Rozdział trzeci. Przybysz z Aten.
Miłość jest łatwowierna.
Owidiusz ,,Metamorfozy"
Zapłacę każdą cenę za
Znalezienie cię
I spędzę resztę życia
Przypominając ci
Że moje niespokojne życie jest warte
O wiele więcej
Dzięki tobie
Warto żyć
Jeśli cię znajdę
Może mnie pokochasz
Ja będę cię kochać tylko bardziej
Death Note: The Musical ,,I'll Only Love You More"
https://youtu.be/KITgFH4ZyEY
Czy ja muszę coś mówić? Aktualnie jest to mój ulubiony musical, obejrzałam też anime, chociaż nigdy nie byłam fanką kultury japońskiej. Kocham tę historię, bardzo ze mną rezonuje, a wersja musicalowa jest wspaniała i każda piosenka coś wnosi, więc będę Was tym katować jeszcze długo.
— Moja bratanica nie jest już królową Aten — wyznała przy pewnej kolacji Pazyfae.
— Jej mąż ją wyrzucił? — zapytał zaczepnie Katreus i potrząsnął czarnymi lokami. Od kiedy został następcą tronu, nabrał pewności siebie.
— Nie. Sama uciekła — odparła chłodno jego matka. — W Atenach zjawił się syn Egeusza z jakiegoś dawnego romansu. Tamten podobno od razu uznał go za dziedzica i otoczył wszelkimi zaszczytami. Medea się wściekła i próbowała go otruć, a kiedy wyszło to na jaw, użyła swojej magii i uciekła z własnym dzieckiem.
— Idiotka — mruknął Minos i pociągnął łyk wina. — Najpierw była gotowa zabić, żeby zapewnić tron swojemu dziecku, a potem uciekła i zrobiła je wygnańcem? Kobiety w ogóle nie mają rozumu.
— Może zrozumiała, że żądza władzy zabrałaby jej kolejne dziecko? — zapytała nieśmiało Ariadna. Po tym, jak kuzynka życzyła jej tyle dobrego, czuła się w obowiązku stawać po jej stronie, chociaż przerażała ją myśl, że ponownie cofnęła się do tak brutalnego czynu. A jeszcze bardziej to, że jej rodzice mówili o tym spokojnie i chłodno.
— Byłaby to godna kara za śmierć Androgeosa — powiedziała zimno Pazyfae. Od tamtego strasznego wydarzenia minęły dwa miesiące. Cała rodzina nosiła żałobę, więc królowa miała na sobie długą czarną suknię na ramiączkach, bez żadnych ozdób, przez co wyglądała jak uosobienie mroku i melancholii.
— Myślę, że to dobra lekcja dla was, moje drogie. — Minos spojrzał na córki. — Czego to was nauczyło?
— Że kobiety powinny być posłuszne mężczyznom i przyjmować role wyznaczone przez los. W przeciwnym razie źle skończą — powiedziała z satysfakcją Fedra.
Jej uroda wyróżniała się najbardziej na tle rodzeństwa. Po matce odziedziczyła alabastrową cerę oraz szlachetne, dumne rysy. Jednak jej ciemne oczy wystarczały ojcu, by uwierzył, że naprawdę jest jego córką. Medea także miała ciemnokasztanowe włosy, więc Minos nie podejrzewał, że mógł obdarzyć nimi dziewczynkę jakiś inny Kreteńczyk.
— Bardzo dobrze, dziecko. Twój mąż będzie z ciebie zadowolony i nie spotka cię tak marny los, jak tę wiedźmę.
— A może ten los wcale nie jest marny? — odezwała się nagle dźwięcznym głosem Akalle. — Jeśli nie lubiła swojego męża, on lepiej traktował tamtego drugiego chłopaka niż ją i Medosa... To może dobrze, że uciekła i znajdzie miejsce, gdzie będzie szczęśliwa?
Ariadna żałowała, że siedzi tak daleko od siostry i nie może jej upomnieć. Ojciec z jakiegoś powodu uwielbiał najmłodszą córkę, ale pewnego dnia dostrzeże jej bunt i postanowi ją złamać, a wtedy los Akalle nie będzie godny zazdrości.
— Pewnego dnia dorośniesz i zrozumiesz, że los Medei nie ma nic wspólnego ze szczęściem — zaśmiał się Minos.
