22

- Jeśli kłamiesz...

- Nie kłamię!

Zayn popchnął mnie. Rzuciłam ostatnie spojrzenie Harry'emu, w którego oczach widziałam strach. Poszliśmy w jego przeciwną stronę i ruszyliśmy do lasu. Razem z Nick'iem rzuciliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenie. Szliśmy w zupełnej ciszy. Nie bałam się, bo wiedziałam, że to co się dzieje, jest tylko chwilowe. Przynajmniej miałam taką nadzieję...

- I gdzie oni są?! - wrzasnął Chris.

- Mieli tu być - warknął Nick.

Zayn uśmiechnął się szyderczo, podchodząc do mnie.

- Ty coś wiesz. Ty zawsze coś wiesz, ale nigdy tego nie wykorzystujesz - uniósł mój podbródek.

Splunęłam mu pod nogi. Nie miałam ochoty słuchać jego wywodów, czy może coś wiem. Po prostu chciałam, aby nikt się nie dowiedział, gdzie jest Harry. Myślę, że Nick wiedział, gdzie on jest i cieszyłam się, że nic nie mówi.

- Oni są po przeciwnej stronie - powiedział Greg.

Kurwa. Po kimś ma się jednak tą pierdoloną inteligencję. Nick rzucił mi gniewne spojrzenie, jakby chciał mi przekazać: "Brawo, geniuszu!", a ja spuściłam wzrok na ziemię.

*Harry*

Odprowadziłem Darcy i jej kolegę smutnym wzrokiem. Musiałem jednak działać.

- I co, Liam?

- Jadą, za dwie minuty będą.

- Świetnie - mruknąłem - Musimy się przenieść.

Ruszyliśmy w głąb lasu, lekko skręcając na północny wschód. Po chwili znaleźliśmy się przy naszym aucie. Oparłem się plecami o drzwi i westchnąłem. Ładnie się wpakowaliśmy. Nagle Niall zaczął wymachiwać rękami.

- Są! - zawołał.

Uśmiechnąłem się na zachowanie blondyna. Jak dziecko...

Przyjechały cztery auta, z każdego wysiadło po około pięciu policjantów. Z jednego wysiadł Marco.

- Gdzie? - spytał.

Kiwnąłem głową w stronę ledwo widocznego budynku. Całą zwartą grupą ruszyliśmy w tamtą stronę.

~~~

*Darcy*

- Debil! - wrzasnęłam, aż pół lasu mnie chyba usłyszało.

Ciągle próbowałam wyrwać się Zayn'owi, który prowadził mnie nie wiadomo gdzie. Łzy spływały mi po policzkach, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Szliśmy już chyba z cztery godziny szybkim krokiem. Nic nie piłam i nie jadłam od dłuższego czasu, co tylko pogarszało sprawę. W końcu upadłam na kolana, nie dając rady dalej iść.

- Wstawaj! - mulat pociągnął mnie za nadgarstki.

- Nie! - wystawiłam mu język, na co przewrócił oczami.

Przełożył mnie sobie przez ramię i zaczął iść dalej. Romantyk się, kurwa, znalazł. Położyłam mu łokcie na plecach, ale on oczywiście się wyprostował.

- Gdzie idziesz? - zapytałam.

- Jak najdalej od twojego chłoptasia.

Oberwał ode mnie w brzuch, na co trochę się zgiął. Wytrzeszczyłam oczy widząc szansę ucieczki. Powtórzyłam ruch, a Zayn mnie puścił. Zsunęłam się na ziemię i przywaliłam mu pięścią w twarz, a następnie uderzyłam kolanem w jego krocze. Zabrałam mu z kieszeni portfel i kluczyki. Rzuciłam się do ucieczki nie myśląc dłużej. Natrafiłam na jakąś drogę leśną, którą biegłam do czasu, aż się nie zmęczyłam. W środku motywowałam się do marszu, choć naprawdę byłam wykończona. Jedynie fakt, że nie wrócę do mafii, dodawał mi otuchy.

Słońce zaczęło zachodzić, kiedy dopiero co znalazłam jakąś asfaltową drogę. Rozglądając się przez chwilę, stwierdziłam, że skręcę na lewo. Od czasu do czasu sprawdzałam, czy żadne auto nie jedzie. W końcu zobaczyłam jedno, jedyne auto. Zaczęłam energicznie skakać i wymachiwać rękami. Samochód zatrzymał się obok mnie i otworzyły się drzwi.

- Darcy?

W pierwsej chwili zatrzepotałam rzęsami, nie rozumiejąc, ale kiedy tylko ta osoba, wyszła z mroku...

- Tyler! - krzyknęłam uradowana i rzuciłam się na niego, wpadając mu w ramiona.

Po chwili wyłoniła się druga postać. Uśmiechnęłam się do Zack'a i niedługo potem też go ściskałam.

- Co tu robisz? - spytał.

- Opowiem wam po drodze. Mogę prowadzić?

- Ściga cię ktoś? - uniósł brwi Tyler.

- A żebyś wiedział...

