Rozdział 5

Annabelle

Tym razem, gdy Beatrice przyszła rano, od razu zabrała mnie do jadalni. Miałam ochotę zapytać, czy rozmawiała już z ginekologiem, ale uznałam, że zapytam po śniadaniu, albo po prostu gdy po mnie przyjdzie i zaprowadzi do gabinetu. Stresowałam się jak cholera, ale próbowałam nie dać po sobie poznać. I to nie tak, że bałam się ginekologa. Lekarz jak lekarz i wiedziałam, że prędzej czy później do niego trafię, po prostu… Nie wyobrażałam sobie stracić dziewictwa w taki sposób. Dla mnie to było coś ważnego. Ta bliskość z drugim człowiekiem… Chciałam by to było zrobione podczas seksu i uczucia, nie przez przyrząd który miał mnie prześwietlić.

Na śniadaniu byłyśmy wszystkie. Dziewczyna która wczoraj rzucała sałatką, nawet na mnie nie spojrzała. Grzebała w talerzu, gdy my razem z pozostałymi dziewczynami jadłyśmy. Żadna nie odezwała się słowem. Każda była pogrążona w swoich myślach. I teraz widziałam to o czym mówiła Beatrice dzień wcześniej. Zaczynają się nerwy przed aukcją, ale chyba pozostała szóstka zorientowała się, że naprawdę nie warto się wychylać i lepiej być cicho.

Po posiłku przyszły nasze “opiekunki”, więc razem z Beatrice udałam się do mojego pokoju.

- Wykąp się. Za pół godziny po ciebie przyjdę.

Powiedziała gdy otworzyła drzwi i nawet nie weszła do środka. Może nie miała czasu by ze mną porozmawiać? Może była zajęta, albo po prostu nie mogła? Może miała złą wiadomość i nie potrafiła mi jej przekazać? Ruszyłam do łazienki, zorientowałam się, że na fotelu leżała nowa sukienka. Też biała. Ale przecież świeżą na dziś, dostałam wczoraj wieczorem. Może przygotowali coś dla nas po badaniu? Poszłam wziąć prysznic. Tym razem nie myłam włosów bo skoro to zrobiłam wieczorem, uznałam, że to nie jest konieczne. Po prostu je rozczesałam. Gdy się umyłam, wytarłam ciało i się ubrałam. Beatrice jeszcze się nie pojawiła. Wcześniej za każdym razem byłam gotowa na styk, ale tym razem miałam kilka dodatkowych minut, bo nie suszyłam włosów. Czekając na nią, podłączyłam MP3 do ładowarki, bo mogła w każdej chwili paść bateria. W końcu drzwi się otworzyły i do środka weszła znajoma mi kobieta.

- Musimy iść.

Przytaknęłam lekko. Ledwo otworzyłam usta, by zapytać czy rozmawiała z lekarzem, a ona jakby czytała mi w myślach i powiedziała:

- Jedyne co mogłam zrobić, to poinformować go o tym, że jesteś dziewicą. Nie mogę go prosić by nie robił tego badania, nie należę do niego.

Rozumiałam to i doceniałam, że w ogóle go o tym poinformowała. Nie odpowiedziałam. Wyszłam z pokoju i szłam za nią. Czyli moje “szanse” są podzielone. Pół na pół. Albo zrobi to badanie, albo nie. Przełknęłam ślinę gdy zatrzymałyśmy się przy drzwiach.

- Przyjdę gdy się skończy badanie i zabiorę cię na pobranie krwi.

Otworzyła drzwi, a ja od razu spojrzałam w głąb gabinetu. Jak tylko zobaczyłam starszego mężczyznę za biurkiem, nogi mi się ugięły. Zamrugałam kilka razy by odgonić niechciane łzy. Miałam złe przeczucia. Weszłam do środka. Facet wskazał na krzesło na przeciwko siebie, więc od razu na nim usiadłam.

- Byłaś kiedyś w ciąży?

