Teekanne - Rozdział 20

Oczy Williama zabłysły ciepłym blaskiem. Jego uległy uczył się szybko i zadziwiał podatnością. Miał potencjał, ale wymagał szkolenia. Mężczyzna odchrząknął by oczyścić gardło.

‐ Obawiam się, że mamy jeszcze godzinę do zaplanowanego obiadu… musimy ją jakoś zapełnić.. - Master wydął wargi.

Jak zawsze, gdy myślał odruchowo jego palce unosiły się w miarowym rytmie stukając w powierzchnię pod nimi. Tym razem była to głowa Damona. Chłopak najpierw zmarszczył brwi ze zdziwieniem przyjmując nowe doznanie. Upokorzenie związane ze sprowadzeniem do roli stolika, zalało jego ciało wpływając prosto do penisa.

Szare dresy nie były łaskawe w ukrywaniu erekcji. Już na wpół twardy członek wyraźnie odznaczał się w materiale. Damon w desperackiej próbie zakrycia się, złączył uda, co jedynie przywołało uwagę Mastera.

‐ Hmmm… A co to się stało? Przecież nawet nie zacząłem - wymruczał kpiącym głosem, który momentalnie stał się chłodny - Powinieneś panować nad swoimi popędami, czekając na wyraźne polecenie

‐ Żółty - Damon skrzywił się, unosząc wzrok na Pana.

Mężczyzna wyprostował się, zabierać dłoń z jego głowy i kiwając głową - Tak? Co się stało? - zapytał łagodnie

‐ Nic poważnego. Ale mam libido nastolatka i nawet jakbym chciał nie dam rady powstrzymywać erekcji. Chciałem to rozjaśnić, żebyś wiedział - wyjaśnił, posyłając Williamowi uśmiech.

Master pozwolił by kącik jego ust uniósł się - Zrozumiałem. Narazie zostawię ten temat, a później porozmawiamy o tym więcej. Kolor? 

‐ Zielony - oznajmił Damon, pochylając ponownie głowę. Jego penis nie zmiękł ani trochę, nadal prężąc się w spodniach

William przesunął parę razy dłonią po jego włosach, odgarniając niesforne pasemka z twarzy. Powolnym ruchem wysunął do przodu stopę, odzianą w skórzany but. Delikatnie uderzył nią wnętrze ud chłopaka - Szerzej nogi. Już wiem jak spędzimy ten czas. Mamy idealną okazję bym poznał nieco bliżej twoją wrażliwość na proste bodźce seksualne. Na mnie. Nie hamuj reakcji, chce je wszystkie widzieć.

Szarpnął lekko za włosy Damona, unosząc jego twarz. Ułożył podeszwę buta prosto na wybrzuszeniu w szarych dresach. Uważnie wpatrywał się w rozszerzone oczy, czytając malujące się w nich emocje.

Podjął nieśpieszną zabawę, naciskając z różną siłą i w różnych miejscach. W głowie notował reakcje swojego uległego. Chłopak był wrażliwy, jednak na stymulację prącia nie reagował tak samo jak na gładzenie po szyji. William przekrzywił głowę zdziwiony swoim odkryciem.

Zabrał stopę ignorując niezadowolony jęk, który wyrwał się z gardła Damona. Zamiast tego, puścił jego włosy, przenosząc dłoń na kark. Opuszkami palców przesunął po skórze, kolejny raz wywołując u chłopaka gęsią skórkę.

‐ Będę musiał się temu bardziej przyjrzeć - powiedział pod nosem, jakby do siebie. Puścił całkiem uległego, cofając ręce - Idź do łazienki. Zimna woda powinna rozwiązać twój problem. Wracaj szybko, byśmy mogli pójść dalej.

Damon otworzył usta chcąc kłócić się, czy błagać. Penis pulsował, domagając się uwagi. Jednak myśl o czekającej karze, ugasiła sprzeciw chłopaka zmuszając go do wykonania polecenia.

Wrócił do salonu z niezadowoleniem wypisanym na twarzy. William jedynie uśmiechnął się kpiąco.

‐ Czas na posiłek. Nauczę cię rytuału do niego -Master wstał z fotela poprawiając koszulę na sobie -Nie jest on trudny, na początku będę również tolerował błędy, jednak z czasem gdy nasza relacja będzie się rozwijać, mam nadzieję, iż i twoja etykieta ulegnie poprawie -zaczął podchodząc do stołu jadalnego.

-Najpierw nakryjesz do stołu. Jedno nakrycie, drugie przygotowujesz tutaj -wyskakał na mały stolik obok. Wyglądał jak Chabudai, japoński stolik używany do jedzenia w klęku. -Jedzenie każdego posiłku z podłogi mogłoby negatywnie wpłynąć na kondycję twojego kręgosłupa, więc jest to pewne udogodnienie. Będziesz mógł nadal spoczywać u moich stóp, klęcząc jak na niewolnika przystało, jednak bez szkody dla twojego ciała -wyjaśnił, widząc pytający wzrok chłopaka.

