Rozdział 12 - ,,What's next?"
,, I just broke up with my ex
Now I'm out here single, I don't really know what's next " *
Biegłam ile sił w nogach. Mijałam zszokowanych ludzi, którzy nie mieli pojęcia kogo goniliśmy. Biegłam, nie zatrzymując się. Zamaskowana postać skręciła w jedną z bocznych uliczek. Mężczyzna i mój tata byli daleko przede mną, gdyż zaczęłam pogoń nieco później. Dopiero po chwili również skręciłam w inną ulicę. Nagle zorientowałam się, że trafiliśmy do ślepej uliczki.
- Teraz nie uciekniesz - mruknęłam pod nosem, przyspieszając tempo.
Bandyta gwałtownie się zatrzymał. Tata już prawie go dogonił.
Nagle mężczyzna wyciągnął broń.
Ojciec zatrzymał się.
Był bezbronny. Nie miał przy sobie niczego, oprócz kluczyków do auta. Kluczyki kontra pistolet.
Przeraziłam się, lecz również się zatrzymałam, bojąc wykonać jakikolwiek ruch. Pierwszy raz, gdy mieliśmy go na wyciągnięcie ręki, byliśmy bezbronni. Nawet najmniejszy ruch mógł kosztować nas życie.
Z przerażeniem wpatrywałam się w pistolet, uświadamiając sobie, że wyglądał jak ten, którym zabito Lindsay.
Spojrzenia moje i taty na chwilę się spotkały. Zanim się zorientowaliśmy, mężczyzna wystrzelił.
Chyba całe miasto usłyszało mój krzyk.
~~~
Nerwowo chodziłam w tę i z powrotem. Dłonie mi się trzęsły, a ja próbowałam napisać sms-a do Carter, Chase'a oraz Thomasa. Przez chwilę pomyślałam nawet o Reachel i Kevinie, lecz stwierdziłam, że moja dawna przyjaciółka i były chłopak zapewne i tak mają mnie gdzieś.
Było mi strasznie duszno. Co chwila spoglądałam w kierunku sali, za której drzwiami piętnaście minut temu zniknął mój tata wraz z grupą lekarzy. Postanowiłam pójść do automatu, aby kupić sobie wodę. Wrzuciłam do maszyny ostatnie drobniaki, po czym wyciągnęłam napój. Odkręciłam butelkę i wzięłam kilka dużych łyków.
Okropnie bałam się o tatę. Bałam się, że nie nie uda się go uratować. Na dodatek, morderca Lindsay był wciąż na wolności i zdążył zaatakować mojego tatę? Kto miał być następny?
Udało mu się uciec. Nie mogłam pobiec za nim, widząc tatę, leżącego w kałuży własnej krwi.
Nagle ktoś dotknął mojego ramienia. Gwałtownie się odwróciłam, a moim oczom ukazał się Thomas. Objął mnie, a ja po chwili zdezorientowania, również wtuliłam się w niego, pozwalając łzom płynąć.
- Przyjechałem najszybciej jak mogłem.
Odsunęliśmy się od siebie, po czym ruszyliśmy w kierunku sali, w której mój tata walczył o życie. Po drodze opowiedziałam chłopakowi o tym co się wydarzyło: o wiadomości, pozostawionej na aucie, pościgu bandyty i postrzeleniu ojca.
- Strasznie się o niego boję. Boję się o to, że Shadow nie zaprzestanie na moim tacie. Martwię się, że będą kolejne ofiary. On wciąż jest na wolności. Jest nieobliczalny. Zostawia mi wiadomości, a ja nie wiem jak je interpretować, kogo przesłuchiwać, na czym się skupić...
- Spokojnie - szepnął Thomas - Damy radę, rozwiążemy tą zagadkę.
- Gdybym wcześniej dowiedziała się kim jest Shadow, złapała go, może mój tata nie zostałby postrzelony - odparłam z goryczą w głosie - To wszystko moja wina...
- Hej - przerwał mi chłopak, delikatnie obejmując moją twarz, abym wreszcie na niego spojrzała - To, co się dzieje w najmniejszym stopniu nie jest twoją winą. Złapiemy mordercę. A twój tata jest pod dobrą opieką. Najważniejsze teraz jest to, żebyśmy się nie poddali, aby historia się nie powtórzyła i żeby ten chory psychopata nie zagrażał już nikomu więcej.
W odpowiedzi pokiwałam głową. Wtedy Thomas powoli zbliżył się do mnie. Zamierzałam się odsunąć, gdyż i tak nie był to odpowiedni moment, lecz nagle usłyszałam głos przyjaciółki.
