Rozdział 19

Ted i Ruby, oderwali się od siebie niczym oparzeni. Ru zabrała nogi z kolan mojego brata, zrywając się z kanapy. Teddy widząc, iż wstała, również się podniósł. Parzyłam na nich przenikliwym wzrokiem niczym Sherlock Holmes. Kiedy tylko Ruby wyjdzie nie obiecuję, że nie zrobię mu krzywdy. A co sobie wyobrażała Ru, to już nawet wolę nie myśleć.

-Stella.- odezwała się jako pierwsza nieco zmieszana.-Przyjechałam trochę wcześniej ... Nie mówiłaś, że masz takiego fajnego brata.-uśmiechnęła się lekko do Teda. Ona sobie żartuje prawda? Zamknęłam oczy starając się w spokoju policzyć do dziesięciu.

-Ruby, zdajesz sobie sprawę, że mówisz o osobniku, który ostatnio na basenie powiedział o dziewczynie "szarpałbym jak Jehowy klamkę?- powiedziałam z powagą.  Nie mam zamiaru słuchać, jak Ted mówi o mojej najlepszej przyjaciółce, zbereźne rzeczy. Co to, to nie.

-Stella!-upomniał mnie Ted.-Może ja zacznę zaraz opowiadać twoje wyczyny z poprzedniego wcielenia co?- zdenerwował się.  Czyżbym psuła mu podryw?

-Po prostu nie będę patrzeć, jak czarujesz moją przyjaciółkę.-spojrzałam na niego znacząco. Chyba zrozumiał o co mi chodzi, ponieważ jego twarz złagodniała. Mój brat, jako chłopak był naprawdę wspaniały dla swojej dziewczyny, ale teraz nie chciał związku. Sam powiedział, że nie da rady się w nikim zakochać. Niby tylko rozmawiał z Ru, ale widziałam po jego zachowaniu, iż włączył ten swój "tryb macho".

-Przestań ja jej nie czaruję.- wykonał cudzysłów w powietrzu. -Tylko zajmuję twoją przyjaciółkę podczas twojej nie obecności. Chyba nie chcesz, by siedziała sama?- uniósł brew do góry. Ru przyglądała się naszej rozmowie nic nie mówiąc. Musiała się czuć nie zręcznie.

-Dobra nie ważne.-machnęłam ręką w powietrzu, chcąc zakończyć tą niczego nie wynoszącą konwersację.-Ruby chodź na górę, pogadamy.-uśmiechnęłam się w stronę dziewczyny. 
Przywołałam gestem ręki Ru, by szła za mną. Ona oczywiście nie mogła sobie darować i pomachała mojemu bratu na do widzenia. Kiedy tylko ruszyłyśmy w stronę schodów, obróciłam się do Teda, pokazując mu język na co on, uniósł w górę swój środkowy palec. Wyszłam na piętro usatysfakcjonowana, moim małym zwycięstwem. Zaprosiłam Ru do swojego wysprzątanego pokoju. Można powiedzieć, że byłam w jakimś stopniu pedantką.

-Wiesz, że Harry zepsuł mi randkę. -poinformowałam ją siadając na łóżku. Dziewczyna posłała mi zdziwione spojrzenie.

-Jakim cudem?- zapytała, przysuwając krzesło od biurka i siadając na przeciwko mnie.

-Przylazł do kina i przekupił trenera, by ten zrobił nadzwyczajne spotkanie drużyny. - fuknęłam. Byłam zła mogło być tak fajnie, Harry wszystko zniszczył.

-Okej.- zmarszczyła brwi.- To cholernie dziwne.-przyznała.- Musisz jak najszybciej, go załatwić, bo przez niego stracisz Dereka.

-Wiem.- wymamrotałam pod nosem.- On jest taki słodki,  nawet nie masz pojęcia. -wyszczerzyłam się przypominając sobie uśmiechniętą twarz chłopaka.

-Jej, ale cię wzięło. -zachichotała. Wstała z krzesła, zaczynając się przechadzać, po moim pokoju. Zatrzymała się przed ścianą, na której wisiało zdjęcie, moje i Teda z przed dwóch lat. Ja, siedząca bratu na kolanach, na jednym z ognisk. W tle widać było kilku moich znajomych-Stella to ty?- zdziwiła się. No pięknie zaraz zaczną się pytania. Dlaczego ja nie zdjęłam tego zdjęcia?

-Tak, to ja i Teddy, jeszcze jak żyliśmy w Bristolu. -poinformowałam ją z wahaniem. Ru przyglądała się obrazkowi, analizując każdy szczegół.

