Rozdział 16
-Chyba sobie żartujesz? Wracaj na nogach, albo ktoś cię zawiezie! - oburzyłam się, patrząc na szczerzącego się do mnie Harrego. Nie wiem co on sobie myślał, ale na pewno nie zostanie tutaj na noc. Nie będzie mnie tu szantażować, że wsiądzie za kółko, po alkoholu, bo na mnie to nie działa.
-A ja sądzę, że zostanę z tobą. - przeciągnął się , lekko ziewając ,powodując, że jego mięśnie się napięły, co widziałam bardzo dobrze ponieważ był prawie nagi. Po raz pierwszy też, mogłam zobaczyć wszystkie jego tatuaże w całej okazałości. Kto normalny tatuuje sobie wielkiego motyla na klacie? Naprawdę nie wiedziałam, jak go się pozbyć. Byłam mocno zmęczona, jedyne o czym marzyłam, to o spokojnym śnie, ale oczywiście ten dupek mi na to nie pozwalał. Leżał zadowolony z siebie, na moim dwu osobowym łóżku. Moja perfekcyjnie wyprasowana i ułożona pościel, była cała rozwalona, a niektóre z małych poduszeczek, zostały zrzucone na ziemię. Westchnęłam głęboko, zaczynając je zbierać i kłaść z powrotem na materac.
-Słuchaj, wyjdź stąd, albo zawołam mojego brata i jego kolegów ze studiów, a wtedy marny twój los.-próbowałam go nastraszyć. W rzeczywistości Ted pewnie zajmował się tą dziewczyną ze schodów, a jego koledzy.. cóż było tu może dwóch.
-Nie zostawię tu samochodu, a po pijaku lubię robić głupie rzeczy. Nie chcesz chyba żebym przypadkiem umieścił na twiterze, który obserwuje cała szkoła, informację o sex shopie?- uniósł brew, chytrze.
-Jesteś niemożliwy, taki szantaż co? Wiesz jakaś laska cię szukała, podobno umówiłeś się z nią na upojną noc. Nie wolisz iść do niej? -zakpiłam. Oby rozgadała całej szkole o tej opryszczce. Chociaż przez chwilę, by od niego się trzymały z daleka.
-Po prostu kładź się koło mnie i przestań już gadać. -przewrócił oczami.
Nie mając zbyt wielkiego wyjścia, poddałam się. Może to zmęczenie, a może alkohol, ale nie miałam zwyczajnie siły się dalej kłócić. Podeszłam do ściany i nacisnęłam biały pstryczek wyłączający światło. Harry zaświecił lampkę przy łóżku, oświetlając mi drogę. Spojrzałam na niego zniechęcona, po czym położyłam się na samym kraju materaca, by być jak najdalej od niego. Przykryłam się kawowego koloru pościelą, obracając się plecami do chłopaka. Po chwili ciszy, usłyszałam dźwięk pstryczka do światła. Kołdra uniosła się nieznacznie do góry, a Harry znalazł się pod nią. W życiu, nie pomyślałabym, że tak skończy się ten dzień. Na pewno nie przewidziałam w nim Harrego układającego się do snu, obok mnie. Już prawie spadałam z łóżka, pilnując odległości co najmniej pół metra między nami. Moje powieki robiły się coraz cięższe, prawie zapadając w upragniony sen, kiedy poczułam ciepłe dłonie Harrego na moich biodrach. Natychmiast otworzyłam oczy, wzdrygając się.
-Łapy przy sobie Styles.- syknęłam rozbudzona. Złapałam za ręce Harrego, ściągając je ze swojego ciała.
-Zaraz spadniesz.- wychrypiał, nie dając za wygraną, po raz kolejny mnie dotknął, tym razem wsuwając dłonie pod moją koszulkę. Nim zdążyłam jakkolwiek zaprotestować objął mój brzuch swoimi rękami i przyciągnął mnie do swojej nagiej klatki piersiowej, na sam środek łóżka.
