Rozdział IV
To nie mógł być przypadek; takie rzeczy nie działy się przypadkiem nawet w największych zbiegach okoliczności. To była przemyślana, dopracowana prośba która została zaakceptowana z powodów dalekich od rozsądnych.
Hatake miał podejrzenia kto był jej adresatem.
- Nie sadze by ostrzenia była tak duża grupa do misji dyplomatycznej, w dodatku z wioską z która jesteśmy w dobrych stosunkach od LAT. - Jonin wyjaśnił spokojnie. Dwoje Chunin'ów i genin stali za nim, jakby znów byli grupą 11 dzieciaków z swoim mistrzem. Nie byli. Świat już spisywał ich legendy.
- Nazwij to więc wycieczką, nie misją, ale skład nie zostanie zmieniony. - Blondynka uśmiechnęła się, a w jej oczach pojawił się figlarny błysk.
Kiedy tydzień po incydencie zaproponowano mu poprowadzenie misji, ucieszył się, że może oderwać się od całych dni niezręczności jaka panowała między nim a Naruto. Kiedy tydzień po incydencie zaproponowano mu misje zgodził się bez chwili wahania.
Oczywiście, życie znów z niego zakpiło, uśmiechając się w ten swój wyjątkowo paskudny sposób, podrzucając mu swój wielki plan.
Plan mający na celu całkowite popadnięcie w obsesje na punkcie pewnego blondyna.
- Wyruszycie jeszcze dzisiaj, pamiętajcie by ubrać się cieplej, to zimy kraj. - Oddaliła ich machnięciem ręki.
Cóż, „zimny" było pewnym niedopowiedzeniem.
###
Oczywiście, każdy wziął do siebie słowa piątej Hokage, każdy prócz Naruto.
Blondyn trząsł się niemiłosiernie od 15 minut, szczękając zębami i pocierając ramiona, starając się zapewnić sobie odrobine ciepła. Gdy szczekanie zaczęło być wręcz nieznośne, Sakura zabrała głos;
- Czemu się tego spodziewałam? - Różowowłosa spytała, patrząc na trzęsącego się blondyna w sposób w jaki patrzyła na niego gdy byli dziećmi. Ich relacja w końcu niewiele się zmieniła; prócz postępów w związku między Sakurą i Sasuke, który zdawał się ją teraz nawet lubić, a nie tylko tolerować, dalej byli tymi samymi jedenastolatkami, z ich pierwszego drużynowego spotkania. - Miałeś jedno zadanie... - Westchnęła i wyciągnęła rękę by przyłożyć mu ją do policzka. Zmarszczyła brwi po czym delikatnie potarła jego skórę, by ją rozgrzać - nie ważne, cofnijmy się, jakieś pół godziny temu mijaliśmy małą osadę, może damy radę kupić tam coś do ubrania.
- N-nie, Sakura-chan, nie trzeba. - Zaszczekał zębami. - Po prostu chodźmy dalej.
Sasuke spojrzał na niego krytycznie stając obok Haruno.
- Jeśli pójdziemy dalej, zamarzniesz za kilka minut, kretynie. Sakura ma racje, po prostu zawrócimy. - Skrzyżował ręce na piersi.
Naruto spojrzał na nich z niepewnością i wstydem w oczach którego Kakashi dawno nie widział i zrozumiał, że blondyn wcale o niczym nie zapomniał.
Po prostu z jakiegoś powodu nie mógł wziąć niczego cieplejszego i z jakiegoś powodu nie mógł pozwolić siebie na cofnięcie się by kupić płaszcz.
A potem przyłożył palce do grzbietu nosa.
No tak, Naruto był bestią, wiec jego dom został splądrowany i zniszczony gdy go nie było, a fakt, że dalej był geninem nie pozwalał mu zarobić wystarczająco dużo by pozwolić sobie na jedzenie na mieście, a co dopiero na nowe ubrania.
Mógłby zapłacić za ciuchy Naruto, ale wiedział, że blondyn nie zaakceptowałby podarunku. Postawienie mu ramenu raz na jakiś czas to jedno, ale kupno ubrań to zdecydowanie inna sprawa.
Kakashi podszedł do niego i owiną go swoim płaszczem przytulając zmarznięte ciało do swojego w geście troszeczkę zbyt czułym by uznać go za ojcowski.
- Chodźmy dalej. - Powiedział po prostu a nikt tego nie zakwestionował.
Może ta wycieczka nie była planowana ani pożądana, może między nim a Naruto dalej było niezręcznie, ale posiadanie go tak blisko sprawiało, że Kakashi czuł się o niebo lepiej.
