**5**
~Julie~
Gdy tylko weszłam na górę do swojego gabinetu podbiegłam do okna i uśmiechając się do siebie patrzyłam na Harrego, który teraz znów pracował w ogrodzie naprzeciwko. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zdziwiona zobaczyłam, że to Nick. Cholera, nie teraz. Możesz popsuć mi humor kiedy indziej. W końcu po którymś razie z kolei zrozumiałam, że to coś ważnego i odebrałam.- Halo- powiedziałam zdenerwowana. - Julie Ella twierdzi, że dzieje się coś dziwnego, przyjedź do mnie, mi nie chce niczego powiedzieć, to znaczy... napisać- odparł wystraszony i zaniepokojony Nick.- Dobra będę za godzinę- odparłam i poszłam do Maji. - Cześć, sorki, że ci przeszkadzam - odparłam wchodząc do znudzonej gazetą Maji, która gdy tylko mnie zobaczyła rozpogodziła się.- Wchodź, nie przeszkadzasz- odparła. Świetnie. Nieźle się zaczyna.- Mam prośbę mogłabyś mnie zastąpić za godzinę?- zapytałam, a ona spojrzała na mnie i po chwili westchnęła. - Co zapomniałaś o sukience na wesele?- zapytała, a ja spojrzałam na nią zaskoczona- Skąd wiesz?- zapytałam, a ona roześmiała się- Cała ty- odparła- Dobra idź - dodała i teraz to ja uśmiechnęłam się promiennie.- Kochana jesteś- powiedziałam i ruszyłam do wyjścia. - Następnym razem liczę na rewanż- odparła, a ja nie odwracając się już powiedziałam- jasna sprawa- potem wyszłam z jej gabinetu. Godzina szybko minęła i chwilę później jechałam taksówką do Nicka. Otworzył zanim zapukałam. Dziwne. Nie stał przy drzwiach. A. No tak- pomyślałam- Dzięki Ella- odparłam i ruszyłam do salonu. Na stoliku leżała kartka i długopis. Spojrzałam na nią. Ella zostawiła już dla mnie wiadomość. ~ Julie włącz telewizor~. Zrobiłam to o co prosiła. Na pierwszym lepszym kanale usłyszałam ~ W Nowym Yorku piękna kobieta o lśniących skrzydłach ratuje mężczyznę spod kół pędzącego samochodu~. Przełączyłam. ~ Pijanemu nastolatkowi z Meksyku ukazuje się anioł, czyżby zbliżał się koniec świata?~. Byłam zszokowana tym co zobaczyłam- Ella o co tu chodzi? - zapytałam, a wtedy do pokoju wszedł Nick.- Anioły się buntują, bo Harry dostał szansę o której sami marzą- odparł, a ja spojrzałam na niego smutno.- Co teraz będzie?- zapytałam. Długopis stuknął o blat stołu. Spojrzałam na kartkę.~~ Musisz rozpić Harrego i pozwolić, by poprowadził samochód~~. - Mam mu dać zginąć? Oszalałaś?- zapytałam, a potem spojrzałam na Nicka.- Nie zrobię tego, nie dam zginąć Harremu- powiedziałam i znów usłyszałam dźwięk rzucanego długopisu.~ Tylko tak można zapobiec tragedii, chcesz, żeby piekło zatriumfowało i wszyscy ludzie zaczęli się nawzajem mordować?~. Usiadłam na fotelu i zaczęłam płakać. Nick podszedł do mnie i pogłaskał po głowie chcąc pocieszyć. - Nie chcę, żeby on zginął- wyszeptałam. - Tak trzeba Julie- odparł Nick, a ja westchnęłam. - Ella ile mam czasu?- zapytałam. Długopis stuknął o blat. Podniosłam kartkę. ~ Góra dwa tygodnie~. - W porządku, w takim razie nacieszę się nim jeszcze, a potem zrobię co muszę- odparłam zapłakana i wstałam ruszając do wyjścia. - Poczekaj odwiozę cię- odparł Nick i chwycił kluczyki z komody. Nie sprzeciwiałam się miałam już plan i wiedziałam, że jeśli się powiedzie to stracę Nicka i mamę na zawsze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top