40

Vaiana

- Nie mów, że porwał cię ten seksowny dupek!

- Dokładnie - zaśmiałam się wiedząc, jak dziwnie to brzmiało.

- Jak to się stało? Proszę, opowiedz mi!

- Obiecujesz, że nikomu o tym nie powiesz, prawda? 

Olivia prychnęła tak, jakby była na mnie obrażona.

- Oczywiście, że nikomu nie powiem, ty głupia dziewczyno. Jesteś moją przyjaciółką. Gdyby groziło ci niebezpieczeństwo, poruszyłabym niebo i ziemię, aby tylko ci pomóc. Ty jednak brzmisz na szczęśliwą, więc tego nie zrobię. Proszę, opowiedz mi wszystko. Mogę ci przysiąc na wszystkie moje erotyki, że dopóki nie zechcesz, abym komuś o tym powiedziała, nie zrobię tego. 

Wiedziałam, że mogłam jej ufać. Znałam Olivię od wielu lat i nigdy mnie nie zawiodła. Problem polegał jednak na tym, że sprawy, o których zamierzałam jej opowiedzieć, były trudne. Ocierały się o morderstwo, brutalną śmierć i inne przykre sprawy. Jeśli jednak chciałam, aby opowieść była pełna, nie mogłam niczego pominąć. 

- Niedawno wyszłam za Enzo z domu - zaczęłam. - Chciałam się dowiedzieć, gdzie mieszka. Nic mi o sobie nie mówił. Chciałam odwiedzić jego dom, ale zawsze znajdywał jakąś wymówkę. Dlatego postanowiłam samodzielnie odnaleźć jego dom, co jednak skończyło się tym, że spotkałam Enzo grożącego jakiemuś człowiekowi. Enzo mnie zauważył i kazał mi wracać do domu. Kiedy po mnie przyszedł, zabrał mnie w końcu do swojego domu i mnie porwał.

- Szczegóły, Vai! Związał cię? Zakneblował? 

Wiedziałam, że Olivia nie pytała o to dlatego, aby móc skopać Enzo tyłek. Ona po prostu uwielbiała takie tematy. 

- Tak. Związał mnie - odparłam, śmiejąc się, choć nie był to temat do śmiechu. Na świecie codziennie zdarzały się porwania i nie były to porwania z miłości. Ludzie byli porywani z najróżniejszych powodów i często kończyli zabici. Nic nie mogłyśmy jednak poradzić na to, że współcześnie pisano tak dużo książek o romantycznych porywaczach. To było trochę niepokojące, ale świat się zmieniał i nie mogłyśmy nic na to poradzić.

- Vaiano, ale ci zazdroszczę. Wiesz, że Enzo zawsze mi się podobał. To znaczy, oczywiście, był twój, ale gdyby taki seksowny i wytatuowany facet mnie związał, chyba bym padła.

- Olivio!

- Mów dalej. Co było potem?

- Enzo mnie porwał - kontynuowałam, wspominając tamte chwile, podczas których czułam się zraniona i oszukana. - Do dziś nie mam pojęcia, w jakim jestem kraju. Było mi wtedy bardzo źle. Miałam wrażenie, że zakochałam się w niewłaściwym facecie i zostałam za to ukarana. Potem jednak dowiedziałam się prawdy. Okazało się, że... 

- Że? Vai? 

- Nie wiem, czy mogę ci o tym powiedzieć, Olivio. To dotyczy mojego ojca.

- Twojego ojca? Daj spokój! Ostatnio zachowuje się jak dupek! Mówiłam mu, że będę przychodziła do twojego domu codziennie, dopóki czegoś się nie dowiem. Na początku twój tata grzecznie starał się mnie zbyć, ale gdy widział, że wracałam, zaczął mnie straszyć policją. Nie obraź się, ale go nie znoszę.

Uśmiechnęłam się. Cieszyłam się, że Olivia tak o mnie walczyła. Choć bardzo nie podobało mi się to, jak odnosił się do niej mój ojciec. Rozumiałam, że ciągłe wizyty Olivii mogły go niepokoić, gdyż dziewczyna tak łatwo się nie poddawała, ale tata znał Olivię od lat i powinien mieć do niej szacunek. Choć już zdążyłam zrozumieć, że dla niego najważniejsza była reputacja. Nawet ważniejsza od jego córki.