~~~

- No i na tym to się skończyło - wzruszyłam ramionami.

Chłopaki słuchali w skupieniu do końca mojego wywodu. Na koniec pokiwali w zrozumieniu głowami i wymienili się spojrzeniami. Nic na to nie powiedziałam. Jechałam sto pięćdziesiąt na godzinę, słuchając przy okazji "Must Be Nice" Nickelback'a. Zack i Tyler, podobnie jak ja, uwielbiali zespół Nickelback. Kiedyś nawet chcieliśmy pójść razem na koncert, no ale chyba jasne jest, dlaczego nie poszliśmy.

Po za tym, nasze drogi trochę się rozeszły. Ja dostałam się do elity, oni zostali, tam gdzie zostali, ale i tak pracują dla mafii. Mimo wszystko utrzymywaliśmy, i nadal utrzymujemy, wspólny kontakt. Jeszcze jak byłam w sierocińcu, dowiedziałam się, że oboje są gejami i tak jak przypuszczałam, zostali parą. Nikt, oprócz mnie i ich samych, o tym nie wie. Nie mam nic przeciwko nim i ich orientacji, ale czasami trochę wnerwiają. Na przykład ostatnim razem, jak u nich byłam, to przez pół filmu się migdalili. Nie polecam.

- Jak myślisz, co z Zayn'em? -  zapytał mnie Zack.

- W dupie to mam - warknęłam.

- Uuu... Ostro.

Zacisnęłam ręce na kierownicy i skupiłam się całkowicie na drodze. Spojrzałam w lusterko.

- Kuźwa - powiedziałam na głos.

- Co jest?

- Zaobacz, kto siedzi nam na ogonie.

- Kurwa - powiedzieli równocześnie.

Uśmiechnęłam się pod nosem i przyśpieszyłam do dwustu kilometrów na godzinę. Pojazd za mną również przyśpieszył.

- Do ilu twój wyciąga? - zapytałam.

- Do trzystu na godzinę.

- No to jedziemy... - westchnęłam, dociskając pedał gazu.

Przed sobą zobaczyłam dość ostry zakręt i zaczęłam zwalniać. Samochód za mną chyba nie zuważył zakrętu i mnie wyprzedził. Nie zdążył jednak wyhamować i wypadł z toru, wpadając tym samym do rowu. Minęłam je i na nowo przyśpieszyłam. Tyler popatrzył na mnie zdziwiony, ale zignorowałam to.

- Czemu się nie zatrzymałaś?!

- Widziałeś kto siedział za kierownicą?

- Tak, Chris. I co z tego?!

- On mnie chciał zabić.

Skręciłam w drogę leśną, prowadzącą do budynku, z którego udało mi się uciec. Nie widziałam już płomieni, co znaczy, że pożar został zgaszony. Zaraz po tym jak wjechałam, zobaczyłam auto Harry'ego. Przełknęłam ślinę i zaparkowałam obok czarnego BMW.

- Idziecie ze mną? - otworzyłam drzwi.

- Oczywiście.

Wysiedliśmy z auta i udaliśmy się w stronę budynku. Przed "domem" ugięły mi się kolana, kiedy zobaczyłam, co z niego zostało. Dobrze, że drzewa, były oddalone, przynajmniej las nie zajął się ogniem. Obok pozostałości stał Liam, trzymający wściekłego Greg'a i cała reszta, która coś do niego mówiła. Ukradkiem Liam mnie zobaczył, na co przyłożyłam palec do ust, dając mu tym samym znak, aby siedział cicho. Chyba skumał, bo wrócił do rozmowy z pozostałymi. Zakradłam się po cichu do Harry'ego i przytuliłam go z całej siły. Odwrócił się z pobladłą twarzą, na co zachichotałam. Zaczął lustrować mnie niepewnym wzrokiem.

- Halo, Harold! To ja, Darcy - rozłożyłam ręce.

Złapał mnie za biodra i pociągnął do góry, szeroko się uśmiechając. Owinęłam ręce wokół jego szyi i wtóliłam w nią głowę.

- Boże, Darcy! - krzyknął.

Po chwili poczułam, jak Louis, Liam i Niall również mocno się do nas przytulają. Zrobiło mi się wtedy trochę ciasno.

- Eee... Chłopaki, zaraz mnie udusicie - zakaszlałam na dowód.

Zeskoczyłam na ziemię rozpromieniona i poczułam wargi loczka na swoich.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top