Rozdział 3

Annabelle

Przyszła pora kolacji.

- Jak masz na imię?

Zapytałam kobiety, gdy prowadziła mnie do jadalni.

- Beatrice.

Wyszeptała, więc mogłam się domyślić, że nie powinna tego mówić. Otworzyła drzwi. Weszłam do środka, a ona je zamknęła. Spojrzałam na trzy dziewczyny, które siedziały przy stole. Pozostałych trzech nie było. Zajęłam miejsce, ale nie nałożyłam jedzenia. Czekałam, aż będziemy wszystkie, chociaż wiedziałam, że one niekoniecznie tu dziś dotrą. Jedna z dziewczyn chwyciła pieczywo i zaczęła nakładać sobie jajecznicę.

- Nie czekamy na pozostałe?

Zaprzeczyła ruchem głowy.

- Nie przyjdą. Wcześniej byłam tutaj pierwsza, ty weszłaś ostatnia. Kolejność pozostałych dziewczyn też się zgadza. Ta trójka wypadła z kolejki.

Rzuciła bez emocji. To dziewczyna która dostała ataku paniki. Nie wiedziałam, czy dali jej coś na uspokojenie. Ale patrząc na jej obojętność, tak mogło być. Nie powiedziałam nic więcej. Zrobiłam sobie kanapkę i zaczęłam jeść. Dwie pozostałe dziewczyny również. Nie pytałam o nic co było z nimi związane. Nie chciałam nic o nich wiedzieć. Nie, gdy nasze drogi zaraz się rozejdą i już więcej się nie spotkamy. Pożegnanie kogoś kogo się właściwie nie zna, nie jest bolesne. A jeśli któraś z nas wypowie chociażby na głos swoje imię, przy rozłące może pojawić się jakiś żal, chociażby dlatego, że nie usiądziemy już razem przy jednym stole. To idiotyzm przez sytuację w jakiej się znajdujemy, ale wiedziałam, że tak właśnie może być. Wytarłam usta chusteczką gdy skończyłam jeść. Czekałam aż one skończą, a gdy tak się stało, drzwi się otworzyły. Nie wszedł do środka mężczyzna, a kobiety które się nami “zajmowały”.

Poszłam do Beatrice i razem z nią wzdłuż korytarza. Otworzyła drzwi mojego pokoju, a gdy weszłam do środka, usłyszałam:

- Dobranoc.

- Dobranoc.

Odpowiedziałam od razu, chociaż wiedziałam, że bez słuchawek nie będzie dobra. Zamknęła drzwi na klucz. Poszłam umyć zęby i przebrałam się w piżamę, która faktycznie na mnie czekała. Nie brałam prysznica, wiedząc, że będę musiała go wziąć z samego rana. Nie miałam balsamu, więc skóra zrobiłaby się szybko sucha i brzydka. Położyłam się na materacu. Przykryłam się pościelą i odwróciłam się tyłem do drzwi. Zamknęłam oczy. Chciałam zasnąć i najlepiej się nie obudzić, ale zdawałam sobie sprawę, że to mało prawdopodobne. To byłoby zbyt proste, ale tak byłoby lepiej. Znów mogłabym przytulić mamę.

Przez tę myśl, przyszły kolejne. Czy ona jest już szczęśliwa? Może znów płacze, gdy wie co się ze mną stanie? Sprawiam jej przykrość? Jest na mnie zła, że nie zdołałam jej uratować? Może wiedziała co się stanie i dlatego wysłała mnie do cukierni? Może w postaci ducha nawiedza ojca i się na nim mści? To by było coś.

“- Możesz ze mną zostać jeszcze chwilę? Boję się zasnąć, pod moim łóżkiem chyba są potwory…

Wyszeptałam ze wstydem. Wstydziłam się, że się boję.

- Nigdy wcześniej o nich nie słyszałam. Kiedy przyszły?

Zapytała zdziwiona i dalej głaskała mnie po włosach.

- Chyba podczas ostatniej burzy.

Skłamałam. Nie miałam odwagi jej powiedzieć, że mam koszmary odkąd pierwszy raz zobaczyłam, jak tata ją bije.

- Skarbie, potwory nie istnieją.

Powiedziała pewnie, ale ja nie dałam się przekonać.

- Tata jest potworem.

Sądząc po widocznym bólu w jej oczach, zorientowała się, że widziałam jak ją krzywdzi. Tak jak wcześniej klęczała przy brzegu łóżka, tak teraz usiadła na podłodze.

- Ludzie dzielą się na dobrych, złych i tych pomiędzy.

- Pomiędzy?

Nic nie rozumiałam.

- Ludzie dobrzy, nie krzywdzą nikogo, ale zwykle są krzywdzeni przez złych ludzi.

