2

Po kilku może kilkunastu wiadomościach, Luke umówił się ze swoim rozmówcą o 12 w jego domu. Czy było to nieodpowiedzialne? Bardzo. Czy przejmował się tym? Niezbyt. Cały czas w głowie miał dobry wywiad i zaliczenie roku. Dlatego już w piątek, dzień przed spotkaniem się z SweetSerialKiller, pod koniec wykłady podszedł podekscytowany  do profesora i oznajmił, że jeśli wszystko pójdzie dobrze, będzie miał jeden z najlepszych wywiadów.

- Dobrze. Liczę na to, Luke. liczę na ciebie. - uśmiechnął się pod nosem. Hemmings poprawił z uśmiechem oprawki swoich czarnych okularów i podekscytowany wyszedł z sali.

Pognał do domu szybko, gdzie przebrał się w swoje ciuchy po domu, czyli zielone, krótkie szorty i różowy crop top.
Wziął swój notatnik i zaczął przygotowywać ewentualne pytania. Pisał szybko i niedokładnie, by nie zapomnieć swoich pomysłów.
Wystawił język w skupieniu, mając nadzieję, że przeżyje te jedno spotkanie

Zapukał zestresowany do wielkich, brązowych drzwi. Poprawił swoją koszulę. Wygładził ja dłońmi i czekał aż ktoś podejdzie.
Jego wzrok powędrował do dzwonka do drzwi. No tak, Luke zapukał do tak wielkiego domu. I on się dziwi, że nikt nie otwierał?
Westchnął cicho i zadzwonił dzwonkiem. Przy okazji, zobaczył wiadomość od Ashtona, że ten ma telefon w razie wypadku ma cały czas przy sobie.
Luke uśmiechnął się do siebie, a jego policzki zaróżowiały. To nie tak, że kochał się w swoim przyjacielu... skąd! On po prostu lubił Irwina i to jak się o niego troszczy... to tyle!

W każdym razie, schował od razu telefon, gdy kątem oka zobaczył jak drzwi się otwierają. Poprawił okulary i spojrzał pierw na blond wlosy, które były ładnie ułożone do przodu. Potem zobaczył białą, elegancką koszulę i czarne spodnie od garnituru.
Luke już wiedział, że przyszedł na marne. Nie dostanie żadnego seryjnego zabójcy ani nikogo takiego. Ten mężczyzna wyglądał za normalnie! Już myślał, na którą stronę tym razem wejdzie, by zdobyć kogoś, kto będzie na tyle dziwny, by udzielić mu wywiadu.

- Wejdziesz? - uśmiechnął się przyjaźnie mężczyzna i wskazał na długi korytarz.

- Ja... ja chyba pomyliłem domy... - zaśmiał się nerwowo dwudzestolatek i odwrócił się. Jednak daleko nie zaszedł, bo poczuł mocny ból na nadgarstku. Zerknął w dół i zobaczył, że mężczyzna go trzyma. Od razu jego puls znacznie przyspieszył, co chyba nieznajomy zauważył, bo uśmiechnął się pod nosem.

- Nalegam. - uśmiech nie znikał z jego twarzy. - To ty pisałeś do mnie? - Luke niepewnie pokiwał głową. - No to nie pomyślałeś domów. - zaśmiał się cicho i zaprosił go do siebie. - Zapraszam cię. Wybacz proszę za ten bałagan.

Luke zaczął się rozglądać. Bałagan? Gdzie? Ten dom był tak piękny, wielki i elegancki. Nawet nie wiedział, że na obrzeżach miast mogą był takie domy. Patrzył na idealnie białe płytki i na białe ściany.
Przeszli do salonu, gdzie na środku były wielkie schody, rozchodzące się na dwie strony.
Gospodarz poprowadził Luke'a obok nich, gdzie była wielki, brązowy, skórzany narożnik, a na nim koce. Przed kanapą był stoliki z brązowego dębu, a przed stolik mała komoda z jeszcze mniejszym telewizorem, co było dla Luke'a lekko absurdalne. Duża willa, mały telewizor? Raczej bogata osobą, by wolała plazmę na całą ścianę, a nie telewizorek, wyłowiony wręcz z lat osiemdziesiątych.

Westchnął cicho i tak jak gospodarz usiadł w pewnej odległości na kanapie.

- Nie przedstawiłem się. Michael Clifford. - uśmiechnął się i wystawił dłoń w jego stronę. Luke niepewnie uścisnął jego dłoń.

- Jestem Luke... - mruknął niepewnie. Clifford jakby czekał dalej aż powie nazwisko.
- Hemmings.

- Miło mi cię poznać, Luke. Co cię do mnie sprowadza? Bo wątpię, że jesteś normalnym szesnastolatkiem, wchodząc na tak niebezpieczne strony. - pokręcił głową Michael.

- Mam dwadzieścia lat. - mruknął Luke. Clifford zeskanował go od góry do dołu i pokiwał głową.

- Wybacz. Mój błąd. Więc, Luke? Dwudziestolatku? - Michael ewidentne się z niego naśmiewał. - Co tutaj robisz?

- Ja... mam zaliczenie niedługo.. pierwszego roku studiów. I... muszę przeprowadzić szokujący wywiad. - na policzku Luke'a wpłynął ewidentny rumieniec. Czuł się trochę z tym głupio. Lepiej to brzmiało w jego głowie.

Michael Clifford uniósł jedną brew. Szokujący? No to Luke ma to jak w banku. Zaliczy śpiewająco.

***

hejka znowu
na razie jest okay? co myślicie?

idę chyba zaraz na wrotki bo za bardzo mi się nudzi

idk może dzisiaj coś jeszcze później wstawie

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top