Rozdział 1

Lea


11 lat temu...

Tato- krzyknęłam

Tato!!!- wrzeszczałam przez łzy, po dłuższym braku odpowiedzi z jego strony.

Nie mogłam go nigdzie znaleźć, chociaż szukałam przez długi czas, nie znalazłam go. Wczoraj zapytałam go o mamę, bo mówił, że przyjedzie niedługo, ale on tylko usiadł i powiedział mi ,że zasługuję na prawdę. Nigdy nie było mamusi przy nas, a listy do mnie pisał on sam, bo zmarła gdy ja się urodziłam, był to dla mnie szok i nie chciałam się do niego odzywać. ale w tamtym momencie wszystko mu wybaczyłam i chciałam go tylko odszukać.

Usłyszałam głośne dźwięki dobiegające z salonu, natychmiast zbiegłam na dół i wtedy ujrzałam osobę ,która miała kominiarkę na twarzy. Dostrzegłam tylko  czarne jak węgiel oczy, na początku tylko patrzyłam sparaliżowana strachem. Bałam się podejść bliżej, po krótkim czasie postać zniknęła. Pozostawiając coś na ziemi.

To był mój tata, który leżał w bezruchu,w plamie krwi, z nożem wbitym w serce. Zaczęłam płakać, nie wiedziałam co się stało, próbowałam go obudzić, ale było za późno. Z góry zbiegła moja ciocia, która odpoczywała w pokoju gościnnym , po długim wyjeździe  przejęta moim nagłym płaczem  i natychmiast wybrała numer na pogotowie,jednakże zanim zdążyła zadzwonić upadła na ziemię martwa. Nigdy nie zrozumiałam ,dlaczego ja przeżyłam, dlaczego mnie oszczędzili. Pamiętam to tak dokładnie, rodziny już nie było, a mój spokojny dom przestał istnieć.


Obecnie

W nowym miejscu trudno jest się odnaleźć, szczególnie w nowej szkole, gdzie nikogo nie znam. Rodzice powtarzają mi ,że będzie dobrze, że wszystko się ułoży. Ufam im i uważam za dobrych ludzi, biologiczni rodzice osierocili mnie gdy miałam 6 lat, nie miałam rodziny, więc trafiłam do domu dziecka, gdzie czekałam na adopcję, po zaledwie miesiącu miałam już dom. 

Moja obecna rodzina jest mała , jestem tylko ja i moi rodzice, nie zapominając oczywiście o moim kocie Flu, który ma dwa lata i jest biały w czarne łaty. Z poprzedniej szkoły mam dwie przyjaciółki, ale od miesiąca nie utrzymujemy kontaktu. 

Do szkoły weszłam, jak zawsze spóźniona, znalazłam drogę na sale gimnastyczną, gdzie miał odbyć się apel, otworzyłam drzwi i odetchnęłam z ulgą. Wszyscy jeszcze stali na wyznaczonych miejscach, i nie było dyrektora. Ustawiłam się pod klasą 2M i czekałam ,aż ktoś zaszczyci nas swoją obecnością. 

Bawiłam się moim wisiorkiem, który przypominał mi o moich biologicznych rodzicach. Pióro symbolizowała mamę, a księżyc ojca, nie wiem dlaczego, dostałam go akurat w przeddzień jego śmierci. Zanim umarł  powiedział ,że te symbole mnie chronią, więc nosiłam je. 

Zamyśliłam się trochę, rozdrapując przeszłość, gdy do sali weszła wysoka kobieta około 1,9 m wzrostu i przemówiła:

-Witam, wszystkich tutaj zebranych, w tym roku matury klas 3 - egzamin dojrzałości. Nie zapominajmy również o tym, że czas w szkole to najpiękniejszy czas w waszym życiu, życzę wam wielu przyjaciół i sukcesów, a teraz możecie się rozejść do klas.

Wow, szybko jej poszło, całe szczęście ,że nauczyciele przedstawiali się tylko klasą 1 , a nie nam. Poszłam za klasą,  tym momencie ktoś zerwał mi łańcuch, poczułam dziwny chłód, odwróciłam się.

- Co ty robisz do jasnej cholery, oddaj mi go - wywrzeszczałam do wysokiego chłopaka, który zabrał mi łańcuszek.

