Rozdział 3
Przyśpieszałam coraz bardziej kroku, chcąc jak najszybciej oddalić się od klasy, gdzie odbywał się język niemiecki. Frustracja ogarniała całe moje ciało. Nie dość, że będę musiała poświęcić swój czas na przebywanie z Harrym, to jeszcze muszę zaryzykować oceną, ponieważ na inteligentnego to on mi nie wyglądał. Zastanawiało mnie tylko, jaki miał w tym wszystkim cel? Może pani od niemieckiego się zlituje i pozwoli mi robić to z kimś innym.
- Ej, kujonico! - usłyszałam, tą charakterystyczną chrypkę, za swoimi plecami. Automatycznie, wszystko w środku, aż zatrzęsło mi się ze zdenerwowania. Nic nie poradzę, że moje ciało tak reagowało na jego głos. Obróciłam się gwałtownie, na pięcie. Moja intuicja nie zawiodła mnie, przede mną stał nie kto inny jak Styles.
- Jezu, czego ty ode mnie chcesz? Nie możesz uprzykrzać życia komuś innemu? - zapytałam zrezygnowana.
- Po pierwsze mamy razem zadanie do zrobienia, po drugie obraziłaś mnie wczoraj. - wyjął z kieszeni e-papierosa. Zmarszczyłam brwi widząc jak się zaciąga. Nie mogłam wytrzymać i wyrwałam mu urządzenie z ręki.
-Wszystko co do ciebie powiedziałam było prawdą, także myślę, iż to nie zalicza się do obrażania. - skrzyżowałam ręce na piersiach.
- I tak nie masz wyjścia, musisz wykonać ze mną ten projekt. Poza tym nie wierzę, że jesteś taka grzeczniutka. - zmierzył mnie wzrokiem.
Nie mogłam już dłużej patrzeć na te jego zadowoloną twarz. Nie miałam jak z tego wybrnąć, a on dobrze o tym wiedział.
- Ja wykonam referat a ty napisz dialog, tym sposobem nie będziemy musieli się widzieć. -oddałam mu e-fajkę.
- Nie ma mowy, musimy zrobić próbę. Może dziś? - uśmiechnął się, czując wygraną. Chwała Bogu nie wiedział, o mojej pracy, bo nie dałby mi spokoju do końca szkoły.
- Dziś nie dam rady, póki co to napisz dialog. Dotąd, aż tego nie zrobisz nie mamy o czym gadać. - odszukałam w torebce, książkę i podałam mu ją. - Przeczytaj to, wybrałam tę. - uśmiechnęłam się widząc jego reakcję na cegłę.
Postanowiłam zostawić go z tym problemem sam na sam . Byłam zadowolona, ponieważ miałam go z głowy, dopóki nie przeczyta lektury, a żeby to zrobić, najpierw będzie musiał poznać litery.
W końcu udałam się do Ruby, która pewnie dość długo na mnie czekała. Może powinnam jej powiedzieć o sytuacji z Harrym? Jest jedyną osobą, z którą rozmawiałam i czułam, że mogę jej ufać. Poza tym skoro pracowała w firmie Stylesów tak długo, to istnieje prawdopodobieństwo, iż znała Lokersa.
- Ruby! - zawołałam, brunetkę stojącą przy drzwiach od stołówki. Dziewczyna obróciła się w moją stronę i od razu obdarowała promiennym uśmiechem.
- Hej Stella! - uścisnęła mnie. - Myślałam, że tylko do pracy ubrałaś się jak nauczycielka.-zlustrowała mnie . No tak, nie pasowałyśmy zbytnio do siebie, jeżeli patrzeć na wygląd. Ona w czarnej, krótkiej, skórzanej spódniczce, ja w sięgającej za kolana materiałowej, ona w wydekoltowanym topie, ja w zapiętej po samą szyję koszuli.