— Ale przecież teraz będzie mogła robić, co chce... — zaczęła Akalle, ale każdy ją zignorował.
Ariadna westchnęła w duchu. Póki siostra była małą dziewczynką zachowującą się jak chłopiec, mogła uchodzić za słodką i uroczą, ale gdy dojrzeje, będzie miała poważne problemy. Lepiej będzie, jeśli się przystosuje. Tak jak matka, chociaż zżerał ją ból i nienawiść. Albo ona sama, chociaż nie pamiętała dnia, gdy była naprawdę szczęśliwa.
Mimowolnie pozazdrościła Medei. Ona miała odwagę uciec z pałacu, gdzie czuła się źle – po raz kolejny. Zaryzykowała bezdomność, głód i samotność tylko, aby być wolną. Ona nie zdobyłaby się na to, nawet gdyby mogła uciec w jakieś bezpieczne miejsce.
Trzy córki Minosa ponownie wyglądały przez okno i przyglądały się statkowi zawijającemu do kreteńskiego portu. Także pochodził on z Aten, ale tym razem nie było na nim ani rodziny królewskiej, ani ciała ich brata. Na ich wyspę przybyło siedmiu młodzieńców i siedmioro dziewcząt, którzy mieli zostać złożeni w ofierze Minotaurowi.
— To potworne! — krzyczała co chwila Akalle. — Przecież tatuś nie jest taki zły... Nie może tego zrobić! Ja go poproszę, żeby im odpuścił! — upierała się i tupała nogami.
— Ani się waż — upomniała ją Ariadna. — Słyszałaś. Naszym zadaniem jest milczeć.
Stała z siostrami i złapała je odruchowo za ręce. Milczała, milczała od dawna, dusiła w sobie wszystkie uczucia, ból, złość, bunt, poczucie krzywdy. Nie sprawiało to jednak, że czuła się spokojna i wyciszona. Przeciwnie, miała wrażenie, że wszystkie ukryte emocje są w niej, duszą i ściskają ją od środka, i że pewnego dnia albo znajdą ujście, albo ją wykończą.
— Ale Minotaur jest dobrym dzieckiem i ich nie zje, prawda? — dopytywała Akalle.
— Masz dziwne podejście do dzieci — prychnęła Fedra, ale w jej oczach także widać było strach i niepewność.
— Nawet jeśli nie zje ludzkiego mięsa, to zamknięty i pozbawiony towarzystwa jest całkowicie zdziczały — westchnęła Ariadna. — Wątpię, by pozwolił im żyć.
W jej błękitnym oku pojawiła się łza. Kochała swego brata, uważała go za rodzinę, ale zdawała sobie sprawę, że nie ma dla niego szans na normalny byt z resztą Kreteńczyków. W dzieciństwie pozbawiono go jakiejkolwiek nadziei, dobroci, bliskości ludzi. Nawet jeśli nie urodził się jako bestia, był nią teraz i Ariadna musiała to przyznać.
— To miejsce jest przeklęte — szepnęła Akalle i oparła głowę na brzuchu siostry. — Powinnyśmy wszystkie stąd uciec.
,,Też bym tego chciała" pomyślała Ariadna, muskając jej włosy. ,,Mieć tyle siły i woli walki, co Medea i uciec, jak najdalej stąd".
— Och, kiedyś uciekniemy! — zawołała Fedra. — Gdy zamieszkamy z naszymi mężami.
Kilka godzin później Ariadna i jej rodzina jedli razem obiad. Pazyfae nadal nosiła żałobę i wyglądała jak bogini zemsty, czekająca, aż w ramach zemsty za śmierć jej syna poleje się krew. Natomiast Minos wydawał się mocno zamyślony.
— Coś się stało, ojcze? — zapytał Katreus.
— Zgadnijcie, kogo Egeusz przysłał z ateńskimi dziećmi — mruknął król. — Swojego własnego syna. Bękarta, którego urodziła mu jakaś dziewczyna z Trojzeny.
Ariadna otworzyła usta ze zdziwienia. Niedawno rodzice powtarzali, że Egeusz faworyzował pierworodnego syna do tego stopnia, że zaczął ignorować legalnego potomka oraz jego matkę, a gdy Medea zabrała Medosa i uciekła z nim, w ogóle się nie przejął. Dlaczego więc teraz wysłał go na śmierć?