-Możesz mnie zostawić?!- zaczęłam się wiercić. Złapałam za jego ręce, bezskuteczne siłując się z jego szczelnym uściskiem. Widząc, iż nie uda mi się nic zdziałać zaprzestałam swojej czynności, aczkolwiek pozostawiając swoje dłonie na rękach Harrego, by w miarę kontrolować jego ruchy. Nie pozwolę sobie, żeby mnie obmacywał przez "przypadkowe" poruszenie się.
-Fajny masz tyłek w tych szortach.-mruknął do mojego ucha. Czułam ciepło jego ciała, oraz równomiernie unosząca się przy oddychaniu klatkę piersiową.
-Daruj sobie.-przewróciłam oczami, czego rzecz jasna, nie mógł zobaczyć.- Jest mi gorąco Harry. Zaraz mnie udusisz - jęknęłam. Dlaczego ja się na to zgodziłam? Już lepiej by było iść spać do wanny, albo na chodnik w łazience niż przy nim.
-Dlaczego jesteś taka nerwowa? Masz okres czy co? - zapytał bezczelnie, jakbym to ja miała jakiś problem. Mimo to poluźnił nieco uścisk, dzięki czemu mogłam spokojnie oddychać.
-Wiesz to ty jesteś, takim okresem. Zawsze jak się pojawiasz przy mnie, mam zespół napięcia przed miesiączkowego.-prychnęłam, obracając się w jego stronę. Oparłam się na łokciu, nastawiona na kłótnie.
Harry naśladując mnie, również podparł się na ręce. Nasze oczy się spotkały, a jego usta wykrzywiły się w zadowolonym uśmieszku. Chryste...
-Jesteś niemożliwy.-pokiwałam głową.-Najpierw mnie szantażujesz, a potem nie dajesz mi spać.-uniosłam głos zdenerwowana.
Chłopak, przyglądał mi się nie reagując na moje wybuchy złości. Zachowywał się tak jakbym opowiadała mu o pogodzie.
-Jesteś strasznie nerwowa Stello.- przejechał palcami, po moim ramieniu. Rysował szlaczki na mojej skórze, skupiając się na niej, jakby malował jakieś arcydzieło.-Powiedz, jaka jest twoja ulubiona książka? -zapytał, zmieniając temat i totalnie mnie zaskakując.
-Naprawdę cię to interesuje? -prychnęłam. Wzdrygając się lekko, przez dotyk Harrego. Można powiedzieć, że był on uspokajający.
-Tak, książki są odzwierciedleniem nas samych. Naszych marzeń, uczuć, a często nawet są dla nas ucieczką do tego lepszego świata. -spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami. Nigdy nie spodziewałabym się po nim tak głębokich przemyśleń. Czyżby, stan nietrzeźwości uaktywniał jego zwoje mózgowe?
-Opowieść wigilijna, bo mówi o tym, że nawet największy dupek może się nawrócić. -powiedziałam z naciskiem na słowo dupek.
-Z tego co wiem on był skąpcem nie dupkiem.-zaśmiał się.
-Ta.-ziewnęłam.
-Nie pójdziesz do tego kina z Derekiem prawda?- wypalił nagle. Czy on w dalszym ciągu nie rozumie, że to nie jego sprawa?
-Raczej pójdę i jeżeli znów chcesz mnie zmusić tym sex shopem, to sobie daruj.- położyłam głowę na ręce. Spodziewałam się wybuchu złości więc wolałam nie być na wysokości jego twarzy.
-O to się nie martw, właśnie wymyśliłem coś co mogłoby zapłacić za moje milczenie.-posłał mi zadowolony uśmiech. Zerknęłam na niego z dołu. Podczas gdy ja leżałam on wciąż opierał się na łokciu i przyglądał się mi.