- Boże, Juliet! Nic ci nie jest? - spytała, odpychając lekko Thomasa, po czym mocno mnie przytuliła.
- Mi nie - odparłam, wtulając się w nią - Z tatą gorzej - dodałam, niespokojnym wzrokiem patrząc w kierunek drzwi do sali operacyjnej.
Westchnęłam, zastanawiając się nad tym, czy zjawi się Chase. Nasze relacje nieco się pogorszyły, lecz byliśmy przyjaciółmi! Zamierzał dalej się obrażać, czy jednak mnie wesprzeć?
- Jak to się stało? - zaczęła dociekać moja przyjaciółka - Wiesz kim jest morderca? Schwytano go?
- Nie - mruknęłam, spuszczając głowę. W milczeniu wpatrywaliśmy się w drzwi do sali operacyjnej.
- Idę po kawę - odezwała się Carter po kilku minutach ciszy - Wam też coś przynieść?
Pokiwałam głową przecząco. Thomas również.
- Za chwilę wracam - dziewczyna uśmiechnęła się słabo.
Zostałam sam na sam z Thomasem. Po naszym pocałunku czułam się dziwnie. Nie wiedziałam jak się przy nim zachowywać. W dodatku, mój tata był operowany, a zabójca wciąż był na wolności. W głowie miałam jedną wielką plątaninę myśli, lecz wśród tego ich wszystkich, nie znalazła się żadna teoria na temat Shadowa, nic czego mogłabym się uchwycić. Nie byłam w stanie logicznie myśleć. Strach zazwyczaj mnie popędzał i potrafiłam działać, wymyślać teorie. Tm razem niestety tak nie było.
Nie znałam odpowiedzi na nic, a pytań przybywało coraz więcej: czy Shadow zamierza zabić więcej osób i jeśli tak to kogo? Kim on do cholery jest, żeby pojawiać się w moim życiu i wszystko niszczyć? Za coś się mści? Co jest jego celem w sianiu grozy wśród mieszkańców Thomson Town?
Jaką cenę jestem w stanie zapłacić, aby się tego dowiedzieć?
- Juliet?
- Hmm? - mruknęłam, powracając do rzeczywistości.
- Nasz pocałunek... Czy...
- Serio, Thomas? Serio? - zirytowałam się - Uważasz, że to dobry czas i miejsce na rozmowę o tym?
- Nie, ale powinniśmy o tym pogadać. Czy ty czujesz coś do mnie? - spytał niepewnie.
Kilkakrotnie zamrugałam oczami, wpatrując się w niego z niedowierzaniem.
- Jaja sobie robisz? Znamy się raptem miesiąc! Miesiąc! Owszem, chodzimy dwa lata do klasy, lecz nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy! Skąd mam wiedzieć czy coś do ciebie czuję? Poza tym mój tata...leży tam - wskazałam dłonią na drzwi - Może nie przeżyć przeze mnie, a ty zadajesz mi takie pytania...
- Już, dobrze, spokojnie. To nie twoja wina - przerwał mi chłopak - Przepraszam, nie powinienem był zaczynać tego tematu.
- Amerykę żeś odkrył!
- Już, spokojnie... - powtórzył, dotykając mojego ramienia, lecz ja strzepnęłam jego rękę.
- Nie mogę być spokojna- zrozum, Thomas! - krzyknęłam - A co jeśli...jeśli on umrze? Nie, on nie może umrzeć. To się nie może tak skończyć... - zaczęłam mówić spanikowana i przerażona - On na to nie zasłużył - Thomas spojrzał na mnie zmartwiony, po czym delikatnie mnie objął. Moja złość na niego minęła od razu, wtuliłam się w niego, zastanawiając co się stanie, jeśli lekarzom nie uda się uratować mojego ojca. Nastolatek delikatnie pogładził moje włosy, a ja westchnęłam. W moich oczach zbierały się łzy, a ja nie byłam w stanie tego powstrzymać.
Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Szybko odsunęłam się od Thomasa.
- Panno Andrewes? - spytał lekarz.
- Co z nim? Żyje? - spytałam, podbiegając do niego.
- Proszę się uspokoić. Żyje - uśmiechnął się doktor.
Odetchnęłam z ulgą, łapiąc się za głowę.
- O mój Boże... - szepnęłam, z radością wpatrując się w Thomasa, który posłał mi szeroki uśmiech - Dzięki Bogu! - krzyknęłam, rzucając się na szyję doktora. Był lekko zdziwiony, lecz po chwili zaczął się śmiać i poklepał mnie po plecach. Zawstydzona, odsunęłam się od mężczyzny.
