࿇.33.࿇

Co się dzieje, ja w życiu tak długiej książki nie napisałam 😂

Sebastian pov

Kiedy tylko weszła do sali moje serce przestało bić.  Niebiesko-szare oczy delikatnie podkreślone czernią, krwistoczerwone usta i czarna suknia, którą rozpoznam wszędzie. To suknia jej matki. Wszystko się działo szybko, a ja tylko oglądałem jej ruchy. Czułem gorąco bijące od niej i wtedy podeszła do mojego brata... tylko to krążyło mi w głowie, jak ich usta nawzajem się dotykały... Izzy spojrzała na mnie ze smutkiem w oczach. Wiedziała, że zwyczajnie mnie poniosło...

Luna pov, pół roku później.

Wszytko wróciło do normy. Alec i Magnus tworzyli szczęśliwą i zakochaną parę, Maryse jak się okazało zatajała parę rzeczy przed Clave i została pozbawiona run, a władzę przejął nie kto inny, jak jej syn. Wszyscy byli zadowoleni z takiego obrotu spraw i nikomu nie przeszkadzało to, co robi Alec ze swoim życiem miłosnym. Ojciec Lydi może trochę się wtrącał, ale gdy jego córka mu coś powiedziała zrozumiał, że nie powinien tak postąpić i razem z nią wrócił do Londynu. Jace i Izzy cieszyli się sobą każdego dnia, byli prawie nierozłączni. Cieszyło mnie to. Mój brat odnalazł szczęście z moją Parabatai i nawet się jej oświadczył, ale po ostatnich przygodach ze ślubami powiedział, że dopiero się pobiorą, gdy ja znów się uśmiechnę. Tak, przestałam się uśmiechać i stałam nieco poważniejsza. Wszytko przez te drobnostki. Lucyfer wrócił do piekła, bo stwierdził, że nie może patrzeć na ból brata zabierając mnie dla siebie. Może i miał rację, może i nie. Wiem tylko tyle, że Lucyfer stwierdził, że to źle, bo prawnie to Sebastian jest moim mężem i wpojonym. Tak więc została poprzednia grupka i Katy, która nie chcąc mieszkać z Magnusem poprosiła Aleca o przysługę, a ten z uśmiechem się zgodził i dał jej pokój obok swojego. Osiągnęłam spokój i przeprowadziłam się na stałe do Instytutu. Zabrałam moje rzeczy, łącznie z pamiętnikiem. Jak się okazało, to stąd ogarnął, że jestem demonem, ale nie byłam zła. Może to i lepiej? W głębi duszy wybaczyłam mu, jednak obiecałam sobie, że będziemy się przyjaźnić. Będziemy partnerami, którzy zwyczajnie będą się wspierać i nie sprawiać bólu. Tak też się stało i od kilku miesięcy normalnie się dogadujemy. Moim zwyczajem stało się zabieranie mu bluz, a jego przyłażeniem do mnie w środku nocy i spaniem tak do rana, aż się nie obudzimy. Czy mi to przeszkadzało? Nie... sprawiało, że czułam się szczęśliwa. Nikt praktycznie nie wiedział, że tak na prawdę to on jest moim mężem, a właściwie to wiedziała tylko Izz, jej nie udało mi się wymazać wspomnienia. Dlaczego to zrobiłam? By chyba mieć spokój. Wiedziałam, że ciągle by chcieli, bym wróciła, ale nie. Raczej nie teraz, o ile kiedykolwiek to zrobię. Nie zmieniło się tak dużo. Znów chodziliśmy na misje, zabijaliśmy demony, co stało się moją bardziej rozrywką, bo odkąd się dokształcam mogłam je zmieść pstryknięciem palca albo odesłać do piekła, bądź mogły się mi kłaniać, a wtedy Łowcy mieliby prościej. Wspominałam często Olimpię, nie pamiętam jak długo już jej nie widzę. Prawdopodobnie nie żyje... ale nie wiedziałam tak naprawdę nic.

Tak czy owak było dobrze.

Spojrzałam na kufer w moim pokoju. Trzymałam na dnie kielich w karcie, tylko ja mogłam go wyciągnąć i wiedział o tym Alec, jednak bałam się, że wtedy coś się stanie, a poza tym, nie wiedziałam jak. Kartę zakryłam sukienką i szpikami matki, a na wierzchu był mój pamiętnik i tiara. Pamiętnik skrywał w sobie każdy dzień mojego życia i myślę, że dalej będzie je w sobie skrywać, mimo że przeklęty Sebastian mógł przeczytać wszystko. Bogu dzięki, że skrzynia jest naszprycowana runami.

– Znów bierze cię na wspominki?

– Przepraszam... zamyśliłam się.

– Znów Sebastian?

– Trochę tak, jestem głupia...

– Nie, Luna. Nie jesteś głupia, tylko go kochasz, a nie chcesz przyznać, że już mu wybaczyłaś.

– Matka jest zła, że nie chcę poprowadzić demonów. I tępi Lucyfera, że mnie oddał bez walki.

– Twoja matka jest rudą suką i demonem, więc logiczne, czego wymaga od córki.

– Boże, dobrze że swojego syna nie wzywa z otchłani. Jakby go uwolniła, ten jak pojebany by zaczął mnie śledzić, byłam w odwiedzinach... też się wpoił, ja nie wiem co z nimi nie tak...

– Oh, nie narzekaj Lu.

