3

- Dzięki za podwózkę. Pa - powiedziałam, wysiadając z auta.

- Cześć!

Zatrzasnęłam drzwi i ruszyłam do domu. Zapukałam do drzwi. Po chwili stanęła w nich jakaś kobieta.

- Dobry wieczór - odezwała się.

- Dobry wieczór. Chciałabym wejść do domu, bo tak się składa, że tu mieszkam.

- Przepraszam, ale nie rozumiem.

- Jestem dziewczyną Zayn'a.

- Co?! - kobieta odwróciła się - Kochanie!

- Kochanie?! - krzyknęłam - No to chyba Zayn działał na dwa fronty!

- Kotku, co się... - gdy mulat mnie zobaczył, stanął jak wmurowany.

- Możesz mi to wytłumaczyć?! - wrzasnęłam - Jak masz już nową, to daj mi chociaż wziąść kilka rzeczy! - weszłam do domu, lekko popychając kobietę.

Szybkim krokiem przeszłam przez przedpokój i wyjęłam z szafki swój telefon.

- Skarbie... To nie tak jak myślisz! - mruknął Zayn.

- Skarbie?! - pisnęła ta lala.

- Tak! - uśmiechnęłam się sztucznie - Najwyraźniej ktoś tutaj liczył na trójkącik!

- Diana, ja...

- Ty co?! Kogo zdradzałeś?! Mnie czy ją?! A wiesz co, pieprz się!

Wychodząc, spoliczkowałam go. Byłam tak wściekła, że nie obchodziło mnie to, że wzięłam tylko telefon. Wyszłam na dwór i szłam szybkim krokiem nawet nie patrząc gdzie. Szłam i szłam. Nie wiem ile czasu minęło. Wiedziałam tylko, że nie jestem już w Londynie i że Zayn to skończony dupek. Nagle się rozpadało. To nie był deszcz, tylko ulewa.

- Nie no, kurwa, zajebiście! - wyrzuciłam ręce w powietrze.

W głowie była tylko jedna myśl: on cię zostawił. Miałam w dupie, co będzie dalej. Załamał się mój cały świat. Rozkruszył w drobny mak. Nie wytrzymałam. Usiadłam na pierwszym lepszym kamieniu, zasłaniając sobie rękami twarz i rozpłakałam się jak dziecko. Ostatni raz płakałam, gdy miałam cztery lata!

- Diana?

Podniosłam wzrok i zobaczyłam Styles'a. Jeszcze tego idioty mi brakowało!

- Czego?! - warknęłam.

Nie czekałam na odpowiedź i wstałam. Zaczęłam iść dalej i dopiero teraz poczułam, jak mi jest zimno oraz jak bardzo moje ubrania są przemoczone. Zadrżałam na całym ciele. Złożyłam ręce na piersi i lekko się skuliłam. Nagle z piskiem opon stanęło przede mną auto. Wysiadł z niego lokowaty.

- Diana, daj spokój. Chce ci pomóc.

- Bo co?! Bo ci żal?! Nie potrzebuję kogoś, kto będzie myślał o mnie jak o bezdomnym kotku!

Miałam go ominąć, ale złapał mnie za ramię. Nie miałam już nawet sił, by się bronić. Obróciłam się w stronę loczka.

- Diana - spojrzał mi w oczy - Masz szansę nie trafić za kratki. Chodź i powiesz nam wszystko.

- Dla mnie nie ma już szansy - szepnęłam.

Spróbowałam się wyrwać, ale Styles tylko wzmocnił uścisk.

- Co się stało?

- Nic.

- Powiedz, nikomu nie wygadam, obiecuję.

- Zayn ma inną. Dzisiaj jak wróciłam do domu zastałam tam jakąś laskę. Nazwał ją "kochaniem" - pociągnęłam nosem - Kurwa, a ja go kochałam! Tak bardzo go kochałam!

Rozpłakałam się na dobre, wtulając w Harry'ego, nawet, jeśli był dla mnie tylko skurwielem. Po prostu nie potrafiłam myśleć racjonalnie. Przez chwilę nic nie zrobił, bo chyba był zaskoczony, ale w końcu odwzajemnił gest.

- Pada, chodź już do auta. Po za tym widzę, że jest ci zimno.

- Okey... - skinęłam delikatnie głową.

