6
Razem z Liam'em weszliśmy do domu Harry'ego. Zdjeliśmy buty i ryszyliśmy do salonu. Liam postawił na stole pudło z papierami.
- Możemy przejrzeć to jutro? - jęknął Niall.
- Tak, jasne - mruknął Harry.
Ziewnęłam.
- Idziemy spać - burknął Louis - Chodźcie.
- Tylko jest pewien problem... - lokowaty spuścił głowę - Mam dwie sypialnie i są tylko dwie kanapy... A nas jest pięcioro.
- To daj mi poduszkę i koc, to będę spać na ziemi - mruknęłam - Nic mi nie będzie.
- Nie ma takiej opcji! - krzyknął Harry - Nie pozwolę by ktokolwiek spał mi tu na ziemi!
- A widzisz, Hazz! Mówiłem, że trzeba kupić ten pieprzony materac! - syknął Louis.
- To co robimy? - spytał Niall.
- Mówię wam, że będę spała na ziemi! - zawołałam.
- To może od razu pozwolimy ci spać w piwnicy! - sarknął Liam.
- Po prostu ktoś musi spać z kimś! - powiedział Louis - A my nie jesteśmy gejami, więc możesz sobie pomarzyć, że będziesz spała sama.
Zastanowiłabym się, bo może jesteście bi... Wykrzywiłam się w niezadowoleniu.
- Zróbmy losy! - krzyknął Niall.
Harry wyszedł na chwilę i wrócił z kartką i nożyczkami. Jak zobaczyłam, jak on dokładnie i powoli zaczyna ciąć tę kartkę, to samoistnie wywróciłam oczami.
- Daj to - wyrwałam mu rzeczy.
Nożyczki odłożyłam na stolik i rozerwałam kartkę na czter części. Niall podał mi długopis, po czym zapisałam imiona chłopaków. Zgniotłam "losy" w kulki i pozwoliłam Louis'owi je pomieszać. Po chwili wyciągnął dłonie.
- Losuj.
Zastanowiłam się i wybrałam jedną. Otworzyłam karteczkę. Kurwa.
Harry
Nie no, gorzej wybrać nie mogłam! Jak...?! Moja mina musiała być niebywała, bo Niall zaczął chichotać.
- I kto? - spytał Liam.
- Harry - burknęłam.
- Oj, ja wiem, że ci się to nie podoba, ale nie będziesz musiała z nim seksu uprawiać.
Zgromiłam Liam'a wzrokiem.
- Jeszcze raz to powiesz, a już nie dożyjesz jutra - warknęłam - I żeby to było jasne - spojrzałam na zielonookiego - Śpimy na dwóch przeciwnych krańcach łóżka.
Wstałam i weszłam na górę do pokoju Harry'ego. Zdjęłam pasek i praktycznie byłam gotowa do spania. Ułożyłam się na krańcu łóżka i przymknęłam oczy. Po niedługim czasie usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Nawet nie chciało mi się patrzeć kto to.
- Śpisz?
Odwróciłam się i zobaczyłam Styles'a.
- Obudziłem cię?
- Masz farta, bo nie - stwierdziłam.
- Idę do łazienki, jakby co.
Prychnęłam i z powrotem ułożyłam się do spania.
- Zbok - mruknęłam.
Byłam zmęczona, ale mimo przymkniętych powiek nie potrafiłam zasnąć. Wydarzenia z całego dnia migały mi przed oczami. Za dużo wrażeń. Zdecydowanie. Pomyślałam o Zayn'ie. Ciekawe co teraz robi. Pewnie mizda się ze swoją dziwką. Czemu mnie to tak obchodzi, skoro to zwyczajny dupek?! Bo go kochasz. A, nie prawda! Jest teraz dla mnie zwykłym śmieciem. Powinien dla mnie znaczyć co najmniej zero. Powinien, ale on od zawsze coś dla ciebie znaczył. Cholerna miłość. Już nigdy więcej się nie zakocham... A pamiętasz, jak Zayn się o ciebie martwił o trzeciej nad ranem, gdy mu nie odpisywałaś po imprezie? Jak razem jeździliście nad jezioro? Jak układaliście waszą wspólną przyszłość? Jak cię całował? Jak czule do ciebie mówił? Jak razem...? STOP! Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, nawet nie zauważyłam kiedy. Skuliłam się i zaczęłam płakać, starając się robić to jak najciszej. Nagle usłyszałam, jak drzwi od łazienki się otwierają. Cholera, czemu teraz?! Starałam się unormować oddech i udawać, że śpię. Gówno to dało.
