9. Przyjaciel

Demonica wbiła wzrok w zniszczoną ścianę po swojej prawej stronie. Po dłuższej chwili westchneła.
- Nie dasz za wygraną co? - schowała ręce do kieszeni spodni.
- Nie. - Wróciła do mnie wzrokiem. Nie wyrażał żadnych emocji, tak jak jej mimika. - Zamieniam się w słuch.
- Nie mam pamięci do dat więc nie powiem ci kiedy dokładnie to było, napewno dawno. W każdym razie musisz wiedzieć że oprócz demonów które tworzę są tu także te które z własnej woli chciały się do mnie przyłączyć. - przerwała patrząc w bok. Zastanawiała się co powiedzieć. Już zdąrzyłem zauważyć że gdy nie wie co powiedzieć albo jakiego słowa użyć ucieka wzrokiem by po chwili wrócić nim na swojego rozmówcę. - Właśnie jednemu z takich demonów pozwoliłam tu mieszkać i używać mojej pracowni. - Uśmiechnęła się sztucznie. - Pozwolić komuś używać pracowni? Nieźle miałam nasrane...
- Do rzeczy ... - nie spuszczałem z niej wzroku. Powinna wykonać rozkaz ale nadal czułem że chce zmienić temat albo uciec.
- Jesteś niecierpliwy. Wracając, zaprzyjaźniliśmy się i uznaliśmy go za członka naszej grupy. - Uniosłem brew zaciekawiony. Członka grupy? O czym ona mówi. - Jednak po pewnym czasie odkryłam że bez mojej zgody zabija pacjentów, a na to nie mogłam pozwolić. Wyrzuciłam go i słuch po nim zaginął.
- Ten szpital ma jakiś pacjentów?! - powiedziałem to głośniej niż zamierzałem przez co mój głos rozniosła się po wszystkich celach.
- Tak. - zaśmiała się odchylając głowę. - Jak myślisz dlaczego "Maszyna do świń" już nie istnieje ? - rozłożyła ręce uśmiechając się mrocznie. - Jest bezużyteczna. Ten szpital jest pełen paycholi których odtrącił świat. Daje im wolną rękę. Mogą żyć i nie martwić się o nic, a kiedy zmienią zdanie po prostu popełniają samobójstwo. A w tedy ja mam materiały do pracy. Wszyscy są zadowoleni!
Stałem jak słup soli nie wiedząc co mam począć. Jakoś nigdy nie przepadałem za ludźmi. To że ich ochraniam nie znaczy że ich lubię, po prostu wykonuje swoje zadanie. Jak dla mnie to banda skończonych idiotów którzy nie radzą sobie z najprostszymi rzeczami. Jednak jej słowa sprawiły że czułem pewien dyskomfort. Mówiła to tak jakby było to coś oczywistego i zupełnie normalnego. Do tego jeszcze ten jej mroczny ... nie, teraz to widzę, ten uśmiech nie jest mroczny a psychiczny. Pasuje do "Pani" tego miejsca.
- To wiele wyjaśnia.... Jednak co demon ma do potwora ? - Szklane drzwi celi skrzypły gdy się o nie oparłem.
- Kiedyś stworzył potwora. Z tego co pamiętam był bardzo skomplikowany gdyż tworzył go od podstaw. - złapała się za głowę mrużąc oczy. - Nie potrafił chodzić.... coś było źle połączone? Albo wogóle nie miało tam być? Nie pamiętam. Był nieszkodliwy, przynajmniej miał być. Wiadomo jak jest z eksperymentami, potrafią wymknąć się z pod kontroli. Dlatego dla mojego świętego spokoju zamknęłam go w tej celi. Na następny dzień zostałam to. - rozłożyła ręce pokazują dookoła siebie. - Tyle dobrze że nie potrafił chodzić i nie przeszedł przez dziurę w murze. - wskazała na prawą ścianę gdzie ponad zdrapaną częścią była średnich rozmiarów dziura. - zamilkła
- I co było dalej? - Ponaglałem.
- A co miało być? Nie dało się go kontrolować. Zabiłam go a wszystkie informacje o jego budowie ukryłam.
Kiwnąłem na znak że rozumiem.
- Wiemy kim jest potwór i kto jest stwórcą. - uśmiechnąłem się zwycięsko. - Teraz tylko spuścić im łomot i po sprawie.
- Nie tak szybko.... Nie wiemy jak zabić tego potwora.
- Chwila! Mówiłaś że go zabiłaś tak? Więc wiesz jak to zrobić. - zmrużyłem oczy powoli do niej podchodząc. Ona jednak stała niewzruszona.
- To był eksperyment. Na pewno został ulepszony i nie da się go zabić tak jak kiedyś. To bardzo prosta zasada, jeśli coś zawodzi, ulepszasz. - Uśmiechnęła się wrednie gdy stanąłem przed nią. - Czy to tak trudne do zrozumienia?