-Dobra, mów. Choć nie wiem czy mam się bać.- westchnęłam. Oczy już mi się same zamykały, a nie miałam żadnego pomysłu na to, by w końcu poszedł spać.
Chłopak pochylił się dziesięć centymetrów nade mną, jedną rękę kładąc po drugiej stronie mojego ciała.
-Pozwól mi się pocałować Stello, a nie pisnę ani słówka, o naszej małej tajemnicy. -wyszeptał, patrząc mi prosto w oczy.
Przez moment miałam wrażenie, że wmurowało mnie do łóżka. Patrzyłam na Harrego, oszołomiona bezpośrednią propozycją. Czułam na sobie jego ciepły oddech przesiąknięty zamachem mięty i alkoholu. Czy powinnam się zgodzić? Czy w ogóle potrafiłbym przyjąć jego pocałunek? Może to uwolni mnie od jego nieustannego wykorzystania tejże informacji. Nie zapominajmy, że i tak kiedyś musiałoby to nastąpić, przecież na tym polegał ten cały plan...
-Obiecujesz, że jeżeli się zgodzę, to już nigdy nie wykorzystasz tej informacji do czegokolwiek i pójdziesz wreszcie spać? -uniosłam brew, czując jak przyśpiesza mi bicie serca, ze zdenerwowania.
-Masz moje słowo.-oblizał swoje usta, przygotowywując je do pocałunku. Wpatrywał się we mnie wyczekując na przyzwolenie. Oparł swoje dłonie po obu stronach mojej głowy, wisząc nade mną, kilka centymetrów od mojej twarzy.
-Okej.-wyszeptałam ledwo słyszalnie, lecz Harry był wystarczająco blisko by usłyszeć każde nawet najcichsze słowo.
Przez jego twarz przebiegł uśmiech, niespodziewanie, przerzucił swoją nogę przez moje ciało, praktycznie siadając na mnie okrakiem. Obserwowałam uważnie jego poczynania. Czułam dziwne uczucie zdenerwowania w brzuchu. Harry po raz kolejny na mnie spojrzał, jakby się wahając. Kiwnęłam lekko głową, na znak, że wyrażam zgodę. Pochylił się nade mną powoli zmniejszając dzielącą nas odległość. Zagryzłam dolną wargę, zwilżając ją przy okazji. Gdy zawisł tuż nad moimi ustami, po omacku, odszukał moje dłonie i splótł nasze palce. Oboje mieliśmy przyspieszone oddechy. Harry przesunął naszymi dłońmi nad moją głowę, po czym zaciskając mocno palce, złączył nasze wilgotne usta ze sobą. Przez kilka sekund trwaliśmy bez ruchu oddychając nierównomiernie. Po chwili Harry puścił moje ręce i przejechał palcami od nadgarstków, aż do ramion, kierując się w kierunku moich bioder. Kiedy już złapał mnie za nie, zaczął delikatnie poruszać ustami, na początku z wahaniem jednak później już z dużo większą pewnością. Przejechał koniuszkiem języka, po mojej dolnej wardze, chcąc uzyskać dostęp, do czegoś więcej. Rozchyliłam lekko usta, pozwalając, by zwinny język Harrego, zaczął pieścić moje podniebienie. Po chwili zastanowienia, rozpoczęłam oddawanie pocałunków. Nasze języki współgrały ze sobą, tworząc jeden wspólny taniec. Kiedy obojgu nam zaczynało grozić niedotlenienie Harry złapał zębami moją dolną wargę i pociągnął lekko, po czym oderwał się ode mnie, głośno dysząc.
-Wow.- wypuścił powietrze, ponownie opierając ręce, po obu stronach mojej głowy. Nie wiedziałam co się właśnie stało i czy na pewno dobrze zrobiłam, wkładając w ten pocałunek tyle energii. Całowałam się z kilkoma osobami, ale z nikim w taki sposób. Jedno jest pewne potrzebowałam snu, bo już nie panowałam nad sobą.