- Czy wtedy oni stają się źli?

Zaprzeczyła głową.

- Nie, skarbie. Stają się tymi pomiędzy, nie pokazują, że są dobrzy. Krzywdzą złych ludzi, by więcej nie skrzywdzili tych dobrych. Na pierwszy rzut oka, mogą wyglądać groźnie, czasami nawet są groźni, ale nie skrzywdzą tych, którzy są dla nich ważni.

Uśmiechnęłam się szeroko. Nie byłam pewna czy dobrze zrozumiałam, ale mimo to, powiedziałam:

- Gdy dorosnę, chciałabym mieć takiego swojego “pomiędzy ludzia”. Ja jestem dobra, zawsze będę dobra, bo nie pozwolisz by ktoś mnie skrzywdził. A mój pomiędzy ludź, skrzywdzi tatę, bo on krzywdzi ciebie, a jak krzywdzi ciebie, mnie też to boli.

Mamy warga lekko zadrżała, ale z całych sił starała się nie rozpłakać.

- Ale twój pomiędzy ludź, też został kiedyś skrzywdzony. Musiał być, by być tym pomiędzy.

Zmarszczyłam lekko brwi, próbując znaleźć jakieś rozwiązanie.

- Wiem, że cię boli gdy cię krzywdzi, ale… Może pokocham mojego pomiędzy ludzia i wtedy będzie go mniej boleć?

Pomyślałam na głos.

- Ciebie kocham i jesteś tutaj ze mną, taka dobra… Więc chyba przez to, że cię kocham, nie boli cię tak bardzo.

Wyjaśniłam. Mama nie powiedziała nic. Wsunęła mi słuchawki do uszu, włączyła muzykę i pocałowała czoło. Zostawiła włączoną lampkę nocną i wyszła z pokoju. Odwróciłam się tyłem do drzwi i zamknęłam oczy.

- Nie boję się was potwory. Będę miała swojego pomiędzy ludzia i wszystkich was skrzywdzi.”

Obudziło mnie włączone światło. Przykryłam głowę pościelą i jęknęłam żałośnie.

- Wstawaj. Masz pół godziny, Annabelle.

Usłyszałam Beatrice i zaraz zamykane drzwi. Westchnęłam przeciągle. Odkryłam się i wstałam z łóżka. Ruszyłam do łazienki. Zrobiłam dokładnie to samo co poprzedniego dnia. Toaleta, prysznic, mycie zębów i suszenie włosów. Ubrałam się w białą sukienkę i do środka weszła kobieta. Wyszłam z nią na korytarz. Ruszyłam w znanym mi kierunku.

- Czy będziemy mogły chwilę porozmawiać po śniadaniu? Chciałabym cię o coś poprosić.

Zapytałam niepewnie.

- Oczywiście.

Otworzyła drzwi, weszłam do środka. Przy stole siedziały wszystkie dziewczyny. Tylko trzy z którymi jadłam kolację, odwróciły się w moją stronę. Zajęłam swoje miejsce i zaczęłyśmy jeść. Ukradkiem zerkałam na dziewczyny. Chciałam się doszukać fioletowych plam, siniaków. Właściwie nie chciałam, lepiej, żeby tego nie było, ale chciałam wiedzieć, jaka kara czeka nas wszystkie jeśli będziemy się “stawiać.”

- Co wam zrobili?

Wszystkie spojrzały na mnie jak na idiotkę.

- Nie wypada o to pytać.

Odezwała się jedna z tych cichych. Przewróciłam oczami.

- Normalnemu człowiekowi, ja jestem nienormalna i chce wiedzieć jak was ukarali. Tak na przyszłość.

Wzruszyłam ramionami i wsunęłam kawałek chleba do ust. Czy zachowałam się jak suka? Tak, chyba tak. Ale musiałam wiedzieć, co mnie czeka w razie nieposłuszeństwa. Jedna z nich się odwróciła i zsunęła z ramion sukienkę, by było widać jej plecy. Miała na środku wytatuowane “Toy”, czyli w języku angielskim “zabawka”. Chciałam zapytać, dlaczego nie po włosku, skoro we Włoszech jesteśmy, ale nie miałam pojęcia, czy one o tym wiedzą, a nie chciałam ściągać na Beatrice kłopotów. Dziewczyna poprawiła sukienkę i usiadła na swoim miejscu.

- Im bliżej aukcji, tym lżejsze kary, bo wszystko musi się zagoić.

Wymamrotała druga z ukaranych. Każda z nich straciła apetyt, ale ja nie. Taka kara była zdecydowanie mniej bolesna od tego, co Alessandro fundował Florence. Może i były w jakiś sposób poniżone, ale patrząc na to, jak się zachowywały, na miejscu tego faceta też bym się wkurwiła. Zachowały się jak idiotki, mimo moich wcześniejszych słów. Miałam wrażenie, że cztery z nas siedmiu miały naprawdę schrzanione dzieciństwo, a ta trójka żyła jak bułka w maśle.

