53

Vaiana

Kelsey. Michael. Daniel.

Michael. Daniel. Kelsey.

Daniel. Kelsey. Michael.

Powtarzałam sobie ich imiona w myślach tak, jakby miało to pomóc w przywróceniu ich do życia. Wiedziałam, że moi najbliżsi już nie żyli i nie było żadnej siły, która mogłaby przywrócić ich do życia.

Skubałam nitki koca, ale nie kontaktowałam, co robiłam. Po prostu beznamiętnie wpatrywałam się w ciemny koc i zatonęłam głęboko w swoich myślach. Zastanawiałam się nad tym, co takiego zrobiłam w życiu źle. Próbowałam zrozumieć, dlaczego los postanowił tak bardzo mnie pokarać.

Przecież robiłam wszystko, czego chcieli ode mnie rodzice. Byłam ich idealną córeczką, którą sobie wymarzyli. Okazało się, że tyle lat moich starań poszło na nic. Nie miałam już mamy i nie miałam ojca. Nie miałam rodzeństwa i męża mojej siostry. Może mój ojciec żył, ale to nie znaczyło, że go nie straciłam. Ten człowiek dla mnie nie istniał. Choć i tak marzyłam o tym, aby go zabić.

Nigdy nie pomyślałabym nad zabójstwem człowieka. Takie rzeczy działy się dla mnie tylko w filmach. Wiedziałam, że każdego tygodnia na całym świecie ginęło wiele osób, ale te tematy mnie nie dotyczyły. Trzymałam się z dala od nich będąc pewną, że nic mi nie zagrażało. Niestety życie szybko zweryfikowało moje plany i marzenia. Poznałam mężczyznę, którego pokochałam, ale wiązało się z tym wiele wyrzeczeń i cierpienia. Gdybym jednak miała przeżyć to wszystko ponownie po to, aby być z Enzo, zrobiłabym to. Po prostu uchroniłabym Kelsey, Michaela i Daniela przed śmiercią. 

Miałam wyrzuty sumienia. Czułam się tak jak Enzo. On również nie był w stanie uratować swojej rodziny. Został na tym świecie zupełnie sam. Jego rodzina spłonęła w okrutnym pożarze. Moich bliskich spotkało to samo.

Mój ojciec był potworem. Diabłem w ludzkiej skórze. Poza tym chyba najwyraźniej lubił ogień, skoro to za jego pomocą zabijał swoje ofiary.

Położyłam się na brzuchu i wcisnęłam twarz w poduszkę. Płakałam, zaciskając palce dłoni na materiale. Zastanawiałam się nad tym, co moje rodzeństwo czuło w ostatnich chwilach swojego życia. Na pewno byli przerażeni. Mieli jeszcze tyle planów. Nie wierzyłam w to, że naprawdę już nigdy więcej miałam ich nie zobaczyć. 

Nie wiedziałam, jak długo byłam tutaj sama. Cieszyłam się jednak, że Enzo i Nook zaufali mi na tyle, aby mnie tutaj zostawić. Musiałam przepracować sobie w głowie to, czego się dowiedziałam. Nigdy miałam nie pogodzić się z tak okrutną stratą, ale musiałam żyć dalej. Tego chcieliby dla mnie moi bliscy.

Wstałam z łóżka z zamiarem udania się na górę. Nie mogłam w nieskończoność siedzieć w pokoju BDSM. Lubiłam to miejsce, ale nie chciałam być dłużej sama.

W chwilach takich jak ta zastanawiałam się, czy miałam jakąś wyjątkową więź z Enzo. Mój ukochany bowiem wszedł do pomieszczenia w tym momencie, w którym ja szłam do niego.

Stałam przed Enzo, patrząc mu w oczy. Po chwili za jego plecami pojawił się Nook. Obaj patrzyli na mnie ze smutkiem. Objęłam się rękoma w pasie i zadrżałam.

- Dzwoniłem do Hectora - zaczął spokojnie Enzo. - Zgodził się mi pomóc. Jeszcze dziś polecimy po twojego ojca, Vaiano.

Uniosłam wysoko brwi. Od razu pożałowałam swoich wcześniejszych słów.

- Nie musicie tego robić. Naprawdę. Mój ojciec... 

- Kochanie, jeśli go nie zabijemy, twój ojciec będzie mordował dalej. Czy tego właśnie chcesz?