Powiedziała, a ja się uśmiechnęłam. Katy wiedziała, co czuję, gdyż w jakimś stopniu czuje to co ja. Poprawiłam mój ulubiony sweter i wyszłam z pokoju, po czym poszłam do biblioteki. Odnowiłam pianino i teraz grało czysto. Zasiadłam przy nim i zaczęłam grać cicho podśpiewując.

Wtedy usłyszałam męski głos, a chwilę później zobaczyłam kto to. Sebastian... Opierał się o półkę i patrzył na mnie śpiewając. Miałam łzy w oczach, a on powoli ruszył w moją stronę. Grałam dalej.

(polecam to włączyć i się wczuć, i najlepiej jeszcze przeczytać tłumaczenie, bo to będzie miało sens czemu on śpiewa z nią, a ona płacze, na końcu rozdziału takie dodam.)

Chłopak trzymał wianek, który kiedyś mi dał i dalej śpiewając wytarł moje łzy. Założył wianek i się uśmiechnął. Grałam dalej i po cichu podśpiewywałam. Kiedyś słyszałam tę piosenkę z pokoju Sebastiana, a teraz ją śpiewaliśmy.

Czułam to wszystko, co się odkładało w nas na tak zwane "potem, które nie nadejdzie nigdy".

Izzy pov.

Szukałam Luny. Chciałam iść z nią, Alec'iem i Katy na zakupy. Dziewczyna, która często z nudów siedziała w pokoju Luny, powiedziała, że ta poszła do biblioteki. Powolnym krokiem słysząc nuty ruszyłam w tamtą stronę. Zobaczyłam Aleca, który nasłuchiwał.

– Słyszysz to?

– Słyszę, Luna gra, jak zawsze...

– Nie Izzy, ona też śpiewa... nie sama. Pamiętasz co Sebastian słucha odkąd mają tą głupią separację?

– My immortal?

– Yup... śpiewają to razem, Luna... płacze, wsłuchaj się...

– Pieprzyć słuchanie, ja chcę to zobaczyć.

Wymruczałam i poszłam właśnie tam. Stanęłam za półką i zobaczyłam coś pięknego. Sebastian śpiewał, a ona grała cicho podśpiewując. Z jej oczu płynęły łzy, które on co jakiś czas przecierał. Bardziej widziałam ich sylwetki ze względu na promienie słońca, w końcu przestała grać i spojrzała na Sebastiana, a ten się przysunął i otworzył skrzydła... chwilę później zobaczyłam jak wyrastają jej rogi i ogon... zbliżyli się do siebie, czas oddać im prywatność.

Poczułam jak Alec mnie przytula, a ja się wycofałam razem z nim w tył.

Cierpieli przez te dni, czuli żar, a nie mogli go sobie okazać. Czas dać im prywatność.

Luna pov

Patrzyłam w jego kryształowe oczy.

– Wybaczam ci...

Zobaczyłam jak jego włosy zaczynają świecić, jakby na to czekał, przez te miesiące powoli starając się mnie udobruchać.

Poczułam chłodne wilgotne wargi... nie był to piekielny pocałunek jak ten nasz pierwszy... ten w zasadzie był drugi i widziałam między nimi ogromną różnicę. To było delikatne, jakby piórko spadło na ziemię i tylko czekało, aż ktoś je zabierze. Przysunął się i zatopił ręce w moich włosach. Był chłodny, a ja ciepła... uzupełnialiśmy się od samego początku... Poczułam dobrze znany mi żar i delikatnie pogłębiłam pocałunek przepełniony żalem, bólem, tęsknotą za drugim i... miłością.
Gdy się oderwał, spojrzał w moje czarne oczy.

– Luna... kocham cię...

..................................................

,,Mój nieśmiertelny''

Jestem bardzo zmęczona byciem tu,
Przytłoczona przez wszystkie moje dziecięce lęki,
I jeśli musisz odejść,
Chciałabym, żebyś po prostu odszedł,
Twoja obecność tu wciąż się przeciąga,
I nie zostawi mnie w spokoju!

Te rany nie będą zdawały się goić
Ten ból jest zbyt prawdziwy
To po prostu zbyt dużo by czas mógł to wymazać...

Gdybyś płakał, otarłabym wszystkie Twe łzy,
Gdybyś krzyczał, pokonałabym wszystkie Twe lęki,
I przez te wszystkie lata trzymałam Twoją dłoń,
Ale Ty, nadal posiadasz mnie całą...

Zniewalałeś mnie
Swym rozbrzmiewającym światłem
Teraz jestem związana z życiem, które pozostawiłeś za sobą.
Twoja twarz nawiedza, moje jedyne przyjemne sny,
Twój głos wypędził cały mój rozsądek...

Te rany nie będą zdawały się goić
Ten ból jest zbyt prawdziwy
To po prostu zbyt dużo by czas mógł to wymazać...

Gdybyś płakał, otarłabym wszystkie Twe łzy,
Gdybyś krzyczał, pokonałabym wszystkie Twe lęki,
I przez te wszystkie lata trzymałam Twoją dłoń,
Ale Ty, nadal posiadasz mnie całą...

Tak ciężko powiedzieć sobie, że Ciebie już nie ma
Ale pomimo że wciąż jesteś ze mną,
Ja przez cały czas byłam samotna...

Gdybyś płakał, otarłabym wszystkie Twe łzy,
Gdybyś krzyczał, pokonałabym wszystkie Twe lęki,
I przez te wszystkie lata trzymałam Twoją dłoń,
Ale Ty, nadal posiadasz mnie całą...

Rozdział poprawiony przez torka24

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top