- Wszystko okey?
- Tak - ledwie udało mi się to powiedzieć normalnym głosem.
- Nie, nie jest okey. Przecież widzę.
Kurwa. Czy on zawsze tak się wszystkich wypytuje? Gorzej jak baba z przedmieścia.
- No to po co się, kuźwa, pytasz?! - warknęłam.
- Myślałem, że powiesz o co chodzi.
Prychnęłam.
- Spierdalaj - pociągnęłam nosem.
- Nie powiesz mi co się stało?
- Kurwa! - krzyknęłam chowając głowę w poduszkę.
- Co ci?
- Nic, rozumiesz?! Nic, do cholery! - wrzeszczałam, płacząc i zaciskając palce na poduszce.
Poczułam jak materac się ugina, ale olałam to. Kiedy jednak Harry przytulił się do mnie, mocno go kopnęłam. Odsunął się, a ja znów poczułam się komfortowo.
- Powiedz mi - powiedział cicho, nie był jednak to szept - Będzie ci lepiej.
Już widziałam w myślach jak patrzy na mnie z politowaniem. Może wyglądam teraz jak typowa lala po zerwaniu, jednak gdzieś głęboko czuję, że chętnie nakopałabym Zayn'owi tak, że chwiałby się jak pijany. A proszę mi wierzyć, że jest to możliwe. Trzy lata temu niejaki John Treaks (dodam, że chodził na siłownię baaaardzo długo, już od najmłotszych lat) doprowadził mnie do takiej furii, że zemdlał, jak mu nawaliłam, a gdyby nie Zayn (cholera, znowu to imię) i kilku jego kolegów, to pewnie zabiłabym faceta na miejscu. Kolejny szloch mną wstrząsnął. Nawet nie zauważyłam, kiedy Harry obszedł łóżko i jak ukląkł przy nim, patrząc się na mnie.
- Zabiję tego skurwysyna - warknął.
Spojrzałam na niego, chociaż bałam się, że gdy mnie zobaczy w tym stanie, to po prostu ucieknie. Nie zrobił niczego takiego.
- A co cię doprowadza do płaczu?
A już było tak cudownie! No dobra, powiem mu, przynajmniej się odwali. Od kiedy stałam się taka mięciusia jak pianka?
- On, wszystkie chwile z nim spędzone... A on...
Nie dokończyłam, bo wtuliłam się znowu w poduszkę, czując jak zalewa mnie kolejna fala łez. Harry podniósł mnie do siadu, a ja zasłoniłam dłońmi twarz.
- Diana, spójrz na mnie. Spójrz. Na. Mnie.
Zrobiłam to, o co prosił.
- Nie masz czego żałować. Spędziłaś z nim cudowne chwile i tylko to się liczy. A to że jest pieprzonym debilem... Nie ma co za takim płakać.
Pokręciłam głową.
- M - może i m - masz rację, ale on był jedynym sensem mojego życia. Wy nie zrozumiecie, nikt nie zrozumie. Każdy twierdzi to samo: że mu przykro, że to tylko skurwiel. Ale nie dla mnie. Możecie układać sobie pieprzone scenariusze mojego życia! Ale ja tak naprawdę nigdy go nie miałam... Nigdy! - krzyknęłam.
Loczek usiadł obok mnie i mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w jego tors. Nie wiem, jak długo płakałam. Może godzinę, może dwie... Nie wiem. Uspokoiłam się.
- Harry, opowiedz mi o swoim życiu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top