gdzies pod koniec października

bylem sb w jakims domu naprzeciw jakiegos kosciola na wzgorzu i niedaleko byl cmentarz, trzeba bylo tylko zejsc z tej górki i w prawo od kosciola, czyli lewo od mojego domu trzeba bylo pod gorke znowu sie wdrapać trcohe i byl sb cmentarz. no i w tym domu bylem ja, rodzinka od strony mamy i rodzinka od strony taty, ta najblizsza czyli siostry, bracia z mężami i żonami no i babcia od taty. był pogrzeb dziadka od strony mamy i jej rodzina poszla do kosciola a ja z rodziną taty (bez niego bo poszedl z mama) bylem w domu, bo n chcialem przezywac tych emocji a ciotki sie jeszcze szykowaly. jeszcze wujek probowal mn namowic zebym poszedł, ale n bylo szans. dom mial 2 pietra i parter, poszedlem na 2 pietro, gdzie byly 2 pokoje i 1 lazienka i wbijam do jednego pokoju i widze babcie w stroju Frankensteina tańczącą italodisco. zesralem sie ze smiechu, ale tez przerazilem, czemu moja babcia przebrala sie za Frankensteina i tanczyla italodisco? ciotki sie tez smialy i dalej malowaly i inne takie. przez okno w drugim pokoju zauwazylem, ze juz idą z urną na cmentarz, ale dopiero schodza wiev pomyslalem, ze moze zdążę. powiedzialem ciociom, a one przytaknely mi i chciały pojsc ze mna. niestety frontowe drzwi byly zablokowane, wiec szukalismy innego wyjscia. znalezlismy na parterze albo 1 pietrze jakies biuro, taki pokoj co tam sa wszystkie papiery i czasami tam wchodzi twoj stary zeby popracowac. biuro tez bylo zamkniete, ale mialo szklane drzwi, latwe do rozbicia. na i mlodsza z cioci wzielismy tą starszą jak w bajkach i jej głową rozbiliśmy wejscie do biura. za biurkiem byl balkon, wiec wyskoczylismy przez niego i pamietam ze bieglismy w strone ludzi maszerujących na cmentarz. obudzilem sie nwm czy zdążyłem

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top