- Mój tata jest mordercą.

Po drugiej stronie zapanowała cisza. Nie wiedziałam, czy moja przyjaciółka dalej tam była.

- Olivio?

- Zaczekaj. Próbuję to sobie poukładać w głowie. Twój ojciec zabija?

- Tak. Zabił całą rodzinę Enzo.

- Kurwa. Vaiano, kurwa. Ja pierdolę.

Zacisnęłam palce na poduszce. Ta rozmowa była trudna.

- Proszę, nic z tym nie rób. Nie mów o tym nikomu. Nie próbuj wkopać mojego ojca. Nienawidzę go za to, co zrobił, ale nie chcę mieć już nigdy z nim do czynienia. Nienawidzę go za wszystko. Nie dość, że pozwolił na to, aby Enzo mnie porwał, to jeszcze wymordował całą rodzinę Vacciarelli. Gdyby Enzo był w domu, on także by zginął. Tymczasem zginęła pozostała rodzina. W tym jego młodsze siostrzyczki. Dlatego Enzo wprowadził się do naszego miasta. Chciał się zemścić. Zamierzał zrobić nam krzywdę, aby zemścić się na moim ojcu. Potem jednak się we mnie zakochał i zmienił plan. Zamiast mnie zabić, porwał mnie. Mam nadzieję, że to nie za dużo informacji dla ciebie naraz. Zdaję sobie sprawę, że jest to trudne i na pewno masz mętlik w głowie. 

Olivia milczała. Słyszałam jednak jej oddech, więc wiedziałam, że nic nas nie rozłączyło. 

Bawiłam się wystającymi z poduszki nitkami. Czekałam niecierpliwie na to, aż przyjaciółka coś powie.

- Vaiano, jest mi niesamowicie przykro. Nigdy nie lubiłam twojego ojca. Zawsze mi coś w nim nie pasowało, ale nic ci nie mówiłam, bo nie chciałam być niegrzeczna. To, że twój ojciec jest mordercą jestem w stanie zrozumieć, bo ten dupek jest zimnym skurwielem. Idealnym na mordercę. Rozumiem też Enzo. Miał prawo chcieć zemsty. Cieszę się jednak, że ciebie nie zabił. Porwanie jest lepsze, co nie?

Zaśmiałam się. Cieszyłam się, że Olivia nie była tak wściekła jak myślałam, że będzie. Pocieszała mnie, choć miała prawo znienawidzić mnie za to, czym zajmował się mój ojciec. Nie znosiłam tego, gdy ludzie nienawidzili dzieci pewnych ludzi za to, co zrobili rodzice tych dzieci, ale naprawdę nie miałabym Olivii za złe tego, gdyby chciała na zawsze zerwać ze mną kontakt.

- Vai, chciałabym wsadzić twojego ojca za kratki. Naprawdę nie mogę nic zrobić?

- Na razie nie. Proszę, nic nie rób.

- Dobrze. Niczego nie zrobię bez twojej zgody. Możesz mi zaufać.

- Olivio... 

- Już dobrze - pocieszyła mnie przyjaciółka, która musiała przeżywać w tej chwili szok. - Powiesz mi więcej o Enzo? Gdzie mieszka? Co z tobą robi? 

- Mieszka w pięknej willi. To niemal pałac. Jest bajecznie bogaty.

- Mów dalej! Chcę wiedzieć wszystko! Ma komnatę do grzesznych zabaw? 

Zaśmiałam się. 

- Ma.

- Mówisz poważnie?! Vaiano, nie kpisz sobie ze mnie? 

- Nie! Mówię poważnie, Olivio! Enzo jest jak mężczyzna wyciągnięty z twoich książek. Ma wszystko to, co ci fikcyjni faceci. Jego komnata BDSM jest cudowna. Jest tam wszystko. Klatka, krzyż, pejcze, baty, wibratory...

- Podaj mi adres tego sukinsyna. Zaraz do was przylecę.

Śmiałyśmy się do bólu brzucha. Zwijałam się na łóżku z rozbawienia. Oczami wyobraźni widziałam tutaj swoją przyjaciółkę. Gdyby tylko znalazła się w pokoju zabaw, od razu rozkazałaby Enzo, aby się nią zajął. Mimo, że Olivia była dla mnie ważna, to nie zezwoliłabym na to. Enzo był w końcu moim chłopakiem.