Ludzie z klasy stanęli w bezruchu.

- Chyba nie wiesz z kim masz do czynienia- odezwał się i przewrócił oczami.

- Wiem, z debilem co nie szanuje własności innych osób-odparłam i zbliżyłam się do niego

- Jak ty mnie nazwałaś?! - krzyknął sfrustrowany.

- Debilem, proste- wzięłam mu łańcuch i trzymałam w dłoni.

Co dziwne, on chwycił go swoim rękawem ,a nie dłonią, więc z łatwością go zabrałam.

- Ty...

W tym momencie do klasy wszedł wychowawca, poprosiłam go by on mnie przedstawił, bo ja nie chcę tego robić, nie wstydziłam się po prostu, nie chcę robić z siebie błazna.

- Dzisiaj do klasy dołączyła nowa uczennica Lea, chciała tylko wspomnieć ,że wisiorek jest dla niej ważny i aby nikt go nie zrywał - powiedział uśmiechając się

Świetnie, przeczytał co napisałam mu na tej kartce, już go lubię, ja tylko spojrzałam na  tego chłopaka i posłałam mu szyderczy uśmiech, a on pokazał mi język- dzieciak podsumowałam. 

Wychowawca rozsiadł nas, co za świnia, chciałam siedzieć sama. Kazał usiąść mi w piątej ławce od ściany, i patrzył długo na klasę, jego wzrok stanął na tym chłopaku, tylko kurwa nie on. 

- Argon- zaczął nauczyciel.

- Co- odpowiedział obojętnie, bo gadał ze swoim kolegą, więc oczywiście nie wiedział co się dzieje.

- Usiądziesz z Lea - odparł i wskazał mnie.

- Ja nie chcę z nim siedzieć-odpowiedziałam jak trzyletnia naburmuszona dziewczynka.

-Spokojnie ,wiem ,że Argon zabrał ci twoją własność, więc póki się z nim nie dogadasz, będziesz siedzieć z nim - powiedział.

Chłopak przełożył torbę przez ramię i usiadł koło mnie.

Nauczyciel porozsadzał resztę klasy, a ja postanowiłam się odezwać:

-Hej - powiedziałam niepewnie.

- Hej - odpowiedział

-Nie masz zamiaru mnie przeprosić?- zapytałam po dłuższej chwili

-Nie - uśmiechnął się.

-Dlaczego?- dopytałam i spojrzałam na niego

- Bo mi to pasuje - odpowiedział i spojrzał mi głęboko w oczy

- Ale co? - lekko przechyliłam głowę, miałam wrażenie ,że z moich oczu umiał wyczytać wszystko.

- No wiesz, im bliżej jesteś... -pochylił się lekko w moją stronę, a ja czułam jakbym popadała w trans

W tym momencie, nauczyciel ogłosił, że mamy wyjść z klasy, jesteśmy wolni. Poprosił mnie i Argona na chwilę do siebie. 

- Jutro pokażesz twojej nowej koleżance szkołę, nie słyszę sprzeciwu.

- Dobrze - odpowiedział spokojnie

Bardzo zdziwiła mnie jego reakcja, najpierw zrywa mi łańcuch, jest opryskliwy ,a potem rozmawia ze mną i  jest miły.

Argon

Świetnie, o to mi chodziło, ja zyskam moc, szkoda ,że ma ten cholerny łańcuch, mam o wiele trudniej, ale lubię wyzwania. Po rozmowie z Fidżem, dziwne ma imię. Wróciłem do domu i ku mojemu zaskoczeniu, siedem domów dalej mieszkała Lea. Nie wierzyłem ,że będzie aż tak łatwo, mam ją w sobie tylko rozkochać, i wydać. Demony mają bardzo łatwo, bo są tworzone,  jak przynęty, po prostu idealnie, mają idealny wygląd, aby zabić swoje ofiary.

Nie jest taką kobietą co leci na wygląd, szkoda. Nie wiem dlaczego, mój wygląd jest jak magnez i każda dziewczyna na mnie leci, dlaczego więc nie ona?


---

Dajcie znać co sądzicie, gwiazdki motywują do pisania :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top