Tort urodzinowy

Black Syriusz:

Huncwoci świętują urodziny Syriusza w klubie.
- Łapa brachu... wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, pomyślności... - składał życzenia podpity Rogacz, gdy nagle wszyscy zaczęli skandować.

- TORT! TORT! TORT! - przed siedzącym na tronie jubilacie zatrzymał się wózek z ogromnym tortem, z którego po chwili wyskoczyła [TI]... w dość skąpym kostiumie. Wiwaty od razu stały się głośne, gdy kobieta zaczęła eksponować wdzięki.

- Wszystkiego najlepszego Łapciu! - zawołała przekrzykując tłum, ale wtedy zobaczyła jego grobową minę. 

Wstał z tronu i głośno krzyknął.
- STOP! - wszyscy natychmiast ucichli. - Odwrócić się, wszyscy! - wskoczył do torty i zaczął ją zasłaniać.

- Syri przepraszam, ja... - położył jej palec na ustach.

 - [TI] pamiętaj, takie występy, tylko dla mnie i bez publiczności. - powiedział już cicho, ale za raz odwrócił się do facetów. - Co ja powiedziałem?! W kufle się gapić!

Lupin Remus:

Remus siedzi sam w swoim mieszkaniu.
- No to co Remi... - zapala świeczkę na babeczce. - Kolejny rok bliżej śmierci. - westchnął i już miał dmuchać, gdy ktoś zapukał. Ponownie westchnął z udręką. - Idę, idę...

-  100 lat, 100 lat niech żyje, żyje nam... - przywitał go śpiew sąsiadki trzymającej tort pełen świeczek. - Wszystkiego najlepszego Remi. - odezwała się w końcu z pięknym uśmiechem.

- Ty jesteś najlepsza...

- Wiem... To Może wpuścisz mnie do środka, powiesz życzenie i zdmuchniesz te świeczki? - zaproponowała rozbawiona.

Zawstydzony Lunatyk otworzył szerzej drzwi wpuszczając kobietę do środka. Głupiec, że sam na to nie wpadł... Ale może jednak, to nie będzie taki zły dzień?

Potter James:

[TI] siedzi na imprezie urodzinowej Pottera ze łzami w oczach i patrzy na jedzeniową bitwę.
- Tyle czasu to robiłam... - Syriusz właśnie oberwał w twarz eklerkiem.

James sięga do swojego tortu urodzinowego, aby zdobyć amunicje.
- Niiiieeeeeeeeeeee! - już miała obronić godziny swojej pracy, już miała uchronić go od spotkania jego części z czyjąś twarzą, niestety poślizgnęła się na brudnej od ciasta podłodze. Zapadła cisza. Rogacz niepewnie podszedł do ukochanej, która teraz leżała w białym torcie urodzinowym. Pochylił się i zlizał bitą śmietanę z jej policzka.

- Jakaś ty słodka kochanie.

Snape Severus:

[TI] wróciła do domu przez kominek i pierwszym co usłyszała byłby niewybredne, szpetne przekleństwa. Zaskoczona wyciągnęła różdżkę i ostrożnie zajrzała do kuchni.
Obsypany mąką Severus obrócił się gotowy do ataku, gdy usłyszał nagły napad śmiechu jednej wnerwiającej baby... Opuścił różdżkę.

- Uważaj bo pękniesz...

- Przyprószyło cię siwizną Seviś. - stwierdziła wciąż się śmiejąc i strzepnęła mąkę z jego włosów. - Co ci odbiło z tą mąką?

- Nie pamiętasz? - zmarszczył brwi.

- Ale o czym?

Obsydianowe oczy spojrzały w górę.
- Czyli mogłem nic nie robić, bo i tak zapomniałaś... - westchnął.

- Ale o czym?!

- O tym, że jesteś dziś o rok starsza babo jedna. - wskazał leżący na stole zakalec i przygotowane świeczki. - Twój tort urodzinowy, a przynajmniej jego pierwsze stadium...

- Dla mnie?... - zapytała autentycznie zszokowana. Severus chciał upiec jej tort?

- A dla kogo starucho jedna? - zamiast zbesztanym został skutecznie zakneblowany pocałunkiem.


Przepraszam, że tak długo. Przez to siedzenie w domu nie mam kontaktu z ludźmi i przez to też weny...

Jakieś pomysły na następne słowa?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top