Dopiero gdy skończyłam jeść, drzwi się otworzyły. Spojrzałam w ich kierunku i odetchnęłam widząc Beatrice z resztą kobiet, a nie tamtego faceta. Wstałam od stołu i razem z nią poszłam do swojego pokoju. Jak tylko zamknęła za nami drzwi, odwróciłam się w jej kierunku.

- Mogłabym dostać słuchawki i coś z czego mogłabym odtwarzać muzykę?

Zmarszczyła się lekko. Chyba naprawdę zaskakuję ją swoimi pytaniami.

- Każda z nas może wynegocjować dla was jedną rzecz o którą poprosicie, ale wy musicie dać im coś w zamian. Co oferujesz?

Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Dlaczego nie powiedziała mi o tym wczoraj? Może same nie mogą o tym mówić, dopiero gdy padnie konkretne pytanie o daną rzecz?

- Nie będę stwarzać problemów, pyskować i się wychylać, gdy znów zrobi się małe zamieszanie. Będę robić to co chcą, ale naprawdę potrzebuje tych słuchawek. Bez nich nie będę potrafiła być niewidoczną, tak długo jakbyście chcieli. To pomaga mi się wyciszyć, nie wpadać w panikę… Błagam.

Widziałam jak Beatrice bije się z myślami.

- Możesz wynegocjować cokolwiek chcesz, a ty prosisz o słuchawki… To niedorzeczne.

Wzruszyłam lekko ramionami. Nie miałam pojęcia o co prosiły inne kobiety, czy w ogóle o coś prosiły, ale dla mnie słuchawki były priorytetem.

- Zdajesz sobie sprawę, że twój kupiec nie musi się zgodzić na słuchawki? Jak wtedy sobie poradzisz?

Na to pytanie nie potrafiłam odpowiedzieć. Zwykle rozstawałam się z słuchawkami, gdy byłam z mamą i wspólnie coś robiłyśmy. I o ile mogę wytrzymać bez nich kilka godzin, tak nie jestem pewna, czy wytrzymam resztę życia.

- Nie mam pojęcia.

Westchnęła.

- Zobaczę co da się zrobić, ale i tak będziesz mogła ich używać tylko w pokoju.

- Dziękuję.

Uśmiechnęłam się delikatnie. Jeśli uda jej się przekonać tego faceta, będę jej dozgonnie wdzięczna.

- Wzięłaś kąpiel przed śniadaniem?

Przytaknęłam lekko.

- Dobrze, teraz muszę cię zabrać na depilację. Po wszystkim, przyjdę po ciebie i przyprowadzę cię tutaj. Jeśli nie będziesz miała sił by iść na obiad, nie pójdziesz, ale na kolacji musisz być.

Przełknęłam ślinę, na myśl, że miałabym się przed kimś rozebrać.

- Jak to wygląda? Ta cała depilacja?

Dopytałam. Zawsze się goliłam golarką i nawet na myśl mi nie przyszło, by spróbować innych sposobów.

- To depilacja laserowa. Z racji, że jest ona całego ciała, po wszystkim możesz czuć się zmęczona i obolała.

- A miejsca intymne?

Wypaliłam od razu, a ona spojrzała na mnie podejrzliwie.

- Również. “Każda zabawka musi być, w każdej chwili, gotowa do użytku” czyli kupiec nie będzie czekał aż się ogolisz.

Otworzyła drzwi i wskazała dłonią na korytarz. Wyszłam z pokoju, Beatrice znalazła się przede mną. Szłam za nią. Nikt nigdy nie widział mnie nagiej. Przed nikim się nie rozebrałam, nawet do bielizny. A teraz miałam mieć zrobioną depilację całego ciała. Miałam tylko nadzieję, że będzie to kobieta. Nie wyobrażałam sobie, rozebrać się przed mężczyzną. Nie tutaj.

- Gdy ty będziesz tutaj, będę dla ciebie negocjować. Nie myśl o tym co się dzieje, a o tym, że być może już czekają na ciebie słuchawki.

Kiwnęłam głową, chociaż wiedziałam, że nie będę o tym myśleć. Jeśli się nastawię, że te słuchawki faktycznie są w pokoju, a ich nie będzie… Nie wiem co zrobię, ale to nie będzie zwykłe rozczarowanie.

Beatrice otworzyła drzwi gabinetu. Weszłam do środka i jak zobaczyłam kobietę, odetchnęłam w duchu. Gdy zostałyśmy same, uśmiechnęła się chcąc dodać mi otuchy.