— Bardzo dobrze — zachichotała Pazyfae. — Niech umiera w zamian za Androgeosa. — Przez jej twarz przemknął grymas. — Mam nadzieję, że dzieciak Medei też gdzieś utonął.
Ariadna nie miała już nawet siły komentować takich słów, ale Akalle rzuciła się do obrony Medosa, z którym tak wesoło się bawiła. Uciszył ją szturchaniec Fedry.
— To jakiś podstęp! — Minos uderzył pięścią o stół. — Przecież nikt nie wyśle jedynego następcy prosto w paszczę potwora! Oni chcą coś zrobić, żeby nas ośmieszyć, a może nawet zniszczyć!
— To zabij go od razu — zasugerował Katreus.
Młodszy od niego Deukalion przewrócił oczami.
— Podporządkowaliśmy sobie Ateny, ale nie chcę kolejnej wojny... Nie wiem, co zrobić z tym dzieciakiem, poza obserwowaniem go na każdym kroku! — kontynuował Minos, ignorując swoje dzieci. — Przydzieliłem mu gościnną komnatę, ale postawiłem przy niej strażników. Powiedziałem mu też, że jeśli zmieni zdanie, to w tym roku odpuszczę śmierć jednego ateńskiego młodzieńca. Odmówił.
Ariadna mimowolnie zaintrygowała się tą historią. Syn Egeusza teoretycznie przybył jako wróg, ale jej serce miało więcej współczucia dla niego niż jej rodziców. Był księciem, który odzyskał tron i ojca, ale przybył, aby umrzeć ze swoimi ludźmi, których jej ojciec skazał na śmierć przez okrutną zemstę.
Bała się rodziców i nigdy im się nie sprzeciwiała, ale teraz czuła, że powinna poznać tego chłopaka i zrozumieć, co nim kieruje. Może w ten sposób lepiej pojmie, co to odwaga i poświęcenie.
— A można wiedzieć, jak on się nazywa? — spytała ojca nieśmiało.
— Tezeusz — odparł obojętnie Minos. — Trojzeńska matka nazwała go Tezeusz.
Wieczorem Ariadna zdobyła się na odwagę i postanowiła udać się do komnaty Tezeusza. Matka jak zwykle wieczorem oddawała się żałobie po synu, a ojciec zaszył się u siebie razem z jakąś niewolnicą. Modliła się, by przy drzwiach Ateńczyka nie czuwał teraz żaden nadgorliwy strażnik. Na szczęście, trafiła na dwóch młodych chłopców, którzy chyba darzyli ją sympatią.
— Czy mogę porozmawiać z księciem? — zapytała. — Chciałabym powitać go na Krecie. Moi rodzice pewnie nie czują się teraz na siłach, by być grzeczni dla gościa.
Pozwolono jej na to i na szczęście, nie uczyniono żadnych nieprzyzwoitych aluzji. Ariadna słyszała pogłoski, że przed wielu laty królowie wysyłali przybyszom do łoża nie służące czy kurtyzany, ale własne córki i żony. Ale jej rodzice swobodę cielesną celebrowali samodzielnie, od córek wymagali zachowania cnoty.
— Witaj, panie — przywitała się nieśmiało. Nerwowo ściskała ręce. Liczyła się z tym, że młodzieniec uzna ją za wroga i nie zechce rozmawiać. — Jestem księżniczka Ariadna.
Przybysz odwrócił się do niej, a ona poczuła dreszcz na skórze. Zazwyczaj nie zwracała uwagi na mężczyzn. Nie miało to sensu, skoro pewnego dnia i tak znajdzie się w zaaranżowanym małżeństwie, a młodzi mężczyźni trafiający na dwór kreteński zazwyczaj kończyli w łożu Minosa lub Pazyfae. Teraz bycie sam na sam z księciem, świadomość, że jego uwaga jest skupiona na niej, budziło w niej niepewność, ale i pewną ekscytację. Szczególnie że Tezeusz naprawdę był przystojnym młodym człowiekiem. Wysoki, muskularny, z lekko kręconymi ciemnymi włosami i ogromnymi orzechowymi oczami, opaloną skórą – wyglądał dokładnie jak herosi malowani na wazach.
,,Nie mogę tak o nim myśleć" upomniała się. ,,To nie wypada".
