58
Vaiana
Czekanie na telefon Enzo było okropne. Wiedziałam, że mój ukochany już dawno powinien dotrzeć do Stanów, ale nie dawał znaku życia. Nook mówił, że było to normalne. Twierdził, że gdy Enzo wkręcał się w jakąś akcję, poświęcał jej całą swoją uwagę. Mógł więc zapomnieć o tym, że w liście złożył mi obietnicę, że zadzwoni do mnie, gdy tylko wyląduje na amerykańskiej ziemi.
Mimo wszystko chodziłam po domu z telefonem Nooka w dłoni. Mężczyzna zaufał mi na tyle, abym miała przy sobie jego komórkę. Czuł, że to mnie uspokajało, ale ja i tak byłam w nerwach.
Kusiło mnie, żeby zadzwonić do Enzo, ale nie chciałam mu przeszkadzać. Nook starał się, jak mógł, aby odwrócić moją uwagę od zamartwiania się, ale nie byłam w stanie mu ulec.
- Kochanie, zaraz przykuję cię do krzesła, jeśli nie przestaniesz chodzić w kółko.
Kręciłam się po salonie jak głupia. Nook siedział na podłokietniku fotela i patrzył na mnie ze smutkiem.
- Denerwuję się - odparłam, ściskając w dłoni telefon.
- Nie ma czym. Enzo to profesjonalista. Na pewno sobie poradzi.
- Nawet profesjonalistom zdarzają się wypadki. Nie dziw mi się, że się denerwuję.
Nook tylko mruknął. Powędrował wzrokiem na zegar. Ależ ja byłam podenerwowana.
- Podejdź do mnie, Vaiano.
Zrobiłam to. Podeszłam do Nooka i stanęłam przed nim.
- Uklęknij.
Uniosłam wyżej brwi. Tego na pewno się nie spodziewałam.
- Słucham?
- Uklęknij przede mną, maleńka - poprosił łagodnie. - Może wcześniej ci uległem, ale oboje wiemy, że potrzebujemy zarówno dominacji, jak i uległości. W BDSM nie chodzi tylko o zabawę. To styl życia. Gdy widzimy, że nasz partner sobie z czymś nie radzi lub ma po prostu dużo na głowie, chcemy mu pomóc. Pomaga wcielenie się w odpowiednią rolę. Teraz potrzebujesz pana. Jako, że nie ma przy tobie Enzo, to ja pragnę ci pomóc. Pozwól mi na to.
Byłam skonsternowana. Nie byłam pewna, czy ten pomysł mi odpowiadał, ale zrobiłam to.
Uklęknęłam między nogami Nooka. Oddałam mu nawet telefon komórkowy, wyrażając całkowite poddaństwo oraz uległość. Mężczyzna mruknął z zadowoleniem i odłożył urządzenie na stoliczek. Mnie za to poklepał po głowie.
- Może nigdy nie będę twoim panem tak, jak Enzo, ale od czasu do czasu chciałbym nim być.
Skinęłam głową. Pozwalałam, aby jeden z moich chłopaków głaskał mnie po głowie. Nagle naszła mnie ochota, aby wtulić się w jego nogę. Zrobiłam to. Objęłam rękoma jego umięśnioną łydkę i przytulając ją, zamknęłam oczy.
- Chcę twojego dobra, księżniczko. Pragnę ci pomóc, ale nie wiem jak. Nie mam doświadczenia w relacjach międzyludzkich. Nikt mi nigdy nie pomagał, gdy to ja potrzebowałem pomocy. Bylem bezbronny i uległy. Nie była to jednak uległość, której pożądałem. Była ona mroczna i przerażająca.
Wsłuchiwałam się w jego słowa. Stanowiły dla mnie ukojenie. Jego melodyjny głos był cudowny. Może dla innych brzmiałby strasznie, ale ja go uwielbiałam.
