Assam - Rodział 4
-No tak… Sir Connor -powtórzył zażenowany -Ale Sir pozwala mi mówić do siebie Coni, prawda?
- Owszem - uśmiechnął się ciemnoskóry mężczyzna - Nie bądź taki drętwy Will, wystraszysz chłopaka.
- Wystraszę? - powtórzył ciemnowłosy - O dziwo chyba się mnie nie boi.
-A powinienem? -spojrzał na mężczyzn pytająco -Nie jest Pan straszny -przyznał, uśmiechając się do niego szeroko.
- Nie jestem? - uniósł brwi - Nie przerażam Cię?
-Nie? -ten zdziwił się wyraźnie -Jest Pan nieco sztywny, ale nie boje się. Leo? Ty się boisz Sir Williama? -zapytał zdziwiony. Nie wiedział czemu miałby się obawiać tego uroczego mężczyzny.
- Eee, no - jasnowłosy podrapał się po głowie patrząc na Connora. Miał być szczery czy miły? - Czasami…
- Czasami? - mężczyzna przeniósł wzrok na blondyna.
-Czasem wzbudza Pan we mnie pewnien.. niepokój -powiedział rumieniąc się intensywnie.
- Ja tam się nie boję - Connor wygodnie oparł się o oparcie sofy po czym przeniósł wzrok na Williama - Zazwyczaj… - dodał szybko.
Damon zachichotał widząc jak jego przyjaciele uchylają się przed wzrokiem Sir Williama -Tak więc… ja nie mam z Panem problemu -przyznał, podsuwając się nieco bliżej.
- Chyba powinienem czuć się zachwycony - odparł.
-Pan to powiedział nie ja -uniósł dłonie w obronnym geście.
- Damon - Leo rzucił mu wymowne spojrzenie.
-Tak? -ten wyszczerzył się do niego rozbawiony po czym znów zerknął na Mastera -A Pan? Jakiego szuka uległego?
- Posłusznego i pewnego swojej pozycji - odparł krótko.
-Pewnego swojej pozycji? -zmarszczył brwi.
- Pewnego tego, że jest uległym i nie pogrywającego z Masterem - zaznaczył.
Damon wywrócił oczami -Czyli nie szukasz brata, Sir?
- Nigdy dotąd nie miałem do czynienia z bratem w większej relacji - przyznał.
-Więc może zechce Pan spróbować? -zamruczał patrząc na niego. Miał dziwną ochotę na poderwanie Sir Willa.
- Lubię wyzwania, to przyznam - skinął głową. - Jednakże, pytanie czy ty byś ze mną wytrzymał - uniósł jeden kącik ust.
-Raczej tak. Nie może być Pan aż taki zły -odpowidział uśmiechem kladąc głowę obok jego nogi.
- Zły nie, ale surowy i wymagający już jak najbardziej - skinął głową.
-Jestem dobry w wykonywaniu poleceń. I lubię służyć -zauważył.
- Lubisz pełnić funkcje służącego? - dopytał.
-Nawet bardzo -przynał podnosząc się -Życzy Pan sobie herbaty?
- Ty zamierzasz ją zrobić? - zapytał nieco kpiąco.
-Wszyscy uwielbiają moją herbatę -pochwalił się, unosząc nieco głowę.
- Co jeśli ja jej nie polubię? - zapytał zakładając nogę na nogę.
-Będę wtedy bardzo zadziwiony -przyznał -Da mi Pan szansę? Proszę? -użył swojego najbardziej słodkiego tonu.
- Dobrze, chętnie spróbuje tego co dla mnie przygotujesz. Nie nazwę tego jednak na razie herbatą. Przywiązuje do tego ogromną wagę.
Damon powstrzymał się od prychnięcia i udał się do kuchni. Jego Dziadek uwielbiał herbatę i już jak dziecko nauczył się ją dobrze parzyć. Zabrał się do pracy z uśmiechem.
Dość szybko zakończył proces wracając do pokoju z tacą. Miał na niej herbatę filiżanki, cukier oraz sok z cytryny -Proszę Sir -postawił wszystko na stoliku.
