9
*Park Me Rin*
Usiadłam obok Tae i wyrzuciłam nogi przed siebie. Cisza nie trwała długo, do pomieszczenia wszedł Jungkook.
-Cześć Rin.- na jego twarzy pojawił się banan.
-Cześć.- mruknęłam unikając kontaktu wzrokowego.
-Właśnie! Rin, Hope był zawiedziony, że nie było cię na jego urodzinach.- Tae odwrócił się do mnie.
-Chyba powinnam go przeprosić. To nie mile z mojej strony.- spuściłam głowę.
Wstałam i wyszłam z saloniku w wytwórni "Big Hit". Już dawno przeprosiłam Hobiego. Nie byłabym sobą gdybym tego nie zrobiła. Dziękuję Taeś!
-Znowu uciekasz?- złapał mnie za rękę Suga.
-Coś w tym stylu.- uśmiechnęłam się do niego.
-Rozumiem.- podał mi kubek kawy a ja upiłam łyk.
Mijaliśmy korytarze ale już nie obchodziły nas spojrzenia czy szepty.
-Suga.- usłyszeliśmy głos menadżera.
-No?- odwróciliśmy się w jego stronę.
-Mamy małe spotkanko klasowe.- podniósł kciuk w stronę drzwi z boku.
-Rin też może iść, w końcu należy do naszej rodziny.- od tyłu podszedł Jin i objął mnie ramieniem.
-Jeśli musi.- staruch przewrócił oczami i ruszył w stronę drzwi.
~~~
-Więc Japonia, Chiny i.. Europa?- Monster wstał i wsadził ręce w kieszenie.
-Taa.- menadżer klikając coś przy komputerze mruknął.
Suga siedząc po prawej stronie, ścisnął moją dłoń. Szybko pogładziłam jego kolano druga ręka.
-To trasa na miesiąc lub trochę dłużej.- staruch spojrzał na mnie a jego usta wykrzywiły się w krzywy uśmiech. -Oczywiście obiecuję wam po powrocie sowity odpoczynek, który potrwa co najmniej dwa miesiące.- przeniósł wzrok na Monstera.
Czy BTS pojedzie to w końcu decyzja Monstera. Wiedziałam, że to szansa na kolejnych fanów i to szansa dla fanów na zobaczenie idoli. Mimo wszystko modliłam się aby powiedział "nie". Błagam.
Teraz to ja ściskałam rękę Sugi.
-Pojedziemy.- wszyscy momentalnie spojrzeli na mnie.
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-To wielka szansa dla was.- wstałam i skrzyżowałam ręce na piersi.
Nikt nic nie powiedział. Odwrócili się i zaczęli rozmowę ze staruchem. Suga również wstał i chwycił mnie za rękę. Mój wzrok powędrował w okolice jego ramion. Pociągnął mnie w stronę wyjścia.
~~~
-Powiedz.. co o tym myślisz.- Suga usiadł na kanapie w saloniku.
-Nie chcę abyście jechali.- walnęłam prosto z mostu.
-Liczyłem, że zaczniesz wymyślać.- uśmiechnął się.
-Przepraszam.- posłałam mu uśmiech.
Przez chwilę wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Suga gestem pokazał abym usiadła obok niego.
Pomyślałam o wyjeździe i poczułam ogromną tęsknotę.
Ruszyłam w jego stronę i usiadłam na jego kolanach. Od razu go objęłam.
-Nie chcę abyś jechał.- mruknęłam.
-Ja też nie chce.. ale kłócić się z całym zespołem też nie jest fajnie.- również mnie objął.
Nastał cisza. Poczułam, że Suga wziął jedną rękę i zaczął grzebać w kieszeni, po chwili włożył mi słuchawkę do ucha a drugą włożył sobie. Na początku włączył "Boy in Luv" potem "Fire".
-To dość egoistyczne włączać swoje własne piosenki.- prychnęłam.
-Masz rację.. ale jaką piosenkę mogę włączyć abyś dalej tak siedziała?- również prychnął.
-Nie musisz mnie przekupywać piosenkami.- oderwałam się od jego ramienia i spojrzałam mu w twarz.
-Doprawdy?- na jego ustach spoczął podstępny uśmiech.
W słuchawce usłyszałam piosenkę "Sing for you" od EXO. Uśmiech zmył się z jego ust i przybliżył swoją twarz do mojej. W momencie pocałunku poczułam przyjemny dreszcz. Gdy znów spoglądałam na jego twarz jego oczy świeciły szczęściem.
-Musisz jechać.- zetknęliśmy się czołami. -Nie możesz zawieść fanów.
-Ale zawiodę osobę, którą kocham.- znów nasze usta się złączyły.
Ten pocałunek był dłuższy i co za tym idzie bardziej przyjemny. Poczułam jak jego kciuk zaczyna gładzić moje plecy.
-Decyzja podjęta?- usłyszeliśmy głos w głośniczku.
Dopiero po chwili przypomnieliśmy sobie o chłopakach i tym staruchu. Suga nagle wybuchnął śmiechem.
-Zapomniałem.- nie potrafił się powstrzymać. -Tu są kamery.
-CO?!- szybko wstałam. -Jak mogłeś.- zaczęłam bić go poduszką.
-Mówię, że zapomniałem.- również zaczął atakować.
-Ale kłamczysz!- obydwoje doznaliśmy długiej i potężnej głupawki.
Nigdy wcześniej tak bardzo się nie śmiałam.. a chłopaki obserwowali każdy nasz ruch.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top