod tekstem widniało zdjęcie Sherlocka i Johna w pozie, która bez wątpienia wskazywała na bliższe relacje między nimi. Złączone dłonie, intensywny kontakt wzrokowy i palce detektywa, spoczywające na policzku Watsona, dawały jednoznaczny obraz, świadczący o tym, że przypuszczenia i plotki wreszcie stały się prawdą.
„No może jakby się jeszcze pocałowali... Ale pewnie wtedy dostałabym ataku serca i nici ze zdjęcia. X3 Do tej pory nie mogę w to uwierzyć, choć widziałam na własne oczy całą scenę.
Ma ktoś jeszcze jakieś wątpliwości, że oni są razem?"
Przeczytał dalszy ciąg wypowiedzi, znajdujący się pod zdjęciem.
„John nie będzie zadowolony, jeśli to zobaczy" – pomyślał detektyw, zjeżdżając niżej na komentarze pod wiadomością.
Większość z nich było w stylu: OMG!, AAAA!!!, Cudo!, Awwwwwwwwww itp. Zdarzały się też niekontrolowane ciągi znaków: SLJBJDBGJSDMBMANSA, których Holmes nie potrafił pojąć. Bardziej elokwentni fani formułowali zdania typu: "Wiedziałam, że oni są parą!", "To było nieuniknione", "Są dla siebie stworzeni" albo "Wyglądają tak uroczo".
Przeglądanie wpisów, przerwał sygnał nowej wiadomości.
Do William@:
Muszę zapytać, jesteś Sherlockiem Holmesem?
Wszystkie dowodu na to wskazują.
Brunet zmarszczył w zastanowieniu brwi. Zachował się nierozsądnie podając tyle informacji, ale z drugiej strony gorzej już być nie mogło. Internet huczał od sensacji jaką okazał się ich „udawany" związek, więc przyznanie się jakiejś dziewczynie, że to właśnie z jedynym na świecie detektywem-konsultantem pisała i udzielała mu rad względem uczuć, nie powinno zaszkodzić.
Do William@:
Obiecuję, że nikomu nie powiem.
Dopisała po chwili z powodu braku odpowiedzi ze strony detektywa.
Do Sherlockian22@:
Zbieg okoliczności.
Do William@:
Sherlock Holmes nie wierzy w zbiegi okoliczności. A fakty mówią same za siebie.
Do Sherlockian22@:
Skoro tak uważasz, to po co ci moja odpowiedź?
Do William@:
Dobra, jesteś strasznie uparty... Sherlocku. Nie chcesz to nie odpowiadaj, ja będę trzymać się swoich przypuszczeń.
Holmes westchnął i poprawił się na fotelu.
Do Sherlockian22@:
To co mam zrobić ze znerwicowanym Johnem i przyjęciem?
~~~~~~~
Miał być dłuższy, ale nie wyszło. Mam nadzieję, że mimo to się Wam podoba. ^^
W następnym odcinku wyczekiwane przyjęcie, zapewniam, że będzie się działo. ;3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top