18.03.2023
generalnie to na samym poczatku chce tylko dodac ze to bylo kilka snow ale kazdy byl ze soba polaczony i np poczatek snil mi sie na koncu ale bylo tam jakies przejście z powrotem do srodka snu.
jeszcze taki spoiler warning jojo part 3
to brzmi jakby dzialo sie w jakis wtorek a najblizszy jest tez dniem wagarowicza, woec uznajmy ze moj sen ma miejsce w dzien wagarowicza. spieprzam se z lekcji z kolezankami i tak łazimy po naszym miescie, ale uznalismy ze trch niebezpiecznie bp ktos z naszych nauczycieli moze tu byc, więc wsiedlismy w pierwszy lepszy autobus i wysiedliśmy na jego ostatnim przystanku. troche mn zdziwilo ze miejski wyjechal gdzies za granice, ale kolezanki były spokojne to ja tez sie uspokoilem. wysiedlismy w jakichs indiach czy gdzies tam, ale one i ja przy nich wciaz na chillku. wgl w tym śnie jedna z tych kolezanek byla moja dziewczyną, wiec w tych indiach tamte dwie szly za nami, a ja z moją dziewczyna szliśmy przodem. generalnie to calkiem sporo ludzi i sie baliśmy troche, dlatego trzymalismy sie za ręce. w pewnym momencie przeszla jakas potezna fala ludzi i rozdzielilo nas (spojler, do konca snu juz ich n odnalazlem). probowalem ich szukac ale na marne i stwierdzilem ze wsm wywalone i se pozwiedzam. chcialem isc na taka jakby kolejke czy jak to sie nazywa (taka jakby kolejka tylko ze ona jest na linach wysoko nad ludzmi jakby sie latało), stanaldm w kolejce do tego czegos a o bilet sie n martwie bo jestem sprytny i cos wymysle. nagle slysze jak jakis stary dziad drze morde i wgl chyba oszalal i 5 wielkich chłopów wbija sie w kolejke i prosi zeby ich puscili bo to bardzi wazne. gdy im sie przyjrzalem to cos mi dzwonilo w glowie n wiadomo w ktorym kosciele, ale ominalem moje podejrzenia czy cos, przeciez to idealny moment na wbicie sie za darmo na przejazdzke. ta kolejka do zjedzania byla calkiem spora wiec na spokojnie zmiescilibysmy sie i jeszcze jakies 3 osoby. wchodze razem z nimi n zauważony i wgl sie cieszs bo mi sie udalo, typo puscil nasza kolejke i nikt mn n widzi slay. w koncu 5 chłopów uspokoilo sie, wtedy tez zobaczyłem ze mają pieska, i zaczeli zajmowac miejsca a ja sie kinda osralem bo n wiedza ze ja tam jestem, ale ok cos wymysle na szybko. oni usiedli, ja tez (siedzialem na przeciwko dziada) i oni tak patrza na mn i ovzy wytrzeszczają, ze co ja tu robie a ja takie noeloelo. cos tam nazmyslalem i przyjęli, mowili zeby n isc z nimi bo to niebezpieczne i wgl ale w koncu sie zgodzili. zrobili jakis test czy mg widziec standy, ale n widzialem ale moglem wyczuc ich obecność tylko w malym promieniu tak do 6-9 metrow(lotafak). patrzyliśmy przez okna kolejki, ja tak po prostu, oni jakby czegos lub kogos szukali. zauwazylem jakiegos dziwnego typka i mowie ze cos mi z nim smierdzi i oni patrza a to byl ten ślepy ziomek z 25 odc. oni sie osrali a ja byłem jak, wyciagam wiatrówke zza pleców i strzelam do typa w ramie bo w ostatniej chwili dziad krzyknal zeby go n zabijac. jakos zeszliśmy do niego i probowali wyciagnac od typa jakies informacje, ale ten stwierdził ze nie i sie wkurzylem wiec strzelilem jezzczs raz ale w łeb. później wędrowaliśmy przez te indie i zaczynalem sie zaprzyjaźniać z nimi, w koncu przypomnialem sobie ze stary dziad to Józio i sie zesralem, tez z nim najbardziej sie dogadywalem. bylem troche jak ta anne tyle ze ja simpowalem do starego a ona do wnuka. oni juz uznali