- Dziękuję - odparł mężczyzna i sięgnął po filiżankę. Wrzucił do środka kostkę cukru i upił łyk. Jego powieki przymknęły się gdy poczuł jak smaczny jest napój. Jego twarz pozostała jednak nieprzenikniona. W spokoju wypił kolejne dwa łyki.
Damon spojrzał na niego myśląc intensywnie. Po chwili ciszy zaczął się niecierpliwić -I… jak?
- Cóż - przyznał, z gracją odsuwając filiżankę od ust. Chrząknął szukając właściwego słowa - Jest w granicach tolerancji.
-Ha! Wiedziałem, że jest dobra -uśmiechnął się siadając znów na podłodze
- Znośne, to brytyjska? - zapytał niby od niechcenia. Musiał jednak przyznać się przed sobą, że smak był nieziemski.
-Tak, Sir -odpowiedział. Wiedział że Panu smakuje nawet jak tego nie okazuje. Musiało mu smakować
- Oh, daj spokój, jest przepyszna - Connor siorbnął z nich kilka łyków i zamruczał głośno - Pychota.
-Dziękuje Coni - wyszczerzył się do niego po czym poprawił włosy
- Porwę Cię i będziesz mi gotował - uśmiechnął się - Zgadzasz się, prawda?
-Masz już Leosia i Davida -odpowiedział śmiechem -Pozatym gotować umiem średnio. Tylko herbata i ciastka.
- Herbata, ale za to jaka - uśmiechnął się mężczyzna.
-Cieszę się ze ci smakuje -powiedział czując dumne. Uwielbiał robić coś dobrze.
- Byłeś na jakichś warsztatach parzenia herbaty? - zapytał drugi Master, wciąż rozkoszując się pysznym aromatem.
-Mój dziadek mnie nauczył -pokręcił głową również częstując się napojem.
- Był kimś kto się tym zajmował? - dopytał.
-Tak. Za swoich czasów wiele podróżował. Uczył się sztuki parzenia herbaty w Japonii.
- Fascynujące… To wiele wyjaśnia - zgodził się po czym wyprostował - Chciałbym więcej dowiedzieć się o twoich doświadczeniach w dynamice.
-Mówisz o moich poprzednich Masterach Sir? -dopytał.
- Owszem - skinął głową - Jakie masz doświadczenia? - zapytał
-Miałem paru Masterow. Udało mi się również osiągnąć 2 poziom w naszym klubie -pochwalił się z uśmiechem.
- Paru Masterów… - skinął głową - Ile trwała Twoja najdłuższa relacja?
-Około 8 miesięcy. Niestety po tym czasie obydwoje się wypaliliśmy i postanowiliśmy zakończyć relacje, by znaleść bardziej odpowiednich partnerów.
- Rozumiem, takie decyzje są jak najbardziej odpowiednie. - zgodził się z nim mężczyzna - Masz jakieś oczekiwania od swojego dominującego?
-Oczywiście -skinął głową -Znam swoją wartość i nie zamierzam przebywać w toksycznej relacji. Oczekuje pod Mastera przedewszystkim wiedzy i stawiania bezpieczeństwa fizycznego jak i emocjonalnego ma pierwszym miejscu.
- Nie jest to wygórowane oczekiwanie, a norma. Przynajmniej tak powinno być - skinął głową mężczyzna. - Nie masz innych pragnień czy wymagań względem dominującego?
Damon zastanowił się przez chwile -Nie, raczej nie -skłamał gładko. Miał obraz wymarzonego Mastera, ale nie oczekiwał go w każdym swoim partnerze.
- W porządku - mężczyzna chrząknął i skinął głową - W takim razie… Sądzę, iż możemy umówić się na prywatne spotkanie u mnie. Porozmawiać o reszcie naszych oczekiwań. Rozmowa o tym publicznie będąc w gościnie jest nietaktowna.
-Więc mogę uznać że jest Pan zainerwsowany? -zapytał damon patrząc na Leo zwycięsko.
- To wie okaże po spotkaniu - odparł wyniośle, dopijając herbatę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam, witam!
Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział, a nasi maturzyści pokradli już dziś kaktusy~
Do zobaczenia następnym razem i bardzo dziękujemy za wszelkie komentarze <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top