Epilog

Yoongi stał na dachu opuszczonego magazynu, patrząc w dal na zatłoczone ulice miasta. Rok temu był jednym z najlepszych w swoim fachu, ale teraz jego życie zmieniło się diametralnie. Opuścił swoją dotychczasową pracę, aby zająć się czymś ważniejszym - wyciągnięciem swoich przyjaciół z więzienia. Udało mu się to z każdym, oprócz Jungkooka, który wciąż tkwił za kratami. Jednak Yoongi miał plan. Wiedział, że musi się go podjąć, by odzyskać Y/N, która nie mogła wybaczyć jemu tego, co stało się z jej rodziną. Musiał zawalczyć o to co kochał.

Na dachu, otoczony swoimi współpracownikami, Yoongi wyciągnął mapę i rozłożył ją na stole prowizorycznie ustawionym na skrzynkach.

- To jest nasz cel- powiedział, wskazując na trasę konwoju więziennego- musimy działać szybko i skutecznie. Nie ma miejsca na błędy.

Seokjin, zawsze gotowy do działania, uśmiechnął się pewnie.

- Znasz nas, Yoongi. Jesteśmy gotowi.

Yoongi spojrzał na resztę zespołu: Jimina, Hoseoka, Taehyunga i Jina. Każdy z nich był gotowy na ryzyko, gotowy zrobić wszystko, aby wyciągnąć Jungkooka z więzienia. Plan był prosty, ale wymagał niesamowitej precyzji. Konwój miał przejeżdżać przez opuszczoną autostradę, gdzie Yoongi i jego zespół przygotowali pułapkę.

Słońce zaczynało zachodzić, kiedy zespół ustawił się na swoich pozycjach. Droga była pusta, a jedyny dźwięk to odgłos cykad w oddali. Wszyscy byli napięci, ale skupieni. Yoongi, siedząc w swoim samochodzie, spojrzał na zegarek. Czas płynął wolno, a każde uderzenie serca przypominało tykający zegar.

W końcu, w oddali, pojawiły się światła konwoju. Yoongi dał sygnał.

- Wszyscy na miejsca. Czas zacząć.

Silniki ryknęły do życia. Yoongi i jego zespół, w czarnych samochodach o najwyższych osiągach, ruszyli w pościg. Każdy miał swoje zadanie. Jimin i Hoseok mieli zablokować drogę z przodu, Jin miał unieszkodliwić eskortę, a Taehyung i Yoongi mieli wyciągnąć Jungkooka.

Kiedy konwój zbliżył się do przygotowanej pułapki, Jimin i Hoseok gwałtownie zajechali drogę, zmuszając konwój do zatrzymania się. Jin, z precyzją snajpera, unieszkodliwił eskortę, strzelając w opony pojazdów ochrony.

Yoongi i Taehyung ruszyli do furgonetki więziennej. Yoongi, z niebywałą zręcznością, wyciągnął ładunki wybuchowe i przymocował je do drzwi furgonetki. Błysk, huk, a drzwi zostały wyrwane z zawiasów.

- Jungkook, ruszaj się! - krzyknął Yoongi, wbiegając do środka.

Jungkook, wciąż w kajdankach, spojrzał na Yoongiego z mieszanką ulgi i determinacji. Yoongi szybko przeciął kajdanki i pomógł mu wstać.

- Czas się stąd zwijać.

W mgnieniu oka, razem wybiegli z furgonetki i ruszyli w stronę samochodów. Jungkook wsiadł do auta z Yoongim, a Taehyung zabezpieczał tyły. Silniki ryczały, a opony piszczały na asfalcie. Pościg był intensywny, ale Yoongi miał wszystko pod kontrolą. Wykorzystywał swoje umiejętności kierowcy, aby zmylić nadjeżdżające posiłki policji.

Po brawurowej akcji, zespół schronił się w bezpiecznej kryjówce - opuszczonym magazynie na obrzeżach miasta. Yoongi, zmęczony, ale szczęśliwy, usiadł obok Jungkooka.

- Mówiłem, że cię wyciągniemy- powiedział, klepiąc go po plecach.

Jungkook, z uśmiechem wdzięczności, odpowiedział:

- Wiedziałem, że mogę na was liczyć.

Wszyscy siedzieli wokół, dzieląc się opowieściami o akcji, adrenalina jeszcze nie opadła. Jimin, z poważnym wyrazem twarzy, spojrzał na Yoongiego.

- To była tylko jedna bitwa. Co dalej?

Yoongi, patrząc na swoich przyjaciół, odpowiedział spokojnie:

- Na razie chcę się skupić na odnalezieniu Y/N.

- Oj stary- poklepał go Jungkook po ramieniu- jak moja siostra ci to wybaczy to zostanę świętym.

Od Autorki: Szczerze to nie chciałam do końca pisać tego epilogu i pewnie dlatego jest on krótki. Przyznam, że początkowo książkę pisało mi się dobrze, ale gdziś po drodze zaczęła mnie ona męczyć, ale udało mi się ją zakończyć. Do zobaczenia w kolejnych pracach!

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. To dla mnie bardzo ważne.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top