Pokręciłam przecząco głową, spuszczając wzrok.

- Nie, ale to może być dla was niebezpieczne. Nie wiem, czy...

Enzo zbliżył się do mnie w ułamku sekundy. Niczym bohater z komiksów. Mój mężczyzna złapał w dłoń mój podbródek i uniósł mi głowę tak, abym spojrzała mu w oczy.

- Vaiano, zrobimy to. Hector i ja polecimy do Stanów, a Nook zostanie tutaj z tobą. Mam nadzieję, że dobrowolnie się na to zgodzisz. Rozumiem, że martwisz się o moje bezpieczeństwo, ale uwierz mi, że nie ma czego się obawiać. Polecimy tam, zgarniemy twojego ojca i wrócimy z nim tutaj. W zależności od twojego stanu może pozwolę ci patrzeć na jego egzekucję albo wziąć udział w torturach. Sam nie wiem, czy będzie to właściwe i czy nie zostawi ci to urazy, ale jeśli taka będzie twoja wola, to się na to zgodzę. Po prostu chciałbym, abyś pozwoliła mi działać, królowo. Jeśli znowu będziesz stawiać opór, pamiętaj o tym, że jestem w posiadaniu skutecznych środków usypiających.

Enzo dziabnął mnie palcem w nos i uśmiechnął się.

- Enzo...

Objęłam go rękoma w pasie i mocno się w niego wtuliłam. Wiedziałam, że nie mogłam wybić mu z głowy tego pomysłu. Poznałam Enzo już na tyle, aby wiedzieć, że gdy coś sobie zaplanował, zawsze musiał doprowadzić sprawę do końca.

- Czy zanim wyjedziecie, moglibyśmy coś zrobić? -spytałam.

- Co tylko chcesz, skarbie.

Odsunęłam się od Enzo. Spojrzałam na niego i na Nooka. Otarłam ostatnie łzy. Uznałam, że na płacz przyjdzie jeszcze czas. Miałam prawo do żałoby, ale wiedziałam, że moja kochana siostra powiedziałaby mi, abym wzięła życie w swoje ręce i była szczęśliwa. Kelsey właśnie taka była. Pozytywnie do wszystkiego nastawiona i po prostu wyjątkowa.

- Nie wiem, czy to właściwe - zaczęłam, panikując. 

- Cokolwiek, Vai. Zrobimy dla ciebie cokolwiek, kochanie - zapewnił mnie Enzo, głaszcząc mnie po bokach ciała.

- Ja... Chciałabym...

Nie mogłam wiecznie być taka niepewna siebie. Nie mogłam pozwolić wygrać osobom, które się ze mnie śmiały, gdy chodziłam do szkoły. Nie mogłam dłużej być tym kujonem i grzeczną dziewczynką, za którą wszyscy mnie uważali.

Był to dla mnie duży krok do przodu. Musiałam jednak się na niego zdobyć. Tego właśnie chciałam. Nie musiałam dbać dłużej o swoją nienaganną reputację i o to, aby nie narobić ojcu wstydu. Byłam sobą i miałam prawo robić to, czego chciałam.

Przy Enzo poczułam się tak, jakbym narodziła się na nowo. Zakochałam się w nim i choć było to tak nagłe jak strzała Amora wbita w mój tyłek, to niczego nie żałowałam. Może nasza miłość była niekonwencjonalna, ale zdecydowanie była to miłość. Wiedziałam, że ten mężczyzna nigdy by mnie nie zawiódł. Kochał mnie, a ja kochałam jego.

Od niedawna w naszym życiu był Nook. Równie cudowny mężczyzna co Enzo. Miał wiele do zaoferowania, ale zmagał się z demonami przeszłości. Nie był już jednak w tym sam. Miał nas. Za nic w świecie nie pozwoliłabym mu wrócić do siebie. Oczywiście, gdyby taka była jego wola, nie zmusiłabym go do zamieszkania z nami, ale Nook pragnął uczestniczyć w naszym życiu. Chciał być jego częścią. Ja za to chciałam go uszczęśliwić. Przy okazji miałam uszczęśliwić także siebie i Enzo.

- Chciałabym się z wami kochać. 

Zebrałam w sobie całą siłę, jaką miałam. Uniosłam dumnie głowę i patrzyłam na nich.

