KONTYNUACJA 9
*ROZDZIAŁ JEST KONTYNUACJĄ CZĘŚCI ROZDZIAŁU 9
*Nie ja go pisałam, a wkurwiam_ludzi :>
*Kto nie pamięta dziewiątki to polecam wpierw do niego wrócić ;)
Miłego czytania :3
***
//Marcwel//
-Zaha?
-Tak?
-Lubisz tatuaże?
-Co kombinujesz? - rzucił brunet nieco nieufnym głosem, opuszczając lekko powieki.
- No lubisz, czy nie? - spytałem już bardziej zniecierpliwiony.
-Nooo lubię... chyba.
-Świetnie! - skwitowałem tylko, od razu podnosząc się z kanapy oraz podchodząc do mojego biurka po długopis.
//Zaszke//
Gdy tylko Marcel się ode mnie odkleił odprowadziłem go wzrokiem do biurka, patrząc po co poszedł. Chłopak bardzo zadowolony złapał pierwszy lepszy niebieski długopis i spojrzał na mnie z wymalowanym na twarzy dziecięcym zadowoleniem.
W tej samej chwili zza okna usłyszałem grzmot, na którego dźwięk Kowal od razu spiął się i wyprostował jak struna, po czym wystraszony niczym pies w sylwestra podszedł do mnie szybkim krokiem, siadając najbliżej jak się dało, na co tylko lekko się uśmiechnąłem.
-Dawaj nogę. - usłyszałem nagle od chłopaka obok, na co trochę się zdziwiłem, mimo to udostępniając mu dostęp do mojej nogi.
-Cóż za nieoczekiwany akt stópkarstwa. - rzuciłem lekko prześmiewczo, na co Kowal uniósł głowę i spojrzał na mnie jak na kretyna.
-To nie stópkarstwo, a wizja artystyczna. - odparł nadąsany, poczym nieoczekiwanie złapał mnie za nogę, przy tym ciągnąc mnie bardziej w swoją stronę. Poskutkowało to moim upadkiem na kanapę, przy okazji prawie uderzając głową w podłokietnik.
Co za menda.
Kowal z widocznym uśmiechem zwycięstwa złapał mnie za kostkę kładąc sobie moją nogę na kolanach, poczym przyłożył długopis do mojej skóry, co spotkało się z moim natychmiastowym wzdrygnięciem i pytającym wzrokiem ze strony bruneta.
-No co? Łaskoczesz... - odpowiedziałem lekko zawstydzony swoją definitywnie wysoką podatnością na łaskotki. Lekko odwróciłem głowę w bok i skrzyżowałem ręce na piersiach.
Kowal tylko parsknął śmiechem i wrócił do rysowania, a ja wszystkimi siłami starałem się powstrzymywać śmiech i odruchowe reakcje na łaskotanie. Widziałem jak co chwilę cofa się, by uchronić się przed ewentualnym kopnięciem, przy czym starał się jak najszybciej dokończyć rysunek. Gdy w końcu mu się to udało odetchnąłem z ulgą, a on jedynie się zaśmiał.
Podniosłem się trochę, by móc zobaczyć rysunek i moim oczom ukazały się płomienie sięgające mi w niektórych miejscach aż do połowy łydki.
-Podoba ci się? - spytał brunet z nadzieją w głosie.
-Jasne! - chłopak uśmiechnął się.
-Masz jakieś miejsce gdzie nie masz łaskotek? - spytał rozbawiony, na co tylko prychnąłem i pokazałem za przykład swoje przedramię. - Dobra, to nie patrz. - dodał po chwili, co całkiem oplułem i dalej wpatrywałem się w to, co robił.
Gdy złapał lekko moją dłoń, aby przysunąć rękę bardziej do siebie poczułem nagły napad gorąca i motyli w brzuchu. Dotyk był jednocześnie bardzo delikatny jak i stanowczy, przez co od razu poczułem ciepło na policzkach i jak w transie przypatrywałem się jak Marcel przesuwa palcami po moim przedramieniu, wybierając miejsce na kolejny rysunek.
-Ej miałeś nie podglądać! - spojrzał na mnie z wyrzutem, co od razu mnie wybudziło, i jak na rozkaz odwróciłem głowę w drugą stronę, rękawem zasłaniając zaróżowione policzki.
Japierdole, ale wstyd.
Chłopak zaśmiał się cicho i znów przejechał po moim przedramieniu, co spowodowało kolejną fale ciepła i lekki dreszczyk.
NIE RÓB TAK.
Wziąłem kilka wdechów, ze wszystkich sił próbując się uspokoić i wyrównać oddech, co chwilę i tak czując motyle w brzuchu, chociażby gdy nasze dłonie przypadkiem się otarły. Wszystko to powodowało u mnie coraz większego pomidora na mordzie.
Zaha, opanuj się.
Nagle do naszych uszu dotarł kolejny grzmot, tym razem dużo bliżej. Mogłem katem oka zobaczyć jak Kowl praktycznie podskakuje w miejscu, a zaraz po tym do moich uszu doleciało tylko typowe "fuck".
-Hmm? Co się stało? - spytałem zmartwiony.
-Wyjechałem. - jęknął. Zwróciłem więc wzrok w stronę rysunku, i zobaczyłem małą uroczą kaczuszkę, od której odchodzi prosta kreska spowodowana jego wzdrygnięciem.
