Rozdział 1
Blanka podeszłam do pokoju Dominika, delikatnie budząc go dotykiem na ramieniu.
- "Dominiku, czas wstawać. Koniec spania," powiedziałam, czując, jak w sercu rośnie napięcie związane z nowym dniem. Dominik otworzył oczy, zaspany, zapytał sennym tonem "Która godzina?"
- "7:00,"
odpowiedziałam nadając swojemu głosowi powagę. - "Czas się szykować. Plecak szkolny gotowy?"
"- Tak, mamo, ale mam dzisiaj wycieczkę!" Dominik oznajmił z entuzjazmem, a w jego oczach błyszczała radość. "Zgadza się, Dominiku," odpowiedziałam z powagą, "Na zieloną szkołę na pięć dni! Pamiętam, a wpłatę już zrobiłam. Szykuj się!"
Dominik gorączkowo przygotowywał się na wycieczkę, a ja udałam się do kuchni, gdzie Dawid z uśmiechem przygotowywał śniadanie
- . "Pysznie, kochanie! Co będzie na śniadanie?" zapytałam, czując zapach smażonych naleśników, który wypełniał pomieszczenie ciepłem. "Będą naleśniki, kochanie,"
"Świetnie, kochanie" odparłam z nadzieją. Gdy wszyscy zasiedli do stołu, delektując się śniadaniem, Dominik, z pełnym brzuchem, powiedział: "Tato, bardzo pyszne naleśniki! Będę za nimi tęsknić." odpowiedziałam z powagą w głosie , -Spokojnie synku jeszcze będziesz miał je dość i będziesz chciał co innego Dominik westchnął dodałam – tak będzie zobaczysz co nie znaczy, że nie pyszne są przepyszne kochanie Dawid odpowiedział wdzięcznym tonem głosu – Dziękuję odeszłam od stołu, odkładając talerz do zmywarki, myjąc dłonie i twarz zwróciłam się do Dominika – Dominik talerz do zmywarki i umyj dłonie i twarz, i szykuj się do wyjścia zawiozę cię, by autobus nam nie uciekł.
Dominik odpowiedział
Tak, mamo.
Dominik zrobił, co mu kazano, i po chwili dotarli na miejsce. Przed odejściem Dominika zwróciłam się do niego:
Słuchaj się nauczycieli, dzwoń co wieczór, uważaj na siebie i bądź grzeczny. I nie daj sobie w kaszę dmuchać, zrozumiano?
Dominik odpowiedział:
Tak jest, mamo!
Odpowiedziałam poważnie:
I to chciałam usłyszeć. Idź już.
Dominik spojrzał na mnie, jakby czegoś oczekiwał. powiedziałam ponownie
Idź, Dominiku, bo autokar odjedzie bez ciebie.
Po chwili Dominik dołączył do reszty dzieci i wszedł do autobusu. zastanowiłam się, czego Dominik od niej oczekiwał, patrząc na innych rodziców, którzy z czułością żegnali się z dziećmi. Pomyślałam
"O to chodziło Dominikowi? Nie, to absurd."
Gdy autobus zaczął odjeżdżać, pomachałam dłonią na pożegnanie, idąc do samochodu odjeżdżając do pracy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top