- Nie.

Odpowiedziałam od razu.

- Miałaś jakieś choroby weneryczne?

- Nie.

- Czy wcześniej miałaś robione jakieś badania?

- Nie.

Nawet na mnie nie patrzył, po prostu czytał pytania z kartki i zakreślał moje odpowiedzi. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleje z nerwów.

- Uprawiałaś kiedyś seks?

- Nie.

-Najważniejsze, jesteś dziewicą?

- Tak.

Powiedziałam zgodnie z prawdą. Uśmiechnął się pod nosem, kiwnął głową i uniósł ją.

- Ściągnij majtki, usiądź na fotelu i podwiń sukienkę.

- Aale…

Zająkałam się.

- Zrobię usg zewnętrzne, później sprawdzę czy masz ładną cipkę. Każda zabawka musi być ładna, w końcu tym się będą bawić.

Nie potrafiłam nic z siebie wydusić. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. O drżących nogach podniosłam się z krzesła i podeszłam do dużego fotela ginekologicznego. Ściągnęłam majtki, uniosłam sukienkę i usiadłam na nim. Byłam przekonana, że badanie zewnętrzne powinno robić się na leżance, w końcu tak było na filmach. Ale może oni działali inaczej? Zacisnęłam uda gdy mężczyzna znalazł się przede mną. Założył rękawiczki, wylał trochę żelu na moje podbrzusze i zaraz zaczął jeździć przyrządem po mojej skórze. Trzęsłam się z nerwów i patrzyłam na monitor. Nie rozumiałam z tego nic, ale musiałam gdzieś patrzeć by nie wpaść w atak paniki. Wytarł mój brzuch i usiadł na krzesełku przed fotelem.

- Rozchyl nogi.

Odwrócił się na chwilę. Zamknęłam oczy i wykonałam polecenie. Moje nogi drżały i nie potrafiłam nad tym zapanować. Zaraz poczułam jego palce na swojej cipce, jak ją dotyka. Rozszerzał wargi sromowe, zapewne ją oglądając, a ja zacisnęłam powieki jeszcze mocniej, błagając w myślach by to się skończyło. To nie było przyjemne, a było bolesne. Po chwili jego dotyk się skończył. Uznałam to za koniec badania, już chciałam wstać, ale poczułam męskie dłonie na każdej swojej kończynie, które przyciskały mnie do fotela. Otworzyłam przerażona oczy, było ich czterech, plus ginekolog. Mężczyzna który dociskał moją jedną rękę, zakrył mi usta drugą dłonią bym nie krzyczała. Spojrzałam na lekarza, który już nakładał na głowicę prezerwatywę. Zaczęłam się wiercić, gdy dotarło do mnie, że mi nie uwierzył, że jestem dziewicą, że kłamał, że tylko sprawdzi czy jestem ładna.

- Przestań się kręcić, albo przywiąże cię pasami.

Rzucił wściekły, a mężczyźni docisnęli mnie jeszcze bardziej. Dwóch z nich przytrzymało mnie za biodra, bym nie miała jak nimi uciec. Myślałam, że zaraz połamią mi kości, tak cholernie bolało. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Zaczęły płynąć wodospadem, dopiero gdy poczułam jak mężczyzna wkłada urządzenie do mojego środka. Nie był delikatny, nie chciał być. Miałam wrażenie, że wsunął je tak głęboko jak tylko mógł. Odchyliłam głowę do tyłu nie mogąc tego znieść. Poczułam ból w podbrzuszu, zaczęłam się trząść jeszcze bardziej, płakać, bo w tym momencie, ci ludzie odebrali mi wszystko. Ginekolog nie spieszył się z badaniem, miałam wrażenie, że wierci przyrządem na boki, by zadać mi jak najwięcej bólu. Dopiero gdy skończył i wyciągnął głowicę, zobaczył na prezerwatywie krew. Momentalnie wszyscy mężczyźni mnie puścili, jakby dowiedzieli się, że jestem trędowata. Byli przerażeni, ale nie obchodziło mnie to.

