Cejlon - Rozdział 8

- Różne narzędzia dają różne ślady. Zobaczymy które u Ciebie będą ładnie wyglądać - uśmiechnął się lekko.

-Mogę Panu pokazać zdjęcia które kiedyś zrobił mi Leo po sesji -zaproponował Damon.

- Cóż, z chęcią zobaczę - skinął głową mężczyzna.

Uległy szybko wyszukał odpowiednie zdjęcia, po czym zaprezentował je Masterowi. Przedstawiały go od tyłu, klęczącego na kolanach z całymi czerwonymi od uderzeń plecami oraz pośladkami.

- Hmm, ładny kolor. Twoja skóra jest bardzo podatna. Podoba mi się - przyznał szczerze.

-Też mi się to podoba -odparł znów przenosząc wzrok na Mastera -Ma Pan jeszcze jakieś inne fetysze?

- Owszem, jednym z głównym jest… - mężczyzna zawahał się - Serwis Top.

Damon zmarszczył brwi -To jest ten fetysz gdzie Master lubi gdy uległy zaspokaja go analnie, prawda?

- Owszem - odparł z lekkim napięciem.

-To musi być ciekawe. Kiedyś próbowałem się dobrać do odbytu jednego z Panów, ale średnio spodobała mu się ta śmiałość -skrzywił się.

- Dla wielu uległych jest to… - zamyślił się - Przytłaczające.

-Jestem sobie w stanie wyobrazić, że mogłoby być. Jednak wątpię bym ja miał z tym problem. To tylko kolejny sposób na służenie Panu.

- Nie każdy tak do tego podchodził - stwierdził szczerze.

-Ja podchodzę Sir. Z radością mogę Tak panu służyć -zapewnił dziwnie kojąco. Mężczyzna w tym momencie wyglądał jakby potrzebował wsparcia.

- Cieszę się, że tak do tego podchodzisz. Mój poprzedni uległy miał inne zdanie na ten temat - przyznał.

-Każdy lubi co innego -oblizał wargi czując, że czas zmienić temat -Lubi Pan coś jeszcze?

- To są moje główne fetysze - odparł i wypuścił powietrze - Muszę przyznać, że mnie zaskoczyłeś.

-Czym Sir? -zmarszczył brwi. Miał nadzieje, że pozytywnie.

- Wielu uległych w tak młodym wieku jak ty myśli… Dość stereotypowo. Master z takim fetyszem może nieco odbiegać od ich wyobrażenia osoby dominującej.

-Niech Pan pamięta, że przyjaźnie się z Conim. Dobrze wiem, że Masterzy to też ludzie i nie można na nich patrzeć tak jakby nie mogli mieć „uległych” fetyszy -

- To bardzo dobrze. Takie postrzeganie tematu jest ważne - skinął głową - Czy masz jeszcze jakieś pytania?

Damon chwile się nad tym zastanowił. -Raczej nie. -stwierdził dziarsko.

- Napewno? - uniósł brew - Ja tam bym sobie zadał wiele pytań - odparł, teatralnie poprawiając kołnierzyk koszuli.

-Nie mam już żadnych ważnych pytań -doprecyzował -Nadal jestem bardzo ciekawy Pana osoby

- Temu się akurat nie dziwię. W takim razie myślę, że na dziś to już wszystko. Mam nadzieję, że nie czujesz się zniechęcony.

-Nie, Oczywiście, że nie -przytaknął .

Porozmawiali jeszcze chwile by uzgodnić zasady następnego spotkania. Gdy już im się to udało damon opuścił mieszkanie.

Gdy tylko zamknął za sobą drzwi mieszkania miał ochotę podskoczyć w miejscu i tylko mijający go na korytarzu ludzie sprawili, że postanowił jedynie uśmiechać się z ekscytacji.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ciemnowłosy mężczyzna stał przy lustrze w łazience dokładnie goląc za pomocą maszynki swoją brodę. Nigdy nie lubił siebie z zarostem, twierdząc, że dodaje mu lat.

Dziś umówił się z tym rudowłosym chłopakiem na kolejne spotkanie. Tym razem (jakby to można było nazwać w zupełnie waniliowej relacji) na randkę w jednym ze znajdujących się niedaleko hoteli.