Obszedł stolik, siadając na krześle i przymykając oczy. -W kuchni zostawiłem ci książkę, odnośnie nakrywania do stołu. Dziś masz mało czasu, przejrzyj więc tylko obrazki. Pieczeń z indyka oraz ziemniaki są w lodowce. Podgrzej je w piekarniku. Idź. Resztę rytuału przedstawię ci gdy nakrycie będzie już gotowe. -rozkazał, samemu sięgając po leżącą na stole książę. Zaczął ją wertować, nie zwracając już uwagi na uległego.

-Oczywiście, Panie -damon skinął głową, udając się do kuchni. Czytelne instrukcje, nieco uspokoiły jego zdenerwowane serce. Cieszył się również z faktu, że może zająć czymś ręce i umysł. Ujął w dłonie przygotowaną przez Pana książkę. Była gruba, nieco pożółkła i widocznie używana. Otworzył ją na spisie treści wyszukując interesujące go aktualnie działy.

Starał się zapoznać z informacjami szybko, jednak wystarczająco skrupulatnie, by nie zezłościć Pana. Po około 15 minutach uznał, że zapamiętał akceptowalną ilość materiału.

Zanotował sobie w myślach, by wieczorem, bądź w wolnym czasie, usiąść znów do książki i nauczyć się schematów na pamięć. Teraz jednak sięgnął po wybrane sztućce, upewniając się, że to właśnie tych potrzebuje.

Przygotował również talerze i serwety. Nałożył dania, tak by Pan nie musiał już się tym męczyć. Starał się by wszystko było schludnie, tak jak w restauracji. Sprawdzając jeszcze raz ułożenie w książce, ruszył do jadalni. Pan nie zwrócił na niego uwagi. Poniekąd gdyż czytał i był zajęty, a poniekąd gdyż wiedział, że jego wzrok jedynie zdenerwuje młodego chłopaka.

Damon był mu za to niezmiernie wdzięczny. Zręcznie ułożył przed Panem posiłek wraz ze sztućcami, po czym to samo uczynił na swoim małym stoliczku

-Życzy Pan sobie coś do picia? -zapytał gdy był już zadowolony z efektów

-Tak. Nalej mi soku pomarańczowego. Sobie również -rozkazał, nadal nie unosząc wzroku znad książki.

Uległy wykonał polecenie szybko, bez zbędnego gadania. Gdy już to zrobił upadł na kolana, czekając na dalsze rozkazy.

Master odłożył książkę dopiero po paru sekundach po czym wstał. Podszedł do stojącej obok komody i wyjął z niej zdobioną kamienną miseczkę. Nie była duża, pokryta opalizującymi, niebieskimi rysunkami. William napełnił ją wodą z butelki, po czym postawił na stole -Przygotowanie tego również będzie należało do twoich obowiązków. Służy ona do tego bym mógł obmyć w niej dłoń przed i po rytuale. Przed każdym naszym wspólnym posiłkiem, pierwszy kęs jedzenia z mojego talerza będzie przeznaczony dla ciebie. Zostaniesz nim nakarmiony z mojej dłoni. -Master obmył dokładnie palce lewej dłoni. Ujął nieco sałatki między trzy palce i podsunął Damonowi pod usta -Świat może pogrążyć się w ogniu, gniew pokryć me lico, serce me zawsze jednak będzie wypełniać troska o sługi, które mam w posiadaniu. Ty, który przyrzekałeś mi oddanie, przyjmij ten pokarm jako namacalną obietnice. Niech napełni cię on siłą do służenia mi. -wyrecytował poważnym głosem -Teraz zjedz. Gdy już połkniesz, pocałujesz moją dłoń i powiesz „Dziękuję Ci Panie za twą troskę i  pokarm który mi ofiarujesz. W zamian przysięgam służyć ci najlepiej jak potrafię” -Master pouczył go, patrząc jak damon z czcią zlizuje jedzenie z jego palców.

Uległy powtórzył słowa, czując się nieco dziwnie. Nie przywykł do takiego ceremoniału. Przez niego nawet tak teoretycznie upokarzający gest jak jedzenie z ręki Pana wydawał się największym zaszczytem

Mężczyzna, przyglądał mu się z zaciekawieniem. Nie przyznałby tego, ale zachwycały go oczy uległego, migoczące jak dwa szmaragdy. Wyglądały na takie niepewne, a jednocześnie ciekawskie i chętne

-Czy teraz… mam już jeść? -zapytał czekając na pozwolenie Pana. Bawił się materiałem dresów chcąc zająć czymś dłonie

- Tak, teraz już możesz - skinął głową Master

Damon zaczął jeść posiłek wpatrując się w sęki na stoliku. Musiał przyznać, że jedzenie było smaczne, a cisza nie doskierała mu tak bardzo.

William tymczasem wpatrywał się w chłopaka, unosząc lekko kąciki ust. Nie zwykł okazywać zbytnio emocji publicznie jednak… W tym przypadku nie mógł powstrzymać cichej radości na widok szczęścia chłopaka.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie szczeniaczki!

Wracam po przerwie. Ale spokojnie! Mam nadzieję, że uda mi się pisać więcej XD

Dziś jak widzicie komunikacja i więcej rytuałów. Pamiętajcie, że słowa "żółty" które oznacza chwilowe przerwanie sesji w celu wyjaśnienia niejasności, bądź obaw, powinno się używać tak dużo jak trzeba. Normalizacja tego jest niezwykle ważna.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top