- Nikt nie może o tym wiedzieć, ale musimy porozmawiać z szefem.

Zaczęli rozmawiać między sobą, ale ja nie reagowałam. Wyłączyłam się. Wstałam z fotela, straciłam na chwilę równowagę, przez co musiałam się oprzeć oparcia. Czułam się tak, jakbym wyczerpała zapas energii. Po moim udzie, zaczęła spływać krew. Zsunęłam sukienkę i bez pytania wyszłam na korytarz. Szłam przed siebie. Nie zwracałam nawet uwagi gdzie idę.

- Annabelle.

Odezwała się Beatrice, ale ja szłam dalej. Nie zatrzymywałam się. Chciałam stąd wyjść. Uciec. Chciałam wrócić do pokoju i tam zostać.

- Muszę cię jeszcze zabrać na pobranie krwi.

Chwyciła mnie za przedramię i pociągnęła w innym kierunku. Nie rejestrowałam nic. Kiedy weszłyśmy do innego pomieszczenia, kiedy miałam pobraną krew i kiedy z niego wyszłyśmy. Nawet to, kiedy wróciłam do pokoju i Beatrice zaczęła mnie myć pod prysznicem. Nie wiem kiedy mnie ubrała i położyła do łóżka. Widziałam wszystko, ale nic nie kodowałam. Nie docierało do mnie to co działo się dookoła. Dopiero gdy wsunęła do moich uszu słuchawki i usłyszałam jedną z dobrze znanych mi melodii, rozpłakałam się jak dziecko.

Nawet jeśli dziewictwo miałby odebrać mi mężczyzna który mnie kupi, zdecydowanie wolałam to, od tego co mnie spotkało. Bo podczas zbliżenia cielesnego, mogłabym sobie wyobrażać, że on coś do mnie czuje, a ja czuję coś do niego. Mogłabym się okłamywać, by czerpać z tego choć trochę przyjemności. Ale nie będę miała szansy się okłamywać, bo to zrobił ginekolog. W brutalny sposób.

Wiedziałam też, że nie będę mogła o tym szybko zapomnieć, chociażby przez fakt, że mam tendencje do siniaków. Wystarczy nieco mocniejsze uderzenie i pojawia się fioletowa plama, która powoli znika przez kolejne dni. Wiedziałam, że w każdym miejscu, gdzie były dłonie tych mężczyzn, pojawią się siniaki, które będą przypominać o tym, co stało się w gabinecie.

***

Obudziło mnie delikatne szturchanie. Nie wiedziałam nawet kiedy zasnęłam. Wyciągnęłam słuchawki i ledwo otworzyłam oczy. Nie musiałam się widzieć w lusterku, by wiedzieć, że są popuchnięte od płaczu. Ledwo widziałam. Dodatkowo znów bolała mnie głowa, tym razem pewnie od płaczu.

- Musisz iść na obiad.

Pokręciłam głową na słowa kobiety. Nie chciałam jeść. Nie byłam głodna.

- Annabelle, proszę.

Znów zaprzeczyłam. Chciałam zostać sama.

- Musisz iść do jadalni i coś zjeść.

Zapewne jeśli nie pójdę, ona będzie miała problemy. Lubiłam ją i nie chciałam by miała przeze mnie kłopoty. Odkryłam się i wstałam z łóżka. Beatrice od razu wzięła urywany oddech i zakryła dłonią usta. Siniaki już się pojawiły. Musiały, inaczej by tak nie zareagowała. Wyszłam z pokoju i poszłam do jadalni. Nawet nie czekałam aż kobieta do mnie dołączy. Weszłam do środka i usiadłam na swoim miejscu. Nawet nie patrzyłam na jedzenie.

- Chyba ktoś dostał karę.

Zaśmiała się ta suka, która nawet nie potrafiła porządnie rzucić sałatką.