- Kiedy myślę o tym, że jeszcze nie tak dawno temu chciałem zrezygnować z życia, czuję do siebie żal. Czasami człowiek naprawdę nie jest w stanie poradzić sobie z bólem życia, ale to niekiedy to mija. Ludzie jednak boją się prosić o pomoc, wiesz? Myślą, że to uczyni ich słabymi. Gówno prawda. Trzeba prosić o pomoc, gdy sami sobie nie radzimy. Potem może być na to za późno.
Mocniej wtuliłam się w jego nogę. Przy jego stopach, klęcząc na podłodze, czułam się bezpieczna.
Wiedziałam, że w oczach wielu ludzi mogłabym być w tej chwili uważana za słabą i nawet żałosną. Ludzie nie klękali przed innymi ludźmi. To nie było właściwe i normalne. Dla osób interesujących się światem BDSM, ale nie tylko, było to jednak normalne. Stanowiło to część codzienności.
Lubiłam mieć przy swoich stopach Enzo i Nooka. Czułam się wówczas potężna, ale i za nich odpowiedzialna. Ufali mi, oddając mi swoje ciała i swoje umysły w posiadanie. Wierzyli, że ich nie skrzywdzę, a co więcej, że im pomogę.
Teraz jednak ja prosiłam o pomoc. Nie chciałam wstydzić się bezbronności i tego, że kogoś potrzebowałam. Może nie było tutaj Enzo, który wprowadził mnie w świat mrocznych rozkoszy, ale był przy mnie Nook. Jego najlepszy przyjaciel i mój chłopak.
Nie traktowałam Nooak w tej relacji jako kogoś drugiego albo gorszego. Może pojawił się w moim życiu po Enzo, jednak nic to nie znaczyło. Oni obaj byli dla mnie ważni i obu kochałam i szanowałam w takim samym stopniu. Enzo pokochałam wcześniej i nie miałam zamiaru czuć się źle z tym, że żywiłam do niego nieco głębsze uczucie niż do Nooka. Byłam jednak pewna, że z czasem wszystko miało się wyrównać i ustabilizować.
Klęczenie u stóp Nooka mi pomogło. Nie chciałam się stamtąd ruszać. W tej czynności nie było nic erotycznego. Po prostu, uległa klęczała u stóp swojego pana, gdzie była bezpieczna i kochana.
- Dziękuję ci, Nook.
Podniosłam głowę. Spojrzałam w oczy tego skrzywdzonego przez życie mężczyzny.
- Nie masz za co mi dziękować, księżniczko.
Uwielbiałam to, że podczas gdy Enzo nazywał mnie swoją królową, dla Nooka byłam księżniczką.
- Właśnie, że mam. Dzięki tobie moje życie jest pełniejsze. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że czegoś mi brakowało, dopóki nie poznałam ciebie. Na początku nie sądziłam, że staniesz się naszym chłopakiem, ale nie zamieniłabym tego na nic innego. Nie wiedziałam, że posiadanie dwóch partnerów w prawdziwym życiu jest możliwe, ale wy udowodniliście mi, że jest inaczej.
Nook parsknął śmiechem. Spojrzał na mnie z ogromem miłości.
- Och, Vaiano. Przyznaj po prostu, że lubisz mieć dwa kutasy w sobie.
- To też! - odparłam, śmiejąc się. - Oczywiście, że tak. Która dziewczyna odmówiłaby sobie dwóch dorodnych penisów?
Śmialiśmy się z Nookiem jak dzieci. Po chwili mężczyzna zajął miejsce na fotelu i chwycił mnie za biodra. Pomógł mi się podnieść, po czym posadził mnie okrakiem na swoich udach. Gdy to uczynił, zarzuciłam mu ręce na szyję. Pocałowałam go w usta.
Pieściliśmy się delikatnie. Ocierałam się kroczem o jego penisa schowanego w spodenkach i bokserkach. Goniliśmy za orgazmem, ale był to bardzo powolny i rozkoszny bieg. Czułam się jak księżniczka, gdy Nook z taką czułością mnie dotykał. Pieścił mnie tak, jakbym była zrobiona ze szkła, a każdy, nawet najmniejszy dotyk mógłby sprawić, że bym się potłukła.