-Dziewczyno, przecież tu masz super ubranie i wielki uśmiech na twarzy. Czy chcesz mi coś powiedzieć? - skrzyżowała ręce na piersiach, patrząc na mnie oskarżycielsko.
Może powinnam się przyznać?  W końcu ufam jej jak nikomu innemu tutaj.

-Wiesz w starej szkole, byłam trochę popularna.- podrapałam się po karku. Ruby usiadła obok mnie na łóżku, popierając się na ręce.

-Mów dalej.- zachęciła mnie.
Przełknęłam głośno ślinę, zagryzając nerwowo wargę. Widząc, że nie da za wygraną, wstałam i sięgnęłam pod łóżko, wyciągając średniej wielkości fioletowe pudełko. Postawiłam je na łóżku, sama również na nim siadając.

-Ruby, powiem ci coś co zostanie tylko między nami. Obiecaj, że nikomu nic nie powiesz.- spojrzałam na nią, otwierając wieko. Po mimo zdezorientowania przytaknęła.

-Obiecuję. -położyła dłoń na swojej piersi w okolicach gdzie znajduje się serce, drugą unosząc w górę. Zerknęłam w głąb pudła,  w którym umieszczone były wszystkie wspomnienia, jakich tak bardzo się wstydziłam. Postanowiłam zacząć delikatnie i wyjęłam jeden z albumów ze zdjęciami. Położyłam go na materacu po środku nas i otworzyłam.

-A więc tak, to jestem ja niecały rok temu.-wskazałam na pierwsze zdjęcie. Byłam na nim ja na sali sportowej, w obcisłym stroju do gimnastyki. Ru z zaciekawieniem, patrzyła na obrazek.

-Uprawiałaś gimnastykę? -zapytała.

-Tak. Byłam w tym bardzo dobra, a nasza drużyna zawsze wygrywała wszystkie zawody. Od początku stałam się bardzo popularna. Nie było osoby w szkole, która by mnie nie znała.- zaczęłam swoją opowieść. 
-Jej musiałaś mieć naprawdę fajne życie. Czemu po przeprowadzce się tak zmieniłaś?

-To życie nie było fajne.- zaprzeczyłam, przewracając stronę. -Stałam się opryskliwa, wredna i samolubna. Wagarowałam nie uczyłam się, a nawet przez złe oceny prawie wyrzucili mnie z drużyny, ale mój tata miał pieniądze, więc bali się,  że przestanie wspierać szkołę.- wyznałam. Było mi wstyd mówić o tym wszystkim. Ruby patrzyła na mnie jakbym urwała się z księżyca, mam nadzieję, że nie zmieni o mnie zdania po tej rozmowie.

-Ty źle się uczyłaś?- niedowierzała.- Zdajesz sobie sprawę ile wspólnego miałaś ze Stylesem?- wypaliła. Miała rację, byliśmy trochę podobni, tyle, że ja byłam gorsza pod pewnymi względami-Ale wciąż nie rozumiem, co się stało.- westchnęła, przewracając strony albumu.

-Tak, tylko, że Styles nigdy nie rzucił w nauczycielkę zeszytem, ani nie wyrwał kartek z ocenami z dziennika.- przyznałam.- To mój były chłopak.- Wyjaśniłam, skrótowo,  widząc na co patrzy dziewczyna.

-Wow, przystojny. -uśmiechnęła się.

-Byłam z nim ponieważ był taki jak ja...-urwałam.- Popularny.-dodałam po chwili ciszy. -Moi rodzice załamywali ręce, nie wiedzieli co robić. Nie mieli na mnie wpływu, ponieważ nie przebywali w domu. Wieczorami chodziłam na imprezy, choć nie przepadłam tak za nimi, lecz musiałam dbać i swoją reputację. Nie piłam dużo alkoholu, nie uprawiałam seksu i nie paliłam papierosów,  chociaż każdy myślał, że to robię.- zacięłam się.

-Hej spokojnie.- Ru pogładziła mnie po ramieniu, widząc jak trudno mi o tym mówić. Kiedy trochę się uspokoiłam, kontynuowałam.