- Wyjęliśmy kulę. Niestety pani ojciec stracił sporo krwi. Obecnie jest w dobrym stanie, po prostu musi dużo odpoczywać. Właśnie śpi.
- Mogę go zobaczyć? - spytałam z nadzieją.
- Oczywiście, zaraz zostanie przetransportowany z sali operacyjnej. Proszę iść za mną.
- Dziękuję bardzo - nie byłam w stanie opanować emocji. Cała się trzęsłam, a moje policzki były mokre od łez.
Nigdy nie czułam większej ulgi niż w tamtym momencie.
~~~
Niepewnie weszłam do pomieszczenia. Moim oczom ukazał się tata, leżący na jednym z łóżek. Spał, cicho chrapiąc.
Uśmiechnęłam się lekko, po czym podeszłam do niego. Usiadłam na krześle i złapałam go za rękę.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że nic ci nie jest - szepnęłam - Obiecuję ci, że złapię tego idiotę i zapłaci za to, co zrobił tobie i Lindsay.
Chwilę jeszcze z nim posiedziałam, po czym pocałowałam go w czoło i opuściłam pomieszczenie.
- Jadę do domu. Tata jeszcze jakiś czas tutaj zostanie. Wezmę jego kilka rzeczy - poinformowałam Carter oraz Thomasa.
- Jadę z tobą - odparł chłopak, na co przytaknęłam.
- Ja tu zostanę - odezwała się blondynka - Gdyby coś się działo, poinformuję was.
- Dzięki - uśmiechnęłam się do niej delikatnie, po czym objęłyśmy się - Myślę, że wrócimy maksymalnie za godzinę. Do zobaczenia.
Po tych słowach wraz z Thomasem ruszyliśmy w stronę wind.
Nacisnęłam odpowiedni przycisk, po czym westchnęłam cicho.
- Co jest? - spytał siedemnastolatek.
- Martwię się. Z tatą jest wszystko w porządku, ale boję się, że Shadow znowu zaatakuje. Boję się, że nie zdołam go zdemaskować.
- Ja też - Collins przygryzł wargę - Ale nie możemy się poddać. Musimy być cały czas na baczności. Myślę, że prędzej czy później dowiemy się kim jest ten psychopata.
- Oby - szepnęłam.
Nagle on przysunął się do mnie. Nasze twarze był bardzo blisko siebie. Przez chwilę wpatrywałam się w jego oczy, lecz odsunęłam się.
Nike wiedziałam co jest między nami. Byliśmy przyjaciółmi czy czymś więcej? Czy ten pocałunek cokolwiek zmienił?
Sama nie wiem dlaczego go wtedy pocałowałam. Chyba pod wpływem chwili i emocji, które mną wtedy targały. Straciłam rozum.
Zbyt krótko znałam Thomasa, żeby stwierdzić, że coś do niego czuję. Poza tym wciąż - chcąc, nie chcąc - kochałam Kevina.
Drzwi windy otworzyły się. Wyszliśmy i w ciszy ruszyliśmy w kierunku przystanku autobusowego. Przez całą drogę do mojego domu, było między nami bardzo niezręcznie. Praktycznie nie odzywaliśmy się do siebie - każde z nas było zatracone we własnych myślach.
Wyjęłam klucze z dna torby, po czym otworzyłam drzwi do mieszkania.
- Słuchaj, możesz zrobić sobie kawę, czy herbatę, jeśli chcesz. Cukier jest tam - wskazałam na jedną z szafek - Ja idę po rzeczy.
- Może ci pomóc? - spytał Thomas.
- Nie, nie trzeba - odparłam, po czym udałam się do sypialni taty. Gdy kończyłam już pakować jego rzeczy, poczułam dłonie Thomasa na swoich ramionach. Po chwili chłopak obrócił mnie w swoją stronę. Patrzyliśmy sobie w oczy przed dłuższą chwilę.
- Sam nie wiem dlaczego to robię - przyznał speszonym głosem Thomas.
Nasze usta się spotkały. Delikatnie go objęłam, niepewna czy dobrze postępujemy i właściwie dlaczego to robię. Chciałam się odsunąć, lecz nie potrafiłam.
Jeśli wciąż kochałam Kevina to dlaczego całowałam Thomasa?
I dlaczego wcale mi to nie przeszkadzało?
* Fragment utworu Ariany Grande ,,Let me love you"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top