— Witaj, księżniczko. Jestem Tezeusz, pewnie już wiesz — powiedział obojętnie chłopak. — Chcesz cieszyć się moim poniżeniem?
— Nie! — zawołała Ariadna. — Nigdy! Przyszłam powiedzieć, że witam cię na Krecie... I że cię podziwiam. Zdecydowałeś się towarzyszyć swym poddanym w tak niebezpiecznej drodze. Nie wiem, kto jeszcze podjąłby się takiego wyzwania. Myślę, że jesteś równie wielkim herosem, co Herakles i Perseusz.
Tezeusz patrzył na nią cynicznym, chłodnym wzrokiem. Oczywiście. Byli po dwóch stronach konfliktu – jej rodzice skazali jego kraj na utratę młodych ludzi, na utratę nadziei i przyszłości. Zawsze będzie dla niego tylko córką wroga.
— Chciałam tylko, żebyś to wiedział — szepnęła i wyszła, zanim Tezeusz zdążył powiedzieć coś, co by ją zraniło.
Następnego ranka Ariadna spacerowała po ogrodzie i przyglądała się, jak Akalle i Deukalion bawią się w żołnierzy. Wiatr nieustannie podwiewał jasne włosy chłopca i ciemne dziewczynki.
Nagle usłyszała czyjeś kroki. Odwróciła się, myśląc, że to ktoś ze służby. Przed nią stał jednak Tezeusz.
— Czy mogę cię prosić o rozmowę, księżniczko? — zapytał cicho.
Ariadna spojrzała na rodzeństwo. Kłócili się i popychali, ale dzieci zawsze się tak zachowują. Nie byli niemowlętami, nie musiała czuwać nad nimi całymi godzinami.
— Dobrze, panie — odpowiedziała. — Chętnie porozmawiam.
Usiedli w oddalonym kącie ogrodu. Tezeusz nachylił się nad nią tak, że ich policzki prawie się stykały. Ariadna miała nadzieję, że nie zauważył jej gęsiej skórki ani rumieńców.
— Przepraszam, księżniczko, jeśli wczoraj potraktowałem cię nieuprzejmie. Jestem bardzo zdenerwowany tym wszystkim, ale na zasługiwałaś na takie traktowanie.
— Nie winię cię, książę — zapewniła Ariadna. — Ja... Bardzo współczuję tobie i twym towarzyszom. Wiem, że to, co uczynili moi rodzice, jest złe, ale nie mam na to wpływu. Jestem tylko słabą kobietą.
Podniosła na Tezeusza oczy. Na szczęście, w jego spojrzeniu nie było pogardy. Bardziej zainteresowanie i zrozumienie.
— Chciałbym ci zaufać, pani. Ostatnio czuję wielki ciężar na sercu... — westchnął młodzieniec.
— Można mi zaufać! — zawołała Ariadna. — W tym sporze jestem po twej stronie!
Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Słyszała już o miłości od pierwszego wejrzenia, ale nigdy nie spodziewała się, że może spotkać ją coś takiego. Tymczasem teraz czuła nagłe przyciąganie do kogoś, z kim rozmawiała po raz drugi. Wydawało jej się, że jest do niej podobny i coś ich łączy.
,,Nie mogę sobie na to pozwolić" pomyślała z bólem. ,,Rodzice i tak wybiorą mi męża... A on wkrótce zginie. Zginie przez mego brata".
Zatrzepotała rzęsami, aby pozbyć się łez. Nie mogła sobie wyobrazić tego wszystkiego. W tej chwili czuła, że oddałaby wszystko, aby go uratować.
— Może w takim razie opowiem ci mą historię? — zaproponował Tezeusz. — W ten sposób lepiej mnie zrozumiesz.
— Niech będzie. Nikomu nic nie zdradzę — obiecała Ariadna.