- Nie, ale widocznie musisz być słaba skoro nie jesteś w stanie go zabić. - odwzajemniłem uśmiech. Brew demonicy niebezpiecznie drgneła.
- Wystarczy że przeczytam opis jego budowy a będę wiedzieć wszystko, nawet jak go zabić.
No kto by pomyślał, wystarczył jeden atak na jej ambicje i zaczęła współpracować. Wyciągnąłem rękę klepiąc ją po głowie, skrzywiła się i spojrzała na mnie spod byka.
- Dobry demon. A teraz bierz się do roboty i ...
- Zapomnij ...
- Słucham?! - zatrzymałem dłoń w powietrzu.
- Nie będę tego szukać... zresztą, wiem gdzie to jest ale nie mam tam wstępu. - skrzyżowała ręce na piersi.
- Że co?! To jest twój teren więc dlaczego nie możesz wszędzie wejść?! - złapałem ją za bluzę podnosząc do góry. Czułam jak pakt pali mi rękę ale zignorowałem to. - Gadaj!
- Nie twój interes. - odpowiedziała dziwnie spokojnie. - Nie wejdę tam, koniec tematu.
Zacisnąłem usta w wąską linię stawiając demonice na ziemi. Pakt palił niemiłosiernie ale starałem się nie dać nic po sobie poznać. Zauważyłem jednak że białowłosa krzywi się nieznacznie z bólu. Przeniosłem spojrzenie na jej dłoń z paktem, świeciła jeszcze jaśniej niż moja. Mógł bym przysiąc że było widać małe płomienie palące skórę. Chciała złamać pakt ? Znowu spojrzałam na jej twarz, teraz wykrzywioną w grymasie bólu i złości.
- Nienawidzę być między młotem a kowadłem! - warkneła. - Jak się zgodzę zginę, jak się nie zgodzę też zginę! Pierdole to ! - pieczęć na ręce zgasła zostawiając osmolone ślady. Demonica za to ruszyła do drzwi. - Idziesz?
- Czyli że...? - odprowadziłem ją wzrokiem do drzwi.
- Że siłą rzeczy muszę tam wejść... - warkneła wychodząc.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Kto by pomyślał, wystarczy pakt a demon zostaje całkowicie podporządkowany.
Ruszyłem za demonicą w drogę powrotną. Musiałem iść pierwszy gdyż musiała jeszcze pozamykać wszystkie drzwi, jak wspomniała "na wszelki wypadek". Gdy tylko zamknęła ostatnie ruszyła schodami na górę. Przeszliśmy parter po czym znowu znaleźliśmy się na pierwszym piętrze gdzie przywitał nas jakże mroczny napis na ścianie. Demonica skręciła w lewo oddalając sie od małego gabinetu w którym przesiedzieliśmy ostatnich kilka dni. Nie znałem tego miejsca. Po każdej stronie znajdowały się drzwi. Ściany jak i podłoga były umazane krwią a gdzieniegdzie leżały pozostałości po ludziach w postaci kości i rozkładających się części ciał. Na końcu korytarza znajdowały się zapieczętowane i okute łańcuchami drzwi. O dziwo w tym miejscu nie było ani grama krwi, jakby każdy bał się tu podejść.
- Pod żadnym pozorem niczego nie dotykaj... - Lau podeszła do drzwi kładąc na nich dłoń. Łańcuchy zadrżały i upadły z głuchym brzdękiem na ziemię. Pieczęć również znikła.
Z wachaniem otworzyła drzwi wchodząc do środka, ruszyłem za nią. Pomieszczenie wyglądało na czyjś pokój. Było tu dwuosobowe łóżko zasłane czarną pościelą, szafa oraz biurko z ciemnego drewna i dużo szaf z książkami. Demonica ostrożnie podeszła do jednej z półek. To było... dziwne. Pierwszy raz była spięta i wyglądała jakby się... bała? Tylko dlaczego ?
Łup! Oboje podskoczyliśmy spoglądając na źródło dźwięku. Była nim leżącą na biurku, zamknięta księga. Mógłbym przysiąc że gdy weszliśmy była otwarta.
- Dobra ... - głos Lau lekko drżał. Bała się. Ona po prostu się bała. - Znajdę to i się z tąd zmywamy....
Łup! Lau wydała z siebie bliżej nieokreślonym dźwięk odskakując w bok gdy z półki obok wysunęła się i spadła księga, a z nią teczka. Demonica stała na jednej nodze, drugą zaś trzymała w powietrzu blisko siebie jakby chciała kogoś kopnąć gdyby za bardzo się zbliżył. Po chwili wahania podeszła i zabrała teczkę. Nim się obejrzałem wypchneła mnie z pokoju odrazu go pieczetując.
- Co to ...? Ała! - skrzywiłem się gdy dostałem zrulowaną teczką po głowie. - Kurwa za co ?!
- Za to że musiałam tam wejść! Nigdy więcej! - warkneła wracając.
