221B Baker Street
🎩John
Po otrzymaniu karteczki zapewne z adresem kogoś kto mógłby udawać mojego współlokatora, udałem się do domu. Gdy dotarłem do mieszkania zauważyłem, że na odwrocie adresu, który dostałem od Mike'a jest numer telefonu. Pod spodem niedbale napisane było "NumEr DO TwojEGO WspÓŁlokAToRa". Uznałem, że zadzwonię i umówię spotkanie. Niestety nikt nie odbierał. Dlatego wybrałem się na Baker Street 221B.
🔍 Sherlock
Siedziałem w salonie na fotelu trzymając ręce ułożone w wieżyczkę pod brodą. Zastanawiałem się czy to dobry pomysł, żeby ktoś tu ze mną zamieszkał. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Wstałem z fotela i ruszyłem w kierunku schodów. Zszedłem na dół i otworzyłem. W drzwiach stał niewysoki mężczyzna w moim wieku. Chudy, blond włosy - grzywka zasłaniała prawą część czoła, przyjechał z Iraku lub Afganistanu. Lekarz wojskowy, postrzelony, kuleje na prawą nogę.
- Proszę, wejdź. - zaprosiłem go do środka
- Ehh.. Dziękuję. - mruknął blondyn - To ty poszukujesz współlokatora? - zapytał.
- Owszem. Irak czy Afganistan? - spytałem z ciekawości
- Afganistan. Skąd wiedziałeś? - pytał blondyn
- Taka praca. - mruknąłem - Jesteś lekarzem wojskowym, postrzelonym na polu walki, kulejesz na prawą nogę, samotny, nigdy nie zaznałeś miłości, szukasz współlokatora i raczej to wszystko. - dodałem z dumą w głosie
- Wow. Jak to zrobiłeś? - spytał doktor
- Czysta dedukcja. - powiedziałem uśmiechając się lekko
- To było ekscytujące! Niesamowite! - blondyn był pod wrażeniem
- To miłe że tak uważasz. Nikt jeszcze mnie nie pochwalił za dedukcję. - podziękowałem
- A co zwykle mówią ludzie? - doktor zadał kolejne pytanie
- Pieprz się dupku. - powiedziałem ze śmiechem
~~
Hejosie! Mam nadzieję że się podobało. Jak najszybciej postaram się wrzucić kolejny rozdzialik.
Pozdrawiam Was😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top