— Moja matka ma na imię Ajtra i jest córką Pitteusa, króla Trojzeny. W młodości była zaręczona z wielkim herosem Bellerofontem, ale do ślubu nie doszło, gdyż Bellerofont musiał uciekać do Argolidy, pewnie znasz tę historię. Dziad w końcu uświadomił sobie, że Bellerofont nie wróci, a jego córka pozostawała dziewicą i starą panną, chociaż skończyła już dwadzieścia lat. Kiedy do Trojzeny przybył mój ojciec, Egeusz, wysłał więc córkę, aby go spiła i uwiodła, ale moi rodzice naprawdę się pokochali. Niestety, ojciec nie mógł zabrać matki do Aten, ponieważ obiecał swój tron krewnym i mogliby oni uśmiercić mnie i mamę. Wychowywałem się więc z nią i dziadkiem, a aby matka nie została pohańbiona, opowiadano wszystkim, że mym ojcem jest bóg Posejdon. Kiedy skończyłem osiemnaście lat, mama wyznała mi prawdę i wysłała do Aten. Tam ojciec od razu uznał mnie za swego i pokochał, ale jego żona, Medea, zazdrościła mi pozycji. Przepraszam, wiem, że to twoja kuzynka...
— Nie krępuj się, panie — poprosiła Ariadna. — Możesz śmiało opowiadać o twych krzywdach.
Nie rozumiała, jak Medea mogła tak bardzo dać się opętać przez żądzę władzy, żeby podnieść rękę na kogoś tak uroczego i szlachetnego. Gdy rozmawiały, wydawała się przytłoczona złem, którego dokonała. Dlaczego więc znów posunęła się do próby morderstwa? Nie wierzyła, by Tezeusz mógł świadomie zaszkodzić macosze czy przybranemu bratu. Ryzykował przecież życiem dla poddanych.
— Macocha próbowała mnie otruć, aby mieć pewność, że tron zajmie jej b... syn. Na szczęście, ojciec odkrył podstęp, a przerażona wiedźma uciekła. Ja zostałem odratowany i ogłoszony następcą tronu.
— Ale nad Atenami ciążył haracz od mego ojca... — dokończyła Ariadna.
— Tak. — Przytaknął Tezeusz. — Całe Ateny żyły w wiecznym strachu, że od tej pory młodzieńcy i dziewice będą ginąć co roku... Chciałem udowodnić, że potrafię zrobić coś dla mego ludu, że jestem godnym następcą herosów, takich jak Herakles i Perseusz. Postanowiłem więc, że pojadę z Ateńczykami... ale nie, aby zginąć. Jestem przecież potrzebny ojcu. Otóż... Chciałabym pokonać Minotaura i na zawsze wyzwolić oba nasze ludy od potwora.
,,Ale... On nie jest potworem" zaprotestowała w myślach Ariadna. ,,Jest biednym, skrzywdzonym stworzeniem. Zdziczał, bo moja matka go odrzuciła".
Tego jednak nie mogła powiedzieć. Gdy była młodsza, jej słabość do Minotaura była traktowana z wyrozumiałością, ale teraz musiała ją ukrywać. W innym wypadku oskarżono by ją o sprzyjanie ,,bestii" i zdradę Krety.
— Jesteś bardzo odważny, panie — szepnęła. — Dla mnie już jesteś prawdziwym herosem.
,,A ja jestem beznadziejnym tchórzem rozdartym między ukochanym bratem... a mężczyzną, którego chyba też trochę kocham" dodała w myślach.
W nocy dręczyły ją koszmarne sny. Śniło jej się, że Tezeusz ginie w labiryncie, rozerwany przez Minotaura, a jego krew zalewa całą Kretę. Patrzyła, jak jej sandały i suknia broczą nią i serce jej pękało na myśl, że nie zrobiła nic, by pomóc. Potem Katreus został królem i wypuścił Minotaura z lochów, ale biedny chłopak nie wiedział, jak zachowywać się wśród ludzi i tylko atakował ich swymi pazurami, a potem przerażony tym, co uczynił, siedział w kącie i płakał. W końcu wbił sobie sztylet w serce i złożył w ofierze bogom, tak jak podobno Medea zrobiła z własnymi dziećmi.
Obudziła się przerażona tym wszystkim. Świadomość, że jest w komnacie i leży spokojnie na łożu, nie ukoiła jej. Część tych koszmarów wkrótce się spełni. Starcie mógł przeżyć tylko jeden, Tezeusz lub Minotaur. Pisane jej było utracić jednego z nich.
Ale... Nawet jeśli Tezeusz zabiłby jej brata, nie wydostanie z labiryntu. Droga była zbyt skomplikowana, Dedal zadbał o stworzenie monumentalnej budowli, z której śmiertelnik nie wyjdzie żywy. Ateńczycy i tak zginą, umrą w labiryncie z głodu i wycieńczenia.