Ciekawił go jej przebieg. Minęły lata od kiedy ostatnio był na prawdziwej randce.

Z tą myślą uśmiechnął się do swojego zadbanego odbicia ostatni raz układając włosy do tyłu.

Tak, wyglądał przyzwoicie. Nawet bardzo, i nie ukrywał, iż ma wysokie mniemanie o sobie. Na biały podkoszulek narzucił ciemną koszulę i również ciemną marynarkę.

Ubieranie się samemu nie sprawiało mu problemu, choć na samą myśl o zgrabnych palcach Damona zapinających jego koszule i służącemu mu czuł ciepło na sercu.

Czasem słyszał opinie, że Masterzy trenujący swoich uległych na pokojowych wykorzystują ich z lenistwa. Nie zgadzał się z tym jednak. Lubił samemu sprzątać, czy doprowadzać się do względnie dobrego wyglądu. Chodziło tu o coś o wiele głębszego. Nie było dla niego lepszego uczucia niż świadomość, że inny człowiek w wolności wybiera, by mu służyć i czerpie z tego radość.

Złapał za kluczyki od samochodu i ostatni raz zerkając na siebie w lustrze, wyszedł z mieszkania. Zjechał windą na dół, gdzie wsiadł do samochodu.

Restauracja w której się umówili nie wymagała rezerwacji, więc miał nadzieje, że znajdą miejsce. Szanował swoje pieniądze i wolał jeść w zwykłych knajpach. Jedzenie zazwyczaj nie dość, że tańsze, było tam smaczniejsze.

Jak zazwyczaj znalazł się tam przed czasem, zasiadając przy jednym z wolnych, dwuosobowym stoliku. Zerknął za zegarek zastanawiając się, Czy chłopak przybędzie punktualnie

Z zadowoleniem spojrzał na chłopaka, gdy ten również przybył parę minut przed umówionym terminem. Opadł na krzeszlo obok niego -Dzień dobry Sir.

- Witaj Damonie - odparł ten i skinął mu głową - Jak minęła Ci podróż? Obawiałem się, że nie znajdziesz tego miejsca.

-Mam dostęp do internetu -zaśmiał się słodko -A będąc już w restauracji nie da się Pana nie zauważyć. Bardzo dobrze dziś Pan wygląda.

- Dziś? - powtórzył unosząc brwi. - Chcesz powiedzieć, że nie zawsze bardzo dobrze wyglądam?

-Nie o to mi chodziło -przyznał maskując zdenerwowanie śmiechem -Dziś wyglada Pan jeszcze lepiej

- Trzeba było tak od razu - również lekko poszerzył uśmiech.

-Dla mnie jest Pan… bardzo przystojny -przynał zaczynajac składać łabędzia z serwetki obok.

- Doprawdy? - przeniósł wzrok na dłonie chłopaka.

-Tak -pokiwał głową, kończąc origami. Odłożył je na stół.

- Hm, a to ciekawe - wyciągnął dłoń - Mogę?

-Huh? -spojrzał na niego nie do końca rozumiejąc. Szybko jednak zorientował się, że master patrzy na jego dzieło. -Ah… to. Przepraszam, czasem w nerwach tak mam. Nawet nie zauważam, że je robię -podał Masterowi łabądka.

- Intrygujące… - przyznał, delikatnie go oglądając - A więc jest to wynik nerwów? Stresujesz się?

-Nieco. Mimo wszystko jest Pan trochę… -zastanowił się nad dobrym słowem, nie mogąc żadnego znaleźć -Nie chciałbym zrobić przy Panu czegoś źle.

- Wszyscy popełniamy błędy. - odparł ze spokojem mężczyzna - Mamy do tego prawo jako ludzie. Nie jesteś moim, więc nie będę wobec Ciebie szczególnie surowy i wymagający. Na razie…

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam Was serdecznie!

Co prawda książka jest od 16 roku życia, ale znając życie i tak nie zaszkodzi jak życzę powodzenia wszystkim którzy teraz zmagają się z ciężkimi egzaminami! ^^

Mam nadzieję, że rodział osłodzi wam nieco troski.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top