mn za czlonka ekipy i brobili mn jak cos sie dzialo. nagle ktos mn porwal kiedy sie rozdzielilismy i zabral do jakiejs ciemnej uliczki, a potem do jakiegos poteznego domu. n byłem w stanie określić gdzie sie znajduje, bo wszedzie byl mrok, ciemno jka w dupie no nic a nic n bylo widac i dodatkowo jeszcze jakis pacan mi oczy zawiazal pozniej. w koncu ktos przyszedl i mi ściągnął to gowno z oczu i zapalil swiece. patrze a to jakis kolejny muskularny wysoki typo, troche BBL bo taka dupe mial i wgl, ale mial tez taka przytlaczająca aure i ekipa Józia ostrzegala mn przed takimi, tylko ze jego aura byla zlowroga a zarazem jakas taka dziwna, mila. ziomo powiedzial ze mam coś czego on szuka, a mianowicie kontakt z joestarami i mam takie no lotafak. typ wlaczyl jakas muzyke i zaczal mi striptiz odpieprzać i mn wypuscil. na zewnatrz patrze a tu jakies egipskie znaczki, no w egipcie jesteśmy nwm jak ale giga mega. zaczalem szukac moich nowych kolegow i w koncu mi sie udalo. zaprowadziłem ich i Józio stwierdził ze to zbyt niebezpieczne dla mnie wiec wyjebal mi gonga na morde i spalem jak zabity w krzokach. n wiedzialem co sie dzieje kiedy sie obudzilem, ale podbieglem gdzies dalej i wszyscy byli poturbowani, jakis typ jadl burgera z kocią glowa, ale patrze gduzes w oddali jakis ziomo sie wije i drze morde "kono dio da" mysle iz poogladam cale to zdarzenie i kiedy typ pęknąl na pol trch jak marco to zaywazylem ze jotaro idzie w moją strone, ale jakies dziwne ziomy go zatrzymali i wzieli do karetki. n pomyslalem wczesniej zeby sie rozejrzec ale patrze w prawa strone i widze a tam Józio jak zgnile jablko taki wysuszony i szary i wgl co sie dzieje. udalo mi sie znowu na farcie wbic do karetki z Józiem i jotaro opisal co sie stalo, pozniej ozywili józka i bylo giga mega. generalnie to nikt n umarl, chyba ze dio ktory sie rozsypał przy wschodzie słońca (jeszcze n jestem na 6 parcie so nwm i ciagle sie zastanawiam co on tam robi). pozniej w karetce znowu zasnalem i obudzilem sie na ogródku mojego domu i mialem takie lotafak co ja tu robie i skad oni wgl wiedzieli gdzie ja mieszkam. pierwsze co widze po przebudzeniu to józka, ktory informuje reszte przyjaciół ze jednak zyje i wzial mn do domu (wgl mialem balkon w pokoju i jakies schodki do niego wtf i przex ten balkon). odpoczalem troche i se ide do kuchni i patrze moj brat sie zbiera do sklepu to mu mowie zeby ni kupil zupke chińską (jak sie obudzilem to musialem sprawdzić czy to bylo w snie czy naprawde ale niestety to byl sen :'() no i pozniej ide se na ten ogródek. poerwsze co widze to józek i mowie ze czuje sie juz zajebibi i wgl i chce sie przewietrzyć a ten ze ok i patrze a tam jotaro trawnik mi kosi a reszta bawi sue z iggym. po chwili wbijają do mn jakies 2 psychiczne koty ze wścieklizną gorszą niz u mojej chemiczki i zaczynaja sie bić i syczeć na siebie. no osralem dupe i schowalem sie za jozkiem a ten mowi ze pewnie kolejni użytkownicy standow. wbijam se przez balkon i tylko powiedzialem jozkowi zeby uwazal na sb i naura i poszedlem do domu. wbijam na drugie pietro, gdzie widze mojego brata ktory jest caly zachlany jakis alkoholik no ale cos oglada to sie polozylem na kanapie. nagle wbija mama i sie wkurzylem bo zaczela cos gadac i n slyszalem i zapieprzam na kolejne pietro gdzie se wlaczam tv i ide spac i pozniej sie obudzilem
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top