- Jeśli pozwolisz mi się ponieść będzie łatwiej się poruszać. - Wyszeptał blondynowi do ucha, a ten zarumieniwszy się skiną głową. Młodszy nieśmiało oplótł ręce wokół szyi Hatake i podskoczył, oplatające nogi wokół jego bioder. - Dobry chłopiec. - Poprawił go, podnosząc za uda i dopiero wtedy zdał sobie sprawę co zrobił, co powiedział.
Blondyn był czerwieńsze niż pomidor, niczym w jego wcześniejszej wizualizacji książki. To był odcień czerwieni który szarowłosy uznawał za swój ulubiony.
- Sensei, jeśli nie chcesz bym wbijał w ciebie swoją erekcje całą drogę, powstrzymaj się proszę od takich komentarzy. - I, na mędrca, Hatake zaczął rozważać czy chce się powstrzymywać.
Kolejne pół godziny minęło im w ciszy a na horyzoncie zaczęła malować się wioska, do której zmierzali.
- Pójdę już sam. - Naruto stwierdził powoli schodząc z zamaskowanego ninja. - Dziękuje Sensei.
Wyglądał jakby miał zamiar pocałować go w policzek, ale zamiast tego wyszeptał mu do ucha;
- Strona 79, to mogło się tak potoczyć. - I pobiegł, rzucając wyzwanie swoim kolegom z drużyny. Pobiegł a Kakashi staną jak wryty, bo książka w jego kieszeni zaczęła nagle ważyć tonę.
Ten dzieciak będzie jego zgubą. - pomyślał, doskonale zdając sobie sprawę, że już nią był.
Pobiegł więc za nimi, odkładając problem na stertę myśli. Może blondyn był uosobieniem jego fantazji seksualnych, może był nim zauroczony, ale jasne było, że dążyli do nieubłagalnego zbliżenia. Zajmie się tym później, sam, w zaciszu swojego domu. Na razie będzie udawał, że nie napotkał żadnego problemu.
W końcu sex to czasami tylko sex. Kakashi był przystojny i miał wiele sytuacji w których ktoś chciał się nim przespać. To nie było nic nadzwyczajnego.
Tylko sex.
- Jesteś za wolny, Sensei! - Niebieskooki uśmiechną się do niego, jego oczy błyszczały gdy wymawiał jego tytuł i wyglądał prawie uroczo. - Przegrany stawia kolacje.
Chociaż nie. Naruto wcale nie był uroczy.
- Dobra dobra, najpierw misja, potem przyjemności. Sakura-chan, jeśli zechcesz czynić honory? - Różowowłosa skinęła głową i zapukała do wielkiej bramy, była drewniana, gdzie niegodziwe wzmocniona metalem i zdecydowanie pasowała do mroźnego klimatu. Wyglądała jak brama twierdzy i może rzeczywiście sama wioska była budowana na kształt jednej, bo na murach widać było wyposażonych w łuki wojowników.
Za przesuwaną kratą w drzwiach ukazały się ciemne oczy. - Jesteśmy delegacją z Konhagakure, mówimy w imieniu piątej Hokage.
Brama otworzyła się, a później wszystko działo się niesamowicie szybko. Dostali zakwaterowanie w niedaleko mieszczącej się karczmie, Sakura porwała demokracja a Sasuke i Naruto towarzyszki jej, niczym osobiści Anbu. Gdyby nie wiedział ze z ich trójki to Naruto aspiruje na stanowisko przywódcy liścia bez zastanowienia uznałby, że tak właśnie wygląda ich przyszłość.
Z Sakurą jako Hokage i tą dwójką jako jej ochroną wioska prawdopodobnie nigdy nie musiałaby się niczego obawiać.
- Powinieneś odpocząć, Sensei-San. - Mężczyzna który ich oprowadzał spojrzał na niego uśmiechając się zalotnie. Nawet nie znał jego imienia... - Jeśli chcesz mogę pomoc ci się odprężyć.
Hatake zamkną mu drzwi przed nosem. Jeśli o niego chodziło, to miał już pomysł JAK zamierzał się odprężyć i zdecydowanie nie potrzebował towarzystwa nieznajomego. Nie, gdy posiadał tak cenny dar jak książka i tak cenną informacje jak numer strony.
To tylko fantazja - musiał sobie przypomnieć. - fantazja, która nic nie znaczy.
Nie wiedział, kogo próbuje przekonać.