- O co ci chodzi ? - patrzyłem na nią zbity z tropu. Tam nic nie było. Na moją twarz wkradł się wredny uśmiech. - Czyżbyś bała się sypialni?
Zatrzymała się po czym w sekundzie znalazła się przy mnie. Wokół niej pojawiły się ostre cienie którymi celowała w moją skromną osobę.
- Daruj sobie to głupie pierdolenie. To nie ty poniesiesz konsekwencje tylko ja, więc zamknij mordę. Nie wiesz co się dzieje więc niech lepiej tak zostanie. - warkneła mi w twarz a jej szare tęczówki przez moment przybrały kolor złota.
Odwróciła się i odeszła zostawiając mnie samego na korytarzu. Tego się nie spodziewałem. Spojrzałem ostatni raz na pokój, po czym ruszyłem za nią.
Tak jak myślałem siedziała w pracowni. Od niechcenia opierała się o pusty metalowy stół i przeglądała zawartość teczki.
- I co? Masz coś? - oparłem się o framuge drzwi.
- Dobre pytanie... - drgnąłem słysząc głos obok ucha. Odskoczyłem odruchowo wyciągając sztylet. - Czyżbyś się wystraszył?
Przede mną stał bardzo podobny do Lau chłopak. Z tym że miał włosy za uszy a pod oczami tylko jedną kropkę w zewnętrznym kąciku oka, pozatym był mojego wzrostu i ... na jego ciele było widać runy! Jak to możliwe?! Czarne, działającą runy.
- Czy wy ...? - Spojrzałem to ma jednego to na drugiego.
- Jesteście rodzeństwem? - dokończyła Lau. - Tak.
- Nie widać rodzinnego podobieństwa ? - mieli bardzo podobne głosy jednak ten chłopaka był chodniejszy.
- Czego chcesz Sousuke? - warkneła demonica.
- Doszły mnie słuchy o pewnym małym złamaniu zasad ... - wyminął mnie podchodząc do dziewczyny. Przez moment miałem ochotę skoczyć między nich.
- Wiem ... Ale trochę zostałam do tego zmuszona. - skuliła się gdy brat spiorunował ją wzrokiem. - wiesz od ...?
- Tak. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo masz przejebane. - mruknął.
- Chyba wiem ... A on jest bardzo ....?
- Nawet nie pytaj. - położył dłoń na jej głowie i poczochrał włosy.
- Właśnie skoro już tu jesteś to mógłbyś...? - zaczęła lecz ten jej przerwał.
- Nie.
- Jeszcze nawet nie zadałam ci pytania! - naburmuszyła się.
- I co z tego? Pewnie mam odnaleźć naszego starego znajomego. Już mnie kurwa rwie ... - warknął.
- Ale ...!
- Twój pakt, twój problem. Mnie to wali. - rzucił mi mordercze spojrzenie przez ramię ale zaraz wrócił nim do siostry. - ile już nie śpisz?
- Eeee ... - spojrzała w bok. - Trzy dni ? Może trochę dłużej?
- Lau ! - skuliła się - Daj rękę...
- Nie wierzysz mi ? - zaśmiała się nerwowo. Była w takim miejscu że nie była w stanie uciec.
- Nie będę się powtarzał! - zrezygnowana podała mu rękę. Chłopak złapał jej dłoń po czym podwinął rękaw bluzy i dotknął ją w łokciu. - Tobie już w połowie ręki  krew nie płynie! Czy ty sobie myślisz że jak nie będziesz spać to wszystko szybciej pójdzie!? Rozjebiesz organizm, a nikt Cię nie poskłada!
Obserwowałem tą scenę w milczeniu. Sam nie wiem co o tym mam myśleć. Nie wiedziałem że nie śpi tyle czasu, nie żeby było mi jej żal, co to, to nie. Widziałem parę razy jak chce jej się spać ale zaraz po tym znikała i wracała. Eh nawet nie wiedziałem że ma brata i to tak podobnego do niej.  Jeśli chce ją zabić będę musiał się jeszcze wiele dowiedzieć. A już szczególnie o tym co usłyszałem w tej dziwnej rozmowie.
Lau skuliła się dostając kolejny ochrzan od ... Sousuke ? Chyba dobrze pamiętam. Spojrzała w moją stronę. Po chwili pokazała mi gest jakby chciała odciąć mi głowę. Tylko się zaśmiałem.

No i mamy parę wyjaśnień jak i nowych wątków. Pojawił się tak ze brat Mam co nie wróży nic dobrego, a już na pewno nie dla niej.

Ostatnio robiłam porządki w szafkach i znalazłam stare rysunki. W prologu wspomniałam że historia ma 2 lata .... okazuje się że ma 5 lat !!! Ja naprawdę nie mam poczucia czasu x.x
Cóż znalazłam to i można powiedzieć że będzie to mieć pewien związek z historią ;) (na rysunku NIE MA sousuke )

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top