Enzo lekko rozchylił usta. Oddychał ciężko. Nook za to dostał rumieńce na policzkach.

- Boże, Vaiano.

- Jeśli tego nie chcecie, nie miałabym wam tego za złe. To nie tylko moja decyzja, ale również wasza. Enzo, jeśli nie miałbyś nic przeciwko, aby Nook w tym uczestniczył, byłabym niezmiernie wdzięczna. Nie chciałabym jednak, aby go zabrakło. Darzę specjalnym uczuciem waszą dwójkę i chciałabym, abyście przy mnie byli. Chciałabym, abyście weszli we mnie jednocześnie. Może to zbyt wiele. Może proszę o zbyt dużo, ale mam taką fantazję, że Enzo mnie rozdziewicza, a Nook wchodzi w mój tyłek. Oczywiście przed tym wylizałabym wasze kutasy i oddałabym wam cześć, jak na niewolnicę przystaje, a potem...

Nie mogłam dokończyć. 

Enzo brutalnie objął dłonią mój kark. Wpił się w moje usta i całował mnie tak, jakby jutra miało nie być. 

- Kurwa.

Usłyszałam głos Nooka. Po chwili mężczyzna dołączył do nas. Najpierw pocałował mnie, a potem Enzo. Przez chwilę patrzyłam na to, jak Enzo całuje Nooka, a potem obaj spojrzeli na mnie. 

Ten pocałunek był niepodobny do wszystkiego, co przeżyłam w swoim życiu. Całowałam ich z pasją i miłością. Było ich aż dwóch. Miałam ochotę śmiać się z radości. Olivia pewnie kibicowałaby mi z pierwszego rzędu. Moja przyjaciółka nigdy miała nie uwierzyć w to, co chciałam jej kiedyś opowiedzieć.

- Nook, chcesz tego? - spytał Enzo, przerywając pocałunek.

- Nie chcę wam zabierać tego wyjątkowego momentu - wydukał brunet. 

- Vai cię do tego zaprosiła, dupku. Zrób to dla niej.

Enzo uderzył lekko Nooka w tył głowy. Obaj parsknęli śmiechem. 

- Chcę tego. Tak, kurwa - rzekł Nook, kiwając energicznie głową.

- W takim razie uczyńmy ten moment najpiękniejszym na świecie. Dla nas i dla naszej królowej. 

Enzo rozebrał mnie do naga. Nook mruknął z uznaniem, gdy zobaczył moje nagie ciało po raz pierwszy. Speszyłam się, ale po chwili Nook rozebrał Enzo, a Enzo rozebrał Nooka.

Dziś miał mieć miejsce mój pierwszy raz. I to z dwoma mężczyznami naraz. Byłam prawdziwą szczęściarą. Cieszyłam się jak dziecko jadące do Disneylandu. Nie mogłam przestać się uśmiechać.

Moja cipka była mokra. Oddychałam ciężko patrząc na to, jak nadzy, seksowni i emanujący dominacją mężczyźni podchodzą do mnie.

Oglądałam ich ciała jak eksponaty w muzeum. Ciało Enzo już znałam i wielbiłam ja. Ciała Nooka za to nie znałam, jednak jego widok po raz pierwszy w życiu był czymś absolutnie fascynującym. Nie mogłam oderwać oczu od moich panów. Ich kutasy już były twarde. Obserwowałam je z lekkim przerażeniem, ale również radością. Domyślałam się, że mój pierwszy raz nie miał być zbyt komfortowy, ale byłam przekonana, że moi ukochani chłopcy się mną zaopiekują.

- Na kolana, Vaiano. 

Uśmiechnęłam się do Enzo i odpowiedziałam tak, jak tego chciałam.

- Tak, panie.

Uklękłam przed Enzo i Nookiem. Śmiałam się jak mała dziewczynka. Ich duże i grube penisy znajdowały się na wysokości mojego wzroku.

- Jesteś zbyt piękna, abyś była prawdziwa - mruknął Nook głosem pełnym wzruszenia. - Nie wierzę w to, że zaprosiliście mnie do swojego życia. To tak cholernie dużo dla mnie znaczy. 