- Ależ ci zazdroszczę, Vaiano. Czy ty się z nim już...

- Nie!

- Nie?

- Nie straciłam z nim dziewictwa, jeśli o to pytasz. 

- Nie o to pytam! - krzyknęła Olivia, prychając do telefonu ze śmiechu. - Wiem, że prędzej runie Mur Chiński niż stracisz swoje dziewictwo. Chciałam tylko wiedzieć, czy już się ze sobą zabawialiście. 

Zakryłam dłonią oczy. Czułam się skrępowana.

- Codziennie się bawimy. Dzisiaj na przykład uciekałam przed nim, gdy gonił mnie z bronią. Kazał mi błagać o życie, a potem uklęknęłam przed nim i wzięłam do ust jego broń.

- Kurwa! Vaiano, nie ma opcji. Zaraz tam przylatuję i będziemy się razem bawić w uciekanie przed twoim seksownym niegrzecznym mężczyzną. A tak na poważnie, to bardzo się cieszę, że się z nim spełniasz. Enzo zawsze był dla mnie trochę tajemniczy, ale teraz już rozumiem, dlaczego tak go odbierałam. Jeśli jednak jest dla ciebie dobry i tak świetnie się z nim bawisz, to chyba nie mam o co się martwić. Jestem szczęśliwa. Choć bardzo chciałabym móc cię zobaczyć, wiesz? 

Skinęłam głową, ale przypomniałam sobie o tym, że Olivia nie mogła przecież mnie zobaczyć. 

- Wiem. Ja też chciałabym cię zobaczyć, ale to na razie niemożliwe. Enzo nie chce nas narażać. Cieszę się, że pozwolił mi do ciebie zadzwonić. On też ci ufa, Olivio. Bardzo za tobą tęsknię, wiesz?

- Nie mów tak, bo zaraz się rozpłaczę - zaśmiała się, choć po stanie jej głosu mogłam łatwo wywnioskować, że naprawdę była wzruszona i bliska łez. 

Nagle do pokoju wszedł Enzo. Uśmiechnęłam się do mojego seksownego chłopaka i gestem ręki pokazałam mu, aby podszedł bliżej. Mój cudowny pan usiadł obok mnie na łóżku i wziął do ręki telefon. 

- Cześć, Olivio. 

- To ty, dupku! Myślisz, że wybaczę ci to, że porwałeś moją przyjaciółkę?! 

Olivia i Enzo się śmiali. Ta scenka mnie wzruszyła. Naprawdę chciałabym, aby Olivia tutaj z nami była, ale wiedziałam, że nie było to możliwe.

- Mogę ci przysiąc, że dobrze zajmuję się Vaianą - powiedział poważnie Enzo. - Olivio, ufamy ci. Wierzę, że nikomu nie powiesz o tym, czego dowiedziałaś się od Vaiany. Proszę cię o zachowanie dyskrecji, dobrze?

- Nigdy nie zdradziłabym mojej przyjaciółki. Co do ciebie to nie wiem, co mam powiedzieć, ale skoro uszczęśliwiasz Vai, to się nad tobą zlituję. Choć gdybyś był tutaj, obiłabym ci tyłek, głupi dupku. Mogłeś mi powiedzieć, że miałeś w planach porwać moją najlepszą przyjaciółkę. Mogłabym się z nią pożegnać i dać jej mój ulubiony pejcz z kolcami, żeby mogła cię bić, gdy będziesz nieposłuszny.

- Olivio! - krzyknęłam do telefonu, a ona się zaśmiała. 

- No co? Sama mówiłaś, że dzisiaj ten dupek cię gonił, a potem wzięłaś w usta jego broń.

- Mówiłaś jej to? - spytał mnie Enzo z błyskiem w oku, na co go szturchnęłam.

- Nie interesuj się, dupku - powiedziałam, na co ten parsknął śmiechem i pokręcił z niedowierzaniem głową.