- Rozbierz się i się połóż. To trochę potrwa. Może trochę boleć i po wszystkim możesz czuć dyskomfort, ale jutro powinno być w porządku.

Podeszła do drzwi i zamknęła je na klucz. Drżącymi dłońmi ściągnęłam sukienkę którą miałam na sobie i majtki. Położyłam się na leżance i zamknęłam oczy, próbując się wyłączyć i nie myśleć o tym, co się dzieje, że jestem naga.

- Gdy z czasem pojawią się pierwsze włoski, musisz poinformować o tym kupca. Jeśli będzie chciał, to on zapisze cię na ponowny zab…

Nie słuchałam jej. Nie potrafiłam. W głowie odtwarzałam “sweet dreams - eurythmics” bo to był utwór, który mama uwielbiała.

“Robiłam z mamą ciasteczka i nie dowierzałam. Nuciła piosenkę pod nosem. Chyba miała dziś dobry dzień, bo nigdy tego nie robiła. Uśmiechała się inaczej niż zwykle. Chyba naprawdę się cieszyła, nie udawała.

- Co śpiewasz?

Zapytałam cicho. Nie chciałam żeby przestawała, bo lubiłam jej głos.

- Sweet Dreams, uwielbiam tą piosenkę.

Powiedziała wesoło, a ja nie rozumiałam.

- Dlaczego nie śpiewasz jej częściej, skoro tak bardzo ją lubisz?

Przecież jak ja coś lubię, to robię to cały czas.

- Bo nie było okazji.

Wykroiłam kolejne ciasteczko.

- A dziś jest jakaś okazja?

Przecież nie miała urodzin, moich również dziś nie było.

- Tata rano wyjechał na kilka dni, skarbie. Jesteśmy same, to okazja do świętowania.

Wyjaśniła, a ja słysząc, że taty nie ma natychmiast się do niej przytuliłam. Objęła mnie, nie zwracając uwagi, że pewnie pobrudziłam ją mąka i lepkimi od ciasta dłońmi. Wiedziałam, że teraz będzie mogła odpocząć, że nie będzie płakać przez te kilka dni, że będzie przez chwilę szczęśliwa i to była moja okazja do świętowania.”

- Skończyłam.

Odezwała się kobieta, wyrywając mnie z mojego transu. Otworzyłam oczy i byłam zdezorientowana. Jak to skończyła? Dopiero się położyłam.

- Tak szybko?

Zaśmiała się cicho.

- Wyłączyłaś się na dobre, ale wykonywałaś polecenia. Na początku trochę się bałam, że nie będziesz reagować, ale dałyśmy radę.

Zmarszczyłam brwi, ale się nie odezwałam.

- Możesz się ubrać, twoja opiekunka zaraz przyjdzie.

Zapewne mówiła o Beatrice. Wstałam z leżanki i się zachwiałam. Nie czułam dyskomfortu, nie czułam bólu, ale nie czułam kompletnie nic. Dosłownie.

- Czy to normalne?

Spytałam, bo nie miałam pojęcia, czy tak powinno być. Miałam wrażenie, że nie mam..

- Popsikałam ci miejsce intymne sprejem łagodzącym. Może być odrętwiałe przez kilka godzin, ale wróci czucie. Nie martw się.

Podała mi majtki oraz sukienkę. Ubrałam się i zaraz uslyszałyśmy pukanie do drzwi. Przekręciła klucz i do środka weszła Beatrice. Uśmiechnęła się na mój widok i chwyciła moje przedramię.

- Dziękuję, Lucy.

Powiedziała do kobiety i obie wyszłyśmy z gabinetu. Przez uczucie drętwienia szłam wolniej. Miałam wrażenie, że zaraz padnę na tym korytarzu jak długa. Bo jak mam iść, skoro nie czuje tego, z czego nogi wychodzą?

- Za godzinę jest obiad. Będziesz chciała zjeść czy dopiero zjesz kolację?

- Kolację.

Odpowiedziałam od razu. Nie wyobrażałam sobie, teraz usiąść na drewnianym, twardym krześle.

- Dobrze.

Weszłyśmy do pokoju. Pomogła mi podejść do łóżka, a jak zobaczyłam na nim słuchawki i mp3 miałam ochotę zapiszczeć z radości. Przytuliłam ją, a ona cała zesztywniała na ten gest.

- Dziękuję.

Wyszeptałam, po czym odsunęłam się od niej. Spojrzałam na jej twarz. Po jej policzku płynęła jedna, samotna łza. Gdy już miałam zapytać, co się stało, czy zrobiłam coś nie tak, Beatrice ruszyła do wyjścia.

- Odpocznij.

Rzuciła na odchodne.

Za dwa, może trzy rozdziały, poznacie trochę głównego bohatera.🫣

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top