-Teraz idź spać Harry.- westchnęłam, normując oddech.
Położyłam się na boku, zamykając oczy. Byłam taka padnięta, że mogłabym zasnąć na stojąco. Jedyne co poczułam to przytulającego mnie do swojego torsu Harrego i jego dużą dłoń na moim brzuchu.
--------------
Obudził mnie bezlitosny dźwięk budzika. Zdawałam sobie sprawę, że muszę otworzyć oczy i zbierać się do szkoły, jednak w praktyce byłam nieprzytomna. Było mi bardzo gorąco, gdyż Harry obejmował mnie prawie dusząc, w dodatku jedna z jego długich nóg, spoczywała na mnie, przygniatając swoim ciężarem. Otworzyłam oczy, zerkając w stronę zegarka. Wychodziło na to, że spałam trzy godziny. Była siódma, a na dziewiątą trzeba było być w szkole. Zaczęłam się wiercić i powoli wyswobadzać z uścisku Stylesa. Kiedy mogłam już normalnie oddychać, zrzuciłam jego nogę i usiadłam na kraju łóżka. Rozmasowałam palcami swoją głowę, po czym zebrałam się w sobie, podnosząc się z łóżka.
Kompletnie wypruta z sił, zgarnęłam z szafy, czarne rurki i biały cropp top. Przyjrzałam się uważnie śpiącemu Harremu. Wyglądał bardzo niewinnie. Niczym małe dziecko, zwinął się w kłębek, od razu gdy wstałam. Jego usta były lekko rozchylone, a włosy rozczochrały się na wszystkie strony. Nie wierzę, że wczoraj pozwoliłam mu się dobrowolnie pocałować, jeszcze po jego ataku na Dereka. Będę musiała przeprosić chłopaka za to wszystko, mam też nadzieję, że nasze wyjście do kina jest aktualne. Mam jednak pewne powody do twierdzenia, że plan zaczyna działać, a Harry się powoli przede mną otwiera. Jeżeli teraz bym się postarała, to może udałoby mi się szybciej. Postanowiłam nie budzić go jeszcze i spokojnie załatwić poranne czynności.
Zamknęłam się w łazience, odprawiając codzienną toaletę. Ubrałam na siebie, przygotowane wcześniej ubrania i rozczesałam moje naturalnie falowane włosy. Nie wiem, czy byłam gotowa na dzisiejszy maraton dnia. Pewnie będę niczym zombie, cały dzień.
Kończąc tuszować rzęsy, posprzątałam po sobie i opuściłam łazienkę.
Harry wciąż spał. Muszę przyznać miał bardzo twardy sen, jednak jeżeli nie chciał się spóźnić, co i tak zawsze robił, musiał wstawać.
Podeszłam do niego, po drodze zgarniając sportowe buty na koturnie z ziemi.
-Harry, wstawaj.-klepnęłam go w nagie, wytatuowane różnymi obrazkami ramię. Widząc je miało się ochotę zapytać czy to brudnopis, czy skóra. Chłopak nie reagował na moje marne próby obudzenia go, więc spróbowałam czegoś bardziej skutecznego. Złapałam za kraj kołdry, ciągnąc ją ku sobie. Próbowałam zrzucić ją na ziemię, jednak Harry po czasie zaczął stawiać opór, mrucząc coś do poduszki.
-Obudź się, spóźnimy się Styles.- udało mi się w końcu wyrwać mu pościel, pozbawiając jedynego źródła ciepła.
-Och, jesteś nieznośna.-wychrypiał, otwierając oczy. Jego poranny głos był wręcz nie do opisania, a chrypka była dużo większa niż zazwyczaj.
-Ubieraj się Harry, nie mamy czasu.-westchnęłam, przyglądając się jak przeciąga swoje ciało, ziewając. Był naprawdę dobrze zbudowany. W pewnym momencie, mój wzrok zatrzymała się nie wiedzieć czemu na jego bokserkach.