-Pewnego razu, razem z Frankiem, bo tak nazywał się mój chłopak, urwaliśmy się z lekcji i poszliśmy do niego. Pojechaliśmy moim samochodem. Wtedy zebraliśmy whisky jego ojca.-zaczęłam się lekko trząść, Ru wciąż głaskała mnie po ramieniu, troskliwie na mnie patrząc.- To był jeden z tych razów kiedy wyjątkowo piłam. Było tego naprawdę sporo, wystarczająco, żebym się mocno upiła. Frank zasnął, a ja przypomniałam sobie, że rodzice wracają do domu. Nie chciałam kolejnej awantury, o wracanie po nocach, dlatego zdecydowałam się jechać do domu. Jak wspominałam byłam nie trzeźwa, nie myślałam o konsekwencjach. Brakło mi dziesięć centymetrów do czołowego zderzenia z nadjeżdżającym samochodem, ale udało mi się odbić do fosy, auto pod wpływem prędkości zaczęło się obracać, to był naprawdę cud, że mi się nic nie stało. -po moim policzku zaczęły spływać łzy. Ruby przytuliła mnie mocno głaszcząc po głowie. To właśnie dlatego, Henryk odwoził mnie do szkoły.

-Cii spokojnie kochana.- mówiła do mnie kojącym głosem.

-Obiecałam sobie, że skończę z tym życiem, że się zmienię, uświadomiłam sobie, jakim człowiekiem byłam.  Raniłam wszystkich wokoło, wiedziałam, iż życie daję mi kolejną szansę. Choć na początku nie chciałam się przeprowadzać, uległam rodzicom i nie zostałam z Tedem. Nie zdążyłam nic naprawić i wszyscy ze szkoły zapamiętali mnie, jako widzącą tylko czubek swojego nosa Stellę.-powiedziałam na jednym wdechu, całkowicie się rozklejając. Wpadłam w taki szał płaczu, że cała się trzęsłam. Wszystkie wspomnienia wróciły. Ruby przyciskała mnie mocno do swojego ramienia.

-Hej mała nie płacz. Pomyśl, teraz jesteś wspaniałą osobą dobrze się uczysz, nie wagarujesz i jeszcze pomagasz wielu dziewczyną próbując uporać się ze Stylesem.- pocieszała mnie. Po kilku minutach, uspokoiłam się trochę i otarłam łzy, wyjęłam chusteczki z nocnej szafki, starając się doprowadzić do porządku.

-Masz rację, muszę być silna. Nie mogę tego ciągle rozpamiętywać.-pociągnęłam nosem. Teraz byłam lepszym człowiekiem i wiedziałam czego chcę od życia. Może jakoś odkupię swoje winy, dzięki Harremu.

-Cieszę się, że mi o tym powiedziałaś.- uśmiechnęła się, wyjmując telefon i odczytując wiadomość.-Mam dla ciebie niespodziankę. Właśnie jedzie tu Derek, napisałam do niego.- poinformowała mnie zadowolona.

-Co?!- zerwałam się z łóżka jak oparzona, od razu zapominając o rozmowie sprzed kilku chwil. Tak zdecydowanie, Ru wiedziała co zrobić, bym nie miała nawet czasu na rozpamiętywanie. –Żartujesz prawda? Czy ty widzisz jak wyglądam.- wskazałam na swój rozmazany tusz do rzęs. Z jednej strony byłam lekko oszołomiona, ale z drugiej bardzo podekscytowana. Większa cząstka mnie się cieszyła, niż martwiła jakimś głupim makijażem.

-Pomalujesz się na nowo i będzie, poza tym ty i tak używasz tylko tuszu.- wstała z łóżka, zarzucając torebkę przez ramię.- Ja idę skarbie, bo Ferro ma być tu za pięć minut, także się pośpiesz.- cmoknęła mnie w policzek, zostawiając mnie zdezorientowaną i niewiedzącą co robić.

Kiedy tylko drzwi się zamknęły, niczym błyskawica, znalazłam się w łazience. Wzięłam jeden płatek kosmetyczny i nasączyłam go płynem do demakijażu. Zmyłam pozostałości po tuszu i sięgnęłam po kosmetyczkę, by nałożyć nowy. Zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam zwierzając się Ruby, chociaż i tak nie powiedziałam jej wszystkiego.  W końcu mówiłam bardzo skrótowo. Jestem jednak pewna, że nikomu nie powie. Akurat w momencie gdy skończyłam malować drugie oko, do łazienki wszedł Teddy.

-Siostra masz gościa.- powiedział, a z za jego pleców wyłonił się uśmiechnięty Derek. Schowałam tusz do kosmetyczki, odkładając ja na półeczkę.

