Rozdział 34
Isabelle POV
Alec zasypia bardzo szybko, ale ja nie potrafię. Wciąż myślę o tym co się stało i jest mi coraz bardziej wstyd.
Wyswobadzam się z objęć Aleca i wychodzę z łóżka. Zaczynam się pospiesznie ubierać i wychodzę z pokoju, rzucając ostatnie spojrzenie na pogrążonego w śnie Aleca.
W mojej głowie trwa wojna. Jedna Isabelle jest zażenowana i najchętniej zapadłaby się pod ziemię, a druga czuje się wspaniale po tym, od czym marzyła od dłuższego czasu.
Przespałam się z Alekiem. Moim przyrodnim bratem... Dla takich jak ja jest specjalne miejsce w piekle, w którym spłonę.
Kiedy chcę wyjść z domu, spotykam Thomasa. Próbuję zrobić obojętną minę, żeby nie poznał po mnie, co się stało. Stało się to, o co mnie wcześniej oskarżał.
- Już wychodzisz? - Pyta, o dziwo miłym tonem. To pewnie podpucha.
- Mam szlaban na wyjścia, więc nie byłoby dobrze, gdyby odkryli, że mnie nie ma - odpowiadam, wzruszając ramionami.
- Izzy, posłuchaj, chciałem cię przeprosić - zaczyna, a mi o mało co nie opada szczęka na podłogę. - Źle cię potraktowałem.
- Mówisz poważnie? - Patrzę na niego podejrzliwie.
- A wyglądam jakbym kłamał?
- Nie wiem. Chciałam ci jedynie powiedzieć, że to, że jesteś z Magnusem to nic złego. Każdy ma prawo do miłości. Babcia i dziadek na pewno by to zrozumieli...
- Dobra, ich w to nie wtrącamy - przerywa mi Thomas. - Co się tyczy ciebie i Aleca...
- Nie ma o czym rozmawiać - też mu przerywam, chyba zbyt gwałtownie.
- Ale dowiedziałem się od Magnusa...
- Muszę lecieć - rzucam i wybiegam na zewnątrz, zostawiajac zaskoczonego Thomasa.
>>>
Tris POV
- Wszystko w porządku? - Pyta Tobias, kiedy wraca z pracy z nocnej zmiany. Nie zmrużyłam oka przez całą noc. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo zupełnie nie pamiętam, co robiłam przez ostatnie kilka godzin.
Coraz częściej mi się to zdarza. Ocknę się w którymś momencie, nie pamiętając o tym, co działo się przez ostatnie kilka godzin.
Chwilami wydaje mi się, że zaczynam wariować, co nie byłoby dziwne po tym wszystkim, co w życiu przeszłam. Kto normalny wyszedłby z tego bez szwanku?
Eksperyment Chicago został zakończony, ale nigdy nie skończy się w naszych myślach. Możemy udawać, że przyzwyczailiśmy się do nowego życia, że teraz wszystko jest dobrze, ale to wciąż gdzieś w nas pozostaje i tak będzie już zawsze.
Czy mamy szansę na całkowite wyleczenie się z tego?
- Tak, dlaczego pytasz? - Odpowiadam, wymuszając uśmiech. Wydaje mi się, że Tobias zdążył zauważyć, że zachowuję się dziwnie. Nie mam zamiaru dokładać mu problemów, ma ich sporo w pracy. Zaginęło juz tyle dzieciaków, a on wciąż nie potrafi rozwiązać tej zagadki i się tym martwi.
- Bo nie śpisz - podchodzi bliżej. - Tris, co się dzieje? Możesz mi powiedzieć o wszystkim - dodaje, kładąc nacisk na ostatnie słowo. Co mam mu powiedzieć? Że zaczynam wariować? Że nie pamiętam co robię?
- Jestem zmęczona. Nie mogę spać w nocy - wzruszam ramionami. - Ale poradzę sobie. Nie musisz się o mnie martwić.
- Na pewno?
- Tak - dla uspokojenia całuję go krótko w usta. - Idź spać, pewnie sam jesteś wykończony.
- To prawda - przyznaje. - Położę się, ale ty też powinnaś odpocząć.
- Dam sobie radę. Dobranoc - ponownie się uśmiecham, a on niepewnie kieruje się w stronę sypialni.
Kiedy upewniam się, że śpi, mogę zdjąć maskę. Nic nie jest w porządku...
Słyszę pukanie do drzwi, więc podchodzę do nich i je otwieram. Na progu stoi mój bratanek, Sebastian. Często tu przychodzi, odkąd do nas przyjechał. Chyba brakuje mu rodziców, a ja jestem siostrą jego taty, więc lubi mnie odwiedzać.
- Hej ciociu - wita się. Z wyglądu jest bardziej podobny do Cary. - Mogę wejść?
- Jasne. Napijesz się czegoś?
- Herbaty - odpowiada.
Kieruję się do kuchni, a on podąża za mną.
- Siadaj - wskazuję mu krzesło.
- Ciociu, nie obraź się, ale wyglądasz na zmęczoną. To ty usiądź, a ja zrobię nam coś do picia - mówi. Zresztą jak zwykle...
To miły i uroczy chłopak. Caleb i Cara powinni być szczęśliwi, że mają takiego syna.
CDN.
JAK RIVERDALE MOGŁO SKOŃCZYĆ SIĘ W TEN SPOSÓB?! I KIEDY BĘDZIE TRZECI SEZON?!
😡😡😡😡😡😡😡😡😡😡😡😡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top