- Mam nadzieję, że twój kupiec będzie cię traktował jak kurwę, bo udowadniasz, że nią jesteś.

Wysyczałam i podniosłam się z krzesła, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Ruszyłam do wyjścia.

- Widzimy się na kolacji, szmato.

Rzuciła na odchodne, a ja jej tylko pokazałam środkowy palec. Nie miałam ochoty się z nią kłócić. Była głupia, cholernie głupia. Weszłam do pokoju, chciałam iść do łóżka, ale Beatrice pociągnęła mnie w stronę fotela.

- Usiądź.

Zrobiłam jak chciała.

- Zamknij oczy.

Zamknęłam. Momentalnie poczułam na powiekach zimne, cholernie zimne łyżki i potem ulgę. Wiedziałam, że to ma pomóc na opuchliznę. Florence robiła to dość często.

- Mam nadzieję, że wylałaś już wszystkie łzy, bo jutro jest aukcja i muszę doprowadzić cię do porządku.

Przytaknęłam delikatnie. Odsunęła na chwilę łyżki i zaraz znów poczułam chłód.

- Musisz coś zjeść na kolacji i jutro na śniadaniu. Chociaż odrobinę, bo cię ukarają. Zdążą to zrobić. Nie musi to być duża porcja, jeśli w ten sposób chcesz pokazać ból, ale musisz zjeść cokolwiek.

Znów kiwnęłam głową.

- Będę musiała ci zabrać słuchawki jeśli tego nie zrobisz, a oni nakarmią cię siłą, do porzygu.

Odsunęła łyżki, więc otworzyłam oczy.

- Dlaczego tutaj jesteś? Zdążyłam się zorientować, że również jesteś zabawką… Więc jak to się stało?

Zapytałam cicho, a ona uśmiechnęła się delikatnie.

- Gdy nie zostajesz kupiona, nie wystawiają cię drugi raz, zostawiają cię dla siebie.

Zanurzyła łyżki w szklance z wodą i kostkami lodu i znów przyłożyła je do moich oczu.

- Jak wygląda akcja? Co czułaś jak tam stałaś?

- Nie mogę odpowiedzieć ci na te pytania. Jutro po śniadaniu, wszystkiego się dowiecie.

Mogłam się spodziewać, że nie na wszystkie pytania dostanę odpowiedź.

- Mogę zostać z tobą do kolacji. Masz ochotę na coś konkretnego? Nie mam za wiele do zaoferowania, ale…

Odłożyła łyżki, więc od razu jej przerwałam.

- Chciałabym się położyć.

Widziałam, że trochę się zawiodła moimi słowami, ale ja jej nie wyganiałam.

- Więc przyjdę gdy będzie pora kolacji.

Ruszyła do wyjścia.

- Ale chciałabym żebyś głaskała mnie po włosach. Moja mama to zawsze robiła przed snem.

Gdy miała jeszcze czas, by ze mną posiedzieć - dodałam w myślach.

Momentalnie się zatrzymała. Odwróciła się w moim kierunku i kiwnęła głową w stronę łóżka.

- Kładź się.

Chyba cieszyła się takim obrotem sprawy. Z fotela przeniosłam się na pojedyncze łóżko. Położyłam się na jego brzegu, a miejsce obok poklepałam. Beatrice usiadła na materacu, oparła się o ścianę i zaczęła wolno głaskać moją głowę. Zamknęłam powieki i uśmiechnęłam się lekko. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo mi tego brakowało.

- Chcesz o niej porozmawiać?

Na to pytanie lekko zadrżałam. Czy chciałam? Florence była kochaną kobietą, ale skrzywdzoną. Nie wiedziałam, czy chciałaby, żebym dzieliła się tym co przeszła.

- Była trochę jak ty… Skrzywdzona kobieta, zamknięta w klatce.

Zaczęłam powoli. Ostrożnie dobierałam słowa, by nie zdradzić zbyt wiele.

