×5×

//Marcel//

Nie często mi się to zdarzało, ale tego dnia całkowicie nie miałem planu na dzień. Byłem dość niewyżyty, przez co postanowiłem dojść do domu dłuższą trasą niż zwykle. Nie wiedziałem tylko jeszcze, jak ona miałaby przebiegać.

Aż wtedy, na historii, doznałem olśnienia.

Zawsze można zakolegować się bardziej z Zahą...

Wyleciałem więc ze szkoły, ignorując Dzuniora i Buraka. Jeśli było to coś ważnego, to napiszą albo wbiją mi na chatę. Akurat te dwie wszy nie odpuszczą, dopóki nie spełnią swojego celu.

Na ostatnią chwilę zdążyłem wskoczyć do pojazdu. Odetchnąłem z ulgą, opierając się o szybę.

Autobus ruszył, a ja zacząłem się rozglądać po pasażerach. Z lekkim uśmiechem podszedłem do Zahy.

//Zaha//

- Serwus - wzdrygnąłem się słysząc przez słuchawki znajomy głos. Podniosłem zdziwiony wzrok na Kowala. Czy on mnie śledzi? - Mogę usiąść?

- A musisz? - westchnąłem, poczym chłopak usiadł na miejscu obok mnie, bezczelnie się przy tym szczerząc.

I po raz kolejny poczułem się dziwnie, gdy nasze biodra się styknęły. Nie chciałem tego czuć, nie chciałem nawet wiedzieć, skąd się to uczucie może brać.

- Stalkujesz mnie? - odwróciłem głowę do okna, przy czym nieco odsunąłem się od niego. Od razu lepiej.
Chyba.

- Niee, czemu miałbym? - spojrzał na mnie zdziwiony.

- Coś ci nie wierzę.

- Czemu miałbym? - powtórzył, ewidentnie rozbawiony. Wreszcie na niego spojrzałem, czego chyba oczekiwał.

- Nie wiem no...

- No właśnie - zaczyna mnie już irytować ten jego uśmieszek.

Przytaknąłem od niechcenia, poczym odblokowałem telefon, nie wiedząc właściwie po co. Kątem oka widziałem, że chłopak również wyciągnął swoje urządzenie, dzięki czemu odetchnąłem z ulgą. Może wreszcie przestanie się tak interesować mną...

Przynajmniej miałem możliwość wsłuchania się w muzykę. Nareszcie.

- Gdzie wysiadasz? - ale czy on mógłby...?

- A ty? - uraczyłem Marcela podejrzliwym spojrzeniem.

- Pierwszy zapytałem.

Wrąbię mu kiedyś.

- Zaa - przymrużyłem powieki, lustrując tablicę przede mną - trzy przystanki. Teraz ty.

- O, ja też - prychnąłem cicho na te słowa.

- Czemu mnie to nie dziwi.

***

Ja myślałem, że on żartował...

No dobra, nie myślałem, miałem nadzieję.

Koniec końców, chłopak wysiadł zaraz za mną. Trzymał się mnie aż do skrzyżowania obok mojego domu. Rozmawialiśmy przez całą drogę i, muszę przyznać...nie było tak źle. Złapaliśmy wspólny język na wiele tematów. Mimo iż byłem dla niego oschły przez większość czasu, on nie zniechęcał się. To mi w nim zaimponowało najbardziej.

Od tamtego dnia, Marcel w każdy wtorek i piątek odprowadzał mnie pod to samo skrzyżowanie.

Polubiłem go, nie da się zaprzeczyć. Mój zły nastrój zawsze zwalczał jego uśmiech i poczucie humoru.

//Marcel//

Cel zrealizowany. Polubił mnie. Chyba...

Kiedy tylko miałem czas po szkole, spędzałem go z nim. Z tego powodu u dwójki moich przyjaciół zaczynała pojawiać się zazdrość. Próbowali mnie śledzić, czego surowo im zabroniłem. Mimo wszystko, raz im się udało.

Dzień później napadli mnie w szkole.

- No no kochany, znamy już twoje sekrety - spojrzałem na Dzuniora, próbując zrozumieć o co mu chodzi.

Zwróciłem uwagę na podejrzanie radosnego Buraka, idącego w naszą stronę skocznym krokiem. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.

- Marcel ma chłop...! - prędko zakryłen mu usta dłonią, wlepiając w niego zdenerwowane spojrzenie.

- A tobie co odwaliło? Ćpałeś? Chlałeś?

Zdjąłem rękę z jego twarzy, czego zaraz pożałowałem.

- No ale to prawda - powiedział już ciszej.

- Nawet jeżeli byłaby to prawda - oczy Buraka i Dzuniora rozszerzyły się gwałtownie. - Ale nie jest - ewidentnie posmutnieli. - To nie oznacza, że masz się wydzierać na cały korytarz.

- Zastąpiłeś sobie nas jakimś chłopakiem, z którym cały czas się widujesz. To chyba oczywiste. Nie rozumiem tylko czemu nas okłamujesz, skoro nie mamy przed sobą sekretów - Dzunior założył ręce na piersi, co Burak po chwili również uczynił.

Spojrzałem na nich dwóch i westchnąłem. Fakt, wiemy o sobie wszystko. Ale w tej sprawie nie chciałem się przed nimi żalić. Zresztą, z czego? Wszystko szło po mojej myśli.

Bardziej kwestią był fakt, dlaczego tak bardzo mnie ciągnie do Zahy. Sam tego nie wiedziałem.

Opowiedziałem im krótko moją historię poznania Zahy, jak i naszej relacji. Część o swoich odczuciach streściłem i uogólniłem jak tylko mogłem, ale oni znają mnie za dobrze. Widocznie lepiej niż ja samego siebie.

- Będziecie razem - wyszczerzył się Burak. - Zadbamy o to.

- Co to to nie - szybko zaprzeczyłem.

- Ale - Dzunior ewidentnie nad czymś rozmyślał. - jest jeszcze jedna kwestia...

Chłopak spojrzał na naszą dwójkę z uśmiechem. Wtedy nawet Burak nie ogarniał o co mu chodzi.

- Nie patrzcie tak na mnie. Po prostu chcę go poznać!

Burak pstryknął palcami w jego stronę.

- Podpisuję się pod tym.

- Zobaczę co da się zrobić - uśmiechnąłem się lekko.

- Ale bez tej uroczej minki! - dwie wszy za każdym razem zwracały mi na to uwagę. To zaczynało mnie irytować.

***

Serwus

Rozdzialik jest, żeby Wal_sie_na_ryj nie krzyczała

Następny standardowo w przyszłym tygodniu

Do next :>

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top