Czy naprawdę powinna siedzieć z założonymi rękami i czekać biernie na śmierć obu mężczyzn, gdy mogła ocalić chociaż jednego? Powiedziała, że jest słabą kobietą, ale może nie musiała taka być. Może nadszedł czas na ryzyko i zrobienie czegoś, by jej życie opierało się na czymś więcej niż byciu pokorną sługą rodziców, którzy i tak jej nie kochali?
,,Wybacz mi" pomyślała, przywołując przed oczy kochaną przez siebie twarz. ,,Skazuję cię na coś okropnego, ale... może czasem śmierć jest aktem łaski". Może dlatego Medea zabiła swe dzieci, chociaż teraz i tak nie miało już to znaczenia, bo to, co zrobiła Tezeuszowi, było już niewybaczalne.
Już wiedziała, co ma czynić.
Dziękuję za uwagę i przybycie do kolejnego rozdziału :) Mam nadzieję, że przypadł Wam do gustu i będziecie czekać na następny :) Nie wiem, kiedy się pojawi, ponieważ zaraz zacznie się sesja i już jestem w mocno stresującym nastroju, ale na pewno skończę tę historię, obiecuję!
Co do motywów w tym rozdziale:
1. Wspomniany tu Bellerofont to jeden z większych greckich herosów, chociaż obecnie nieco zapomniany (co mnie nie dziwi, bo sama uważam, że jego historia jest mało inspirująca). Rzeczywiście był narzeczonym Ajtry, ale nie poślubił jej, ponieważ musiał opuścić swe królestwo po tym, jak przypadkowo zabił swojego brata. Trafił na dwór króla Projtosa, którego żona Stenoboja zakochała się w Bellerofoncie, a gdy ten ją odrzucił, oskarżyła go o próbę uwiedzenia/gwałtu (różne wersje). Projtos bał się sam zabić Bellerofonta, więc wysłał go do swojego teścia Jobatesa, dla którego Bellerofont wykonał wiele zadań w rodzaju zabicia chimery czy walki z Amazonkami. W końcu przekonał do siebie mężczyznę, a ten wydał za niego swoją drugą córkę Filonoe. Po wielu latach stał się przesadnie pyszny i próbował podbić Olimp, ale został strącony z góry, oślepł i został włóczęgą.
2. Podobno rzeczywiście w bardzo archaicznych czasach był zwyczaj, że gościowi należy zapewnić zadowolenie na każdym polu, także seksualne, i podzielić się z nim wszystkim, więc władcy wysyłali im do łóżek własne żony i córki. Ten motyw pojawia się w książce Stanisława Stabryły ,,Klątwa Pelopidów".
3. Historia Medei jest zaczerpnięta z mitologii oraz pojawiła się już u mnie w ,,All is forgiven", ale nie będę jej opisywać do końca, bo zachęcam do przeczytania tamtego shota, a i tutaj mam zamiar jeszcze do tego wrócić ;)
4. Historia Ajtry i Tezeusza także jest wierna, postanowiłam ją przybliżyć, dla wzbogacenia świata, ale wiem, że mam problemy z nadmiarem ekspozycji, więc dajcie znać, co sądzicie o tej scenie i czy przypadła Wam do gustu.
Dajcie też znać, co sądzicie o Tezeuszu tutaj. W shocie o Medei wiem, że wypadł bardzo jednoznacznie, jako postać bardzo odpychająca i negatywna, chociaż sama główna bohaterka przyznała, że ,,ma urok" i ten urok starałam się pokazać, mam nadzieję, że chociaż trochę wyszło.
Przyznam też, że ta historia jest dla mnie trudna do pisania ze względu na tempo rozwoju romansu XD Niestety, przeciąganie pobytu Tezeusza na Krecie byłoby sztuczne, ale ja bardzo nie lubię i nie umiem pisać o miłości od pierwszego wejrzenia i trudno mi ,,wejść" w głowę osoby, którą trafia coś takiego. Dajcie znać, co o tym wszystkim myślicie.
Dziękuję za przeczytanie i do następnego! Zapraszam też do moich innych prac, chociażby ,,Czarownicy znad Bełdan", w której jeszcze dzisiaj możecie zadawać pytania do mnie lub postaci.
Ps. Jak zauważyliście, opowiadanie dorobiło się też pełnoprawnej okładki autorstwa Claudie_D - dajcie znać, jak się Wam podoba :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top