- Ale dla mnie była kochana, najlepsza. Nie wiem ile masz lat, ale chyba jesteście w podobnym wieku…

Przygryzłam policzek, nie wiedząc co jeszcze mogłabym powiedzieć.

- To ona zakładała mi słuchawki i ona doprowadziła do tego, że nie potrafię bez nich funkcjonować, że się wyłączam w stresujących sytuacjach gdy ich nie mam. Może to czyni ze mnie zacofaną, ale nie jestem na nią zła. Wiem, że robiła to, żebym nie słyszała tego co robi tata.

Poczułam jak lekko zaczyna drżeć mi warga, na kolejne wspomnienie. Zaśmiałam się cicho.

- Któregoś razu, obiecałam sobie, że będę miała swojego pomiędzy ludzia, który skrzywdzi tatę, bo on krzywdzi mamę. Żeby nie musiała już cierpieć... Ale mamy już nie ma, ja również nie będę miała swojego pomiędzy ludzia… Nawet jeśli to było marzenie małej Annabelle, to i tak odrobinę boli, że nie zostanie spełnione.

Mówiłam szeptem. Beatrice cały czas mnie głaskała, a to zawsze działało na mnie uspokajająco. Nie ważne czy robiła to mama, czy teraz ona.

- Kto to pomiędzy ludź?

Zapytała zdezorientowana. Mogłam się spodziewać takiego pytania.

- Ludzie dobrzy, gdy są krzywdzeni przez tych złych, stają się tymi pomiędzy. Nie pokazują, że są dobrzy. Krzywdzą tych złych, by więcej nie krzywdzili tych dobrych. Mogą wyglądać i być groźni, ale nie skrzywdzą tych, którzy są dla nich ważni.

Wytłumaczyłam i zaraz dodałam:

- Ale nie wiem czy ja stałam się teraz tą pomiędzy… Może są też ci po prostu skrzywdzeni? Dobrzy ludzie, skrzywdzeni przez złych. Zostają skrzywdzeni, ale nie robią z tym nic, bo nie mogą. Po prostu będą musieli żyć z tym do końca życia.

Beatrice milczała dłuższą chwilę.

- Może marzenie małej Annabelle się spełni. Nie wiadomo. Zdążyłam zauważyć, że działasz w inny sposób niż pozostałe dziewczyny. Może tobie się uda, być kimś.

Ona chyba sama nie wierzyła w te słowa. Ja z pewnością nie, ale i tak powiedziałam:

- Jeśli będę miała swojego pomiędzy ludzia, powiem mu, żeby cię uratował. Może nie od razu, bo trochę potrwa, zanim zorientuję się, że jest tym pomiędzy, ale… Chciałabym po ciebie wrócić.

Jej dłoń zatrzymała się w miejscu. Otworzyłam oczy i spojrzałam na jej twarz.

- Nie wiem czy chcę żeby ktoś mnie uratował. Świat poza murami tego miejsca, znałam przez pierwsze osiemnaście lat, Annabelle. Jestem tutaj dwadzieścia dwa lat, nie wiem ile się zmieniło, nie wiem czy poradzę sobie na zewnątrz. A tutaj... Mimo wszystko chyba jest mi dobrze.

Z jednej strony nie potrafiłam jej zrozumieć, bo jak może nie chcieć się uwolnić… Z drugiej strony, rozumiałam doskonale. Jako dziecko bałam się nowych rzeczy, a ona, mimo że była dorosła, w tym przypadku jest jak dziecko które miałoby wyjść pierwszy raz do ludzi. Dosłownie i w przenośni. Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co miałabym jej odpowiedzieć na to wyznanie. Zamknęłam oczy, a ona znów zaczęła mnie głaskać.

Beatrice była trochę jak Florence. Potrafiła sprawić, bym chociaż przez chwilę poczuła się normalnie, bym zapomniała o tym co złe.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top