-Derek!- ucieszyłam się, podbiegając do niego i rzucając się mu na szyję. W miedzy czasie mój brat, bezszelestnie opuścił pomieszczenie. Derek objął mnie swoimi silnymi ramionami.- Jak się cieszę, że cię widzę.- oderwałam się od niego, by móc mu się lepiej przyjrzeć. Miał na sobie biały podkoszulek, na który nałożył kurtkę z nazwą drużyny. Prawdopodobnie, przyjechał prosto z treningu, ponieważ jego blond włosy były jeszcze lekko mokre, po prysznicu, a cały pachniał charakterystycznym, męskim żelem pod prysznic.

-Pomyślałem, że skoro nie udało nam się obejrzeć filmu w kinie, możemy zrobić to tutaj.- uniósł w górę reklamówkę, której wcześniej nie zauważyłam.- Mam film, popcorn i colę.- ukazał rząd swoich śnieżnobiałych zębów.

-Dla mnie super, chodź włączymy go na laptopie.- pociągnęłam go za rękę do mojego pokoju. Derek podał mi film i usiadł na łóżku, chociaż posiadałam w pokoju dwa fotele i stolik. Zabrałam z biurka mój biały laptop i usadowiłam się obok Dereka. Oboje oparliśmy się o zagłówek łóżka. Włączyłam komputer, kładąc go na swoich nogach. Gdy włączyłam film blondyn objął mnie swoim ramieniem, wcześniej kładąc na swoich nogach torebeczkę z popcornem, ku mojemu niezadowoleniu był to zwykły solony, a nie tak uwielbiany przeze mnie karmelowy. Zaczęliśmy oglądać jakąś kiepską komedię romantyczną, zdecydowanie wolałabym horror, lub jakiś film akcji, lecz nie chciałam mówić, że film, który wybrał był zły.

-Wiesz co ten film jest nudny.- powiedział, zabierając laptopa z moich kolan i odstawiając go na ziemię. Cieszyłam się, że powiela moje zdanie, bo naprawdę nie miałam ochoty siedzieć dwóch godzin, udając zainteresowaną.

-Tak masz rację.- westchnęłam.- To co robimy?- zapytałam, czując, jak przysuwa się bliżej mnie.

-hmm mam kilka fajnych pomysłów.- uśmiechnął się, ponownie obejmując ramieniem i pochylając się nade mną. Chciał dokończyć to co nam ostatnio przerwał Harry, a ja miałam zamiar mu na to pozwolić. Położyłam ręce na jego ramionach, zerkając prosto w jego oczy. Po tak ciężkim dniu czuły pocałunek, naprawdę by się  przydał. Potrzebowałam tego, potrzebowałam czułości i delikatności. Derek ułożył swoje ręce na moich biodrach i powoli złączył nasze usta. Delikatnie poruszał nimi starając się sprawić mi przyjemność, jednak było to jakieś dziwne uczucie i nie było tak jak myślałam, nie widziałam, żadnych uczuć z jego strony w tym pocałunku, nie wiem dlaczego, ale wydawał mi się taki sztuczny. Po chwili chłopak niespodziewanie, wsunął swoje dłonie pod moją bluzkę, zaczynając całować mnie coraz bardziej zachłannie, nie wiedziałam co się dzieję, dopóki nie zaczepił palcem o zapięcie o mojego stanika.

-Derek.- złapałam za jego dłonie, starając się go z siebie zrzucić.-Derek, nie zapędzaj się.- upomniałam go gdy nie chciał zabrać swoich dłoni. Poczułam jak zaczyna składać mokre pocałunki na mojej szyi.

-Daj spokój kochanie, wiem, że tego chcesz.- zaczął ssać moją skórę na szyi. Poczułam lekkie szczypanie, co sugerowało, iż na pewno zostanie ślad.

-Derek, zostaw mnie.- powiedziałam bardziej stanowczo wiercąc się. Chłopak usiadł na mnie unieruchamiając moje ręce, przez trzymanie za nadgarstki.

-Lubię jak udają niedostępne.- wymamrotał. Zaraz czy on powiedział ‘’udają’’? To liczba mnoga o ile się nie mylę. Przestraszyłam się nie na żarty, gdy jego palce, zaczynały się mocować z moimi spodniami. Nie wiedząc co robić i jak uświadomić mu, że nie mam najmniejszego zamiaru, spełnić jego oczekiwaniom, postanowiłam zawołać brata.

-Ted! Ted proszę cię chodź tu!- krzyknęłam na całe gardło. Derek zdawał się w ogóle nie słyszeć, że kogokolwiek wołam, tylko dalej mnie całował, próbując rozebrać. Byłam przerażona, nigdy nie spodziewałam się tego po Dereku. Czy on naprawdę myśli, że ja tego chcę?- Teddy! Ratunku! – wrzasnęłam, jeszcze głośniej niż przedtem. Ferro, rozpiął zamek od moich spodni, kiedy do pokoju wparował mój wystraszony brat.

