Puszong - Rodział 9
Na ustach damona znów pojawił się uśmiech -I tak trochę ciężko jest mi się nie starać. Przepraszam, więc jeśli w nerwach będę robić takie rzeczy -wskazał znów na łabądka, obracającego w palcach Mastera. Uległy pomyślał, że chciałby by te palce znalazły się na jego głowie.
- Nigdy nie byłem dobrym w tworzeniu rzeczy. Nawet samolot z papieru średnio mi wychodził. - uśmiechnął się lekko - Potrafisz coś jeszcze?
-Sporo. Większość zwierzątek. Jak byłem młodszy robiłem origami prawie cały czas -powiedział składając kolejną serwetkę. -To mnie uspokajało i zajmowało dłonie. Kiedy niczym się nie zajmuję, staję się zdenerwowany.
- Czyżby trzeba było Ci wiązać ręce? - uniósł brew.
Dłonie chłopaka na chwile się zatrzymały, przerywając płynny taniec. Był to jednak jedyny znak, że słowa Mastera jakoś wpłynęły na młodszego -Czasem tak Sir. Albo dawać mi zajęcia.
- To również - skinął głową - A więc jak minął Ci tydzień?
-Dość dobrze. Na studiach było w porządku, nie działo się nic ciekawego. Dostałem kolejne zlecenie na rysunek, więc mam zajecie na wolny czas -skończył tworzyć wiewiórkę i podał ją Masterowi -Proszę.
Ten przyjął ją i przyjrzał się serwetce - Imponujące, może kiedyś mnie nauczysz.
Co prawda nie czuł potrzeby nauki origami, jednak widział jak bardzo towarzyszący mu chłopak, cieszy się gdy słyszy takie pochwały. Nie mógł mu tego odmówić.
-Tak Sir! Z chęcią Panu pokażę -zaaragował entuzjastycznie.
- Jednak nie tu, to restauracja - dodał wymownie.
-Oczywiście. -poprawił włosy nieco zażenowany. Na szczęście na pomoc przyszła mu kelnera.
-Są Panowie gotowi złożyć zamówienie? -zapytała spokojnie na co William odrazu pokręcił głową, informując kobietę, że potrzebują jeszcze nieco czasu.
-Chciałbym z tobą omówić jedną rzecz. Jako, iż te spotkania mają nas ze sobą zapoznać, chciałbym mimo wszystko wprowadzić w nie pewne elementy życia w relacji 24/7. Jak czułbyś się z tym gdybyś powiedział mi co chcesz, a ja zamówiłbym ci coś zbliżonego, co uznam za dobrze dla ciebie? -zapytał Master.
- Oh, to… - chłopak się zarumienił - Bardzo miłe - przyznał.
- A więc? Zgadzasz się? - upewnił się ciemnowłosy.
-Tak. To może być ciekawe przeżycie -odpowiedział -Jeśli będziemy w relacji właście tak będą wyglądały wyjścia do restauracji? -zapytał ciekawy.
- Zgadza się - mężczyzna skinął głową - W takim razie co preferujesz? - wskazał na menu.
Damon przyjrzał sie wypisanym potrawom -Mam wskazać Panu konkretne danie?
- Co lubisz jeść? - zapytał przekręcając głowę - Ogólnie.
-Głównie mięso. Produkty pszenne jak makarony. Za to niezbyt przepadam za warzywami, choć wiem, że powinien je jeść.
- Tak, warzywa definitywnie są bardzo zdrowe - rzekł mężczyzna - Są jakieś które lubisz lub… Mniej nienawidzisz?
Słysząc to stwierdzenie Damon nie mógł powstrzymać uśmiechu -Tak, Leo nauczył mnie jeść pomidory wpychając je do każdego posiłku. Nie mam też problemów z ogórkami i paprykom.
- W porządku - mężczyzna uniósł kartę w taki sposób, że chłopak jej jednak nie widział i zaczął przeglądać strony - Coś jeszcze?