Nagle zadzwonił telefon. Oderwałam się od Nooka jak poparzona. Odebrałam połączenie i przełączyłam je na tryb głośnomówiący.
- Enzo!
- Vaiano, jak dobrze cię słyszeć.
Po moich policzkach spłynęły łzy, gdy usłyszałam jego pełen wzruszenia głos. Miałam wrażenie, że Enzo także płakał.
- Jest tam z tobą Nook, aniele?
- Jestem, fetyszysto - odpowiedział sam Nook, na co obaj zaczęli się śmiać.
- Co u ciebie, panie? - spytałam, po czym nagle spłynęło na mnie olśnienie, jak go nazwałam. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że tak się do niego zwróciłam, dopóki nie było za późno.
- Już po wszystkim. Twój ojciec nie żyje, słoneczko.
Moje serce na moment przestało pracować, a potem zaczęło bić naprawdę szybko. Patrzyłam pytająco na Nooka tak, jakby to on miał udzielić mi wszelkich odpowiedzi. Brunet wyglądał jednak na równie skołowanego co ja. Kręcił głową i patrzył na mnie ze smutkiem.
Powinnam się cieszyć. Mój ojciec nie żył. Potwór, który odebrał życie mojej siostrze, mojemu bratu i mężowi Kelsey odszedł. Odszedł także demon, który zamordował całą rodzinę Enzo. Miałam więc wszelkie powody, aby się cieszyć.
Mimo, że część mnie skakała z radości, tak ta druga część była zasmucona. Stało się to dlatego, że chciałam choć raz jeszcze móc porozmawiać z ojcem. Pragnęłam spotkać się z nim twarzą w twarz i zapytać, dlaczego nas okłamywał i postanowił uczynić z naszego życia piekło. Miałam do niego wiele pytań, ale teraz wiedziałam, że już nigdy miałam mu ich nie zadać.
- Vai? Aniołku, jesteś tam?
Skinęłam głową na pytanie Enzo, ale przypomniałam sobie, że nie mógł przecież mnie zobaczyć.
- Tak.
- Kochanie, wybacz mi to - rzekł mój pan. - Wiem, że miałem przywieźć twojego ojca do Włoch, ale na jego widok poczułem chęć zamordowania go. Cierpiał długo. Oszczędzę ci opisów tego, co postanowiłem mu zrobić, ale daję ci słowo, że cierpiał. Spłonął w swoim biurze na odludziu tak, jak spłonęła moja rodzina i twoje rodzeństwo. Już nikt więcej nie będzie przez niego cierpiał, słoneczko. Mam zdjęcia na dowód tego, co zrobiłem, ale na razie ci ich nie pokażę. Czy jesteś na mnie zła?
- Nie - odrzekłam, choć sama już nie byłam tego taka pewna. - Nie jestem zła. Po prostu chciałam z nim jeszcze porozmawiać.
Enzo westchnął ciężko.
- Jeśli cię to ucieszy, mam dla ciebie niespodziankę. Ktoś przyleci do ciebie do Włoch.
Moja głowa zaczęła szybko pracować, ale byłam w takim stanie, że nie umiałam niczego wymyślić.
- Kto?
Po drugiej stronie usłyszałam jakieś szmery, po czym do moich uszu dotarł głos, za którym tak bardzo tęskniłam.
- Cześć, zboczona Vaianko! Lecę do ciebie!
- Olivia?! Przylecisz do mnie?!
- Oczywiście, że tak - zaśmiała się dźwięcznie, a moje serce wypełniło się przyjemnym ciepłem. Nook także się uśmiechnął. - Kiedy Enzo pojawił się w moich drzwiach, nie miałam pojęcia, co chce mi zrobić. Bałam się, że coś ci się stało, ale ten twój seksowny porywacz poinformował mnie, że jesteś cała i zdrowa. Potem zobaczyłam anioła. Nie wiem, kim otaczasz się w tych swoich Włoszech, ale muszę przyznać, że Hector Vasquez to niezłe ciacho. Wiesz, że teraz siedzę mu na kolanach?
- Czekaj. Co?
Olivia zaśmiała się, a ja miałam wrażenie, że ominęło mnie coś bardzo ważnego.