Loczek zaprowadził mnie do auta i zamknął drzwi, gdy usiadłam na miejscu. Już po kilku minutach byliśmy w drodze do jego domu. Ułożyłam się na fotelu i spojrzałam przez okno. Nigdy więcej nie chcę znać Zayn'a. On cię zostawił.

~~~

- Diana! Jesteśmy już na miejscu!

Przeciagnęłam się, odpinając pasy i wysiadłam z auta. Harry zaprowadził mnie do jego domu i gdy tylko weszliśmy, zobaczyłam Liam'a, Louis'a i Niall'a.

- Harry, co ty jej zrobiłeś, że tu przyjechała? - spytał Louis kpiąco.

- Lou, daj jej spokój - warknął Styles.

- Opowiesz nam o wszystkim? - w głosie Liam'a było słychać było troskę - W sensie o mafii.

Pociągnęłam nosem.

- O - okey...

- Najpierw się przebierzesz. Czekaj... - Harry poszedł na górę.

Spojrzałam na resztę, która się na mnie spojrzała. Wzruszyłam ramionami, pociągając nosem. Styles zbiegł ze schodów i podał mi rękę. Złapałam za nią i zielonooki pociągnął mnie po schodach. Zostałam zaprowadzona do sypialni, chyba jego, wnioskując po zdjęciach, które stały na półce. Podszedł do szafy i wyjął z niej ręcznik, bokserki i t - shirt. Zamknął szafę i podał mi rzeczy.

- Przebierz się. Trafisz do salonu?

- T - tak...

Wyszedł z pokoju, a ja szybko zdjęłam mokre ciuchy i wytarłam się ręcznikiem. Nie ukrywam, że niezbyt było mi to na rękę, ale z wymuszoną miną ubrałam ciuchy, raczej na pewno Harry'ego. Dopiero zakładając t - shirt zdałam sobie sprawę jaki on jest wielki! Bluzka sięgała mi aż do połowy ud! Jako tako wytarłam włosy i ułożyłam mokre ciuchy na ręczniku. Położyłam to wszystko na pierwszej lepszej szafce. Wyszłam z pokoju i ruszyłam niepewnym krokiem w stronę salonu. Zeszłam po schodach. Rozejrzałam się szybko po salonie i usiadłam na kanapie obok Harry'ego. Przykrył mnie kocem, a ja w zamian delikatnie się uśmiechnęłam w jego stronę. No drodzy państwo, czas na przesłuchanie!

- No więc, co chcecie wiedzieć? - przerwałam ciszę.

- Pierwsze co, to wszystkie bazy - Niall poprawił mapę na stole.

- Pierwsza jest w Londynie Pamiętacie może taki budynek, który nazywają czterdzieści sześć? Tam mamy pierwszą bazę - przejechałam palcem po mapie - Druga jest cztery kilometry na północ od Nowego Jorku. I ostania jest w Tokyo.

- Wiesz może, gdzie teraz będzie się kierował Zayn? - spytał Liam.

- Jak nie zostanie w Londynie, jedzie do Yorkshire.

- Podasz adres, na którym mieszka?

- Lookstreet 32.

- Świetnie.

- Radzę wam tam nie iść. Nasza mafia to cała sieć.

- Okey... Czyli nie jesteście jedyni?

- Jedyni jesteśmy, ale za to mamy bardzo dużo sojuszy.

- Cholera - Louis aż wstał.

- Pomogę wam, ale musicie mi zaufać.

- Z jakiej racji?! - wrzasnął Niall - Najpierw uciekasz, a później nagle wracasz i chcesz nam pomóc!

- Zayn ma mnie teraz w dupie! - krzyknęłam - Jak wróciłam miał już jakąś dziwkę na zastępstwo! On był dla mnie wszystkim! A teraz ja mam możliwość mu dopieprzenia! Zrozum mnie!

- Aha, to tylko dlatego wróciłaś! Chcesz się tylko odegrać, a później znowu uciekniesz!

- Nie wiem co dalej! Nawet nie wzięłam swoich rzeczy! Nie mam nic! Chyba tylko telefon, o ile przetrwał ulewę! - zasłoniłam dłońmi twarz.

Rozpłakałam się. Jestem w czarnej dupie. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, w jakiej fatalnej jestem sytacji. Boże, jaka ja jestem głupia! Przecież nic nie mam! Zostałam sama z niczym!

- Jak to?

- P - po prostu... - łkałam - Byłam t - tak wściekła, że n - nawet z - zapomniałam, aby wziąć c - cokolwiek...

*Harry*

Popatrzyliśmy z chłopakami po sobie. Pierwszy raz od bardzo dawna nie wiedziałem co zrobić. Przysunąłem się bliżej Diany i przytuliłem ją. Diana... Piękne imię. Nagle Liam odchrząknął.
Wyprostowałem się.

- Możemy porozmawiać? - zapytał.

- Tak, jasne.

Wstałem z kanapy i razem z Liam'em przeszliśmy do hallu.

- Myślisz, że mówi prawdę?

- Liam, ja... Nie wiem, ale mam wrażenie, że tak. Jak ją znalazłem płakała na kamieniu, a do tego była wściekła. Myślę, że nie szłaby w taką ulewę tylko po to, aby nas oszukać. Po za tym skąd miałaby wiedzieć, że będę jechał akurat tamtendy?

- Okey, może i masz rację, ale uważaj mimo wszystko. Co masz zamiar z nią zrobić?

- Na razie może zostać u mnie. Kupię jej jakieś ciuchy i inne babskie pierdoły.

- Niech ci będzie... - westchnął - Ale uważaj!

- Dobra, dobra... Nie jestem małym dzieckiem!

Wróciliśmy do towarzystwa i usiedliśmy z Liam'em na miejsca. W powietrzu czuć było gęstą atmosferę. Postanowiłem przerwać ciszę.

- Diana, jak możemy dorwać Zayna?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top