Nie chciałam, aby Nook zaczął zaraz płakać. Dlatego spojrzałam porozumiewawczo na Enzo. Mój pan skinął głową i mrugnął do mnie. W chwilach takich jak ta byłam mu wdzięczna za to, że umieliśmy porozumiewać się bez słów.

Przysunęłam się bliżej Nooka. Spojrzałam w górę. Ten facet był ogromny. Składał się z mięśni i tatuaży. Olivia oszalałaby na jego widok.

Starałam się nie myśleć o tym, że niedawno zginęła duża część mojej rodziny. Pewnie powinnam ich opłakiwać, a nie klęczeć przed mężczyznami, na których punkcie szalałam, ale było to silniejsze ode mnie. Miałam nadzieję, że gdziekolwiek teraz znajdowali się Kelsey, Michael i Daniel, nie byli na mnie źli.

Objęłam dłonią penisa Nooka. Ścisnęłam go lekko będą ciekawa, jak zareaguje. Mężczyzna mruknął z zadowolenia. 

- Vaiana...

Polizałam jego kutasa. Nook położył dłoń na mojej głowie i delikatnie, ale stanowczo złapał mnie za włosy. Wówczas otworzyłam szerzej usta i wzięłam jego fiuta między wargi. 

Enzo stanął za mną. Głaskał mnie po ramionach i gładził mnie po głowie, gdy jego najlepszy przyjaciel posuwał mnie w usta. Nook nie był jednak brutalny. Był bardzo czułym i delikatnym kochankiem. Właśnie dlatego nie można było oceniać ludzi po pozorach. Na pierwszy rzut oka można było pomyśleć, że Nook był agresywny i lubił być brutalny w łóżku, ale to nie była prawda. Choć nie chciałam zbyt szybko wysuwać wniosków. Wciąż przecież czekał mnie seks z nim.

- Jak się czujesz z tym, że ssiesz fiuta naszego Nooka, królowo? - spytał Enzo. - Ach, nie możesz mówić, racja? Kutas Nooka pięknie wypełnia twoje usta. 

Objęłam rękoma masywne uda Nooka. Trzymałam się go tak, jakby od tego zależało moje życie. Obejmowałam go ustami i ssałam mocno.

- Zaraz dojdę - wyszeptał Nook, na co Enzo pociągnął mnie za włosy, a ja mimowolnie wyplułam penisa Nooka z ust. - Kurwa, nie pozwolisz mi dojść, Enzo?

- Masz zachować spermę dla tyłeczka naszej królowej.

Och, na bogów. Ta wizja była bardzo seksowna i sprawiła, że zrobiło mi się jeszcze bardziej mokro.

- Teraz moja kolej. Niewolnico, odwróć się do mnie. Weź penisa swojego pana do ust.

Posłusznie obróciłam się do Enzo. Wzięłam jego kutasa między wargi i ssałam, patrząc mu w oczy.

Enzo był nieco brutalniejszy niż Nook. Wpychał się w moje usta bardziej energicznie, ale on również był czuły. Mimo, że wcześniej zabawialiśmy się ze sobą nieskończoną ilość razy, to dzisiejsza zabawa miała być czymś ważniejszym. Dziś miałam stracić dziewictwo. W dodatku z dwoma mężczyznami, z którymi chciałam być do końca życia.

Mój pan kierował moją głową jak zabawką. Po jakimś czasie jednak wyszedł z moich ust, a ja zaczęłam kaszleć. Enzo pogłaskał mnie z czułością po głowie.

- Wskakuj na łóżko, królowo.

Nook pomógł mi się podnieść. Po chwili leżałam już na plecach na łóżku w pokoju zabaw. Enzo pociągnął mnie za nogi tak, że mój tyłek znajdował się na krawędzi łóżka. Mój pan rozłożył szeroko moje nogi i uklęknął między nimi. Przywołał do siebie Nooka tak, aby ten również uklęknął między moimi udami.

- Teraz, Vaiano, wyliżemy twoją cipkę. Obaj.

- Dobry Boże...

- Nie jesteśmy twoimi bogami. Choć dzisiaj możemy nimi być. Szykuj się na ostrą jazdę, królowo. Dziś spełnią się twoje najmroczniejsze fantazje.

Po tym, jak Enzo wypowiedział te słowa i przystąpił do działania, nie miałam najmniejszych wątpliwości co do prawdziwości jego wyznania i obietnicy zarazem.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top