-Co do kurwy?!-zdezorientowany spojrzał na nas i uświadamiając sobie, co się właśnie dzieję, rzucił się w naszą stronę. Złapał z całych sił za koszulkę Dereka, wręcz zrzucając nim o biurko, będące naprzeciwko łóżka. Widziałam jak jego nozdrza się rozszerzają, a klatka nerwowa coraz szybciej unosi się do góry.

-Dlaczego nam przerywasz stary.- odezwał się Derek, łapiąc za głowę, z której zaczęła cieknąć krew. Wystraszona przyglądałam się obu chłopcom.

-Przerywasz?- prychnął mój brat. Był bardzo wściekły.- Czy ty nie widzisz, że ona tego nie chce?- podniósł go do góry za materiał bluzki. Ted był starszy i dużo silniejszy, więc nie miał z tym problemu.- Wypierdalaj stąd!- rzucił nim w stronę drzwi. Chłopak pod wpływem siły wywrócił się i opadł na kolana, co Teddy skutecznie wykorzystał kopiąc go z całej siły w bok.- Żebym cię tu więcej nie widział sukinsynie.- obserwował jak Derek podnosi się i opuszcza mój pokój. Ja natomiast siedziałam, nie odzywając się nawet słowem. Byłam zbyt wielkim szoku. Nie wierzyłam w to co się stało. Czy Derek byłby zdolny do czegoś takiego? Niemożliwe.. Może faktyczni, jakimś cudem nie usłyszał mojego wołanie, chociaż wydaje się to nierealne. Podkuliłam kolana pod brodę, wpatrując się w ścianę. Zawiodła mnie osoba, w której pokładałam tak duże nadzieję. Musiało być na to jakieś wyjaśnienie.

-Teddy.- zawołałam cicho brata. Ted kucnął przy mnie, patrząc na mnie z troską.

-Stello wszystko w porządku, nic ci nie zrobił?- zmartwił się, jego spojrzenie, zatrzymało się na mojej szyi.- Ech, będzie po tym ślad.- dotknął palcami piekącego miejsca. Zdawałam sobie sprawę, że była to okropna malinka. Nie chciałam znowu, płakać. Starałam się być silna i nie okazywać słabości, jednak to wszystko było takie trudne.

-Teddy, możesz mnie zostawić samą? Proszę- wyszeptałam. Nie chciałam z nim rozmawiać, pragnęłam zostać sama.

-Jesteś pewna?- zawahał się. Bardzo się martwił, mogłam to stwierdzić po tym jak marszczył brwi. Zawsze to robił, gdy się przejmował.

-Tak.- posłałam mu słaby uśmiech. Chłopak przytaknął i przytulił mnie mocno do siebie. Rozumiał, że potrzebowałam samotności.

-Jak byś chciała porozmawiać, to jestem na dole.- uśmiechnął się słabo znikając za drzwiami.

W momencie, w którym usłyszałam zbieganie po schodach, schowałam twarz w dłonie i nie wytrzymując, zaczęłam płakać. Ten dzień był zdecydowanie najgorszym w moim życiu. Nigdy nie przypuściłabym, że ostrzeżenia Harrego, co do Dereka mogą być szczere i słuszne. Chciałam dowiedzieć się więcej o Ferro, bo podejrzewam, że Styles nie kłamał. Wciąż szlochając, złapałam za komórkę i z wahaniem odszukałam w kontaktach Harrego. Kiedy czułam, iż jestem w stanie normalnie się wysłowić, nacisnęłam na zieloną słuchawkę.

-Halo, Stella coś się stało?- odezwał się zachrypnięty głos Harrego.

-Harry.- wychlipałam-Proszę cię przyjedź do mnie.

-Boże Stella co się stało, czy ty płaczesz?- zmartwił się.

-To Derek, on.. Ty miałeś rację co do niego.- przyznałam, kolejny raz załamując głos.

-Jezu, mówiłem ci żebyś trzymała się od niego z daleka.-powiedział nieco ostrzej. Tak cały Harry, nie ma na niego co liczyć. Nie odpuści sobie słów typu ‘’a nie mówiłem’’.

-Nieważne. Zapomnij w ogóle, że dzwoniłam.- nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Co za dupek.

Hej skarby moje! Co myślicie o rozdziale? Miłego piątkowego wieczoru wam życzę :

Kocham was

Camila Xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top