14

*Park Me Rin*

Obudziłam się w tej samej sali co poprzednio.
Tym razem nie było przy mnie nikogo.
Poczułam smutek i samotność.
Podniosłam się aby usiąść na łóżku i rozejrzeć po pokoju.
Znowu się zawiodłam. Naprawdę nikogo nie ma.
Oparłam się o ogromną poduszkę.

-Czemu was nie ma?- schowałam twarz w dłoniach.

~~~

-To wszystkie formalności. Mam nadzieję, że już nigdy się nie zobaczymy.- pielęgniarka zaśmiała się sztywno.

-Jeśli już musimy to oby nie z takim ostrym krwotokiem.- posłałam jej uśmiech.

~~~

Ciągnąc za sobą walizkę wskoczyłam do autobusu i zajęłam miejsce przy oknie.
Po szybie zaczęły spływać krople wody.
Było to w jakimś stopniu przyjemne. Uwielbiałam deszcz. Kojarzył mi się z wieczną melancholią.

~~~

Brak parasola pomógł mi przezwyciężyć narastającą tęsknotę. Był tylko jeden problem. Za czym tęskniłam?
Do tej pory nie potrafię określić za czym.

Usiadłam pod małą wiatką w parku.
Tak! To to park niedaleko mojego domu.
Przychodziłam tu cały czas z Sugą.. przed tym zdarzeniem.
Usłyszałam dzwonek mojego telefonu.

-Halo?- nawet nie spojrzałam kto dzwoni.

-Podobno uciekłaś ze szpitala?- usłyszałam znajomy głos.

-Wypisano mnie.- wolałam nie pytać o imię i sama wydedukować kto to jest.

-Wypisano?- zaciął się -Czemu nic i tym nie wiem?- to raczej nie było do mnie lecz do osoby będącej blisko niego. 

-Nie pytałeś o to.- usłyszałam cichy damski głos.

-Bo myślałem, że dalej tam jest.- zbulwersował się.

-Nie ważne.- szybko oznajmiłam.

-Wiem, że jesteś zła za tamto ale nie uciekaj przede mną.- mruknął.

-Po prostu zostałam wypisana. Czemu uważasz, że uciekam?- również powiedziałam to cicho.

-Przez ostatni.. incydent?- tym razem było to szepnięcie.

To był Jin. Dopiero po "incydencie" skapłam się z kim mam do czynienia.
Spuściłam wzrok.

-Nie rozumiem. Przecież to normalne. Nie musisz dzwonić i pytać czy żyje.- zaśmiałam się.

-To nie jest zabawne. Z twoim stanem zdrowia to bardzo ważne.- zabolało mnie ucho.

-Ja będę kończyć. Nie mam teraz czasu na takie rozmowy.- syknęłam.

Mój stan to tylko i wyłącznie ich wina! Wszystkich! Bez wyjątku.
A to, że traktują mnie jak osobę niepełnosprytną to inna kwestia.

-Dobrze, dobrze. Spotkajmy się jutro. Info wyśle ci sms'em.- wyobrażałam sobie jego banana na twarzy.

-Dobrze.- rozłączyłam się.

Muszę to wszystko przełknąć.. najlepiej z butelką soju.. a może dwoma.

~~~

Obudziłam się na wycieraczce w moim domu.
Cieszyłam się, że w moim domu. Można było wywnioskować, że nie udało mi się wydostać z mieszkania.
A jeśli mi się nie udało wydostać z mieszkania to oznacza, że nie zrobiłam sobie wiochy w centrum Seulu. Przetarłam oczy ręką i spojrzałam na zegarek.. nie wiem po co skoro nie miałam pracy.

-Nie zostaje mi nic innego tylko napić się kawy.- powiedziałam do siebie.

-Mi też możesz zrobić.- usłyszałam męski głos z pomieszczenia obok.

Szybko się podniosłam i spojrzałam w stronę łazienki. Przerażona znalazłam ręką telefon. Jaki był numer na policję?! 

Zajrzałam do łazienki z niebywałą ostrożnością.. tak stanęłam na środku drzwi. Miałam takiego kaca, że myliły mi się odległości. 

-No cześć.- w mojej wannie leżał Hobi.

-Co ty tu robisz?!- oparłam się o framugę drzwi.

-Zadzwoniłaś do nas w środku nocy piszcząc, że masz pożar w mieszkaniu.. tymczasem była to zwykła świeczka na stole.- uśmiechnął się.

-To czemu od razu nie wyszedłeś?- zapytałam po chwili przemyślenia całej tej sytuacji.

-Bo zobaczyliśmy butelki soju i tak jakoś poszło samo.- prychnął głośno.

-"Zobaczyliśmy"?- podniosłam jedną brew.

-Herbatki?- przede mną magicznie pojawił się kubek herbaty z czyjąś ręką.

Podążyłam wzrokiem po ręce następnie na twarz. Był to Jin. O jej.. kto by się tego spodziewał. Lekko odskoczyłam co spowodowało, że wpadłam na Tae.

-O cześć, gwiazdo.- uśmiechnął się do mnie.

Zmierzyłam go wzrokiem. Przerażona spojrzałam jeszcze raz na Jina.

-Co?- mruknęłam.

~~~

-A więc dzwoniłam do was wszystkich, że płonie mi apartament. Kiedy już wszyscy tu przyjechaliście okazało się, że to zwykła świeczka a ja byłam tak nachlana, że do wszystkich mówiłam Kim Woo Bin*znany koreański aktor. To bardzo intrygujące zwłaszcza, że nic nie pamiętam.- zaczęłam drapać się po nadgarstku.

-My również pamiętamy tylko to.- zaśmiał się głośno Mon.

-Nie wiem czy powinniśmy się z tego cieszyć.- mruknął Jungkook.

Wszyscy obdarowali go spojrzeniem. Kookie dalej wpatrywał się w ziemię rozmyślając o czymś.

-Co się stało?- Jimin szturchnął go nogą.

-Nie ma Sugi.- mruknął i spojrzał na mnie.

W pomieszczeniu zapadła cisza. Szybko wyjęłam telefon z kieszeni i wpisałam jego numer. Wszyscy wyczekująco spojrzeli na mnie.

Usłyszeliśmy dzwonek z mojej sypialni. Jimin szybko wstał przeskoczył kanapę i wszedł do pomieszczenia. Wyszedł z dzwoniącym telefonem.

-Jest źle.- skomentował to.

-Jest bardzo źle!- krzyknął Mon.

-Jasna cholera!- pobiegłam do przedpokoju i zaczęłam ubierać buty. 

To samo zaczęli robić inni. Gdy byłam już gotowa wyczekująco spojrzałam na Mona.

-Dobra. Jin i Jimin wszystkie kawiarnie i bary. Kook i ja weźmiemy parki, Hobi pójdzie do wytwórni i uspokoi menadżera. A Tae i Rin jego ulubione miejsca.- kiwnął głową i wybiegł razem z resztą.

-Tae.. rozdzielmy się! Im szybciej go znajdziemy tym lepiej. Prawda?- w moim głosie można było usłyszeć strach ale starałam się go ukryć.

-Uważaj na siebie!- położył mi rękę na głowie i uśmiechnął się szeroko.

Chwilę potem wybiegł. Stałam sama w przedpokoju ze strachem w oczach. A co jeśli coś mu się stało?! 

Szybko opuściłam mieszkanie i wybiegłam na ulicę. 

Znajdę cię! Możesz zacząć się bać.. Yoon..Gi!


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top