6

Ashton opadł cały spocony i zdyszany obok Luke'a. Odwrócił głowę w jego stronę i się uśmiechnął, przez co widać było jego dołeczki.
Luke uśmiechnął się do Ashtona jeszcze szerzej. Jego oddech był ciężki i szybki. Tak jak Ashtona.
Przeturlał się do starszego chłopaka i mocno się przytulił.

Gdy Luke przyszedł do Ashtona, nie czekali ani chwili. Pożądanie tego drugiego rozsadzało ich od środka już od przeszło tygodnia. W końcu mieli odwagę, czas i atmosferę, by uprawiać seks.
Pomimo, że to nie był ich pierwszy raz, gdy to robili, ale pierwszy raz, gdy robili to razem i czuli się najlepiej na świecie.
Troska Ashtona i zarazem dominacja podniecała Luke'a do granic możliwości.
Pierwszy raz czuł się tak bardzo spełniony. Właśnie obok tego mężczyzny.

- Podobało ci się? - wyszeptał Ashton.

- Tak. - Hemmings uniósł brodę z uśmiechem. - Było cudownie... dziękuję. A tobie się podobało?

Ashton zaśmiał się cicho i pocałował delikatnie wargi młodszego.

- Było bajecznie, Lukey. - przytulił go mocniej do siebie. Obaj przymknęli oczy i zasnęli spokojnie.

***

Jeszcze tego samego dnia, blondyn dostał paczkę zaadresowaną specjalnie do niego.

- Nie wiedziałam, że coś zamawiałeś. - mruknęła jego mama, która stała już w progu. z paczką.

Blondyn zmarszczył brwi, patrząc na rodzicielkę znad telefonu.

- Hę? Nie zamawiałem nic. - odłożył telefon, tym samym przerywając rozmowę z Ashtonem. Liz wzruszyła ramionami i położyła małą paczkę na łóżku syna.

- Zaraz będzie kolacja. Przekaż proszę Jackowi. - wyszła z pokoju, nie zamykając drzwi. Hemmings westchnął i zamknął drzwi od swojego pokoju.

Wziął nożyczki z biurka i rozerwał paczkę. W środku była pełna wiórów i pianek. Jednak na samym dnie zobaczył coś co kompletnie go skołowało i przeraziło.

Na samym dole były zdjęcia Luke'a i Ashtona. Ale nie takie zwykłe. Zdjęcia przedstawiały ich razem w łóżku z dzisiejszego południa. Kiedy to kochali się na łóżku Ashtona. Przekładał dalej zdjęcia. Wszystkie prawie pokazywały ich cały stosunek. Oprócz jednego, gdzie Luke przytulał się do klatki Ashtona.
Jedna łza spłynęła mu po policzku. Momentalnie zrobiło mu się gorąco i niedobrze. Wziął telefon i szybko wyszukał numeru Ashtona.

Starszy odebrał od razu.

- Co jest, kochanie? - zapytał wesoły. Hemmings nie mógł wręcz wydusić z siebie nic. - Halo? Luke? Jesteś tam?

- Ashton.... - sapnął cicho blondyn. - Czy... Ash... - pociągnął nosem.

- Luke? Co się dzieje? Mam przyjechać?

- Ash... c-czy ty robiłeś nam jakieś zdjęcia...? - miał wrażenie, że jego serce wyskoczy zaraz z piersi. Pomimo tego, że zdjęcia były widocznie robione z ukrycia i z okna, wolał zapytać.

- Zdjęcia? - zmarszczył brwi. - Ale w jaki sensie?

- Proszę, przyjedź... - wymamrotał cicho Luke, czując pod powiekami zbierające się łzy.

***

- Co za chory pojeb nas podglądał. - mruknął ze złością Ashton. Chodził po całym pokoju blondyna i tylko przeglądał zdjęcia.
Luke przyciągnął jeszcze bardziej kolana do swojej klatki i objął je.

- Ash... a jak nie tylko ja mam te zdjęcia...? - szepnął. - Może... może nie tylko ja je dostałem... a inni ludzie...? - pociągnął za swoje włosy. Może Hemmings wybiegał za bardzo myślami, ale bał się, że nie tylko on dostał te zdjęcia, a inni, obcy, przypadkowi ludzie, może potencjalni pracodawcy albo potencjalni znajomi?

- Luke... Luke. Lukey. - Irwin usiadł koło dwudziestka i objął go ramieniem. Przytulił go do siebie. - Ja... ja nie wiem co mam ci powiedzieć... jest to.. pojebane bardzo. - westchnął. - Wiesz może kto mógł to zrobić?

Luke miał pewne podejrzenia... ale nie chciał mówić ich głośno.

***

przemyślenia?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top