- Tak, mówiłam ci, jaka jest moja pozycja w tej szkole i nie mam zamiaru tego zmieniać, poprzez zmianę ubioru. - podążałam za nią do stolika. Ciekawe z kim siedziała? Mam nadzieję, że sobie poradzę i nie ośmieszę się przed jej znajomymi.
- Czekaj! - zatrzymałam ją, na co spojrzała na mnie zaciekawiona- Póki jesteśmy same, muszę się o coś zapytać. - przełknęłam głośno ślinę, nie wiedząc jak zacząć- Wiesz kto to Harry Styles, no nie?
- A kto tego nie wie? - zaśmiała się. - To uzależniony od seksu, arogancki ciul, za którym nie wiadomo z jakiego powodu, lata cała szkoła.- prychnęła. - A no i syn, naszego "szefa".- nakreśliła cudzysłów w powietrzu. Nie ukrywam, bardzo ucieszył mnie fakt, iż powielała moje zdanie na jego temat.
- Dobrze go znasz? – dociekałam.
- Ta, przespał się kiedyś ze mną, po czym subtelnie mnie zostawił mówiąc, że byłam dla niego tylko wyzwaniem. - zdenerwowała się, na to wspomnienie. Wiedziałam, że to dupek, ale teraz moja opinia o nim zmalała do minus nieskończoności. - Dlaczego tak o niego wypytujesz? Mam nadzieję, że ci się nie podoba?
- Nie no co ty. Tylko, wczoraj na niego wpadłam i wygarnęłam co nie co, a teraz nie daje mi spokoju i jeszcze robię z nim projekt na niemiecki. - westchnęłam zrezygnowana. Gdyby nie ta głupia praca, nigdy bym go nie spotkała i teraz spokojnie siedziałabym sama na korytarzu czytając o tkankach zwierzęcych.
- Styles nie daje ci spokoju, od wczoraj? - uniosła brew, na co pokiwałam głową. - Nie rozumiem, jego penis w życiu nie zwróciłby uwagi na kujona. - używała dość dosadnego słownictwa, była moją zupełną przeciwnością- To źle wróży, miejmy nadzieję, że w jego głowie nie uroił się żaden idiotyczny pomysł. - zastanawiała się głośno.
- Co masz na myśli? Teraz to mnie mocno nastraszyłaś. - spojrzałam ukradkiem, w stronę stolika Harry’ego. Coraz bardziej stresowała mnie ta sytuacja.
- Eh, nie przejmuj się, lepiej o tym nie myśl. Chodź, przedstawię cię moim znajomym. - starała się zmienić temat. Podejrzewam, że coś wiedziała tylko nie chciała mnie dołować, co działało kompletnie na odwrót.
Niepewnie ruszyłam za dziewczyną. W duchu dziękowałam Bogu, że jej stolik był daleko od Stylesa. Nie chciałam psuć sobie dnia jego widokiem. Na dziś, zupełnie wyczerpałam swój limit tolerancji do jego osoby. Nim zdążyłam się zorientować, stałam przed dwoma wpatrującymi się we mnie chłopakami. Pewnie zastanawiało ich co taka dziewczyna jak ja, robi przed ich stolikiem.
- Słuchajcie, to jest Stella i od dziś z nami siedzi, jest spoko więc żadnych numerów. -zwróciła się do nich. Przez chwilę wydawali się jakby nie byli przekonani czy nie robi sobie z nich żartów. – Stello, to Dylan i Liam. – poinformowała mnie na co nieśmiało, skinęłam głową.
Usiadłam między Ruby i Dylanem. Wygląda na to, że posiadała tylko dwóch przyjaciół i w ten skład nie wchodziła żadna dziewczyna. Przyglądałam się im konsumując swoją kanapkę. Cała trójka żywo dyskutowała, śmiała się i dokuczała sobie na wzajem. Pragnęłam w przyszłości również mieć takich przyjaciół. Nie mogłam zapamiętać, który to Dylan, a który Liam jednak szybko z rozmowy wywnioskowałam, iż Dylan to ten zielonooki blondyn o stosunkowo jasnej karnacji i umięśnionej sylwetce. Z kolei Liama charakteryzowały ciemne krótko ścięte włosy, brązowe oczy i tatuaże na rękach. Najbardziej w oczy rzuciły mi się czarne strzałki, nie wiedziałam co oznaczały, ale nie specjalnie mnie to interesowało.
