Rozdział 34
Zaraz po obudzeniu się następnego dnia, ubrałam się w moje najlepsze ciuchy, miałam zamiar pokazać Harremu co stracił. Może moje zachowanie było dziecinne, ale już mi nie zależało. Po zjedzeniu pysznych naleśników z serem zrobionych przez Helenę, miałam trochę czasu, więc postanowiłam poczekać na moją mamę. Gdy tylko kobieta weszła do kuchni, jak zwykle ubrana elegancko, tym razem była to czarna dopasowana spódnica, biała bluzka i stylowa marynarka, powiedziałam do niej krótkie "cześć". Liczyłam na to, że przeprosi mnie za ostatnią kłótnie i ostre słowa, jednak nie wyglądała, jakby o tym pamiętała.
-Jedziesz z Henrykiem?- zagaiła, biorąc czekającą już na nią kawę z ekspresu z blatu. Stanęła na przeciwko mnie, podczas gdy ja siedziałam na krześle barowym przy wyspie kuchennej.
-Nie jadę z Frankiem.- odpowiedziałam, zawiedziona jej postawą.
-Z Frankim? Twoim Frankim?- zdziwiła się, jednak nie ukrywając zadowolenia w głosie. Ona zawsze go lubiła, jego rodzice i moi niegdyś prowadzili wspólne interesy, o ile wciąż tego nie robili.
-Tak, i to nie jest mój Frankie, jesteśmy tylko przyjaciółmi.- podkreśliłam wyraźnie ostatnie słowo.
-Skoro tak uważasz, ale on przypadkiem nie powinien być w swojej szkole?- uniosła poprawioną makijażem permanentnym brew.
-Zrobił sobie wolne. Przestań już tak na mnie patrzeć, bo mi dziurę wypalisz.- zasłoniłam się ostentacyjnie ręką.
-Dobrze już.- wzięła łyk kawy.- Chciałam ci powiedzieć, że tata przemyślał sobie ostatnie słowa i stwierdził, że potraktował cię za ostro.- poinformowała mnie. Nie powiem, zdziwiło mnie to bardzo.
-Tak? Coś jeszcze mówił?- Chciałam wyciągnąć jak najwięcej informacji.
-Powiedział, że się dobrze uczysz i się zmieniłaś.- westchnęła.- Jak wiesz, Teddy musi wracać na studia. Tata zgodził się byś z nim zamieszkała i wróciła do dawnej szkoły, oczywiście kontrolowalibyśmy twoje oceny z tygodnia na tydzień.- zaskoczyła mnie. Przez moment nie wiedziałam co powiedzieć. Ojciec zgodził się na coś takiego? Kto by pomyślał. Jeszcze nie dawno, pragnęłabym tego, ale czy teraz tak jest? Czy coś mnie tu trzyma? Jeżeli Harry będzie chciał być z Jenny, to nic.
-Mamo, ja nie wiem co powiedzieć.- zawahałam się. Nie potrafiłam tak od razu podjąć decyzji.
-Masz czas na zdeklarowanie się do pięciu dni, wtedy Ted musi wrócić. Studiuje prawo, a i tak wiele go już ominęło.- dała mi do zrozumienia. Siedziałam przez chwilę nic nie mówiąc, nie wiedziałam co zrobić. Potrzebowałam rady.
-Stello, pan Frank na ciebie czeka przed domem.- w kuchni pojawiła się Helena z odkurzaczem w ręce. Szybko wstałam, wkładając talerz do zmywarki. Zabrałam torebkę z blatu, nie zapominając o telefonie, który dostałam od Harrego.
-Do zobaczenia mamo, dam ci znać co postanowiłam, gdy tylko to przemyśle.- zdobyłam się na danie jej całusa w policzek.
-Pozdrów ode mnie Franka!- krzyknęła, gdy otwierałam już drzwi frontowe. Opuściłam dom, na zewnątrz panowała, piękna pogoda, było ciepło, aż żal marnować taki dzień na szkołę, ale cóż obowiązki wzywają. Na placu czekał już na mnie Frank, siedzący w samochodzie i dopalający papierosa. Otworzyłam drzwi od strony pasażera, po czym wgramoliłam się do środka.
-Mówiłeś, że z tym skończysz.- zaśmiałam się gdy ten wyrzucał przez okno niedopałek.
-Tak, niestety nie udało mi się.- posłał mi uśmiech.- A ty co taka zmarnowana?- od razu zauważył, iż coś mnie trapi. Znaliśmy się długo i bez problemu potrafiliśmy rozpoznać, że coś drugiemu leży na sercu.
-Mama zaproponowała mi powrót z Tedem, wiesz do starej szkoły.- patrzyłam jak odpala silnik.