- Zerwałam z moim już byłym chłopakiem. Cierpiałam, zajadając się lodami, gdy nagle w moich drzwiach pojawił się on. Mój mokry sen. Mój niebezpieczny porywacz z książek.
- Nie porwałem cię, słonko.
Po drugiej stronie usłyszałam męski głos. Nie znałam go, ale domyślałam się, do kogo należał.
- Mógłbyś się przynajmniej zachowywać, jakbyś mnie porywał - upomniała go moja przyjaciółka.
- Wtedy musiałbym cię związać, zakneblować i grozić, że cię zabiję, jeśli nie rozłożysz dla mnie nóg, Olivio.
Moja przyjaciółka zapiszczała z radości. Jej największe marzenie właśnie się spełniało.
- To zaczekaj chwilę. Muszę skończyć rozmawiać z moją przyjaciółką, która pewnie myśli, że oszalałam.
- Wow, Olivio - odparłam, śmiejąc się tak, jak ona. - Nie wiem, co tam się dzieje, ale skoro jesteś szczęśliwa, to niczego nie zmieniaj. Nie mogę się doczekać, aby ciebie zobaczyć i poznać Hectora. Proszę tylko, abyś uważała na siebie i swoje serce. Domyślam się, że jesteś teraz na haju szczęścia, ale nie przesadź, żebyś niczego potem nie żałowała.
- O to nie musisz się martwić, Vai - rzekła, a ja wyobrażałam sobie, jak lekceważąco macha na mnie ręką z długimi różowymi paznokciami. - Twój Enzo pilnuje mnie jak najlepsza niańka w okolicy. Masz teraz przy sobie tego swojego drugiego seksownego faceta? Laska, nie wiem, jak to zrobiłaś, ale masz dwóch mężczyzn. Żyjesz moim marzeniem.
- To ja już ci nie wystarczam? - spytał jej Hector. - Znasz mnie pięć godzin. Jak często zmieniasz partnerów?
- Ciebie tak szybko nie zmienię, ty bogaty i zboczony dupku. Jesteś mój.
Hector i Olivia śmiali się po drugiej stronie jak zakochani w sobie nastolatkowie. Było to naprawdę piękne i urocze. Cieszyłam się szczęściem Olivii choć nie byłam pewna, jak poradzi sobie w związku z mężczyzną, który dla zabawy postanowił ostrzelać dom Enzo. Wierzyłam jednak, że Olivia wiedziała, co robiła. Nie miałam zamiaru wtrącać się w jej życie. Poza tym niebawem sama miałam poznać Hectora i dowiedzieć się, czy był wart mojej przyjaciółki.
- Niedługo u was będziemy - powiedziała na pożegnanie dziewczyna. - Podczas lotu będę bardzo zajęta moją nową zabawką. Kocham cię, Vai.
- Ja też cię kocham. Tylko przypadkowo nie nadziej się na kutasa Hectora.
- Och, chyba się już potknęłam i na niego upadłam!
W końcu to Enzo odzyskał słuchawkę. Usłyszałam jego spokojny oddech.
- Wracaj bezpiecznie, panie.
- Bardzo cię kocham, królowo. Jeszcze raz przepraszam za to, że tak się stało.
- Daj spokój. Najważniejsze, że mój ojciec już nie żyje. Jesteś moim mrocznym bohaterem, wiesz?
Usłyszałam cichy śmiech Enzo.
- Wchodzimy już do samolotu, skarbie. Za kilka godzin będziemy na miejscu. Przy okazji dowiedziałaś się już, gdzie cię przetrzymuję. To kiedy udajemy się na zwiedzanie Włoch?
Zaczęliśmy się śmiać. Czułam się szczęśliwa. Miałam wiele powodów do radości i już nigdy nie miałam zamiaru jej sobie odmawiać.
- Najpierw Nook zwiedzi twój tyłek, skarbie. Do zobaczenia.
Z tymi słowami się rozłączyłam. Byłam pewna, że Enzo domyślał się, co miało czekać na niego po powrocie do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top