- I tak jest ślicznie. - powiedziałem zgodnie z prawdą, próbując tym samym go pocieszyć, co widocznie podziałało - w tamtym momencie w oczach chłopaka dało się dostrzec nagły przypływ nowej energii.
- Cicho, mam plan. - powiedział, następnie po zaledwie sekundzie znów przykleił się do mojej ręki. Widziałem, jak dorysowuje coś do feralnej kreski. Gdy tylko się odsunął, na jego twarzy widniał dziecięcy uśmiech dumnego przedszkolaka.
Przeniosłem więc wzrok na rysunek, a moim oczom ukazała się ta sama kaczka, tym razem z niewinnym uśmiechem i małym nożem stworzonym z wcześniejszej kreski.
-Wygląda jak ty. - parsknąłem cicho, spoglądając z powrotem na Marcela.
-To teraz zrobimy ciebie. - odparł, zaraz po tym zasypując moją rękę falą słodkich zwierzątek, które rzekomo miały mnie przypominać.
Pfff, absurd. Nie jestem wcale uroczy.
Po kilkudziesięciu minutac,h wielu śmiechach i niezliczonej ilości rumieńców na mojej twarzy spowodowanych dotykiem Kowala, mój "tatuażowy rękaw" został skończony, a sam twórca wyglądał jak dumny z siebie szczeniak. Na ręce miałem nieskończony wodospad z kotków, piesków, szopów, kaczuszek, gąsek, króliczków, pingwinków i nie pamiętam czego jeszcze. Jednym słowem cukrzyca.
-Naprawdę ślicznie rysujesz. - stwierdziłem, patrząc na wszystkie jego rysunki i jednocześnie starając się nie myśleć o mojej czerwonej mordzie.
Chłopak tylko uśmiechnął się w podziękowaniu i po chwili spojrzał na mnie szukając kolejnego miejsca na "tatuaż". W tym momencie grzmot uderzył tak blisko, że nawet ja się wystraszyłem. Marcel za to od razu przysunął się do mnie maksymalnie chcąc się przytulić i spojrzał na mnie błagalnie. Przysunąłem go bardziej do siebie i pozwoliłem mu się wtulić co chłopak od razu wykorzystał.
No jak małe bubu.
Widok wystraszonego kowala jest naprawdę rozczulający.
Nagle do mojego ucha dotarł jego głos.
- Zahaaa?
-Taaak? - naśladując go również przeciągnąłem samogłoskę.
-Przechył trochę głowę w prawoo. - powiedział na co odchyliłem głowę tak jak kazał.
-Co kombinujesz? - spytałem znów, czując jak delikatnie się ode mnie odsuwa.
W tym momencie poczułem jak przejeżdża ręką wzdłuż mojej szyi, na co wciągnąłem gwałtownie powietrze i poczułem kolejną falę gorąca, zdecydowanie większą niż kiedykolwiek wcześniej. Serce przyspieszyło, a w brzuchu zakotłowało się tyle motyli, że w obawie, że za chwilę wylecą, owinąłem jedną ręką swój brzuch. Smukłe palce bruneta zwinnie przesuwały się po mojej skórze powodując u mnie ciągłe dreszcze i nieskończony rumieniec na całej twarzy. Zasłoniłem drugą ręką policzki i odwróciłem głowę bardziej w bok, a kątem oka mogłem dostrzec wredny uśmieszek na twarzy Kowala.
Niech się wypcha!
Z każdym kolejnym pociągnięciem długopisu i jego delikatnym dotykiem moje ciało tylko bardziej odmawiało posłuszeństwa i przygotowywało moją twarz do cosplayu pomidora. Moje myśli skupiły się automatycznie tylko na jego dotyku, co wcale nie poprawiało mojej sytuacji. Co gorsze, widziałem jak brunetowi przynosi to chorą satysfakcję i specjalnie częściej przejeżdża opuszkami palców po mojej skórze.
Zabiję go.
Gdy tylko Kowal się ode mnie odsunął, wciąż zasłaniając twarz rękawem wstałem i wyprułem do łazienki, rzucając szybkie "muszę iść do kibla", a za sobą usłyszałem cichy chichot Marcela.
Na wpół biegnąc wparowałem do pomieszczenia i zatrzasnąłem za sobą drzwi, opierając się o nie plecami, po czym zsunąłem się po nich na kafelki.
Czułem jak moje serce napierdala jak pojebane, a w brzuchu mam setki, jak nie tysiące motyli. Jęknąłem tylko, owijając rękami brzuch i oparłem głowę o swoje kolana.
Nie bawię się tak.
Wstałem po chwili i podszedłem powoli do lustra, a moim oczom ukazała się ogromna róża na szyi.
Jebani artyści.
***
Serwus
Taki extra rozdział, napisany przez kochaną wkurwiam_ludzi, która o dziwo jeszcze nie zapomniała jak się pisze fanfiki XD
Ale tak, cały pomysł na rozdział wyszedł od niej, ja jedyne co tu zrobiłam to niewielkie poprawki kilku zdań, więc proszę tutaj ładnie pięknie tej pani podziękować 3<
A rozdział wstawiany jest w ostatnich minutach 15-stego sierpnia, czyli dokładnie rok od wstawienia rozdziału dziewiątego ^^
A normalny rozdział? Kiedyś będzie.
Jak na razie
Do next!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top