-Naprawdę?- przygryzł dolną wargę.- A ty co na to?- zaciekawił się. Z pewnością chciał bym się zgodziła, ale ja nie chciałam zostawiać Harrego.
-Że muszę to przemyśleć. Wiesz, jeżeli Harry się zmienił i zrozumie, że nie chciałam go skrzywdzić, to zostanę.- wypuściłam gwałtownie powietrze z ust.
-A jeżeli nie to wrócisz i znów będziemy stanowić zagraną drużynę?- zażartował, zabawnie poruszając brwiami.
Frank skręcił na parking szkoły, już nic więcej nie mówiąc. Zerknęłam na zegarek, Harry powinien już być i aktualnie jak to zwykle stać ze znajomymi na parkingu. Dałam Frankowi wskazówki gdzie dokładnie ma zaparkować. Chłopak zatrzymał się bezpośrednio przed samochodem Stylesa, który opierał się już o swojego Mustanaga, energicznie rozmawiając z Jennifer. Dopadło mnie uczucie zazdrości, którego nie doświadczałam zbyt często. Harry dość szybko nas zauważył, przyglądając się samochodowi Franka, którym był wyraźnie zainteresowany, jednak gdy wysiadłam z niego ja, zmrużył oczy, jakby myślał, iż się przewidział. Frank opuścił pojazd, chcąc by Styles dokładnie zobaczył z kim przyjechałam. Wygładziłam swoją sukienkę, kokieteryjnie zarzucając włosy do tyłu.
-Zaśmiej się teraz tak jakbym powiedział ci coś co by go zdenerwowało.- nachylił się nad moim uchem. Zachichotałam pod nosem, kątem oka sprawdzając reakcje Harrego, który usiłował skupić się na rozmowie z Jenny, aczkolwiek nie wychodziło mu to, gdyż rozpraszał go nasz widok.
-To do zobaczenia perło!- zwrócił się do mnie, tak jak robił to gdy byliśmy razem na tyle głośno, by Styles wszystko usłyszał.
-Pa gorylu.- cmoknęłam go w policzek, również używając naszych dawnych pieszczotliwych słówek. Patrzyłam przez moment jak odjeżdża, po czym ruszyłam uśmiechnięta od ucha do ucha w stronę szkoły. Mijając Harrego spojrzałam na niego przelotnie z pogardą, tak jakbym dopiero co go zauważyła. Jeżeli teraz będzie miał mnie gdzieś, będzie to oznaczać, iż mu nie zależy. Maszerowałam wyprostowana, nie przystając ani na moment, gdy silna, duża dłoń zatrzymała mnie. Obróciłam się na pięcie, zadowolona dostrzegając Harrego.
-To znowu ty.- starałam się wyglądać na zdenerwowaną jego widokiem.
-Tak ja, możesz mi powiedzieć dlaczego odwozi cię twój były chłopak do szkoły.- odparł pretensjonalnie. Na jego szyi pojawiły się wypukłe żyły, co oznaczało, iż jest zły.
-Nie powinno cię to obchodzić.- powiedziałam beznamiętnie.- Poza tym to mój przyjaciel.
-Obchodzi mnie jesteś moja dziewczyną nie jego.- warknął przez zaciśnięte zęby. Ach tak? Teraz nazywa mnie swoją dziewczyną, a przesiaduje z Jenny, ówcześnie robiąc mi aferę i wychodząc ostentacyjnie z mojego domu.
-Jesteś irracjonalny Harry.- prychnęłam.- Pierwsze mi nawrzucałeś, a teraz podchodzisz jak gdyby nigdy nic i mówisz, że jestem twoją dziewczyną. Rozważam powrót do dawnej szkoły i chyba naprawdę wezmę to na poważnie.- próbowałam się obrócić, ale ten kolejny raz złapał za mój nadgarstek.
-Co ty mówisz jaka przeprowadzka, chyba miałem prawo być zły.- uniósł się, zwracając uwagę kilku osób na placu.
-Miałeś prawo być zły, ale nie miałeś prawa biec do Jenny, jeszcze po tym jak ci pomogłam gdy ty nie wiedziałeś w jakim świecie się znajdujesz.- moja irytacja wzrosła do poziomu maksymalnego.
-Przestań już się dąsać Stello, było minęło.- przewrócił oczami, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.
-Będziesz się musiał bardziej postarać, przykro mi Harry pieprzony Stylesie, wracaj do swojej chlamydii.- obróciłam się na pięcie zostawiając go samego.
