Rozdział 3

Isabelle POV

Jace mówi nam, że przez kilka godzin bacznie obserwował Tris, ale jedyne co zauważył to wizyta Sebastiana. Trochę się zdziwiłam, bo w ogóle o tym nie wspominał. To jego ciocia, ale nie spodziewałam się, że spędzają ze sobą dużo czasu. Babcia Tris i Caleb przez dłuższy czas się nie widzieli. Ja go zupełnie nie znam, widziałam go w swoim życiu może ze dwa razy.

W międzyczasie przychodzi Clary. Wydaje mi się, że od wieków nie spędziłyśmy razem czasu, więc postanawiam, że dzisiaj musimy to nadrobić.

- Dobra, chłopaki - zaczynam, bo nie chce mi się słuchać już ich wywodów dotyczących rzekomo opętanej babci. - Jakieś demony w pobliżu?

- Nie, nie było żadnego powia... - Alec nie kończy, bo mu przerywam.

- W takim razie ja i Clary spadamy - uśmiecham się i macham im na pożegnanie, po czym ciągnę za sobą kuzynkę.

>>>

- Gdzie idziemy? - Pyta Clary, kiedy wychodzimy z domu Aleca. Jest już ciemno, ale nie tak znowu późno.

- Spędzimy ten wieczór tak jak dawniej. Nie jako Nocne Łowczynie czyhające na demony, tylko jak zwykle nastolatki, którymi byłyśmy jeszcze niedawno - odpowiadam.

- Marzyłam o takim dniu już od dawna - wzdycha Clary. - Myślałam, że te czasy minęły bezpowrotnie.

- Coś ty. Pójdziemy do kina na jakąś beznadziejną komedię romantyczną, powzdychamy do aktora odgrywającego rolę głównego bohatera...

- A powinnaś to robić? Wiesz, teraz masz chłopaka... - zauważa Clary, po czym urywa na chwilę. - To nie jest dla ciebie dziwne? Wiem, że okazało się, że nie jest twoim bratem, ale przez całe życie tak myślałaś...

- Czasami jest trochę dziwne, ale mnie i Aleca od zawsze łączyło coś innego niż na przykład ciebie i Kevina. U was to jest czysta relacja między rodzeństwem, a u nas... nie wiem jak mam to określić, ale to zawsze było coś więcej.

- Ważne, że jesteś szczęśliwa.

- Jestem - przyznaję. - Teraz już wiem, dlaczego tak traktowałam wszystkich chłopaków. Po prostu żaden nie był w stanie dorównać Alecowi. Nieświadomie ich do niego porównywałam, przez co żaden nie dostał szansy na coś więcej.

- A jak zareagowali twoi rodzice?

- Tata o dziwo nawet dobrze, ale mama... Ona była kiedyś z Alekiem i teraz jest o niego zazdrosna.

Clary robi dziwną minę. - To trochę popieprzone, nie?

- Jak cała nasza rodzina - przewracam oczami. - Babcia Tris ponoć kiedyś kręciła z moim tatą, moja mama była z Alekiem... teraz ja z nim jestem...

- Powinniśmy iść na jakąś grupową terapię - śmieje się Clary.

Docieramy do kina i wchodzimy do środka. Filmy z repertuaru na pewno nie należą do mojego ulubionego gatunku - nienawidzę komedii romantycznych, zazwyczaj głośno je komentuję i obśmiewam. W filmie musi być akcja, albo jakaś tajemnica do rozwiązania, żebym się nie nudziła.

- Wybierzmy ten - wskazuję palcem na jakiś romantyczny film dla nastolatków. - Przynajmniej będę miała się z czego pośmiać.

>>>

Alec POV

Staram się ignorować swój telefon, który wciąż dzwoni lub powiadamia mnie o nowej wiadomości.

Tiffany nie potrafi odpuścić, jest strasznie uparta. Nie chcę mieć z nią do czynienia w sposób jaki ona by chciała. Teraz jest dla mnie jedynie matką mojej dziewczyny, nikim więcej.

- Czego chcesz?! - Odbieram w końcu, mocno zdenerwowany.

- Cóż za miłe powitanie - prycha Tiffany. - Chciałam cię zaprosić na rozmowę. Trochę źle zareagowałam na wieść o tobie i Izzy, więc chciałabym to naprawić.

- Nie trzeba.

- Trzeba, trzeba. Mógłbyś przyjść i z nami porozmawiać?

- Z nami?

- Ze mną i Tylerem.

- Kiedy?

- Teraz.

Patrzę na zegarek. Jest późno.

- Dobra, będę za jakieś piętnaście minut.

>>>

Kiedy docieram do domu Tiffany, pukam do drzwi i czekam aż ktoś mi otworzy. Robi to pani domu, która uśmiecha się do mnie szeroko.

- Cześć Alec.

- Cześć - wchodzę do środka. - Miejmy to za sobą, trochę się spieszę.

- Musimy jeszcze trochę poczekać na Tylera - odpowiada Tiffany. Coś zaczyna mi tu śmierdzieć... myślałem, że oboje już na mnie czekają... - Napijesz się czegoś?

- Nie, dzięki.

- Oj, przestań. Wiesz, że potrafię robić identyczne drinki jak te w Nieustraszoności...

Zgadzam się dla świetego spokoju. Tiffany idzie do kuchni i wraca po chwili, podając mi szklankę. Upijam łyk i rzeczywiście, poznaję ten smak. Czasami brakuje mi pojedynczych rzeczy z dawnego życia, lubiłem naszą frakcję i wolność jaką dawała. Ale teraz jestem jeszcze bardziej wolny... choć może nie do końca. Życie Nocnego Łowcy ma swoje ograniczenia.

Nagle coś zaczyna się zmieniać. Z mojego umysłu zaczynają wypływać wszelkie myśli.

- Co ty mi dałaś? - Pytam z przerażeniem.

- Chodźmy do sypialni, wszystko ci wyjaśnię...

Tiffany bierze mnie za rękę i tam prowadzi. Nie chcę tego, ale moje ciało w ogóle mnie nie słucha, jakby należało do kogoś innego.

Tiffany zostawia mnie na środku pokoju, po czym idzie zamknąć drzwi. Wraca do mnie, ściągając z siebie bluzkę. Wspina się na palce i zaczyna mnie całować. Nie chcę tego, ale nie potrafię się sprzeciwić.

- Co ty...?

- Nie tylko ty korzystasz z usług Magnusa Bane'a - puszcza mi oczko. - A teraz już przestań myśleć, mamy lepsze rzeczy do zrobienia - popycha mnie na łóżko i dobiera się do moich ubrań, pozbywając się ich. Moja głowa jest pusta, kiedy robię z nią to samo.

CDN.

PUCHAR JEST NASZ! ❤️❤️❤️🎉

1️⃣3️⃣ 🏆 ❗️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top