12

*Park Me Rin*

Cisza w samochodzie sprawiała, że byłam coraz bardziej zdenerwowana.

-Yoon.. to jest Rin.- mruknął Mon.

-Nie jestem głupi.- szczeknął agresywnie.

-Mam inne odczucia.- ścisnęłam mocniej kierownicę.

-To ty powiedziałaś, ze mnie nie znasz.- spojrzał na mnie.

-Ty mówiłeś wiele rzeczy i co wspominam ci to wszystko?!- gdy zatrzymaliśmy się na światłach również spojrzałam na niego.

-Wiem co mówiłem ale było to niewykonalne.

-Niewykonalne?! Było wykonalne ale ci nie zależało!- krzyknęłam na całe auto.

-Zi..zielone, Rei.- wymamrotał Mon.

Nacisnęłam pedał gazu i skupiłam swój wzrok na jezdni.

-Uważasz, że mi nie zależało?! Zawsze kiedy dzwoniłem ty nie odbierałaś! Pisałem.. ty nie od pisywałaś?! A więc to mi nie zależało?!- przybliżył się do mnie.

-Nic nie napisałeś i nie dzwoniłeś!- jeszcze mocniej nacisnęłam gaz.

-Pisałem! Dzwoniłem!- krzyknął.

-Tak?! Masz!- rzuciłam mu na kolana swój telefon. -Zobacz sobie!

Pamiętam co się działo przez tę dwa lata. Nie było to w żadnym stopniu przyjemne. Pisałam tylko ja.

"No cześć! Jak tam? Kiedy się odezwiesz?"

Żadnej odpowiedzi.

"Kiedy wracacie? Kocham cię!"

Żadnej odpowiedzi.

"Opowiedz mi jak minął ci ten miesiąc. Poznałeś kogoś nowego? Pozdrów chłopaków."

Żadnej odpowiedzi.

Po miesiącu się poddałam, nie miałam już siły czekać na jego odpowiedź. Pogrążyłam się w smutku i tęsknocie.
Chodziłam po doktorach ponieważ popadłam w skrajną depresję.
Wszystko przez pieprzone uczucie do Sugi!
Na co była mi ta miłość?!
Gdy w końcu udało mi się pozbyć problemów i wspomnień związanych z Yoonem zaczęłam pracować i normalnie żyć.
Zakończyłam depresję dopiero dwa miesiące temu. Męczyłam się z nią prawie dwa lata.

-Nie rozumiem.- mruknął Suga.

-Ja rozumiem idealnie.- wciągnęłam powietrze do płuc.

-W takim razie mnie oświeć!- uderzył ręką w fotel.

Zatrzymałam się pod ich nowym domem i spojrzałam na Sugę.

-Po prostu mnie olałeś i tyle.- wzięłam torebkę na której siedział i wyszłam.

Gorączkowo zaczęłam szukać klucza do tego cholernego domu.

-A więc to on.- odezwał się garniturek usiłując uspokoić mnie i Yoona za razem.

-Owszem.- otworzyłam szeroko drzwi. -Dom został wybudowany kilka miesięcy temu z myślą o Europejskim stylu i wygodzie.- weszliśmy do środka.

-Dom posiada dwie łazienki, osiem sypialni w tym garderoby i osobne łazienki, piwnice wypełnioną nowoczesnym sprzętem, dwa duże i jeden mały salon, kuchnię i ogromny ogród w stylu Japońskim.- przybrałam pozę tradycyjna do mojej pracy czyli splątałam ręce za plecami.- Wszystko tak jak państwo prosiliście.- zrobiłam piękny ukłon i zmusiłam się do uśmiechu.

-Ta ósma sypialnia jest dla ciebie?- Suga usiadł na kanapie.

-Nie proszę pana. Jest dla gości.- czułam jak żołądek mi umierał.

Teraz dopiero poczułam jak okropnie jestem głodna. Nic nie jadłam od rana. Wykonałam kolejny ukłon.

-Wszelkie problemy proszę zgłaszać w biurze. Będę się zbierać.- uśmiechnęłam się szeroko i wyszłam na zewnątrz.

W pośpiechu wybiegłam na jezdnię aby dotrzeć do mojego samochodu.

-Rin!

Zatrzymałem się na środku i odwróciłam się w stronę Europejskiego domu.

Trzask.

Ból.

Krew.

Strach.

Suga.

-R..in!

Ciemność.

~~~

Otworzyłam oczy ale światło dzienne sprawiło, że znów je zamknęłam.
Szybki rezonans! Prawa ręka? Jest! Lewa? Jest! Prawa noga? Jest! Lewa noga? Cholera!
Szybko spojrzałam na lewą nogę czy dalej tam jest. Była! W gipsie ale była.

-Rin?- usłyszałam głos Sugi.

Odwróciłam głowę w lewo.
Był tam. Siedział i czekał aż się obudzę. Czekał.

-Wszystko w porządku?!- pobiegł do mnie.

-Tak.- mruknęłam.

-Całe szczęście! Ja.. przepraszam to przeze mnie!- ścisnął moja dłoń.

-Tak. To była twoja wina.- nie chciałam go oszukiwać.

To on mnie zatrzymał na środku jezdni. Zawołał moje imię. To jego wina.

-To była wina kierowcy.- do pokoju wszedł Jin.

-Oppa!- uśmiechnęłam się do niego.

-Oppa?!- mruknął pod nosem Suga.

-Jak się czujesz?- usiadł po drugiej stronę łóżka.

-Kiedy przyszedłeś już lepiej.- zaśmiałam się.

-To dobrze.- pogłaskał mnie po głowie. -Yoon możesz już iść. Posiedzę przy niej.- zwrócił się do Sugi.

-Nie.

-Siedziałeś tu całą noc. Teraz moja kolej.- Jin uśmiechnął się podstępnie.

-Nie.

-Suga. Idź odpocząć.- spojrzałam na niego.

-NIE! To ja cię kocham i to ja z tobą zostanę!- krzyknął.

Dziecinada. Zachowuje się jak przedszkolak.

-A co jeśli powiem, że ja też ją kocham?- Jin wsadził ręce do kieszeni.

Co?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top