Na korytarzu krzątali się już uczniowie, wędrujący na swoje lekcje. Niestety na początku miałam niemiecki. Jeszcze pięć minut przed dzwonkiem usiadłam w sali, na swoim stałym miejscu. Nie mogłam się na niczym skupić, wciąż rozmyślając o tym czy powinnam wyjechać. Gdy nauczycielka weszła do klasy, Harrego jeszcze nie było, jednak za wcześnie się cieszyłam ponieważ on jak zwykle przyszedł spóźniony. Zbliżając się do ławki wciąż patrzył na mnie natarczywym spojrzeniem. Zignorowałam go, wbijając wzrok w tablice. Uważnie słuchałam nauczycielki, chociaż i tak nic do mnie nie docierało. Świadomość, że Styles siedział tuż za mną nie działała na mnie dobrze. Kiedy lekcja dobiegała już końca, zostałam klepnięta w ramię. Widząc, że nauczycielka jest zwrócona w stronę tablicy, obróciłam się. Harrym siedział nic nie mówiąc, a zamiast tego podał mi małą karteczkę. Z wahaniem przyjęłam ją, na początku nie zamierzając nawet jej czytać, jednak pokusa była zbyt wielka. Kiedy skierowałam wzrok w stronę kartki, niczym góra lodowa pojawiła się przede mną nauczycielka, zabierając mi kartkę.
-A co my tu mamy Stello.- zdenerwowała się, poprawiając swoje okulary.
-Nic wielkiego.- bąknęłam, chcąc jak najszybciej zabrać jej świstek papieru.
-Skoro tak to pozwól, że przeczytam to całej klasie.- straciła mnie wzrokiem. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Mam nadzieję, że Harry nie powypisywał tam jakiś herezji.- Stello kochanie, proszę Cię spotkajmy się po lekcjach.- odczytała nauczycielka.- No skoro tak bardzo chcesz spotkać się ze Stellą po lekcjach, Harry, to będziesz miał okazję. Za pisanie liścików godzina kozy.- zarządziła, ku mojemu nieszczęściu, w momencie gdy zabrzmiał dzwonek. Kobieta wróciła, do biurka, a ja zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Harry nie wyglądał na złego z powodu odsiadki, raczej był zadowolony. Pokazałam mu środkowy palec, po czym opuściłam wściekła klasę.
Reszta lekcji minęła dosyć spokojnie, na lunchu siedziałam razem z Liamem i Dylanem, rozmawiając z nimi wesoło. Ruby nie pojawiła się w szkole, nie dziwię się. Na jej miejscu zmieniłabym szkołę. Harry siedział wraz z grupką swoich kumpli, a tuż po jego lewej stronie, znajdowała się lepiąca się do niego Jenny. Starałam się nie zwracać uwagi na tę dwójkę, chociaż Harry nie wydawał się zainteresowany jej zalotami. Nieubłaganie zbliżał się koniec lekcji. Na matematyce nie mogłam wysiedzieć. Najchętniej uciekłabym do domu, jednak wtedy o odsiadce dowiedzieliby się moi rodzice, a moja szansa na powrót z Teddym zmalałaby do minimum. Kiedy w końcu wybiła godzina mojej zguby, ruszyłam powolnym krokiem do sali od niemieckiego, gdzie o dziwo czekał już Harry. Czyżby, aż tak śpieszno mu było do odbycia kary, że wyjątkowo się nie spóźnił? Nie... jemu oczywiście chodziło o mnie.
Nauczycielka weszła do klasy, na co ja od razu zajęłam ławkę, umieszczoną, jak najdalej od Stylesa.
Miałam nadzieję, że kobieta nie spuści z nas oka i Styles nie będzie mieć szansy, na jakiekolwiek wymienienie ze mną zdań.
-Dobrze, z racji tego, że zbliża się konferencja, będę musiała was opuścić. Macie wykonać wszystkie zadania z podręcznika ze strony biernej. Stello ufam ci, pilnuj Harrego, a ja sama będę do was co jakiś czas zaglądać.- zarządziła, zostawiając nas samych.
Drzwi zamknęły się z lekkim hukiem. Harry nawet nie odczekał minuty, tylko od razu znał się przy mnie ze wzrokiem smutnego przybitego szczeniaczka.
-Odejdź, nie będę z tobą rozmawiać.- otworzyłam zeszyt, starając się wykonywać zadanie.
-Stello, wysłuchaj mnie, nie spałem z nią, nawet by mi to do głowy nie przyszło. To ty przyjechałaś z Frankiem i to ja powinienem być zły.- próbował zmieść swoją winę pod dywan.
-Harry jeżeli tak do tego podchodzisz, to ja nie wiem co mnie tu jeszcze trzyma. Wyjadę stąd, a twoje życie wróci do normy.- zacisnęłam długopis w ręce.
Hej skarby! Ostatnio mam dużo spraw i nauki, było zawahanie w długości rozdziałów i dodawaniu co dwa dni. Wracamy do normy i oczywiście zbliżamy się do końca. 6 rozdziałów plus Epilog. Wciąż zastanawiam się czy będzie dobre zakończenie, mam dwie wersje, dobrą i zła.
Kocham was
Camila Xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top