1

Odkluczyłam drzwi i weszłam z Zaynem do domu. Walnęłam klucze na szafkę. Miałam dość tego cholernego spotkania. Zdjęłam buty, nie zważając na mulata i weszłam do salonu. Opadłam na kanapę od razu zamykając oczy. Nigdy spotkania naszej mafii nie były tak męczące. Poczułam jak czyjeś ręce dotykają mojego brzucha.

- Ej, a może tak poszłabyś do sypialni? - szepnął Malik.

- Kochanie, ja mam dość tych pieprzonych idiotów. Dzisiaj nawet nie...

Nie dokończyłam, bo Zayn podniósł mnie w stylu panny młodej i zaniósł do sypialni. Położył mnie delikatnie na łóżku i sam się po chwili położył obok. Wtuliłam się w jego tors. Objął mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się mimowolnie i po chwili zasnęłam. Gdy się obudziłam, Zayna już nie było, za to z kuchni dochodziły cudne zapachy. Wstałam z jękiem, lekko poprawiłam moje włosy i podreptałam do kuchni. Tak jak się spodziewałam, mulat robił kolację. Zakradłam się po cichu i przytuliłam go od tyłu.

- Cześć - odwrócił się - Czy ty wiesz, kochanie, która jest godzina?

- Nie - pokręciłam głową.

- Dwudziesta, skarbie - pocałował mój nos, a ja go lekko zmarszczyłam.

- Czyli spałam trzy godziny? - mruknęłam.

- Uhm...

- I tak się nie wyspałam - walnęłam czołem o tors chłopaka, zamykając oczy.

- A już myślałem, że w nocy nie będziesz chciała spać...

- Lepiej uważaj, bo ci się kolacja spali!

- O kurwa - obrócił się.

Zachichotałam.

- Już się nie mogę doczekać, aż Styles zginie - powiedział.

- Ta, ja też. Przynajmniej będziemy mieli spokój.

- Och, błagam cię. Uparł się na nas jak urodzony turysta na piramidy. Każdy inny tajny agent to srał w gacie przed naszą mafią.

- Dokładnie - usiadłam na blacie - Ja nie wiem po co mu to. Tylko się naraża. I co z tego, że to najlepszy obrońca w kraju. Z nami się po prostu nie zadziera, a jak masz, kuźwa, jakiś problem to idź do sądu, chociaż to i tak nie pomoże.

- Ej, a pamiętasz tego Johna Clorsona?

- No.

- To wiesz, że on ma syna?

- Ile lat?

- Piętnaście. Jak dorośnie, to co ty na to, aby podpisać z nim umowę na sprzedaż narkotyków?

- To będzie dobry interes.

- Też tak sądzę. Kolacja gotowa.

Zeskoczyłam z blatu i usiadłam przy stole, który był już nakryty. Zayn nałożył jedzenie i kontynuowaliśmy naszą rozmowę, przy okazji jedząc.

- Zayn, a ty myślisz, że uda nam się ta cała akcja ze Styles'em?

- Oczywiście. Co by miało pójść nie tak?

- Boję się, że ja tam utknę, a wy będziecie zmuszeni uciekać. Co byś wtedy zrobił?

Malik zmarszczył brwi.

- Próbowałbym cię ratować. Co to w ogóle za pytanie? Skarbie, coś się stało?

- Nie, tylko Luke mi trochę nagadał...

- Kiedy?!

- Jak poszłeś po te akta.

- Skurwisyn.

Uśmiechnęłam się. Luke'a najmniej lubię z naszej paczki. Jest zazdrosny o Zayna i to widać, dlatego zawsze mi coś gada, bylebym została jego dziewczyną. Mimo wszystko czasami mu wierzę, ale mulat nie ma do mnie o to żalu, bo wie jak Luke potrafi być przekonujący. Zabrałam talerze i pozmywałam naczynia. Weszłam na górę do sypialni i usłyszałam, jak Zayn  się myje. Postanowiłam mu nie przeszkadzać. Przygotowałam już sobie piżamę i zauważyłam, że Malik nie zabrał swojej. Po chwili drzwi od łazienki się otworzyły i stanął w nich mulat w samym ręczniku.