-Nienawidzę groszku. Nie mam pojęcia czemu. Już wole bicie po jądrach niż jedzenie go -skrzywił się -podobnie jest z brokułami, ale je jeszcze jakoś przeżyje.
- Ta wiedza też mi się przyda - uśmiechnął się jednym kącikiem ust, przerzucając stronę.
-Ufam, że nie będzie się Pan nademną bardzo znęcał -powiedział chłopak przypatrując mu się.
Master już po krótkiej chwili przywołał znów do siebie przyjazną kelnerkę -Już się Państwo zdecydowali?
- Zgadza się, po proszę makaron tagliatelle z suszonymi pomidorami oraz polędwiczki w sosie holenderskim ze szparagami. Czego się napijesz? - przeniósł wzrok na Damona
-Cokolwiek wybierzesz Sir. Nie mam żadnych preferencji -Odpowiedział spuszczając wzrok. Ciepło rozchodziło się po jego policzkach… i kroku.
- Po proszę sok pomarańczowy i wodę różaną - uśmiechnął się lekko - To wszystko.
-Już się robi -powiedziała kelnerka zapisując wszystko. Widziała już dziwniejszych klientów.
Damon zaczął nerwowo bawić się serwetkom, miętosząc ją w dłoniach
- Mam nadzieję, że będzie Ci smakowało. Sam lubię to danie. Bardzo dobre wychodzą im makarony.
-Pewnie tak Sir. To było… intensywnie -przyznał uspokajając oddech. Niby fakt, że Master zamówił za niego nie był nieczym niezwykłym jednak pierwszy raz był w takiej sytuacji.
- Intensywne powiadasz? - uniósł brew.
-Nie sądziłem, że aż tak to na mnie wpłynie. A wpłynęło bardziej niż klapsy.
- Że też coś może wpłynąć na uległego lepiej niż klapsy - wymruczał.
Chłopak skinął głową kuląc lekko ramiona. -Sądzi Pan, że ta kelnera będzie się ze mnie teraz naśmiewać? -zapytał gdy zalała go fala wątpliwości. Bycie uległym publicznie bardzo różniło się od ulegania w domowych zaciszu.
- Nie, oczywiście że nie - pokręcił głową - Nie jej rolą jest oceniać klientów. Nie powinna tego robić z resztą, sytuacje w której ktoś zamawia jedzenie komuś innemu nie należą do rzadkich. Pamiętaj, że istnieją introwertycy oraz osoby z lękiem społecznym. I zasługują one na szacunek.
-Pewnie ma Pan racje -odetchnął znów zwilzajac usta wodą -Przepraszam, że tak Panikuje.
- Spokojnie, powiedz mi lepiej czy nie masz alergii na pomarańcze. -
Uspokoił go.
-Nie Sir. Nie mam żadych alergii -powiedział zadowolony.
- To dobrze, w takim razie sok pomarańczowy nie powinien Ci zaszkodzić - skinął głową.
Damon przytaknął zadowolony -Właściwe od kiedy Leo się wyprowadził soki to moje jedyne źródło witamin -przyznał.
- Dlaczego? - zmarszczył brwi.
-Studencka dieta. Nie jest zbyt zdrowa.
- Czyli rozumiem zupki chińskie i mrożonki były standardem tak? - westchnął.
-Tak. To właściwe większość tego co jadłem. I jeszcze tosty! Robię bardzo dobre tosty -pochwalił się.
- Cieszę się, aczkolwiek tosty preferuje jedynie na śniadania, które natomiast jem dość pożądane. W końcu to pierwszy posiłek dnia.
Damon skinął głową -Pewnie z panem nie przejdą moje nawyki żywieniowe? -upewnił się niechętnie.
- Zdecydowanie, jak zobaczę choć jedną mrożonkę w lodówce nie chcę być w twojej skórze - oświadczył.
-Od razu ostrzegam, że nie jestem najlepszym kucharzem -przyznał nieco zażenowany. Pewnie już powinien się dawno nauczyć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie kochani!
Kolejny miły rozdzialik~ mam nadzieje, że wam się podobał. Do zobaczenia następnym razem
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top