&14 .

Maksym niecierpliwił się czekając na dziewczynę.Od pół godziny siedziała w swoim pokoju ,postanowił sprawdzić co z nią.Wszedł bez pukania,Luiza stała w bieliźnie i próbowała zasłonić ciało sukienką.

-Nie nauczono cię że się puka zanim się wejdzie?

-To mój dom i mi wolno.

-Raczej twego kolegi.Możesz wyjść bo chce się przebrać.

-Chętnie ci pomogę,mam wprawę .

-Nie wątpię,a teraz zamknij drzwi z drugiej strony.

Po pięciu minutach wyszła w długiej sukience  i rękawach dokładnie ukrywających wszystkie rany.

Chwyciłem ją pod rękę zasiadając za stołem.
Sebastian spojrzał na nas nas nie mówiąc nic.

Pani Zosia kucharka która gotowała dla Sebastiana zgodziła się przyjść i przygotować obiad .

Luiza zjadła trochę zupy pomidorowej i kawałek piersi z kurczaka.
My pochłoneliśmy jedzenie głośno bekając.

-Zachowujecie się jak świnie.
Dziękuję za posiłek,pójdę się położyć.

Maksym odprowadzał ją wzrokiem dopóki mu nie zniknęła z pola widzenia.

-Chyba cię wzięło-powiedział Sebastian klepiąc mnie w  ramie.

-Zdaje ci się kolego.

-Widzę jak na nią patrzysz,przyznaj że podoba ci się ta dziewczyna.

-Skoro chcesz znać prawdę to tak.

-Wiedziałem-zaśmiał się odchodząc i zostawiając kolegę.

Luiza spała już parę dobrych godzin a ja w tym czacie trzymałem papiery które wyśle do mediów.
Zadzwoniłem do Antka dziennikarza w jednej z redakcji telewizyjnych.
Zgodził się przyjechać choć miał opory.Przypomniałem mu o długu który miał,teraz była doskonała okazja by wykorzystać tą znajomość.
Nie byłem głupi,zrobiłem ksera a oryginały zostawiłem dla siebie.
Obiecał że jutro będzie specjalny program w wiadomościach rannych.

Zostałem w domu tylko z Luizą,Sebastian zmył się idąc się odtresować i poderwać panienke.

Zazdrościłem mu bo sam dawno nie zaliczyłem a nie było możliwości i okazji choć miałem kobietę w domu.
Luize traktowałem inaczej,choć miała cięty język podobała mi się taka jaka jest.

Otworzyłem drzwi na taras,ciepły wiatr owiewał moje spocone ciało ,zdjąłem koszulkę i nalałem zimnego koniaku by schłodzić swoje ciało.Usłyszałem bose stopy i zobaczyłem Luize która stoi w roztrzepanych włosach.

Widziałem jak jej oczy skanują moją klatę.Uśmiechnąłem się na ten widok bo zawsze działałem na kobiety choć teraz zupełnie zrezygnowałem z siłowni.

-Chciałabym się wykąpać tylko boję się że zamocze opatrunki.

-Drugie drzwi na lewo,tam wszystko znajdziesz.Może ci pomogę?

-Nie jestem kaleka,poradzę sobie.

Po 20 minutach wyszła w mojej koszulce,nic innego nie miałem bo nie miałem kobiety w domu.
Włosy skryła pod turbanem,wyglądała tak gorąco że znowu mi stanął.

Zauważyłem przemoczony i przekrwiony opatrunek  na klatce piersiowej i nodze gdy szła do siebie.

-Luizo ty krwawisz -powiedziałem wystraszony.

-To dlatego tak mnie piecze,musisz mi pomóc bo sama nie dam rady .

W pokoju usiadła ostrożnie na krześle,przyniosłem wodę utlenioną,opatrunki jałowe i bandaże.
Gdy zaczęła odwiązywać bandaż na nodze ,rana nadal krwawiła.
Nachyliłem się by ją przemyć a potem założyłem czysty opatrunek i zabandażowałem.

-Teraz wyjdź, z resztą poradzę sobie sama.

-Nie,ściągnij koszulkę-powiedziałem patrząc prosto w jej oczy.

Zaczęła powoli zdejmować koszulkę,mój wzrok od razu powędrował na jej piersi.
Omiotłem jej sylwetkę widząc ją prawie nagą .
Luiza zaczerwieniła się widząc na co patrzę.
Uderzyła mnie pięścią w ramię,ocknąłem się po chwili.Moje ręce odkleiły opatrunek,długa rana ciągnęła się przez całą pierś z której wypływało o wiele więcej krwi.Przełknąłem ślinę i zabrałem się do pracy,na końcu przykleiłem opatrunek.
Podałem Luizie czystą koszulkę którą wziąłem po drodze ze swojego pokoju.

-Dziękuję -powiedziała ze łzami w oczach.

Szybko wyszłem mając w pamięci to co zobaczyłem,jej rany długo będą się goić.
Mam nadzieję że już jutro moja zemsta się spełni,Piotr trafi na długie lata do więzienia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top