- Kochanie, widziałaś może...

- Szukasz tego? - podałam mu piżamę.

- Tak. I jeszcze jednego szukałem. Ciebie ze mną pod prysznicem - cmoknął mnie w usta.

- To ty się tu ubierz, a ja idę się umyć - złapałam za klamkę od łazienki i zamknęłam mu drzwi przed nosem.

Zanim jednak poszłam pod prysznic usłyszałam jak Zayn mówi coś pod nosem w stylu: "A tak dobrze wyglądałabyś nago pod prysznicem ze mną". Zachichotałam i wzięłam gorący prysznic. Umyłam porządnie całe ciało i wyszłam, wycierając się ręcznikiem. Ubrałam piżamę i wyszłam z łazienki. Mulat już spał na łóżku. Uśmiechnęłam się pod nosem. Jak najdelikatniej weszłam na łóżko, ale kiedy zobaczyłam jego uśmiech, wzięłam poduszkę i uderzyłam go w głowę.

- Hej, spokojnie...

- Ja myślę, że ty śpisz, a ty se tu paradujesz!

- Kocham cię.

- Ja ciebie też - położyłam się.

Zayn przytulił mnie mocno, poprzednio zgaszając światło.

- Dobranoc - wyszeptał.

- Dobranoc.

~~~

- To już dziś wieczorem! - pisnęłam - Zayn, wstawaj!

- Ugh, czemu ty musisz mnie budzić tak wcześnie? - jęknął.

- Jest jedenasta, kotku!

- W dupie to mam!

- Wstawaj... - pociągnęłam go za ramię - A w sumie... Sama zabiję Styles'a.

Na te słowa wstał jak oparzony.

- Nie ma mowy!

- Idę się ubrać - weszłam do łazienki.

Ubrałam się. Gdy wyszłam, zobaczyłam Zayn w samych spodniach. Zrobiło mi się gorąco. Zawsze tak było. Chyba mnie nie zauważył, bo ubrał koszulkę i dopiero wtedy się na mnie spojrzał. Uśmiechnął się. Podszedł do mnie i cmoknął w usta.

- Kocham cię - szepnął.

- Ja ciebie też.

Pocałowałam go i poszłam do kuchni przygotować śniadanie. Przygotowałam stół i ułożyłam na nim posiłek. Zjedliśmy śniadanie i zaczęliśmy przygotowywać się do ostatniego spotkania przed misją.

~~~

- Czy wszystko jasne? - warknął Zayn.

Wszyscy pokiwali głowami.

- Przypominam za ponad pół godziny wyjeżdża kolejny! I dorwać Styles'a, ale go nie zabijać!

Ja, mulat i Nate ruszyliśmy w stronę parkingu. Wsiedliśmy do jednego z aut, które znałam doskonale. Malik odpalił silnik i z piskiem opon ruszył z miejsca.

- Kotku, uważaj na siebie, jak będziesz wykonywała swoją część.

- Zayn, nic mi nie będzie - westchnęłam - Jak mnie dorwą, to po prostu spieprzacie i tyle.

- Ale mimo wszystko masz uważać. Inaczej będę cię ratować.

- Ekhem, nie chciałbym przeszkadzać gołąbki, ale nie rozumiem jednej rzeczy: czemu Diana ma zawsze najtrudniejszą i zarazem najlepszą robotę?

- Bo ona jest dobra w tym co robi. Pamiętasz jak Lucas spieprzył wszystko? Też był dobry, a jednak wsadzili go za kratki.

- Ale wtedy też atakowaliśmy dom Styles'a! Zayn, czemu wystawiasz swoją dziewczynę na najgorsze niebezpieczeństwo?!

- Nate, przesadzasz - wtrąciłam się - Nic mi nie będzie. To tylko wyłączenie kamer.

- Tak i jeżeli coś ci nie pyknie spierdzielamy. Lucas przez to trafił za kratki, a my ledwo uszliśmy z życiem - westchnął Nathaniel - Boże, jaka ty jesteś głupia! Dom Styles'a to istna forteca!

- Bla, bla, bla... - przewróciłam oczami - Daj już spokój i się zamknij.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top