###
Bez większego zastanowienia przekartkował na odpowiednią stronę. "Do wypróbowania" gapiło się na niego z góry strony, a on nie mógł oderwać wzroku od tego napisu. Wiedział, że była to scena z gorących źródeł, pamiętał ją bardzo dobrze, powoli odtwarzając kolejny krok co noc przez cały wcześniejszy tydzień.
To mogło się tak potoczyć - Naruto odezwał się w jego głowie. - To moglibyśmy być my.
Odchrząkną, rumieniąc się. Jego oddech był ciężki, gdy wzrok w końcu spoczął na właściwej treści, a nie na adnotacji którą zostawił mu blondyn. Czy on też myślał o nim, gdy pierwszy raz przeczytał tę scenę? Czy był już w połowie twardy, gdy zaczął czytać?
Czy wiedział jak będzie na niego działać?
To nie było w stylu Naruto jakiego znał, ale w końcu młodszy zmienił się po powrocie z treningu. Wrócił silniejszy i doroślejszy, plan misji jaki wymyślił, bo na pewno był on pomysłodawcą, był czymś godnym uznania. Pomysł dania mu książki też, jeśli dążył do przespania się z nim.
Bo dążył na pewno, gdyby Naruto wiedział, że już dawno mógł to zrobić... Jak by zareagował, gdyby dowiedział się, że Kakashi już został przez niego uwiedziony? Bo Hatake już przepadł. Przepadł w momencie w którym mieli swoją pierwszą "randkę" jak to powiedział Naruto.
- Cholera. - Zaklną gdy w końcu coś w jego lekturze zaczęło się dziać. Powoli rozpiął rozporek wyjmując z bokserek swojego na wpół twardego penisa.
Naruto znajdywał się między nim a ścianą. Nieśmiało patrząc w górę, aż ich spojrzenia się spotkały.
- Kochanie, nie powinieneś mnie drażnić. - Mrukną kładąc rękę na tali blondyna. Jego kolano znalazła drogę do krocza młodszego, delikatnie napierając by ten rozstawił szerzej nogi.
- Ach. - Niebieskooki sapną, jego ciało wygięło się w łuk, a Kakashi wykorzystał ten moment by przycisnąć jego talię bliżej siebie. Nachylił się do pocałunku a blondyn bez zastanowienia zarzucił mu ręce na szyję by złączyć ich usta. Całowali się powoli, młodszy napierał na niego gdy tylko wyczuwał że szarowłosy chce przerwać pocałunek, ocierając przy tym ich erekcję o siebie w przyjemnej stymulacji. - Kakashi ja...
- Ciii... - To nie wystarczało. Fizyczna stymulacja nie gasiła pożądania, a Kakashi jękną pragnąc więcej. Przez chwile ich ciała poruszały się w swoim własnym rytmie, szukając ukojenia. - Nie możemy, nie mam... - Nawet jeśli odbiegało to od fikcji w książce wydawało się bardziej właściwe, bardziej ich.
Naruto zamkną jego usta kolejnym pocałunkiem.
- Nie obchodzi mnie to, chce tego, chce ciebie. - Blondyn ani na chwilę nie dorwał od niego oczu i na mędrca... Hatake oddał by wszystko by znaleźć się jeszcze bliżej, by być w nim i kochać się z nim w sposób w jaki nigdy nie był z nikim innym. Chciał wszystkiego co Naruto zechciałby mu ofiarować i pragną mieć pewność, że Naruto pozwoli mu kochać się w ten niewłaściwy sposób. - Proszę...
Kakashi delikatnie uniósł jedną nogę blondyna, robiąc sobie leszy dostęp do jego tyłka. Niebieskooki położył mu głowę na ramieniu, całując jego szyję.
- Możesz mnie ugryźć, jeśli potrzebujesz. - Roześmiał się i naparł na otwór, który opatulał jego palce tak ciasno, że Hatake obwiał się, czy to na pewno się uda. - Wpuść mnie kochanie, rozluźnij się... - Szeptał mu do ucha, upewniając się, że blondyn czuje na sobie jego ciężar.
Tak bardzo pragną znaleźć się w środku.
Blondyn chwilę lizał jego szyję, skupiając się na miejscach w których czuć było jego przyspieszony puls. Naruto rozluźnił się odrobinę, dzięki czemu szarowłosy mógł wcisnąć drugi palec. I niespodziewanie go ugryzł.
Kakashi sapną, przyciskając go do ściany jeszcze bardziej.
- Nieznośny mały bachor. - Skomentował i poruszył pacami naprzemiennie. Naruto jękną na to.
