Słowa
Holmes przyjrzał się mu analizującym wzrokiem i znowu zerknął w stronę Johna, który odwzajemnił spojrzenie, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, który wydał się Sherlockowi niewypowiedzianą zachętą.
- Masz małego psa, prawdopodobnie brązowego jamnika. Nie masz dziewczyny i liczysz, że dzisiaj jakąś poderwiesz. Nie sądzę jednak, żeby przydała ci się do tego znajomość kroków walca angielskiego, więc twoje lekcje tańca nie na wiele się dzisiaj zdadzą. W tym gronie zwykłe kiwanie się do rytmu wystarczy.
Frank zamrugał z niedowierzaniem i machnął ekspresyjnie rękami, o mały włos nie wylewając zawartości kubka.
- Jak? To niemożliwe?! - Rudzielec spojrzał na Watsona, który uśmiechał się pod nosem, próbując powstrzymać wesołość wywołaną reakcją kolegi. - Powiedziałeś mu, prawda?! Musiałeś!
- Ja mu nic nie mówiłem. - John podniósł ręce w obronnym geście. - Sherlock jest... - spojrzał na bruneta, który wbił w niego wzrok, czekając na dalszy ciąg wypowiedzi. - ... bardzo dobry w dedukowaniu. - Blondyn powstrzymał się przed kolejnymi komplementami w stylu "niesamowity" czy "genialny", nie chcąc peszyć Holmesa, a tak naprawdę nie chcąc wywoływać kolejnego tematu do rozmowy z kumplami. "I tak będą pytać" - westchnął w myślach.
- Ale ja mówiłem o tym tylko tobie i Billowi. - Rudzielec rzucił pytające spojrzenie wspomnianemu koledze, który wzruszył tylko ramionami.
- Ostrzegałem - wtrącił Henry, zerkając podejrzliwie na Holmesa.
- Serio, chodzisz na lekcje tańca? - zapytał z ciekawością i lekkim rozbawieniem w głosie Pete, który dołączył do rozmowy. Krąg osób przysłuchujących się im zdawał się narastać.
- Wydedukuj mnie - odezwała się blondynka, która przysunęła się do Sherlocka i zalotnie zatrzepotała rzęsami. Brunet spojrzał na nią kątem oka i zrobił krok w bok, aby zwiększyć dystans między nim, a w jego mniemaniu dziwnie się na niego patrzącą dziewczyną.
- Ja też chcę! - wyrwało się kolejnemu z imprezowiczów.
- I ja! - krzyknęła dziewczyna z tyłu, wymachując kubkiem z resztką ponczu na dnie.
- A tam, bzdury. Nie wierzę w takie coś. Niby skąd to wiesz? - odezwał się kolejny z gości.
- Obserwuję i wyciągam wnioski. Wierz albo nie. Mało mnie interesuje opinia kolesia na sterydach.
- Że co?! Nie biorę ty porąbańcu! - Wściekły grymas na twarzy i bojowa postawa chłopaka nie wróżyły nic dobrego, więc John postanowił wkroczyć.
- Hej, spokojnie. - Stanął między wyrośniętym karkiem a Sherlockiem. - Bez nerwów. Dzisiaj mamy radosny dzień i nie psujmy go bijatyką, ok?
Chłopak rzucił mu groźne spojrzenie, które po chwili złagodniało jednak pod wpływem stanowczego wzroku Watsona.
- Właśnie, bawmy się! - zawołał Bill, aby wspomóc kolegę w rozładowaniu napięcia.
Osiłek mruknął coś pod nosem i odszedł w głąb pokoju, rzucając głośniej w stronę Holmesa słowo "świr".
Sytuacja została opanowana, a przynajmniej tak się wydawało Johnowi. Po kilku krótkich dedukcjach rozbawiona zgraja rozeszła się po domu Henry'ego.
- A co powiesz o mnie? - rzucił następny imprezowicz, który dopchał się w końcu do nowej sensacji wieczoru jaką stał się Holmes.
- No, starczy już tych popisów. Guru Sherlock ma na dzisiaj wolne - odparł John.
- Aleee - jęknął chłopak, jednak zanim skończył zdanie został stanowczo odciągnięty przez kolegów Johna. Blondyn oparł się o ścianę, tuż obok Holmesa, który westchnął pod nosem.
- Dziękuję - odezwał się cicho, spoglądając w podłogę.
- Spoko, nie ma za co. Inaczej by cię wykończyli tymi pytaniami.
Sherlock milczał, wlepiając wzrok w drewniane deski na podłodze.
"Pewnie wpadł w ten swój trans myślowy" - stwierdził Watson.
- To co, idziesz się czegoś napić? - zapytał po chwili, odpychając się lekko od ściany.
- Tak - odpowiedział, odrywając w końcu spojrzenie szaro-niebieskich oczu od ziemi i przenoszące je na blondyna.
- No to chodź - rzucił, kierując się w stronę kuchni.
~~~~~~
Krótka część, ale od czegoś trzeba zacząć. A nie powiem, z tym miałam problem. ^^" Totalny zastój.
Wybaczcie tak długą przerwę, ale w życiu zdarzają się takie chwile, które ścinają nas z nóg. Do tego kryzys twórczy. Mam nadzieję, że teraz napiszę szybciej kolejną część. ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top