Jedynka.
Podniosłam się do pozycji siedzącej, ocierając pot z czoła. Nie powinnam o nim śnić ani myśleć w tym kontekście. Miałam w końcu Petera i to jego kochałam. A'propos Petera...Spojrzałam w bok na leżącego obok starszego Prevca, który nawet się nie przebudził tylko dalej był pogrążony we śnie. Przyjrzałam mu się. Jak zwykle leżał na plecach z twarzą zwróconą ku mnie. Gdy spał, zdawało się, że jego twarz młodniała o te kilka lat, nie widać było zmarszczek,które tworzyły się, gdy chłopak czymś się za bardzo martwił.Zazwyczaj o braci, a zwłaszcza o Domena, który ciężko znosił porażki i wyżywał się na pierwszych osobach, które spotykał na swej drodze. Peter nie chciał się do tego przyznać, więc najczęściej dochodziło do spięć między nimi. I bójek, jeśli mam być szczera. Obaj posiadali wybuchowe charaktery, ale to Domen był tym, który nie potrafił zapanować nad swoim temperamentem.Peter z kolei trzymał to wszystko w sobie, przez co wydawało się,że jest nieprzyjemny i szorstki w obyciu. A tak nie było. Trzymał wszystko w sobie do czasu, a potem wybuchał w najmniej oczekiwanym momencie. Wtedy lepiej było zejść mu z drogi. Domen wrzeszczał,klął i ogólnie zachowywał się jak dziecko, które nie dostało wymarzonej zabawki, zaś Peter to chodząca zimna furia. Nie wiem co było gorsze. Wolałam jednak nie stawać się świadkiem wybuchów przerośniętych męskich ego. Ich krzyki można było słyszeć aż w Norwegii zapewne. Jedynie trzeci z braci, Cene był niepodobny do pozostałej dwójki. Spokojny, cichy, nie mniej utalentowany jak Peter i Domen. Jednakże on nie posiadał genu zwycięzcy i nie ciskał się jak jego bracia, gdy mu coś nie wyszło. Po prostu przyjmował to z pokorą i robił swoje, ciężko pracując na swój sukces. Mimo, że talent nie ujawnił się u niego tak szybko i znienacka jak to było z jego braćmi to cieszyłam się z każdego małego sukcesu. Choćby w Pucharze Kontynentalnym. Rzadko kiedy z nim rozmawiałam ze względu na napięty grafik treningowy oraz fakt,że częściej jeździłam na zawody Pucharu Świata niż Kontynentalu. A gdy już spotykaliśmy się w rodzinnym domu Prevców to wymienialiśmy kilka słów, a potem chłopak znikał idąc w miasto lub zaszywając w swoim pokoju. Jako jedyny potrafił uspokoić Petera i Domena, gdy ci nabuzowani emocjami po zawodach wszczynali jedną z wielu kłótni. Każdy z braci był chodzącą indywidualnością. Zmienni niczym wiatr w Harrachovie.
Rozmyślając o braciach, chłonęłam pogrążoną we śnie sylwetkę najstarszego z nich. Chociaż on nie ma problemów ze spaniem. I dziwnymi snami o rodzeństwie swojej drugiej połówki. Przeczesałam palcami włosy,by ponownie je upiąć w niechlujny kok. Po cichu wyślizgnęłam się z łóżka, które dzieliłam z Peterem jak tylko u niego nocowałam.Postawiłam stopy na zimnych drewnianych panelach. Spojrzałam na stojący na nocnej szafce zegarek. 3:05. No nieźle. W południe mieliśmy iść na obiad do rodziców Petera, a ja będę niewyspana.Trudno. Bezszelestnie opuściłam pokój, wcześniej zabierając komórkę i bluzę chłopaka, która była zdecydowanie za duża.Zamknęłam za sobą drzwi i udałam się do kuchni, by nalać sobie szklankę wody, która mogła uspokoić moje ciało i umysł po dziwnym śnie z udziałem najmłodszego z Prevców. Otuliłam się bluzą, wdychając ten cudowny charakterystyczny dla Petera zapach.Poczułam się nieco lepiej, odganiając myśli o tym jak miękkie i ciepłe usta miał w moim śnie Domen. To było złe i niewłaściwe.Nalałam sobie wody do szklanki i usiadłam przy wysepce z telefonem w ręku. Podciągnęłam nogi pod brodę i włączyłam urządzenie.Kliknęłam w ikonkę messengera z ciekawości sprawdzając czy ktoś jest online o tej porze. Przejechałam palcem, ignorując kilka kontaktów, aż w końcu trafiłam na kogoś kogo się nie spodziewałam.
Cene.
Mruknęłam cicho pod nosem, otwierając okienko rozmowy.
Ja:Hej. Czemu nie śpisz?
Wysłałam mu wiadomość, paznokciem uderzając o obudowę komórki. Nie musiałam długo czekać. Po chwili usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.
Cene: Mógłbym o to samo spytać Ciebie.
Uśmiech wypłynął mi na twarz. Szybko mu odpisałam.
Ja:Można powiedzieć, że nie mogę spać. I nawiedzają mnie dziwne sny. A ty?
Przygryzłam wargę, uważnie wpatrując się w ekranik komórki.
Cene: Myślę. Zastanawiam się co dalej robić. Póki co mam przerwę wtreningach.
Zmarszczyłam brwi. Co ma dalej robić?
Ja: Co masz na myśli? Chcesz skończyć ze skokami?
Poczułam się dziwnie. Serio. Serce na moment przestało mi bić, gdy zrozumiałam przekaz kryjący się za tymi słowami. Cene nigdy nie był gadatliwy, zawsze ukrywał to co myśli. Zdaje się, że potrzebował z kimś porozmawiać. Gdy nie otrzymałam wiadomości zwrotnej, dodałam:
Ja:Jak chcesz możemy o tym pogadać. Z Peterem będziemy u was na obiedzie.
Chłopak musiał czuć się samotnie. W końcu ile można słyszeć o tym, że jego bracia osiągnęli więcej niż on? Żałowałam, że nikt nie potrafił docenić tego utalentowanego skoczka, który głównie skakał w Pucharze Kontynentalnym. Wiecznie w cieniu braci. Już traciłam nadzieję na to, że odpisze, gdy otrzymałam powiadomienie.
Cene: Dzięki, ale raczej nie. Muszę sam się z tym uporać.
No tak. Zapomniałam, że Cene potrafił być uparty jak osioł.
Ja:Jasne, ale wiedz, że ze mną możesz pogadać o wszystkim.
Cene: Dzięki, wiem.
Westchnąwszy,odłożyłam telefon na bok, chwytając szklankę z wodą, upijając łyk. Jeśli nie chciał pogadać, to dam mu czas. Nie będę mu się narzucać. Jak najdzie go ochota, to wie gdzie jestem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top