- Olivio, mogę ci dać słowo, że Vaiana świetnie się mną zajmuje. Nie sądziłem, że ma w sobie taką chęć do dominacji. Wiesz, że nie tylko ja ją dominuję? Ona robi to równie dobrze jak ja. Zakłada mi obrożę i każe mi lizać swoje stopy!

- Enzo, bo cię zaraz zaknebluję! - krzyknęłam na niego.

- Słyszysz? - spytał Enzo, mówiąc do Olivii. - Diabeł wcielony. Tak na poważnie, to dziękuję ci za zaufanie, jakim mnie obdarzyłaś. Nie, żebyś miała duży wybór. Mogę ci obiecać, że prędzej czy później zorganizuję spotkanie dla ciebie i Vaiany. Muszę jednak prosić cię o dyskrecję. Chyba nie muszę ci mówić, abyś nikomu nie mówiła o tej rozmowie. Proszę cię też o to, abyś nie wykonywała żadnych działań w kierunku ojca Vaiany. Tym zajmę się w odpowiednim czasie. Niebawem znowu do ciebie zadzwonimy, dobrze? 

Olivia po drugiej stronie płakała. Tak bardzo chciałam móc ją przytulić. Było mi przykro, że nie mogłam z nią tam być. Rozumiałam jednak jej emocje. Gdyby to ona została porwana, na pewno zachowywałam się tak samo, jak Olivia w tym momencie. 

- Opiekuj się nią, Enzo. Tylko o to cię proszę.

- Możesz być pewna, że to zrobię. Vaiana jest moją królową. Nigdy jej nie skrzywdzę.

Ta obietnica brzmiała śmiertelnie poważnie. I taka też była.

- Jeśli tylko ją zranisz, przylecę do was z moim ulubionym pejczem z kolcami i zleję ci tyłek. 

- Nie będzie takiej potrzeby - rzekł Enzo, śmiejąc się z mojej przyjaciółki. - Wystarczy, że zleje mnie Vaiana. 

- Czyli się żegnamy, tak? - spytała Olivia, pociągając nosem.

- Nie żegnamy, ale mówimy do zobaczenia. Będę za tobą bardzo tęskniła, Olivio. Przysięgam, że pewnego dnia znowu się zobaczymy. Wiem, że jest ci beze mnie ciężko, ale ze swoim charakterem na pewno szybko znajdziesz nową najlepszą przyjaciółkę.

- Nikt mi ciebie nie zastąpi, Vai. Nie waż się nawet tak myśleć. Na szczęście mam chłopaka, który jest dla mnie pocieszeniem. Wierzę, że wszystko będzie dobrze, ale piątkowe zakupy bez ciebie to już nie to samo. Brakuje mi ciebie, ale skoro żyjesz moim marzeniem bycia porwaną przez seksownego byczka, to nie mam prawa się na ciebie gniewać. Kocham cię i do zobaczenia albo usłyszenia niebawem. Tylko się ze mną nie żegnaj. Nic nie odpowiadaj. Rozłączę się i postaram się nie płakać. Kocham cię, Vaiano. Do usłyszenia.

Zgodnie z tym, co zapowiedziała, Olivia się rozłączyła.

Enzo odłożył telefon na szafkę nocną. Chwycił delikatnie w dłoń mój podbródek i spojrzał mi w oczy. Pocałowałam go szybko w usta. Chciałam pokazać mu tym sposobem, jak bardzo byłam wdzięczna za to, że pozwolił mi skontaktować się z przyjaciółką.

Enzo nic nie mówił. Przytulił mnie i pozwolił, abym uspokoiła się w jego ramionach. Czasami słowa nie były potrzebne. Wystarczyła mi bliskość tego człowieka. Człowieka, który dla mnie robił wiele. Może mnie porwał, ale tak jak mówiła Olivia, nie było w tym nic strasznego, skoro Enzo mnie kochał. Nie okazywał miłości tak jak inny człowiek, ale nie musiał tego robić. Był bowiem sobą i to mi w zupełności wystarczało.

Poderwałam się, gdy usłyszałam klakson samochodu. Spojrzałam w oczy Enzo i już wiedziałam, co się szykowało. 

Przyjechał Nook, ale nie był sam. Przyjechał z mężczyzną, którego mój chłopak miał torturować i zabić. To miało być trudne popołudnie. Nie wiedziałam, jak uda mi się je przetrwać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top