- Stella jesteś nowa w tej szkole? Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem? - odezwał się do mnie jako pierwszy Dylan, czego szybko pożałował bo dostał mocnego kuksańca w bok od Ruby.
- Mówiłam wam głąby, że jest tu cztery miesiące, tylko to mieliście zapamiętać. - zdenerwowała się. - Przepraszam za nich. - spojrzała na mnie, z wyrzutami sumienia w oczach.
- Nic się nie stało. - machnęłam ręką. - A wy od kiedy się przyjaźnicie?- zagadnęłam, chciałam aby mnie polubili.
------------
Od razu po szkole, pojechałam z Ruby do pracy. Powiadomiłam Henryka, że będę się z nią zabierać, co nie ukrywam, ucieszyło go. Muszę przyznać, spędziłam dziś naprawdę fajnie czas razem z kumplami Ru. Na początku czułam się trochę nie swojo, ale okazali się bardzo przyjacielscy. Jedyne co mi w nich przeszkadzało to wulgaryzmy wypowiadane z ich ust trochę zbyt często. Nikt nie jest idealny prawda?
- Gdzie mam położyć to dildo? - zapytałam, trzymając karton z nową kolekcją sztucznych członków. Powoli przyzwyczajałam się do tego widoku.
- Olej to, daj na zaplecze i tak nie ma miejsca. - machnęła ręką Ruby.
Dopiero zaczęłyśmy zmianę, ale ruch w sklepie był nie miłosierny.
Zaniosłam pudło na tył sklepu po czym zabrałam się za układanie "sexy strojów" i bielizny. Matko przecież to niczego nie zasłania. Po co komu przebieranie się za pokojówkę lub pielęgniarkę w wersji pozbawionej szacunku?
- Idziesz jutro ze mną na imprezę? - zza regału, wyłoniła się Ru.
- Ja i impreza? - zaśmiałam się. - Nie dzięki. - odmówiłam, wciąż rozbawiona. Przecież doskonale wie, że ja nie pasuję do tego typu wydarzeń.
- Och przystań, musisz kiedyś wyjść. Nie daj się prosić jutro piątek i uwierz mi będzie tam cała szkoła tylko nie ty. - nalegała, starając się jak najlepiej przedstawić sytuacje.
- No, nie wiem. Nie pasuję tam i nie chcę żebyś miała mnie na głowie, przez co zepsuje ci zabawę.
- Jak chcesz, jeszcze kiedyś cię przekonam, zobaczysz. – posłała mi uśmiech. Była naprawdę kochana, ale ja nigdy nie pójdę na imprezę, to nie moja bajka. Czułabym się nie komfortowo.
Kończyłam układać ubrania, kiedy zabrzmiał dźwięk wiadomości. Zdziwiona, odblokowałam telefon. No bo kto to może być o tej godzinie, skoro rodzice są w delegacji?
Zmarszczyłam brwi widząc nie znany numer
Od; Nieznany
Witaj zakonnico, przeczytałem książkę, teraz już nic nie wymyślisz.
Wpatrywałam się z osłupieniem w ekran. Czy to był Harry? I skąd do cholery ma mój numer? Nie wierzę, że tak szybko przeczytał tę książkę, mnie samej zajęło to dwa dni ponieważ musiałam sprawdzać niektóre z niemieckich słówek w słowniku. Chyba miał rację, teraz już nic nie wymyślę, jestem zmuszona wykonać ten projekt.
Witajcie kochani! To już trzeci rozdział, mam nadzieję, że podoba wam się to opowiadanie :) Do następnego Xx
Kocham was♡♥♡
Camila Xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top