- Pospiesz się i już we mnie wejdź! - Żachnął się, niczym małe dziecko, któremu odebrano zabawki. Kim był Kakashi, by mu odmawiać?
Podniósł go za uda. W wodzie było to o niego łatwiejsze przez co bez problemu mógł przytrzymać go jedną ręką. Jego palce wbijały się w skórę blondyna, pewnie zostawiając tam ślady na kolejne kilka dni.
To nie miało teraz znaczenia.
- Tak bardzo zdesperowany... - Mrukną gdy poczuł, jak dziura blondyna pulsuje przy jego penisie, zaciskając się na niczym. - Tęskniłeś za swoim sensei'em?
- T-tak, sensei. Tak bardzo... Och błagam... - Blondyn wbił swojego penisa w jego brzuch, szukając stymulacji. Woda szybko zmyła preejakulat, który po sobie zostawił zdecydowanie zbyt szybko.
- O co prosisz? - Zapytał. Oboje byli w pełni świadomi, że jedynie się z nim bawi, krążąc swoim penisem wokół otworu młodszego jedynie bardziej się pobudzał. - Czego chcesz, Naruto?
- W-wiesz, czego! - Blondyn warkną.
- Nie. Nie wiem, musisz mi powiedzieć bym mógł ci pomóc. - Polizał płatek jego ucha. - No już, kochanie. Czego chcesz?
- Chce ciebie, chce twojego kutasa we mnie. - Wymamrotał.
- Wybacz, nie dosłyszałem, możesz... - I blondyn chwycił go za włosy, ciągnąc do tyłu, przez co oboje wylądowali w wodzie. Kakashi wykurzył się pierwszy, dalej trzymając blondyna który teraz... Och kurwa. - Tak niecierpliwy. - Sapną. Znajdował się w środku.
Wstał, upewniając się, że młodszy poczuje wbijającą się w niego erekcje i przez przypadek z niej nie spadnie. O nie, nie było już odwrotu.
- Mały, przebiegły lis. - poruszył biodrami na co Naruto sapną. - Nie mogłeś poczekać nawet minuty dłużej.
- Ach... Ha! - niebieskooki jęczał gdy szarowłosły co chwilę podnosił go i opuszczał na swoim penisie. -I kto to mówi? Sam nie mogłeś się, AH! - Dłonie Kakashi'ego zacisnęły się odruchowo, ciało Naruto było ciałem wojownika, nie było miękkie ani delikatne, za co był obecnie cholernie wdzięczny. Nie wiedział, jak w tej sytuacji miałby się powtrzymać. Pragną poczuć całe ciało Naruto, każdy zaciskając się mięsień, wydobyć z niego każde sapniecie, każdy jęk. Chciał wszystkiego.
Podszedł do ściany do której przyciskał wcześniej blondyna i oparł go na niej, przyciskając swoje ciało tak mocno jak mógł. Penis blondyna ocierał się o jego brzuch z każdym ruchem bioder, z każdym wbiciem erekcji głębiej.
I boże, był tak blisko.
- Ach, sensei... Kakashi-sensei. - Blondyn zawodził. Jego orgazm był blisko i jedyne co mogli teraz zrobić to gonić za swoją przyjemnością. Spojrzeli sobie w oczy, dłoń boldyna zacisnęła się na jego karku by przyciągnąć go bliżej gdy po raz kolejny wymówił jego imię. Hatake przysuną się bliżej i powolniejszym ruchem niż wcześniej wbił się w gorący żar. Naruto złączył ich usta w pocałunku. Zatracili się w sobie nawzajem gdy ich oczy się spotkały.
Naruto Uzumaki szczytował z jego imieniem na ustach i Kakashi wiedział, że to było to, czego chciał doświadczać do końca życia. Wszedł w niego o raz ostatni, gdy jego własny orgazm nadszedł, dalej poruszał lekko biodrami gdy ich oczy ponownie się spotkały.
- Kocham cię. - Kakashi mrukną.
Książka została rzucona o najbliższą ścianę. Hatake poderwał się z łóżka sapiąc niekontrolowanie. Nie, nie mógł go kochać, to miał być tylko sex. Fantazja...
Ale tak bardzo kochał te niebieskie oczy...
KochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCięKochamCię.
Wybiegł zostawiając otwarte drzwi.
~2222-słów~
U w i e l b i a m gdy postacie uciekają gdy nagle zdają sobie sprawę z swoich uczyć XDD. Kto wie ten wie ;)
Do następnego Kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top