-O boże!- krzyknęłam, zasłaniając oczy ręką, przez co o mało się nie wywróciłam. Styles dokładnie wiedział o co mi chodzi, więc się zaśmiał.
-Och, nie przesadzaj Stello, on sobie tylko stoi, jak to bywa rano.- powiedział rozbawiony. Z mojego punktu widzenia, nie było w tym nic śmiesznego. Przypuszczam, że mogę mieć teraz uraz. Czułam ciepło na policzkach, co za pewne świadczyło o pojawiających się rumieńcach.
-Jesteś okropny! Ty sobie z tym radź, jak już to uważasz, a ja pójdę zrobić śniadanie, zanim wypali mi oczy.- zaczęłam po omacku szukać klamki od drzwi.
-Wyobrażę sobie ciebie, jak będę w łazience.- krzyknął do mnie na odchodne. Zamknęłam za sobą drzwi, słysząc jego wręcz dziecięcy śmiech. Skierowałam się na schody, z których już mogłam dostrzec, wielki bałagan panujący na parterze i nie tylko. Wszędzie kubki, butelki, poprzewracane rzeczy, jakieś wylane napoje czy też rozsypane chipsy na dywaniku w salonie. Nie wyglądało to dobrze, a ja sprzątać tego nie miałam zamiaru. Weszłam do zabałaganionej kuchni. Mój brat, o dziwo już wstał i jadł płatki, siedząc przy wyspie kuchennej. Posłałam mu zdegustowane spojrzenie, otwierając szafkę, gdzie trzymaliśmy nutellę. Wyjęłam dwa czyste talerze i dwie szklanki, do których nalałam mleka.
-Nie wiem, jak to posprzątasz, ale jak wrócę ma nie być po tym śladu.-odezwałam się smarując kanapki, grubą warstwą słodkości.
-Spoko, o to się nie martw. Ekipa sprzątająca, będzie lada chwila.- przeżuwał płatki, patrząc się w przestrzeń. Och widać miała kaca i to sporego. Dobrze mu tak.
-Ach Teddy, ja już do ciebie nie mam siły.- umyłam nóż, osuszając go ściereczką.
-Wiem, ale i tak mnie kochasz. W ogóle dowiedziałem się wczoraj czegoś i nie wiem czy będziesz zadowolona.- wziął łyka kawy.
-Co niby czego?- położyłam nasze jedzenie na wyspie kuchennej, siadając naprzeciwko jednego z talerzy.
-No, bo pamiętasz tę dziewczynę co ci w starej szkole, ciągle chciała rzucać kłody pod nogi?- zapytał. Zamrużyłam oczy, nie wiedząc o co mu chodzi. Owszem była taka jedna, można powiedzieć, że jej hobby było uprzykrzanie mi życia, lecz nie za bardzo jej to wychodziło.
-Chodzi ci o Jenny?- zapytałam biorąc pierwszy kęs kanapki.
-Tak.- klasnął w dłonie, jakby odkrył Amerykę.- Laska, z którą wczoraj spałem, to Morgan i chodzi do twojej starej szkoły, bodajże do pierwszej klasy więc kojarzyć jej nie będziesz.
-Spałeś z pięć lat młodszą?- przerwałam mu zszokowana.-To podchodzi pod pedofilię.- oburzyłam się. Ted był po prostu nie możliwy.
-Nie przerywaj mi, pyzatym jest taka gibka.- rozmarzył się.- Wracając.. Mrogan powiedziała mi, że Jenny przenosi się tutaj do szkoły, także powodzenia siostrzyczko, w tłumaczeniu się, jak zacznie opowiadać o tobie ludziom.
Hej skarby! Proszę bardzo oto rozdzialik, mam nadzieję, że wam się spodoba. Jutro poniedziałek, więc jakoś trzeba się rozweselić ;c
Kocham was bardzo!
Camila Xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top